niedziela, 13 czerwca 2021

Siedemnaście

 Zapraszam na kolejny rozdział:

*

Sasuke leżał na łóżku i gapił się w sufit. Od godziny, albo chyba już od nawet dwóch godzin. Wrócił ze szkoły, cisnął plecak gdzieś pod biurko, rzucił się na pościele i tak zamarł. Był… wściekły. Od wczoraj chodził nabuzowany.

Dziś w szkole widział Naruko, dziewczyna chyba usiłowała go złapać, ale zwiał przed nią do męskiej toalety, a potem starał się za wszelką cenę jej unikać. Panna Uzumaki wyglądała na wściekłą i chyba domyślał się, dlaczego. Ubiegłego dnia był tak zaskoczony, zły i zdezorientowany, że po prostu opuścił dom Uzumakich i uciekł, niczym ostatni tchórz.

Nie mógł uwierzyć w to, co niechcący podsłuchał. Nie miał zamiaru podsłuchiwać, tylko wrócił po własny telefon, którego zapomniał. Wrzaski Naruto było jednak słychać w całym domu, Sasuke nawet nie musiał się wysilać. I usłyszał jak chłopak się darł, że Sasuke nie jest gejem i żeby rodzina przestała szukać mu chłopaka na siłę. Uchiha poczuł się wtedy… zdradzony. Wykorzystany.

            Od Naruto wyszedł w takim stanie, że w sumie miał szczęście, że wracając samochodem nie spowodował żadnego wypadku, bo jechał na jakimś cholernym automacie. Uzumaki go oszukiwał, Sasuke nie mógł w to uwierzyć, bo ostatnio ufał mu jak nikomu innemu na świecie. A chłopak kłamał mu przez cały czas! Przez te ostanie tygodnie wszystko, co się działo między nimi, podszyte było kłamstwem!

            Nawet kiedy Sasuke starał się nie myśleć, jego umysł sam odtwarzał wszystkie wydarzenia, w których brał udział Naruto, od samego początku, odkąd się poznali. Każdy gest blondyna. Każdy jego promienny uśmiech. Każde słowo „Czarnuszku”, jakie padło z jego ust, każdy głupi żart i każdy, nawet niewinny dotyk.

Leżeli razem w łóżku, po urodzinach Naruto, na kacu, obaj niemal nadzy i rozmawiali o penisach. W dodatku Sasuke sam zaczął ten głupi temat, co wtedy Naruto sobie o nim myślał?! Chwilę wcześniej, jak weszła pani Kushina, leżeli niemalże w objęciach, bo Naruto przytulił się do niego. Czy to oznaczało coś więcej, czy było jedynie zwykłym odruchem? Co wtedy myślał Uzumaki, czy napalał się na niego, a Sasuke, ślepy, głupi, nic nie widział? Czy może po prostu był jeszcze zbyt pijany, by kontaktować? A może Naruto liczył, że wydarzy się coś więcej niż się wtedy wydarzyło? Naruto liczył na to? Chciał go? Pragnął?

I te wszystkie docinki, te wszystkie podteksty, te żarty! Czy Naruto naprawdę żartował, czy mu coś sugerował? Czy chciał, żeby Sasuke sam się domyślił, chciał go wybadać, sprowokować, czy chodziło mu jeszcze o coś innego? Czy Naruto z nim flirtował? Czy Sasuke w ogóle mu się podobał, czy nie? Czy Naruto naprawdę miał go tylko za kumpla? Ile z tego było kłamstwem, a ile było prawdą, co tak naprawdę się między nimi działo? Co Sasuke przegapił, nieświadomy?

I ten dotyk. Wczoraj Naruto przegarniał mu włosy, palcami muskał jego czoło. Czy to była pieszczota, czy po prostu żałował kolegi na kacu? Dlaczego Naruto nie powiedział mu o swojej orientacji? Dlaczego ją ukrywał? Bał się reakcji Sasuke, czy chciał go zwodzić, oszukiwać, chciał mu kłamać?

Sasuke nic nie rozumiał.

Naruto zawsze się śmiał, że Uchiha nie ogarnia i to chyba jednak była prawda. Nie miał pojęcia, nie domyślał się, nawet raz nie przyszło mu to do głowy! Jakoś nie myślał o Naruto w kontekście orientacji. Uzumaki był… był sobą. Ciężko było jakoś myśleć o nim z kimś, czy to z dziewczyną czy z chłopakiem. A Sasuke, czy nigdy nie pomyślał o Naruto w kontekście seksualności przez… wózek? Nie postrzegał go tak dlatego, że Uzumaki był niepełnosprawny?

Przecież to było jasne, że Naruto miał uczucia, miał płeć, miał orientację seksualną, miał fantazje, miał pragnienia, jak każdy normalny osiemnastoletni chłopak! Dlaczego Sasuke nigdy o tym nie pomyślał? Dlaczego wszystko było tylko w sferze żartów, dlaczego nigdy nie pogadali o dziewczynach, dlaczego gadali tylko o rzekomej miłości Sasuke do Naruko? Sasuke nigdy nie zapytał Naruto, czy ktoś, ktokolwiek, mu się podoba! A przecież mógł, bo sam nawijał nieustannie o Naruko, aż do porzygu.

Czy Naruto miał kogoś? Czy nie miał? Był prawiczkiem, a może nie?

Od tego myślenia Sasuke bolała głowa!

Przekręcił się na bok, sięgnął po telefon, otworzył ostatniego sms-a od Naruto i spojrzał na niego. Słowo „przepraszam” było skąpe i Sasuke nic z niego nie rozumiał. Przepraszam, ale za co?

Przepraszam, że ci nie powiedziałem.

Przepraszam, ale mi się podobasz.

Przepraszam, że tak to wyszło.

Przepraszam za głupią sytuację, ale nie myśl sobie za wiele, myślenie ci nie wychodzi.

Przepraszam, Czarnuszku.

Było tyle wersji! Dlaczego Naruto nie napisał nic więcej, teraz Sasuke nie wiedział, co ma mu odpisać! Miał przejść z tym do porządku dziennego, powiedzieć, że nic się nie stało, że spoko, że mu to nie przeszkadza? Ale przecież Naruto kłamał! Oszukiwał go w tak ważnej rzeczy! Byli ze sobą tak blisko, Sasuke nosił go na rękach! Dziesiątki razy leżeli razem tu, na tym łóżku, oglądając filmy czy grając w gry! Sam na sam, ramię w ramię! To podczas jednej takiej posiadówki Naruto powiedział mu, że dobrze wygląda z papierosem. Czy to był komplement? Sasuke powinien coś wtedy zrozumieć? Domyślić się? Jak?

Wczoraj, kiedy Naruko przyszła do pokoju brata, Naruto powiedział jej, że nie musi go pilnować. Co to znaczyło? Przed czym pilnować? Pilnować Naruto przed Sasuke? Po co?

I pozostawali jeszcze rodzice Naruto i jego siostra. Z tego powodu też czuł się źle, zachował się podle, wyszedł bez słowa, ale ich też uznał wtedy za zdrajców. Naruto walnął ręką w stół, kiedy pani Kushina samą siebie nazwała teściową. Dopiero teraz Sasuke zrozumiał, że wcale nie miała na myśli Naruko. To dlatego blondyn tak się wkurzył, bał się, że matka go wyda, czyli pani Kushina coś wiedziała o uczuciach syna. Naruto chciał ją powstrzymać, o to potem zrobił rodzicom awanturę. Nie chciał, żeby Sasuke wiedział, ale dlaczego?

Coś ukuło Sasuke w klatce piersiowej, kiedy przypomniał sobie, jakiej argumentacji użył Naruto. „Przecież taki facet jak on nawet na mnie nie spojrzy” – tak krzyczał, wściekły i smutny jednocześnie. Dlaczego Naruto tak o nim myślał? Nie spojrzy, bo co? Bo Sasuke jest hetero? Bo Naruto jest na wózku? Bo Sasuke to dupek, który nie patrzy dalej niż czubek własnego nosa, jak twierdzili wszyscy dookoła?

            Znów przekręcił się na plecy.

Naruto. To imię cały czas rozbrzmiewało w głowie Sasuke, już od wielu tygodni. Śmiech Uzumakiego towarzyszył mu nawet wtedy, kiedy był sam. Z nim bawił się najlepiej odkąd pamiętał. Przy nim nie musiał udawać, mieć się na baczności, pilnować słów, nie musiał się starać, aby być idealnym synem, uczniem, idealnym członkiem rodziny Uchiha, przebojowym kumplem w centrum śmietanki towarzyskiej ich szkoły. Naruto docinał mu, ale go rozumiał. Sasuke przy nim bardzo szybko zaczął być po prostu sobą. I świetnie się z tym czuł.

I czy teraz to się skończyło? Czy to, co się wczoraj stało oznaczało, że już nie są przyjaciółmi?

Przemyślania przerwało mu nagle pukanie do drzwi. Nie zdążył się odezwać, Itachi wpadł do jego pokoju, w jednej dłoni ściskając telefon.

- Sasuke, masz ochotę na chińczyka?! – zawołał od razu po wejściu, a potem zdezorientowany spojrzał na leżącego na łóżku brata. – Em, dziś nie masz kaca, w szkole przecież byłeś! – zawołał ze śmiechem.

- Nie mam kaca, podle się czuję – powiedział Sasuke, siadając.

- Zadzwoń do Naruto, zaraz poprawi ci humor! – zaśmiał się brat, na co Sasuke tylko prychnął.

- Nie mogę do niego zadzwonić – burknął. Itachi przestał się śmiać i spojrzał na niego uważnie.

- Coś się stało? – zapytał z troską w głosie.

- Można powiedzieć, że się pokłóciliśmy – odparł Sasuke, nie chcąc wdawać się w szczegóły. Brat parsknął i machnął ręką w lekceważącym geście.

- To normalne, wszystkie pary się kłócą! Zaraz się pogodzicie, nie dramatyzuj! Chcesz chińczyka czy nie, bo zamawiam! – pogonił go.

Sasuke zamrugał kilka razy, gapiąc się na brata jak na kosmitę.

- Jakie pary? – zapytał w końcu. Itachi westchnął ostentacyjnie, jakby Sasuke miał pięć lat i pytał o sprawy dla dorosłych.

- Wszystkie pary! Homo, hetero, to normalne. A o co się pokłóciliście, to coś poważnego?

- Itachi… co ty pieprzysz? Ja i Naruto nie jesteśmy parą!

Teraz to Itachi zaczął się gapić na niego jak na kosmitę. Sasuke coraz mniej rozumiał z tej rozmowy z bratem.

- Nie? – zdziwił się starszy Uchiha. – To o czym my rozmawialiśmy wczoraj w kuchni?

- Co?

- Wczoraj w kuchni! Udzieliłem ci wsparcia, jak na wspaniałego brata przystało! Żebyś nie musiał przejmować się ojcem, że twoje życie to twoje wybory, że ja lubię Naruto! No rozmawialiśmy wczoraj o tym! – wykrzyczał Itachi.

- O czym?

- No o tobie i o Naruto!

Sasuke jęknął w duchu. Stanowczo nie powinien pić z Suigetsu, bo naprawdę nie chwytał potem otaczającego go świata.

- Nie rozmawialiśmy o mnie i o Naruto w takim kontekście! – zawołał na swoją obronę.

- No jak to nie?! – oburzył się Itachi. – Powiedziałeś, że wolisz Naruto od jego siostry i że nasz ojciec się was czepia i ci własnego chłopaka do domu nie pozwala przyprowadzać!

- Nic takiego nie powiedziałem! Nie dlatego mi nie pozwala!

- Całował cię przy mnie!

- W policzek! I to dla żartu! – bronił się Sasuke.

- I mówił do ciebie, ten… jak to było?... Czarnuszku! Cały czas cię tak nazywał, nawet przy mnie! Słyszałem, ha!

- To było po przyjacielsku!

- Po przyjacielsku, trzymajcie mnie, bo nie wyrobię! – Itachi złapała się za głowę, a potem spojrzał mu w oczy. – Czyli co, ja do Kisame mam po przyjacielsku zacząć mówić Rybko?

Sasuke skrzywił się. Kojarzył z widzenia tego kolegę Itachiego i jakoś nie potrafił sobie wyobrazić sytuacji, w której brat miałby go tak nazywać. Nie wyobrażał sobie nawet, by ktokolwiek mógł tak do Kisame powiedzieć.

- Ale to wszystko nie tak… - jęknął żałośnie Sasuke i ukrył twarz w dłoniach. Chwilę później brat usiadł obok niego i ostrożnie pogłaskał go po plecach.

- No przepraszam, myślałem, że jesteście razem. Sorki za pomyłkę.

- Dlaczego przyszło ci to do głowy? – zapytał Sasuke, spoglądając uważnie na Itachiego. Brat wzruszył ramionami.

- No wiesz… Nigdy za bardzo nie można było z tobą pożartować czy pogadać, a przy ojcu to już w ogóle. No i zawsze byłeś taki… napuszony. Na tygodniu się mijaliśmy, w weekendy cię nigdy nie było. Nie gadaliśmy ze sobą, zawsze zamykałeś się w pokoju. Czasem o coś zapytałeś, ale… no nie obraź się, ale nie chciało mi się z tobą gadać. Aż nagle, gdzieś końcem września… Jakby w tym domu zamieszkała inna osoba. Jakby ktoś cię podmienił, zabrał tamtego Sasuke-dupka i zostawił tego fajnego Sasuke. Okazało się, że potrafisz się śmiać i żartować. No i zaczął pojawiać się tu Naruto. On cię i gasił kiedy było trzeba, ale i rozśmieszał cię, rozweselał. Zdawaliście się być bardzo blisko, no i te słodkie słówka, Czarnuszku to, Czarnuszku tamto. I nagle zdałem sobie sprawę, że kurde, mój brat to fajny facet i że w końcu znalazł się ktoś, kto to z niego wydobył gdzieś do wierzchu. Byłeś wobec niego dość… troskliwy. Nigdy cię takim nie widziałem. Stąd mój wniosek, że jesteście razem. Do tej pory myślałem, że tylko miłość ludzi tak zmienia.

Sasuke słuchał tego wszystkiego bez słowa. Miliony myśli przelatywały mu przez głowę, miliony obrazów, miliony sytuacji. Czy naprawdę tak to wyglądało dla osoby z zewnątrz?

W końcu prychnął.

- Dzięki, że przez osiemnaście lat mojego życia miałeś mnie za dupka!

Itachi zaśmiał się serdecznie.

- Do usług – odpowiedział, na co Sasuke jedynie parsknął. Itachi spoważniał. – Co teraz zrobisz?

- Nie wiem – odpowiedział szczerze Sasuke. Nigdy w życiu nie przeprowadził z własnym bratem tak intymnej rozmowy, ogólnie, Sasuke nigdy nie rozmawiał o uczuciach, ale też nigdy wcześniej nie miał tak skomplikowanych uczuć. Wszystko zawsze było proste, zawsze po pijaku i zawsze na jedną noc, nie więcej. – Nabroiłem. Nie wiem, chyba odrzuciłem jego uczucia, chociaż właściwie nie wiem, czy faktycznie jakieś są.

- Eee? Co? – nie zrozumiał Itachi, na co Sasuke wywrócił oczami. Naruto pewnie by powiedział w tej chwili, że powolne myślenie jest u nich najwyraźniej rodzinne. Albo coś w tym stylu.

- Przez przypadek dowiedziałem się, że jest gejem i po prostu wyszedłem bez słowa – wyznał Sasuke, wyjaśniając.

- Dlaczego? – zdziwił się Itachi.

- Ponieważ poczułem się zdradzony i oszukany, że mi nie powiedział, że dowiedziałem się sam, podsłuchując – kontynuował młodszy z braci. – Nie rozumiem, dlaczego mi nie powiedział? Myślałem, że jesteśmy przyjaciółmi, że mówimy sobie wszystko, tak jak mówiłeś, byliśmy blisko. Zaufałem mu. A on mnie okłamał i dlatego się wściekłem.

- Może się po prostu bał?

- Czego?! Przecież bym go nie wyśmiał!

- Ale może byś więcej widział? Więcej zauważał?

- A nawet gdyby, to co? – zdenerwował się Sasuke. Itachi wzruszył ramionami i wstał. Poklepał go po ramieniu.

- Nie wiem, o to już musisz zapytać samego Naruto. Cóż, mam nadzieję, że się pogodzicie. Naprawdę go polubiłem.

Brat skierował się do drzwi. Sasuke chwilę myślał, a potem jednak podjął decyzję.

- Itachi! – zawołał za bratem. Ten odwrócił się.

- Co?

- Mi też zamów tego chińczyka – powiedział.

*

Następnego dnia w szkole Sasuke był trochę nieobecny, bo wciąż i wciąż myślał o wydarzeniach z niedzieli i o swojej wczorajszej rozmowie z Itachim. Myślał też dużo o sobie i o swoich własnych uczuciach, ale to akurat było dla niego trudne. Nigdy nie musiał analizować czegoś tak wnikliwie, nigdy nie rozkładał na czynniki pierwsze wydarzeń, jakie się wokół niego działy. Jego życie było proste i kiedy teraz tak o tym myślał, to chyba żył jakoś obok wszystkiego. Rodzina była gdzieś w tle, nawet brat, którego przecież Sasuke podziwiał, był gdzieś obok, nie do końca obecny. Znajomi byli, ale Sasuke zawsze miał ich gdzieś, uważał się za lepszego. Trzymał się z Suigetsu, ale jak już kiedyś stwierdził, było to dla obopólnych korzyści. Naruko niby mu się podobała, ale nie było to naprawdę, założył się w końcu z chłopakami, że ją wyrwie i tylko dlatego tak się upierał na tej „miłości”. Gdyby ją wyrwał, to by ją pewnie zaliczył i natychmiast zapomniał, że istniała.

Gdy tak o tym wszystkim myślał i robił podsumowanie, to jedyną osobą w jego życiu, na jakiej naprawdę zaczęło mu zależeć, był Naruto. Uzumaki po prostu wniósł do jego życia jakiś sens. Sasuke nie potrafił go zdradzić, nie potrafił się na niego wypiąć, nie potrafił go zignorować, jak zignorował więzy rodzinne, nie potrafił olać, jak olewał znajomych, nie potrafił mieć po prostu w dupie jego uczuć, jak w dupie miał uczucia tych wszystkich poprzednich dziewczyn.

Na myśl, że mógłby skrzywdzić Naruto, robiło mu się niedobrze. Na myśl, że już nikt nigdy nie powie do niego Czarnuszku, robiło mu się słabo.

Gdy po ostatniej lekcji wyszedł ze szkoły, dalej niezdecydowany, przy swoim samochodzie spostrzegł czekającą na niego, wciekłą, blondwłosą piękność.

Naruko wyglądała jak chmura gradowa. Ręce miała splecione na piersi, stała w rozkroku przed jego autem, zagradzając mu przejście i cóż, wyglądała strasznie. Wiatr rozwiewał jej długie blond włosy, niebieskie oczy ciskały gromy. Bał się jej, nie przypuszczał, że ich niedokończona rozmowa z niedzieli dopadnie go w najgorszym momencie, kiedy w głowie miał taki mętlik.

Wziął się jednak w garść i podszedł.

- Cześć, Naruko – powiedział, gdy się zbliżył. Prychnęła.

- Masz się trzymać z daleka od mojego brata! – zawołała, zamiast się przywitać. – Nie pozwolę, żeby taki dupek jak ty się nim bawił!

Westchnął. Zbierał żniwo swojej reputacji i w pełni na takie słowa zasłużył. Zastanawiał się tylko, od ilu jeszcze ludzi usłyszy, że jest dupkiem? Nawet Itachi tak twierdził, połowa szkoły też tak twierdziła…

- Skąd taki pomysł, że będę się bawił? – zapytał jednak, przyjmując pewną siebie pozę. Jeżeli czegoś się przy Naruto nauczył, to na pewno umiejętność odpowiadania ludziom, którzy go obrażali. Nie miał zamiaru pozwolić po sobie jeździć komukolwiek, oprócz Naruto.

Naruko zaśmiała się.

- Skąd? Może dlatego, że cała ta twoja przyjaźń z Naruto wzięła się od twojego idiotycznego zakładu z chłopakami w ubiegłym roku?!

Zmarszczył brwi. Nie miał pojęcia, skąd Naruko wiedziała o zakładzie. Jej spojrzenie nie podobało się Sasuke ani trochę, bo dziewczyna patrzyła na niego z satysfakcją i pewnością siebie.

- Powiedziałaś mu? – domyślił się. Naruko zaśmiała się wrednie.

- Nie zwykłam milczeć, kiedy moim bliskim dzieje się krzywda – odparła dziewczyna.

Poczuł złość, która ogarnęła go w jednej chwili. Wszystko zdawało się walić, a wszystkie jego błędy rzucały mu się teraz pod nogi jak kłody. W dodatku rykoszetem uderzały w Naruto, który teraz pewnie nie czuł się najlepiej po kolejnej rewelacji na jego temat. Bo nie dość, że Sasuke sam w niedzielę zachował się jak skończony drań, to jeszcze teraz wyszedł na jakiegoś bezuczuciowego chama, który zakładał się o jego siostrę! No lepiej już być nie mogło!

- Po co mu to do cholery mówiłaś?!

- Żeby Naruto wiedział, z kim ma do czynienia! Nie powiesz mi przecież teraz, że żałujesz?

Sasuke odetchnął, starając się uspokoić. Krzykiem nie mógł niczego załatwić, nerwy były teraz zbędne. Naruko martwiła się o brata, martwiła się, że Sasuke go skrzywdzi. Musiał ją jakoś przekonać, że nie ma takiego zamiaru.

- Tego zakładu? Nie żałuję.

- Bo dla ciebie ważna jest twoja reputacja?! – zapytała z wyrzutem.

- Nie, bo gdyby nie ten zakład, prawdopodobnie nigdy nie poznałbym twojego brata. Za tę znajomość mogę oddać swoją reputację, swoją popularność, kasę, samochód, mogę oddać to wszystko. Nie jest mi to już potrzebne.

Naruko zawahała się.

- Myślisz, że mnie nabierzesz?! Znam cię…

- Naruko, jak mogłaś mnie znać, skoro nawet ja sam siebie nie znałem? – przerwał jej, zanim się rozkręciła. Nie chciał znów słuchać obelg. Podziwiał ją za to, jak chroniła swojego brata, ale w tej chwili to już nie było potrzebne. Od początku Sasuke widział tę troskę, na niej oparł cały swój plan, chciał wykorzystać Naruto, żerując na tym uczuciu, aby koniec końców skrzywdzić Naruko. Naprawdę był dupkiem i idiotą. W dodatku nigdy nie przypuszczał, że jemu na tej samej osobie zacznie zależeć równie mocno, co stojącej przed nim dziewczynie. – Poświęciłbym ci więcej czasu, ale oprócz ciebie jest jeszcze jedna osoba, którą muszę przeprosić za swoje zachowanie. Czy mogę już jechać?

Coś w jej oczach się zmieniło. Dalej były podejrzliwe, oceniające i nieufne, ale dziewczyna zdawała się odpuścić, jakby powietrze z niej zeszło. Odsunęła się od jego samochodu, robiąc mu miejsce.

- Będę cię miała na oku – powiedziała. – Jeśli go skrzywdzisz, przedefiniujesz sobie słowo ból po tym, co poźniej z tobą zrobię. Czy się rozumiemy?

- Rozumiemy – odpowiedział. Naruko ostatecznie rozwiała jego wątpliwości. Chyba faktycznie do tej pory był idiotą, skoro wcześniej niczego nie zauważył.

Naruko skinęła mu głową i odmaszerowała z podniesioną głową, a on odetchnął z ulgą, na miękkich nogach podszedł do samochodu i wsiadł do środka.

Jaka ona była przerażająca! Jej przyszły facet będzie miał przerąbane!

Pod szkołę Naruto dotarł jakieś pół godziny później, ale z tego co pamiętał, Uzumaki miał dziś trening koszykówki, więc na pewno był jeszcze w szkole. Sasuke zaparkował niedaleko wejścia, tam, gdzie zawsze stawał samochodem, a potem wziął głęboki oddech. Nigdy nie robił takich dziwnych, szalonych rzeczy. Przez rodzinę Uzumakich, a zwłaszcza przez Naruto, jego życie stanęło do góry nogami. O dziwo, ten stan mu się podobał. Chciał go zatrzymać, chciał, żeby wszystko tak zostało, postawione na tej głowie, nienormalne i pełne życia. Co on właściwie robił, zanim poznał Naruto? Gdzie Uzumaki był przez ten cały czas?

Kilka minut później jego samochód wyminęło czerwone auto, które natychmiast rozpoznał. O tym szczególe zapomniał! Obserwował więc, gdzie samochód zaparkował, a potem wysiadł i zbliżył się do niego. Zapukał w szybę od strony kierowcy.

Pani Kushina uchyliła okno i spojrzała na niego zdziwiona. Jej oczy były oceniające i uważne, patrzyła trochę tak, jak wcześniej jej córka. Wiedział, że odkręcanie wszystkiego nie będzie łatwe, ale nawet na to nie liczył. Zachował się w niedzielęjak ten stary Sasuke-dupek, przyszedł więc czas, aby to naprawić.

- Sasuke? – zapytała niepewnie pani Kushina.

- Przepraszam, że musiała się pani fatygować – powiedział. – Ale czy mogę go odebrać?

Na ustach pani Kushiny zatańczył uśmieszek.

- No cóż… - cmoknęła, niby niepewnie, jakby się zastanawiała nad pozwoleniem, a on westchnął.

- Naruko już mi groziła – powiedział, doskonale wiedząc, że z Uzumakimi dogada się tylko w ich języku. Pani Kushina parsknęła.

- No, moja krew! – ucieszyła się. – Skoro doskonale już wiesz, co może cię spotkać, to chyba ja już nie musze nic mówić?

- Nie musi pani – odpowiedział.

- Doskonale! Od początku wiedziałam, że dobry i rozsądny z ciebie chłopak. Nie zawiedź mnie! – zawołała, zasunęła szybę i odjechała, a on chwilę spoglądał za jej czerwonym samochodem. Miał jeszcze szansę uciec, a sam się z premedytacją pchał w tę rodzinę.

Wrócił do swojego samochodu, oparła się o maskę tak ja zawsze, splótł ręce na torsie, nogi skrzyżował w kostkach i spojrzał na wejście do budynku, z którego powoli wychodzili kończący lekcje uczniowi.

Pięć minut później w wnętrza szkoły wyjechał Naruto. Uzumaki jakby z wahaniem zerknął w doskonale znanym sobie kierunku; wyglądał, jakby się niczego nie spodziewał, dlatego Sasuke wyraźnie ujrzał na jego twarzy szczere zdumienie, kiedy ich oczy się spotkały.

Sasuke odetchnął.

Te najważniejsze w życiu rzeczy zawsze muszą być trudne. Coś, co dostajemy zbyt łatwo, tak naprawdę nigdy nie jest nasze.


10 komentarzy:

  1. Nowy rozdziałów z rana, awwwww! 💜

    Faktycznie wypowiedź Itachiego nabrała sensu i przy nastroju pod tytułem nieogarnięte-wsparcie-homogenizacji-brata nawet brzmi 😄 Choć znowu tym razem mam takie poczucie, jakby rozmowa z Naruko i ta z Itachim popędziła gdzieś za szybko do przodu, czegoś brakowało w spójności tego, żeby było to takie naturalne? Coś gdzieś skacze, jakby brakowało kilku zdań pomiędzy w paru miejscach. Chcesz chyba za szybko skończyć fick o Czarnuszku, żeby dręczyciele o to opowiadanie przestali Cię prześladować >:T Mhmm, już-już, że to niby zadziała >:T

    Sprzeczne uczucia Sasuke od samego początku są ogólnie supi: to, jak roztrząsa wszystkie wydarzenia i szuka sensu w poszczególnych akcjach (czy przewertowałaś jeszcze raz wszystkie rozdziały, żeby je wypisać?). I pani Kushina w ogóle jest zachwycająca 💜 Za końcówkę (prawie) jestem w stanie wybaczyć Naruko i Itasia. I aaaaa oczywiście, że musiałaś przerwać w takim momencie, jak na siebie patrzą... I zaraz padną pierwsze słowa. Aaaaaaaaaaaaghkiydvbj :T
    I teraz się zastanawiać, czy Naruto w końcu otrząśnie ze zdziwienia i powie:
    - Sasuke...? Ty dupku!!
    czy
    - Sasuke...? Czy to, że tutaj jesteś coś znaczy? :wink wink:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hm... A to się wszystko okaże w następnym rozdziale xD

      Co do dialogów, nie chcę, żeby oni wszyscy nagle zrobiło się zbyt wylewni i gadali o uczuciach, kiedy nigdy wcześniej o nich nie rozmawiali. Ani Itachi ani Naruko tacy nie są, żadne z nich nie będzie toczyło takiego dialogu. No nie ten typ człowieka po prostu 😀

      Usuń
  2. Czekamy na rozwój wydarzeń!!!Oby kolejny rozdział pojawił się jak najszybciej.

    OdpowiedzUsuń
  3. Czyta się to jak każdą Twoją pracę - w trzy sekundy, chłonąc słowa i nie nadążając za własnymi oczami! Lata mijają ale talent jak był, tak jest i nikt Ci tego moja droga nie odbierze. A ja mam mega farta że lata temu znalazłam tego bloga i mogę się w blasku Twego talentu kąpać hahah <3 pozdrawiam Cię serdecznie, cudownie że piszesz, mam nadzieję że sprawia Ci to radość i wiesz, że masz wielu fanów i jesteśmy tu dla Ciebie. Ja np. nie zamierzam się do końca życia stąd ruszyć xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, dziękuję za przemiły komentarz! Cieszę się, że tak uważasz 😀. Lubię sprawiać radość swoim pisaniem.

      Usuń
  4. Hejeczka,
    no po prostu wspaniale, mamy Sasuke i uczucia jakie nim targają i te wnioski do jakich doszedł... och Itachi uświadomiłeś swojego braciszka nam ;) o tak tylko przy Naruto był sobą i tylko na blondynie mu zależało zawsze, i tak tylko Naruto ma prawo jeździć po Sasuke... no to Sasuke odczuł na sobie gniew Naruko... a jak to Sasuke sobie wyobrażał "jestem gejem i tak po za tym lecę na Ciebie", raczej reakcja nie była by miała...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No skomplikowały nam się te ich uczucia :-) dzięki za komentarz!

      Usuń
  5. 13 + 7 = nowy rozdział jutro
    /\( =w= )/\ 💜💜💜

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj niestety nie, jestem na wyjeździe, wracam we wtorek, nie zabrałam lapka, aby poświęcić czas znajomym 😀

      Usuń