Zapraszam na kolejny rozdział:
*
Sasuke leżał na łóżku i gapił
się w sufit. Od godziny, albo chyba już od nawet dwóch godzin. Wrócił ze
szkoły, cisnął plecak gdzieś pod biurko, rzucił się na pościele i tak zamarł.
Był… wściekły. Od wczoraj chodził nabuzowany.
Dziś w szkole widział Naruko,
dziewczyna chyba usiłowała go złapać, ale zwiał przed nią do męskiej toalety, a
potem starał się za wszelką cenę jej unikać. Panna Uzumaki wyglądała na
wściekłą i chyba domyślał się, dlaczego. Ubiegłego dnia był tak zaskoczony, zły
i zdezorientowany, że po prostu opuścił dom Uzumakich i uciekł, niczym ostatni
tchórz.
Nie mógł uwierzyć w to, co
niechcący podsłuchał. Nie miał zamiaru podsłuchiwać, tylko wrócił po własny
telefon, którego zapomniał. Wrzaski Naruto było jednak słychać w całym domu,
Sasuke nawet nie musiał się wysilać. I usłyszał jak chłopak się darł, że Sasuke
nie jest gejem i żeby rodzina przestała szukać mu chłopaka na siłę. Uchiha
poczuł się wtedy… zdradzony. Wykorzystany.
Od Naruto wyszedł w takim stanie, że
w sumie miał szczęście, że wracając samochodem nie spowodował żadnego wypadku,
bo jechał na jakimś cholernym automacie. Uzumaki go oszukiwał, Sasuke nie mógł
w to uwierzyć, bo ostatnio ufał mu jak nikomu innemu na świecie. A chłopak kłamał
mu przez cały czas! Przez te ostanie tygodnie wszystko, co się działo między
nimi, podszyte było kłamstwem!
Nawet kiedy Sasuke starał się nie
myśleć, jego umysł sam odtwarzał wszystkie wydarzenia, w których brał udział
Naruto, od samego początku, odkąd się poznali. Każdy gest blondyna. Każdy jego
promienny uśmiech. Każde słowo „Czarnuszku”, jakie padło z jego ust, każdy
głupi żart i każdy, nawet niewinny dotyk.
Leżeli razem w łóżku, po
urodzinach Naruto, na kacu, obaj niemal nadzy i rozmawiali o penisach. W
dodatku Sasuke sam zaczął ten głupi temat, co wtedy Naruto sobie o nim myślał?!
Chwilę wcześniej, jak weszła pani Kushina, leżeli niemalże w objęciach, bo
Naruto przytulił się do niego. Czy to oznaczało coś więcej, czy było jedynie
zwykłym odruchem? Co wtedy myślał Uzumaki, czy napalał się na niego, a Sasuke,
ślepy, głupi, nic nie widział? Czy może po prostu był jeszcze zbyt pijany, by
kontaktować? A może Naruto liczył, że wydarzy się coś więcej niż się wtedy
wydarzyło? Naruto liczył na to? Chciał go? Pragnął?
I te wszystkie docinki, te wszystkie
podteksty, te żarty! Czy Naruto naprawdę żartował, czy mu coś sugerował? Czy
chciał, żeby Sasuke sam się domyślił, chciał go wybadać, sprowokować, czy
chodziło mu jeszcze o coś innego? Czy Naruto z nim flirtował? Czy Sasuke w
ogóle mu się podobał, czy nie? Czy Naruto naprawdę miał go tylko za kumpla? Ile
z tego było kłamstwem, a ile było prawdą, co tak naprawdę się między nimi
działo? Co Sasuke przegapił, nieświadomy?
I ten dotyk. Wczoraj Naruto
przegarniał mu włosy, palcami muskał jego czoło. Czy to była pieszczota, czy po
prostu żałował kolegi na kacu? Dlaczego Naruto nie powiedział mu o swojej
orientacji? Dlaczego ją ukrywał? Bał się reakcji Sasuke, czy chciał go zwodzić,
oszukiwać, chciał mu kłamać?
Sasuke nic nie rozumiał.
Naruto zawsze się śmiał, że
Uchiha nie ogarnia i to chyba jednak była prawda. Nie miał pojęcia, nie
domyślał się, nawet raz nie przyszło mu to do głowy! Jakoś nie myślał o Naruto
w kontekście orientacji. Uzumaki był… był sobą. Ciężko było jakoś myśleć o nim
z kimś, czy to z dziewczyną czy z chłopakiem. A Sasuke, czy nigdy nie pomyślał
o Naruto w kontekście seksualności przez… wózek? Nie postrzegał go tak dlatego,
że Uzumaki był niepełnosprawny?
Przecież to było jasne, że
Naruto miał uczucia, miał płeć, miał orientację seksualną, miał fantazje, miał
pragnienia, jak każdy normalny osiemnastoletni chłopak! Dlaczego Sasuke nigdy o
tym nie pomyślał? Dlaczego wszystko było tylko w sferze żartów, dlaczego nigdy
nie pogadali o dziewczynach, dlaczego gadali tylko o rzekomej miłości Sasuke do
Naruko? Sasuke nigdy nie zapytał Naruto, czy ktoś, ktokolwiek, mu się podoba! A
przecież mógł, bo sam nawijał nieustannie o Naruko, aż do porzygu.
Czy Naruto miał kogoś? Czy nie
miał? Był prawiczkiem, a może nie?
Od tego myślenia Sasuke bolała
głowa!
Przekręcił się na bok, sięgnął
po telefon, otworzył ostatniego sms-a od Naruto i spojrzał na niego. Słowo
„przepraszam” było skąpe i Sasuke nic z niego nie rozumiał. Przepraszam, ale za
co?
Przepraszam, że
ci nie powiedziałem.
Przepraszam, ale
mi się podobasz.
Przepraszam, że
tak to wyszło.
Przepraszam za
głupią sytuację, ale nie myśl sobie za wiele, myślenie ci nie wychodzi.
Przepraszam,
Czarnuszku.
Było tyle wersji! Dlaczego
Naruto nie napisał nic więcej, teraz Sasuke nie wiedział, co ma mu odpisać!
Miał przejść z tym do porządku dziennego, powiedzieć, że nic się nie stało, że
spoko, że mu to nie przeszkadza? Ale przecież Naruto kłamał! Oszukiwał go w tak
ważnej rzeczy! Byli ze sobą tak blisko, Sasuke nosił go na rękach! Dziesiątki
razy leżeli razem tu, na tym łóżku, oglądając filmy czy grając w gry! Sam na
sam, ramię w ramię! To podczas jednej takiej posiadówki Naruto powiedział mu,
że dobrze wygląda z papierosem. Czy to był komplement? Sasuke powinien coś
wtedy zrozumieć? Domyślić się? Jak?
Wczoraj, kiedy Naruko przyszła
do pokoju brata, Naruto powiedział jej, że nie musi go pilnować. Co to
znaczyło? Przed czym pilnować? Pilnować Naruto przed Sasuke? Po co?
I pozostawali jeszcze rodzice
Naruto i jego siostra. Z tego powodu też czuł się źle, zachował się podle,
wyszedł bez słowa, ale ich też uznał wtedy za zdrajców. Naruto walnął ręką w
stół, kiedy pani Kushina samą siebie nazwała teściową. Dopiero teraz Sasuke
zrozumiał, że wcale nie miała na myśli Naruko. To dlatego blondyn tak się
wkurzył, bał się, że matka go wyda, czyli pani Kushina coś wiedziała o
uczuciach syna. Naruto chciał ją powstrzymać, o to potem zrobił rodzicom
awanturę. Nie chciał, żeby Sasuke wiedział, ale dlaczego?
Coś ukuło Sasuke w klatce
piersiowej, kiedy przypomniał sobie, jakiej argumentacji użył Naruto. „Przecież
taki facet jak on nawet na mnie nie spojrzy” – tak krzyczał, wściekły i smutny
jednocześnie. Dlaczego Naruto tak o nim myślał? Nie spojrzy, bo co? Bo Sasuke
jest hetero? Bo Naruto jest na wózku? Bo Sasuke to dupek, który nie patrzy
dalej niż czubek własnego nosa, jak twierdzili wszyscy dookoła?
Znów przekręcił się na plecy.
Naruto. To imię cały czas
rozbrzmiewało w głowie Sasuke, już od wielu tygodni. Śmiech Uzumakiego
towarzyszył mu nawet wtedy, kiedy był sam. Z nim bawił się najlepiej odkąd
pamiętał. Przy nim nie musiał udawać, mieć się na baczności, pilnować słów, nie
musiał się starać, aby być idealnym synem, uczniem, idealnym członkiem rodziny
Uchiha, przebojowym kumplem w centrum śmietanki towarzyskiej ich szkoły. Naruto
docinał mu, ale go rozumiał. Sasuke przy nim bardzo szybko zaczął być po prostu
sobą. I świetnie się z tym czuł.
I czy teraz to się skończyło?
Czy to, co się wczoraj stało oznaczało, że już nie są przyjaciółmi?
Przemyślania przerwało mu nagle
pukanie do drzwi. Nie zdążył się odezwać, Itachi wpadł do jego pokoju, w jednej
dłoni ściskając telefon.
- Sasuke, masz ochotę na
chińczyka?! – zawołał od razu po wejściu, a potem zdezorientowany spojrzał na
leżącego na łóżku brata. – Em, dziś nie masz kaca, w szkole przecież byłeś! –
zawołał ze śmiechem.
- Nie mam kaca, podle się czuję
– powiedział Sasuke, siadając.
- Zadzwoń do Naruto, zaraz
poprawi ci humor! – zaśmiał się brat, na co Sasuke tylko prychnął.
- Nie mogę do niego zadzwonić –
burknął. Itachi przestał się śmiać i spojrzał na niego uważnie.
- Coś się stało? – zapytał z
troską w głosie.
- Można powiedzieć, że się
pokłóciliśmy – odparł Sasuke, nie chcąc wdawać się w szczegóły. Brat parsknął i
machnął ręką w lekceważącym geście.
- To normalne, wszystkie pary
się kłócą! Zaraz się pogodzicie, nie dramatyzuj! Chcesz chińczyka czy nie, bo
zamawiam! – pogonił go.
Sasuke zamrugał kilka razy,
gapiąc się na brata jak na kosmitę.
- Jakie pary? – zapytał w
końcu. Itachi westchnął ostentacyjnie, jakby Sasuke miał pięć lat i pytał o
sprawy dla dorosłych.
- Wszystkie pary! Homo, hetero,
to normalne. A o co się pokłóciliście, to coś poważnego?
- Itachi… co ty pieprzysz? Ja i
Naruto nie jesteśmy parą!
Teraz to Itachi zaczął się
gapić na niego jak na kosmitę. Sasuke coraz mniej rozumiał z tej rozmowy z
bratem.
- Nie? – zdziwił się starszy
Uchiha. – To o czym my rozmawialiśmy wczoraj w kuchni?
- Co?
- Wczoraj w kuchni! Udzieliłem
ci wsparcia, jak na wspaniałego brata przystało! Żebyś nie musiał przejmować
się ojcem, że twoje życie to twoje wybory, że ja lubię Naruto! No rozmawialiśmy
wczoraj o tym! – wykrzyczał Itachi.
- O czym?
- No o tobie i o Naruto!
Sasuke jęknął w duchu.
Stanowczo nie powinien pić z Suigetsu, bo naprawdę nie chwytał potem
otaczającego go świata.
- Nie rozmawialiśmy o mnie i o
Naruto w takim kontekście! – zawołał na swoją obronę.
- No jak to nie?! – oburzył się
Itachi. – Powiedziałeś, że wolisz Naruto od jego siostry i że nasz ojciec się
was czepia i ci własnego chłopaka do domu nie pozwala przyprowadzać!
- Nic takiego nie powiedziałem!
Nie dlatego mi nie pozwala!
- Całował cię przy mnie!
- W policzek! I to dla żartu! –
bronił się Sasuke.
- I mówił do ciebie, ten… jak
to było?... Czarnuszku! Cały czas cię tak nazywał, nawet przy mnie! Słyszałem,
ha!
- To było po przyjacielsku!
- Po przyjacielsku, trzymajcie
mnie, bo nie wyrobię! – Itachi złapała się za głowę, a potem spojrzał mu w
oczy. – Czyli co, ja do Kisame mam po przyjacielsku zacząć mówić Rybko?
Sasuke skrzywił się. Kojarzył z
widzenia tego kolegę Itachiego i jakoś nie potrafił sobie wyobrazić sytuacji, w
której brat miałby go tak nazywać. Nie wyobrażał sobie nawet, by ktokolwiek
mógł tak do Kisame powiedzieć.
- Ale to wszystko nie tak… -
jęknął żałośnie Sasuke i ukrył twarz w dłoniach. Chwilę później brat usiadł
obok niego i ostrożnie pogłaskał go po plecach.
- No przepraszam, myślałem, że
jesteście razem. Sorki za pomyłkę.
- Dlaczego przyszło ci to do
głowy? – zapytał Sasuke, spoglądając uważnie na Itachiego. Brat wzruszył
ramionami.
- No wiesz… Nigdy za bardzo nie
można było z tobą pożartować czy pogadać, a przy ojcu to już w ogóle. No i
zawsze byłeś taki… napuszony. Na tygodniu się mijaliśmy, w weekendy cię nigdy
nie było. Nie gadaliśmy ze sobą, zawsze zamykałeś się w pokoju. Czasem o coś zapytałeś,
ale… no nie obraź się, ale nie chciało mi się z tobą gadać. Aż nagle, gdzieś
końcem września… Jakby w tym domu zamieszkała inna osoba. Jakby ktoś cię
podmienił, zabrał tamtego Sasuke-dupka i zostawił tego fajnego Sasuke. Okazało
się, że potrafisz się śmiać i żartować. No i zaczął pojawiać się tu Naruto. On
cię i gasił kiedy było trzeba, ale i rozśmieszał cię, rozweselał. Zdawaliście
się być bardzo blisko, no i te słodkie słówka, Czarnuszku to, Czarnuszku tamto.
I nagle zdałem sobie sprawę, że kurde, mój brat to fajny facet i że w końcu
znalazł się ktoś, kto to z niego wydobył gdzieś do wierzchu. Byłeś wobec niego
dość… troskliwy. Nigdy cię takim nie widziałem. Stąd mój wniosek, że jesteście
razem. Do tej pory myślałem, że tylko miłość ludzi tak zmienia.
Sasuke słuchał tego wszystkiego
bez słowa. Miliony myśli przelatywały mu przez głowę, miliony obrazów, miliony
sytuacji. Czy naprawdę tak to wyglądało dla osoby z zewnątrz?
W końcu prychnął.
- Dzięki, że przez osiemnaście
lat mojego życia miałeś mnie za dupka!
Itachi zaśmiał się serdecznie.
- Do usług – odpowiedział, na
co Sasuke jedynie parsknął. Itachi spoważniał. – Co teraz zrobisz?
- Nie wiem – odpowiedział
szczerze Sasuke. Nigdy w życiu nie przeprowadził z własnym bratem tak intymnej
rozmowy, ogólnie, Sasuke nigdy nie rozmawiał o uczuciach, ale też nigdy
wcześniej nie miał tak skomplikowanych uczuć. Wszystko zawsze było proste,
zawsze po pijaku i zawsze na jedną noc, nie więcej. – Nabroiłem. Nie wiem,
chyba odrzuciłem jego uczucia, chociaż właściwie nie wiem, czy faktycznie
jakieś są.
- Eee? Co? – nie zrozumiał
Itachi, na co Sasuke wywrócił oczami. Naruto pewnie by powiedział w tej chwili,
że powolne myślenie jest u nich najwyraźniej rodzinne. Albo coś w tym stylu.
- Przez przypadek dowiedziałem
się, że jest gejem i po prostu wyszedłem bez słowa – wyznał Sasuke, wyjaśniając.
- Dlaczego? – zdziwił się
Itachi.
- Ponieważ poczułem się
zdradzony i oszukany, że mi nie powiedział, że dowiedziałem się sam,
podsłuchując – kontynuował młodszy z braci. – Nie rozumiem, dlaczego mi nie
powiedział? Myślałem, że jesteśmy przyjaciółmi, że mówimy sobie wszystko, tak
jak mówiłeś, byliśmy blisko. Zaufałem mu. A on mnie okłamał i dlatego się
wściekłem.
- Może się po prostu bał?
- Czego?! Przecież bym go nie
wyśmiał!
- Ale może byś więcej widział?
Więcej zauważał?
- A nawet gdyby, to co? –
zdenerwował się Sasuke. Itachi wzruszył ramionami i wstał. Poklepał go po
ramieniu.
- Nie wiem, o to już musisz
zapytać samego Naruto. Cóż, mam nadzieję, że się pogodzicie. Naprawdę go
polubiłem.
Brat skierował się do drzwi.
Sasuke chwilę myślał, a potem jednak podjął decyzję.
- Itachi! – zawołał za bratem.
Ten odwrócił się.
- Co?
- Mi też zamów tego chińczyka –
powiedział.
*
Następnego dnia w szkole Sasuke
był trochę nieobecny, bo wciąż i wciąż myślał o wydarzeniach z niedzieli i o
swojej wczorajszej rozmowie z Itachim. Myślał też dużo o sobie i o swoich własnych
uczuciach, ale to akurat było dla niego trudne. Nigdy nie musiał analizować
czegoś tak wnikliwie, nigdy nie rozkładał na czynniki pierwsze wydarzeń, jakie
się wokół niego działy. Jego życie było proste i kiedy teraz tak o tym myślał,
to chyba żył jakoś obok wszystkiego. Rodzina była gdzieś w tle, nawet brat,
którego przecież Sasuke podziwiał, był gdzieś obok, nie do końca obecny.
Znajomi byli, ale Sasuke zawsze miał ich gdzieś, uważał się za lepszego.
Trzymał się z Suigetsu, ale jak już kiedyś stwierdził, było to dla obopólnych
korzyści. Naruko niby mu się podobała, ale nie było to naprawdę, założył się w
końcu z chłopakami, że ją wyrwie i tylko dlatego tak się upierał na tej
„miłości”. Gdyby ją wyrwał, to by ją pewnie zaliczył i natychmiast zapomniał,
że istniała.
Gdy tak o tym wszystkim myślał
i robił podsumowanie, to jedyną osobą w jego życiu, na jakiej naprawdę zaczęło
mu zależeć, był Naruto. Uzumaki po prostu wniósł do jego życia jakiś sens.
Sasuke nie potrafił go zdradzić, nie potrafił się na niego wypiąć, nie potrafił
go zignorować, jak zignorował więzy rodzinne, nie potrafił olać, jak olewał
znajomych, nie potrafił mieć po prostu w dupie jego uczuć, jak w dupie miał
uczucia tych wszystkich poprzednich dziewczyn.
Na myśl, że mógłby skrzywdzić
Naruto, robiło mu się niedobrze. Na myśl, że już nikt nigdy nie powie do niego
Czarnuszku, robiło mu się słabo.
Gdy po ostatniej lekcji wyszedł
ze szkoły, dalej niezdecydowany, przy swoim samochodzie spostrzegł czekającą na
niego, wciekłą, blondwłosą piękność.
Naruko wyglądała jak chmura
gradowa. Ręce miała splecione na piersi, stała w rozkroku przed jego autem,
zagradzając mu przejście i cóż, wyglądała strasznie. Wiatr rozwiewał jej długie
blond włosy, niebieskie oczy ciskały gromy. Bał się jej, nie przypuszczał, że
ich niedokończona rozmowa z niedzieli dopadnie go w najgorszym momencie, kiedy
w głowie miał taki mętlik.
Wziął się jednak w garść i podszedł.
- Cześć, Naruko – powiedział,
gdy się zbliżył. Prychnęła.
- Masz się trzymać z daleka od
mojego brata! – zawołała, zamiast się przywitać. – Nie pozwolę, żeby taki dupek
jak ty się nim bawił!
Westchnął. Zbierał żniwo swojej
reputacji i w pełni na takie słowa zasłużył. Zastanawiał się tylko, od ilu
jeszcze ludzi usłyszy, że jest dupkiem? Nawet Itachi tak twierdził, połowa
szkoły też tak twierdziła…
- Skąd taki pomysł, że będę się
bawił? – zapytał jednak, przyjmując pewną siebie pozę. Jeżeli czegoś się przy
Naruto nauczył, to na pewno umiejętność odpowiadania ludziom, którzy go
obrażali. Nie miał zamiaru pozwolić po sobie jeździć komukolwiek, oprócz
Naruto.
Naruko zaśmiała się.
- Skąd? Może dlatego, że cała
ta twoja przyjaźń z Naruto wzięła się od twojego idiotycznego zakładu z
chłopakami w ubiegłym roku?!
Zmarszczył brwi. Nie miał
pojęcia, skąd Naruko wiedziała o zakładzie. Jej spojrzenie nie podobało się
Sasuke ani trochę, bo dziewczyna patrzyła na niego z satysfakcją i pewnością
siebie.
- Powiedziałaś mu? – domyślił
się. Naruko zaśmiała się wrednie.
- Nie zwykłam milczeć, kiedy
moim bliskim dzieje się krzywda – odparła dziewczyna.
Poczuł złość, która ogarnęła go
w jednej chwili. Wszystko zdawało się walić, a wszystkie jego błędy rzucały mu
się teraz pod nogi jak kłody. W dodatku rykoszetem uderzały w Naruto, który
teraz pewnie nie czuł się najlepiej po kolejnej rewelacji na jego temat. Bo nie
dość, że Sasuke sam w niedzielę zachował się jak skończony drań, to jeszcze
teraz wyszedł na jakiegoś bezuczuciowego chama, który zakładał się o jego
siostrę! No lepiej już być nie mogło!
- Po co mu to do cholery
mówiłaś?!
- Żeby Naruto wiedział, z kim
ma do czynienia! Nie powiesz mi przecież teraz, że żałujesz?
Sasuke odetchnął, starając się
uspokoić. Krzykiem nie mógł niczego załatwić, nerwy były teraz zbędne. Naruko
martwiła się o brata, martwiła się, że Sasuke go skrzywdzi. Musiał ją jakoś
przekonać, że nie ma takiego zamiaru.
- Tego zakładu? Nie żałuję.
- Bo dla ciebie ważna jest
twoja reputacja?! – zapytała z wyrzutem.
- Nie, bo gdyby nie ten zakład,
prawdopodobnie nigdy nie poznałbym twojego brata. Za tę znajomość mogę oddać
swoją reputację, swoją popularność, kasę, samochód, mogę oddać to wszystko. Nie
jest mi to już potrzebne.
Naruko zawahała się.
- Myślisz, że mnie nabierzesz?!
Znam cię…
- Naruko, jak mogłaś mnie znać,
skoro nawet ja sam siebie nie znałem? – przerwał jej, zanim się rozkręciła. Nie
chciał znów słuchać obelg. Podziwiał ją za to, jak chroniła swojego brata, ale
w tej chwili to już nie było potrzebne. Od początku Sasuke widział tę troskę,
na niej oparł cały swój plan, chciał wykorzystać Naruto, żerując na tym uczuciu,
aby koniec końców skrzywdzić Naruko. Naprawdę był dupkiem i idiotą. W dodatku
nigdy nie przypuszczał, że jemu na tej samej osobie zacznie zależeć równie
mocno, co stojącej przed nim dziewczynie. – Poświęciłbym ci więcej czasu, ale
oprócz ciebie jest jeszcze jedna osoba, którą muszę przeprosić za swoje
zachowanie. Czy mogę już jechać?
Coś w jej oczach się zmieniło.
Dalej były podejrzliwe, oceniające i nieufne, ale dziewczyna zdawała się
odpuścić, jakby powietrze z niej zeszło. Odsunęła się od jego samochodu, robiąc
mu miejsce.
- Będę cię miała na oku –
powiedziała. – Jeśli go skrzywdzisz, przedefiniujesz sobie słowo ból po tym, co
poźniej z tobą zrobię. Czy się rozumiemy?
- Rozumiemy – odpowiedział. Naruko
ostatecznie rozwiała jego wątpliwości. Chyba faktycznie do tej pory był idiotą,
skoro wcześniej niczego nie zauważył.
Naruko skinęła mu głową i
odmaszerowała z podniesioną głową, a on odetchnął z ulgą, na miękkich nogach
podszedł do samochodu i wsiadł do środka.
Jaka ona była przerażająca! Jej
przyszły facet będzie miał przerąbane!
Pod szkołę Naruto dotarł jakieś
pół godziny później, ale z tego co pamiętał, Uzumaki miał dziś trening
koszykówki, więc na pewno był jeszcze w szkole. Sasuke zaparkował niedaleko
wejścia, tam, gdzie zawsze stawał samochodem, a potem wziął głęboki oddech.
Nigdy nie robił takich dziwnych, szalonych rzeczy. Przez rodzinę Uzumakich, a
zwłaszcza przez Naruto, jego życie stanęło do góry nogami. O dziwo, ten stan mu
się podobał. Chciał go zatrzymać, chciał, żeby wszystko tak zostało, postawione
na tej głowie, nienormalne i pełne życia. Co on właściwie robił, zanim poznał
Naruto? Gdzie Uzumaki był przez ten cały czas?
Kilka minut później jego
samochód wyminęło czerwone auto, które natychmiast rozpoznał. O tym szczególe
zapomniał! Obserwował więc, gdzie samochód zaparkował, a potem wysiadł i
zbliżył się do niego. Zapukał w szybę od strony kierowcy.
Pani Kushina uchyliła okno i
spojrzała na niego zdziwiona. Jej oczy były oceniające i uważne, patrzyła
trochę tak, jak wcześniej jej córka. Wiedział, że odkręcanie wszystkiego nie
będzie łatwe, ale nawet na to nie liczył. Zachował się w niedzielęjak ten stary
Sasuke-dupek, przyszedł więc czas, aby to naprawić.
- Sasuke? – zapytała niepewnie
pani Kushina.
- Przepraszam, że musiała się
pani fatygować – powiedział. – Ale czy mogę go odebrać?
Na ustach pani Kushiny
zatańczył uśmieszek.
- No cóż… - cmoknęła, niby
niepewnie, jakby się zastanawiała nad pozwoleniem, a on westchnął.
- Naruko już mi groziła –
powiedział, doskonale wiedząc, że z Uzumakimi dogada się tylko w ich języku.
Pani Kushina parsknęła.
- No, moja krew! – ucieszyła
się. – Skoro doskonale już wiesz, co może cię spotkać, to chyba ja już nie
musze nic mówić?
- Nie musi pani – odpowiedział.
- Doskonale! Od początku
wiedziałam, że dobry i rozsądny z ciebie chłopak. Nie zawiedź mnie! – zawołała,
zasunęła szybę i odjechała, a on chwilę spoglądał za jej czerwonym samochodem.
Miał jeszcze szansę uciec, a sam się z premedytacją pchał w tę rodzinę.
Wrócił do swojego samochodu,
oparła się o maskę tak ja zawsze, splótł ręce na torsie, nogi skrzyżował w
kostkach i spojrzał na wejście do budynku, z którego powoli wychodzili kończący
lekcje uczniowi.
Pięć minut później w wnętrza
szkoły wyjechał Naruto. Uzumaki jakby z wahaniem zerknął w doskonale znanym
sobie kierunku; wyglądał, jakby się niczego nie spodziewał, dlatego Sasuke
wyraźnie ujrzał na jego twarzy szczere zdumienie, kiedy ich oczy się spotkały.
Sasuke odetchnął.
Te najważniejsze w życiu rzeczy
zawsze muszą być trudne. Coś, co dostajemy zbyt łatwo, tak naprawdę nigdy nie
jest nasze.
Nowy rozdziałów z rana, awwwww! 💜
OdpowiedzUsuńFaktycznie wypowiedź Itachiego nabrała sensu i przy nastroju pod tytułem nieogarnięte-wsparcie-homogenizacji-brata nawet brzmi 😄 Choć znowu tym razem mam takie poczucie, jakby rozmowa z Naruko i ta z Itachim popędziła gdzieś za szybko do przodu, czegoś brakowało w spójności tego, żeby było to takie naturalne? Coś gdzieś skacze, jakby brakowało kilku zdań pomiędzy w paru miejscach. Chcesz chyba za szybko skończyć fick o Czarnuszku, żeby dręczyciele o to opowiadanie przestali Cię prześladować >:T Mhmm, już-już, że to niby zadziała >:T
Sprzeczne uczucia Sasuke od samego początku są ogólnie supi: to, jak roztrząsa wszystkie wydarzenia i szuka sensu w poszczególnych akcjach (czy przewertowałaś jeszcze raz wszystkie rozdziały, żeby je wypisać?). I pani Kushina w ogóle jest zachwycająca 💜 Za końcówkę (prawie) jestem w stanie wybaczyć Naruko i Itasia. I aaaaa oczywiście, że musiałaś przerwać w takim momencie, jak na siebie patrzą... I zaraz padną pierwsze słowa. Aaaaaaaaaaaaghkiydvbj :T
I teraz się zastanawiać, czy Naruto w końcu otrząśnie ze zdziwienia i powie:
- Sasuke...? Ty dupku!!
czy
- Sasuke...? Czy to, że tutaj jesteś coś znaczy? :wink wink:
Hm... A to się wszystko okaże w następnym rozdziale xD
UsuńCo do dialogów, nie chcę, żeby oni wszyscy nagle zrobiło się zbyt wylewni i gadali o uczuciach, kiedy nigdy wcześniej o nich nie rozmawiali. Ani Itachi ani Naruko tacy nie są, żadne z nich nie będzie toczyło takiego dialogu. No nie ten typ człowieka po prostu 😀
Czekamy na rozwój wydarzeń!!!Oby kolejny rozdział pojawił się jak najszybciej.
OdpowiedzUsuńPostaram się szybko 😀
UsuńCzyta się to jak każdą Twoją pracę - w trzy sekundy, chłonąc słowa i nie nadążając za własnymi oczami! Lata mijają ale talent jak był, tak jest i nikt Ci tego moja droga nie odbierze. A ja mam mega farta że lata temu znalazłam tego bloga i mogę się w blasku Twego talentu kąpać hahah <3 pozdrawiam Cię serdecznie, cudownie że piszesz, mam nadzieję że sprawia Ci to radość i wiesz, że masz wielu fanów i jesteśmy tu dla Ciebie. Ja np. nie zamierzam się do końca życia stąd ruszyć xD
OdpowiedzUsuńOjej, dziękuję za przemiły komentarz! Cieszę się, że tak uważasz 😀. Lubię sprawiać radość swoim pisaniem.
UsuńHejeczka,
OdpowiedzUsuńno po prostu wspaniale, mamy Sasuke i uczucia jakie nim targają i te wnioski do jakich doszedł... och Itachi uświadomiłeś swojego braciszka nam ;) o tak tylko przy Naruto był sobą i tylko na blondynie mu zależało zawsze, i tak tylko Naruto ma prawo jeździć po Sasuke... no to Sasuke odczuł na sobie gniew Naruko... a jak to Sasuke sobie wyobrażał "jestem gejem i tak po za tym lecę na Ciebie", raczej reakcja nie była by miała...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia
No skomplikowały nam się te ich uczucia :-) dzięki za komentarz!
Usuń13 + 7 = nowy rozdział jutro
OdpowiedzUsuń/\( =w= )/\ 💜💜💜
Oj niestety nie, jestem na wyjeździe, wracam we wtorek, nie zabrałam lapka, aby poświęcić czas znajomym 😀
UsuńHejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, no po prostu wspaniale, mamy Sasuke i uczucia jakie nim targają no i te wnioski do jakich doszedł... och Itachi uświadomiłeś swojego braciszka nam ;) o tak tylko przy Naruto był sobą i tylko na blondynie mu zależało zawsze, i tak tylko Naruto ma prawo "jeździć" po Sasuke... haha no to Sasuke odczuł na sobie gniew Naruko... a jak to Sasuke sobie wyobrażał "jestem gejem i tak po za tym lecę na Ciebie", raczej reakcja nie była by miała...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia