Tak, zdaję sobie sprawę, że po przeczytaniu tego rozdziału wasza reakcja będzie wyglądała coś jakby: eee... co?
Ale spokojnie, wszystko pod kontrolą :-). Zapraszam na rozdział:
*
Naruto gapił się na stojącego
tam gdzie zawsze Czarnuszka i nie bardzo rozumiał, co się dzieje. Czy Uchiha
nie miał być przypadkiem na niego obrażony? W końcu, kiedy się ostatnio
widzieli, Czarnuszek trzasnął drzwiami i sobie poszedł bez choćby jednego słowa.
Wyraźnie wściekł się, poznając prawdę o Naruto. Wyglądał wtedy na obrażonego i
zdegustowanego. Naruto był pewny, że Sasuke nie będzie chciał go już znać – że
teraz się go brzydził i pluł sobie w brodę, że w ogóle się poznali.
A jednak tu stał. Stał i gapił
się na Naruto, który zamarł w bezruchu, nie mając pojęcia, co ma zrobić.
Cholernie się bał podjechać do Czarnuszka, ponieważ nie wiedział, co Uchiha mu
powie. Po co przyjechał? Nawrzucać mu?
Poza tym Naruto też był na
niego wściekły, bo w końcu Sasuke posłużył się nim, aby zdobyć Naruko. I wcale
nie chciał jej poderwać, bo się zakochał, jak sam twierdził, a dlatego, że się
założył z kumplami! Sasuke też go oszukiwał przez cały czas!
Podjechał do Uchihy, nie bardzo
wiedząc, co się za chwilę wydarzy i jaki ton przybierze ich rozmowa. Nie mógł
jednak stchórzyć, skoro Sasuke zrobił pierwszy krok. Uchiha z jakiegoś powodu
tu przyjechał i najwyraźniej na niego czekał.
- Cześć – burknął, kiedy
znalazł się tuż przed Czarnuszkiem. Sasuke, jak zawsze, kiedy był niepewny,
przygryzł dolną wargę.
- Hej. Pogadamy? – zapytał, na
co Naruto skinął głową. Atmosfera między nimi nie była fajna, chyba pierwszy
raz od samych początków ich znajomości.
Sasuke otworzył przed nim drzwi
swojego samochodu, a Naruto jak zawsze podjechał do niego wózkiem i wdrapał się
na siedzenie. Uchiha raz-dwa złożył wózek, schował w bagażniku i zasiadł za
kierownicą.
Jechali w milczeniu. Naruto nie
miał pojęcia, co się uroiło pod tą wolno myślącą kopułką Sasuke. Chłopak
niczego nie ułatwiał, bo się zwyczajnie nie odzywał, a Naruto nie pytał.
Przynajmniej nie pierwszy, miał zamiar pozwolić Sasuke nadać ton ich nadchodzącej
rozmowie. Jeśli Uchiha powie, że nie chce go już więcej znać, Naruto się na to
zgodzi. Nie będzie usiłował go zatrzymać, nie będzie ani prosił, ani się
poniżał. Będzie przez to cierpiał, ale akurat do cierpienia był przyzwyczajony.
Przez chwilę Naruto myślał, że
Czarnuszek wiezie ich do Ichiraku, Uchiha jednak minął lokal i zatrzymał się
przy krawężniku ulicy, która biegła obok parku, w którym już kiedyś rozmawiali,
na samym początku ich znajomości. To w tym parku jakby… doszli do jakiegoś
porozumienia, po raz pierwszy się dogadali. Dzień nie był aż tak chłodny, jak
mógłby być o tej porze roku, ale i tak wydawało się, że w parku jest mało
ludzi. Sasuke wyskoczył z auta, rozłożył wózek i kiedy Naruto na niego wsiadł,
zamknął samochód i alejką ruszył miedzy drzewa.
Naruto podążył za nim.
- Po co tu przyjechaliśmy? –
Nie wytrzymał w końcu Naruto, chcąc już mieć rozmowę za sobą. Sasuke obrócił
się ku niemu, rozejrzał, a potem przystanął. Naruto też się zatrzymał.
- W twoim domu byłaby Naruko
albo twoi rodzice. W moim domu Itachi, albo, co gorsza, moi rodzice. Pod szkołą
byliby inni uczniowi. Żadne inne miejsce nie przyszło mi do głowy.
- Planujesz mnie zamordować? –
zaśmiał się Naruto. Sasuke też się lekko uśmiechnął.
- Może i byłoby to jakieś
wyjście, miałbym w końcu święty spokój – rzekł, na co Naruto poczuł, że może
jednak nie będzie tak źle, jak przypuszczał. Sasuke żartował, to był dobry
początek.
- Spokojnie, wtedy to ja bym
cię nawiedzał – odpowiedział. Te słowa przypomniały im obu nieszczęśliwą wizytę
Sasuke w domu Naruto. Czarnuszek skrzywił się, a Uzumaki spoważniał.
- Napisałeś mi, że przepraszasz
– rzekł w końcu Sasuke, a Naruto skupił na nim wzrok. Na jego czarnych oczach,
na jego wąskich wargach, na tej przystojnej twarzy. – Za co konkretnie?
- Nie wiem – odparł Naruto szczerze.
– Chyba za to wszystko. Za to, że ci nie powiedziałem, że dowiedziałeś się w
taki sposób.
- A dlaczego mi nie
powiedziałeś?
- A dlaczego ty nie
powiedziałeś mnie, że się założyłeś o Naruko?
- Nie odwracaj kota ogonem!
- Ja odwracam? Uchiha, do
cholery, zakumplowałeś się ze mną, opowiadając jakieś bzdury, że się kochasz w
Naruko, a tymczasem chodziło ci o wygranie zakładu! O moją siostrę, do cholery!
A teraz masz do mnie pretensję, że ci czegoś nie powiedziałem, a sam z
premedytacją mnie okłamywałeś! – zdenerwował się Naruto. – To ja powinienem być
wkurwiony!
- Przecież ci powiedziałem, że
rezygnuję!
- Przedwczoraj!
- Chyba można się było tego
spodziewać po twoich urodzinach!
- A co ja, wróżka jestem?!
Zmierzyli się groźnymi
spojrzeniami, bo najwyraźniej żaden nie miał zamiaru odpuścić. Naruto poczuł
się trochę lepiej, kiedy okazało się, że Czarnuszek najwyraźniej nie ma zamiaru
go wyzywać od pedałów czy zboczeńców, czego się najbardziej obawiał. Nie był
pewien, jak coś takiego by zniósł.
- Odpuściłem sobie Naruko –
powiedział wyraźnie Sasuke. – Nic już nie mam do twojej siostry. W dodatku
rozmawiałem z nią dziś, w niedzielę też jej to powiedziałem. To koniec tej
sprawy.
- Rozmawiałeś z Naruko? –
powtórzył po nim Naruto. – O zakładzie?
- Tak – potwierdził Czarnuszek.
– Wyjaśniliśmy sobie niektóre rzeczy, więc teraz wolałbym porozmawiać o
niedzieli.
Naruto uniósł jedną brew,
patrząc na Sasuke. Od kiedy to Czarnuszek był taki pewny siebie? Uzumaki nie
twierdził, że mu się to nie podobało, taki stanowczy Sasuke był jeszcze
bardziej seksowny niż zazwyczaj, ale i tak… Od kiedy jego Czarnuszek miał tyle
odwagi?
- O niedzieli… A więc w
niedzielę dowiedziałeś się, że jestem gejem – powiedział Naruto. Mógł mówić
swobodnie, w parku, w alejce, w której się znajdowali, nie było żywego ducha.
Gdzieś z oddali słychać było szczekanie psa, chłodny wiatr zawiewał, drzewa już
prawie wcale nie miały liści, ale ponura atmosfera nie przeszkadzała Naruto ani
trochę. Był w trakcie takiej rozmowy, że świat mógłby zacząć się walić, a on i
tak by tego nie zauważył. – I co? Obraziło cię to? Uraziło?
- Wkurzyło – odpowiedział
Sasuke. – Dlaczego mi nie powiedziałeś?!
- A dlaczego miałem ci mówić?!
– odpowiedział pytaniem. – Nie znamy się wcale tak długo, żebym musiał się ze
wszystkiego tobie spowiadać!
Czarnuszek sapnął, jakby dostał
pięścią w żołądek.
- Czyli co, ja nic nie znaczę?!
- Tego nie powiedziałem!
- Wtedy, w twoim domu – zaczął
Uchiha niepewnym tonem, nieco zmieniając atmosferę. Naruto zmarszczył brwi,
widząc, że Czarnuszek znów przygryza dolną wargę. – Krzycząc na rodziców
powiedziałeś, że ktoś taki jak ja nigdy na ciebie nie spojrzy. Dlaczego?
Dlaczego tak powiedziałeś?
- To chyba oczywiste! –
prychnął Naruto, jednocześnie czerwieniejąc. Nie miał pojęcia, ile właściwie
usłyszał wtedy Sasuke, a teraz się okazywało, że wszystko. Te nieprzemyślane
słowa obnażały go dalece bardziej niż to, co chciał kiedykolwiek, komukolwiek
pokazać.
- Tak? Bo co?! Bo jestem niekumatym
dupkiem?! – wydarł się Uchiha. On też się zaczerwienił, ale nie odpuszczał.
Naruto gapił się na niego przez
chwilę.
- Sasuke, co ty pieprzysz? Czy
to nie oczywiste? Możesz zrobić o tak! – Naruto podniósł rękę i strzelił dwoma
palcami. – I mieć każdą czy każdego, jak wolisz. A ja jestem jak kula u nogi,
jak zbędny balast! Nawet przez sekundę się nie łudziłem, że ktoś taki jak ty…
- Przestań! – zawołał Sasuke, a
Naruto urwał wpół słowa. – Naprawdę myślisz, że taki jestem, że tak o tobie
myślę?!
- Tu nie chodzi o to, co ty
myślisz, ale co ja sam uważam! – wykrzyknął w końcu Naruto. Miał już dość
nieporozumień. – Oszukiwanie się, że nadaję się do czegokolwiek innego niż
siedzenie na dupie jest czystym idiotyzmem!
Zamilkł, czując jak wstyd
jeszcze mocniej barwi jego twarz na czerwono. Sasuke patrzył na niego tak,
jakby go zobaczył pierwszy raz w życiu. Naruto od wypadku z nikim nie rozmawiał
na takie tematy. Zaraz po wyjściu ze szpitala, kiedy przyzwyczajał się do
wózka, wykrzyczał rodzicom i siostrze wszystko, o co miał żal do świata. Potem
stwierdził, że to nie ma sensu, że czasu nie cofnie, że jakoś trzeba żyć dalej.
Nie oznaczało to jednak, że pogodził się ze swoim losem, że ten żal i złość
minęły, że przestało go to dręczyć. Po prostu on przestał o tym mówić głośno,
nie chciał zwracać na siebie uwagi.
- Uważasz, że co…? – powiedział
cicho Czarnuszek. – Że…
- Sasuke – rzekł Naruto
dobitnie, nie chcąc kontynuować już tej rozmowy. I tak za wiele powiedział, za
dużo odsłonił. – Nie ma sensu o tym dyskutować. Cieszę się, że… że nie
przeszkadza ci moja orientacja, to wiele dla mnie znaczy. Przepraszam, że nie
zaufałem ci na tyle, aby ci o tym powiedzieć, teraz tego żałuję, przeze mnie
doszło do tego całego… ambarasu.
Sasuke potrząsnął głową,
podszedł do niego i ukucnął tuż przed wózkiem. Ostrożnie położył mu dłonie na
kolanach, uniósł głowę i spojrzał mu w oczy. Naruto wytrzymał to spojrzenie,
chociaż serce waliło mu jak szalone, a w ustach zaschło.
- Naruto… - powiedział cicho
Sasuke. – Jesteś najlepszym, co mnie w życiu spotkało. Utrata naszej przyjaźni
byłaby dla mnie… jak jakiś koszmar. Zachowałem się jak ostatni dupek i to tobie
należą się przeprosiny. Jadąc tu, wiedząc, że wiesz o tym durnym zakładzie,
byłem gotów błagać cię o wybaczenie. Wkurzyłem się tylko dlatego, że mi nie
powiedziałeś, poczułem się oszukany. Prawdopodobnie tak samo jak ty, kiedy
Naruko powiedziała ci, dlaczego tak za nią biegałem.
- Wow… - sapnął Naruto, nie
mogąc znieść więcej takich słów. Uśmiechnął się. – Kto by pomyślał, że twój
tępy móżdżek potrafi wyprodukować tyle słów naraz? Ała! – zawołał zaraz, bo
Sasuke walnął go przez głowę.
Naruto zaśmiał się. Gdzieś
głęboko w jego sercu otworzyła się krwawiąca rana, ale zignorował ten ból.
Wiedział, że od początku ma rację, że Sasuke nigdy, przenigdy nie spojrzałby na
kogoś takiego jak on, że nie było szans, by Uchiha odwzajemnił jego żałosne
uczucie. Naruto nie miał zamiaru się narzucać – Sasuke chciał jego przyjaźni,
więc kim on był, aby odmawiać? Od początku się spodziewał, że to nie jest
rozmowa, w której padną jakiekolwiek wyznania. To była rozmowa, żeby się
pogodzić i wrócić do poprzedniego stanu ich znajomości.
- Kretyn – skwitował jego
zachowanie Czarnuszek, więc Naruto zaśmiał się jeszcze głośniej.
- To co, skoro wyjaśniliśmy
sobie już wszystko i tak się składa, że jesteśmy niedaleko Ichiraku… To
rozumiem, że ty stawiasz ramen?
Uchiha wstał, wywrócił oczami,
ale na jego twarzy w końcu zagościł pogodny uśmiech. Niedbałym gestem odgarnął
włosy z twarzy. Naruto uwielbiał ten widok, mógłby gapić się na te kocie ruchy
już zawsze. Cieszył się, że się pogodzili, naprawdę się cieszył. Żal i ból
ukrył głęboko, pozwalając, aby z wierzchu było widać tylko jego zadowolenie.
Miał przyjaciela, najlepszego przyjaciela, prawdopodobnie na dobre i na złe.
Przecież nie mógł zmienić jego orientacji, to była rzecz nie do przeskoczenia.
Sasuke wolał dziewczyny i to było w porządku. Jeżeli kiedyś Sasuke znajdzie
taką, która będzie na niego zasługiwała, Naruto będzie mu kibicował całym sercem
i nie pozwoli sobie na nieszczerość w tym względzie. Sasuke zasługiwał na
wspaniałą dziewczynę, na taką, która zauważy w nim to wszystko, co tkwiło tam w
środku, a nie tylko to, co widać było z wierzchu.
Udali się do Ichiraku,
rozmawiając już bez krzyków i złości. Opowiedzieli sobie nawzajem jak się czuli
po nieporozumieniu z niedzieli, chociaż Naruto i tak zataił informację o swoim
beznadziejnym uczuciu. Sasuke nie mógł się o tym dowiedzieć, bo wyglądało na
to, że nie podejrzewał, iż Naruto coś do niego poczuł. To… wiele ułatwiało.
Gdyby wiedział, prawdopodobnie byłoby trudniej dla nich obu. Sasuke być może
miałby wyrzuty sumienia, może już nie umiałby być przy nim sobą, może
przestałby być taki swobodny, może nawet to uczycie stanęłoby między nimi. A gdyby
Sasuke zrobił cokolwiek wbrew sobie, cokolwiek z litości, Naruto nigdy by mu
tego nie wybaczył.
Nie był żałosny i nie
potrzebował niczyjej litości.
Naruto wiedział, że sobie z
uczuciem do Czarnuszka poradzi. Że ten ból, teraz dość mocny i żywy, za jakiś
czas nieco przygaśnie. Z nogami też tak było… Ból duszy, silny jak skurwysyn,
zamienił się w głęboki żal i smutek, który doskwierał tylko czasami. Należało
tylko o nim nie myśleć, spychać go gdzieś w podświadomość i było po problemie…
Mógł funkcjonować dalej… i nie myśleć.
W Ichiraku jeszcze przez chwilę
było niezręcznie. Naruto gryzł się w język, kiedy chciał powiedzieć na głos „Czarnuszku”,
a Sasuke, słysząc przejęzyczenia, rzucał mu kpiące spojrzenia. Przy pierwszej
porcji ramen byli wobec siebie dość ostrożni, przy drugiej już nieco bardziej
wyluzowali. Naruto domyślał się, że jeszcze przez chwilę tak będzie – Sasuke
musiał się oswoić z ostatnimi rewelacjami, z tym, że nawet jeśli Naruto żartuje
jak wcześniej, to wcale nie oznacza, że go od razu podrywa. Musieli się
ponownie nauczyć nie zwracania uwagi na takie rzeczy, a przede wszystkim to
Naruto musiał się nauczyć, jak
zachowywać się swobodnie mimo wiedzy Sasuke na jego temat. Miał nadzieję, że
nigdy nie dojdzie do sytuacji, w której Sasuke będzie analizował każdy jego
żart, spojrzenie czy gest, zastanawiając się, co on dla Naruto oznaczał.
Uzumaki wiedział natomiast jedną rzecz – nie pozwoli już sobie na utratę
kontroli. Będzie jego najlepszym przyjacielem, na dobre i na złe.
Przyjacielem i nikim więcej,
nawet jeżeli będzie to cholernie bolało.
Po tym, jak Naruto zjadł
trzecią dokładkę ramen (Czarnuszek poprzestał na dwóch), wyszli z Ichiraku i
udali do samochodu.
- Mamy za sobą pierwszą kłótnię
– zauważył Naruto, kiedy jechali w stronę jego domu. Czarnuszek wpatrywał się w
jezdnię przed nimi, ale na chwilę odwrócił wzrok i na niego spojrzał.
- Nie wiem, chcesz obchodzić w
przyszłości rocznicę? – zapytał z rozbawieniem. Uzumaki zaśmiał się.
- Boże, tworzę sobie potwora,
na własnej piersi go wychowuję! – zawołał w kierunku nieba. Sasuke wzruszył
ramionami.
- Jeśli mam twoją rodzinę i
ciebie dalej znosić, to musze sobie jakoś radzić – odparł, wciąż się
uśmiechając. Naruto pokiwał głową.
- Doskonale. Jeden niewolnik to
zawsze lepiej niż żaden niewolnik!
- Ach, rozumiem, że w końcu
poznałem swoją prawdziwą rolę? – zapytał Sasuke.
- Kiedyś musiała cię dopaść
brutalna prawda – odparł rozbawiony Naruto. Obaj zaśmiali się i w samochodzie w
końcu zapanowała normalna atmosfera.
Dojechali pod dom Naruto i
Sasuke jak zwykle wyciągnął mu jego wózek. Potem odprowadził go pod drzwi domu
i tam obaj się zatrzymali.
- Nie będę na razie wchodził –
rzekł Uchiha, przygryzając dolną wargę. – Zobaczymy się jutro, prawda?
- Jasne.
Sasuke skinął mu głową, odwrócił
się i odszedł w stronę samochodu. Naruto patrzył za nim, dopóki ten nie
odjechał, a potem nacisnął klamkę i wjechał do domu.
- Naruto, to wy? – zawołała
mama z kuchni, a on się uśmiechnął do siebie. Jego rodzina zawsze pozostawała
taka sama, nic się nie zmieniali.
- Nie, to tylko ja!
- Jak to tylko ty?! – dobiegł
go głos z góry.
Spojrzał na szczyt schodów,
gdzie stała Naruko. Wyglądała jak zawsze, kiedy wybierała się do schroniska –
miała dżinsy i czarną bluzę, zdjęte kolczyki i była bez makijażu. Zbiegła po
schodach na dół.
Naruto ściągnął buty ze stóp i
cisnął je w kąt, a potem pojechał do kuchni, a Naruko poszła za nim.
W pomieszczeniu byli rodzice –
tata siedział przy stole, czytał coś w telefonie, zaś mama szorowała przypalony
garnek.
- Na obiad są kanapki –
burknęła na widok zaciekawionego spojrzenia syna. Zaśmiał się.
- Spoko, dostałem przeprosinowy
ramen – powiedział.
- Pogodziliście się? – zapytał
zaciekawiony ojciec. – Kochanie, tu piszą, że sodą najlepiej – rzucił do matki,
wyczytawszy coś z telefonu.
- A skąd ja ci teraz wytrzasnę
sodę?! – zdenerwowała się Kushina. – No jak, Naruto, jak wyszło? Pogodziliście się?
– powtórzyła po ojcu.
- Pogodziliśmy się – przyznał,
na co jego mama uśmiechnęła się szeroko. Oczy jej zamigotały, na co Naruto
wywrócił swoimi.
- No i? – naciskała Naruko.
Spojrzał na nią, nieco zdezorientowany, bo przecież to ona najbardziej
nienawidziła Sasuke. Nie rozumiał, dlaczego teraz tak się dopytywała o wynik
ich rozmowy.
- No i nic – odpowiedział
zgodnie z prawdą. – Dalej jesteśmy przyjaciółmi.
Siostra o mało nie wybuchła z
oburzenia.
- Ile razy go trzeba nazwać
idiotą, żeby się głupek zorientował?! – zawołała wściekle, na co Naruto
zachichotał.
- Jeśli chodzi o Czarnuszka, to
chyba z milion – powiedział. – Naruko, on się nie domyśla najprostszych rzeczy,
a co dopiero tych bardziej skomplikowanych!
Siostra prychnęła, rozdrażniona,
na co Naruto zaśmiał się jeszcze głośniej, a potem nagle spoważniał. Spojrzał
po nich wszystkich, na chwilę skupiając się na oczach matki. Potem podjechał do
stołu i oparł o niego dłonie.
- Posłuchajcie – zaczął, a
wszyscy skupili na nim wzrok. – Wiem, że się o mnie martwicie i wiem, że zawsze
będziecie mnie wspierać. Doceniam to, ale… Między mną i Sasuke naprawdę nic nie
ma. Nie chcę po raz drugi stracić najlepszego przyjaciela, okej?
Wszyscy pokiwali głowami. Jego
mama wyglądała tak, jakby chciała coś powiedzieć, ale ostatecznie zrezygnowała.
Naruto uśmiechnął się do nich jeszcze raz, aby zapewnić, że z nim wszystko w
porządku. Chwilę jeszcze z nimi wszystkimi porozmawiał, śmiejąc się z opowieści
o przypalonym garnku, później jednak wykręcił się pracą domową i wyjechał z
kuchni.
Naruko udała się do schroniska,
a on wjechał windą na górę i zamknął się w swoim pokoju. Tam podjechał do
łóżka, po czym przemieścił się na nie i opadł na poduszki. Tego dnia odzyskał
najlepszego przyjaciela, powinien się cieszyć, powinna rozpierać go radość.
A jednak miał ochotę płakać.
*
A nie mówiłam? Jeśli czujecie niedosyt to bardzo dobrze :-). Wyhamowaliśmy trochę sytuację między nimi.
Eee... co? :D
OdpowiedzUsuńA tak serio to nie miałam takiej reakcji. Po tym wstępie myślałam, że Sasuke od razu rzuci się na Naruto. I bardzo dobrze, że byłam w błędzie. To by było naprawdę dziwne, jakby Sasuke hetero od razu chciał być chłopakiem Naruto. Nie ma po co się spieszyć. My poczekamy. Niech ich uczucie kwitnie, żeby w odpowiednim momencie wyewoluować na wyższy poziom.
Cieszę się, że się pogodzili. Teraz (może) nastanie spokojny czas, podczas którego Sasuke i Naruto będą rozwijać swoją relację.
Im dłużej im zajmie zostanie parą, tym dłuższe będzie to opowiadanie. A chciałabym, żeby było dużo rozdziałów. Naprawdę wciągnęłam się w tą historię.
A! I dziękuję, że ostatnio wstawiasz rozdziały tak szybko. Nie wiem, co bym zrobiła, jakbym musiała znowu czekać kilka miesięcy (jak nie lat) na kontynuację.
Duuużo weny
No ja też się wykręciłam we własne opowiadania 😄 i chyba już nie wyobrażam sobie przestać. Doskonale się bawię, kiedy piszę.
UsuńTeż uważam, że takie bezsensowne rzucenie się na siebie bohaterów z nagłą miłością byłoby dziwne. Nie wiem, ile wyjdzie rozdziałów, podejrzewam że niecałe 30, ale zobaczymy jak wyjdzie 😄
AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA NOWY ROZDZIAŁ O MOJ BOŻE 💜💜💜💜💜💜💜💜💜💜
OdpowiedzUsuńPrzeczytane. Jestem szczęśliwa 😶✨ Mogę umrzeć szczęśliwa, rozdział jest w całości dokładnie po ayanamiowemu.
UsuńBałam się po ostatnich dwóch rozdziałach, że to wszystko leci na głowę na szyję ku końcowi, bo Itachi wspominający o wsparciu, wszędzie naprowadzanie na nagle rozkwitłą wielką miłość... to było zupełnie nienaturalne, taki (jak ładnie napisać "mokry sen gimnazjalistki"?) no taki zły sposób pisania z przeskakiwaniem rzeczy, bo przecież i tak wszyscy wiedzą, że to wszystko prowadzi do jednego, dlatego who cares!!
...a nagle taki stop. I żadne "eee... co?", bo taki stop był niesamowicie potrzebny! Zamiast brnąć na łeb na szyję w stronę końca pojawia się jakaś niepewność, jakieś wahanie i - no pewnie tam, żal mi smutnego Naruta czy coś - jest to perfekcyjnie zachodzące na rzeczywistość 😶✨ czuje się, że akcja jest taka prawdziwa 😶✨
I wreszcie nie robię kanapki w komentarzu, bo powróciła perfekcyjna ayanami 💜💜💜💜💜💜💜 znaczy mogłabym się czegoś przyczepić, ale mnie to nie obchodzi :T akcja rozdziału jest cudownie poprowadzona!! kocham cię, proszę o adres, możemy robić dzieci 😶✨ znaczy mogłybyśmy, ale ayanami ma swoją lubą, a obecny tu nietoperz umarł ze szczęścia 😶✨
...a, ale jak coś to na kolejny rozdział ożyje, więc proszę nie odchodź!! Czekam na kontynuację!!
UsuńOj, moja luba jest z tych, co zabijają spojrzeniem bez sharingana, więc uwaga na słowa 😄
UsuńTo cieszę się,że się podoba! Taki miałam zamysł, że trochę wszystkich podpuszczę poprzednimi rozdziałami i powiem szczerze, bawiłam się świetnie, czytając komentarze z ostatnich dwóch rozdziałów wiedząc, co będzie dalej. Opowiadanie nie będzie jakieś mocno długie, do końca nie wiem, ile wyjdzie rozdziałów, ale liczę że nie więcej niż 30. Zobaczymy 😄
No cóż, co do Itachiego... Bo Sasuke tutaj bardzo wolno chwyta... 😄
JEZU JAK JA SIĘ CIESZĘ, ZE ZNOWU PISZESZ 🖤 Uwielbiam te opowiadanie, uwielbiam wszystko co piszesz 🖤
OdpowiedzUsuńXD Oj flashbacki z "Między nami nic nie było" mocno xD tam też słodko i ślicznie a następnie kop w sam żołądek. BOLI ALE WSZYSCY TO KOCHAMY
OdpowiedzUsuńO, a ja jakoś tego nie skojarzyłam. Chociaż zwroty akcji są w każdej książce - coś musi się rypnąć, żeby było co naprawiać 😄
UsuńWarto tu czasem zaglądać. 3 lata przerwy.. mam nadzieję, że nagromadziłaś przez ten czas niezmierzone pokłady weny.
OdpowiedzUsuńZanim wzięłam się za nowe rozdziały to stwierdziłam, że trzeba przeczytać wszystko od nowa! Wymiany między bohaterami są najlepsze! Kushina robi za Yaoistkę, gdy się pojawia to takie uosobienie myśli Yaoistek, aż się dostaje kociej mordki. Itachi jest świetny, jest zajebisty i jednocześnie pocieszno-tępy. Opowiadanie jest Narusasu, więc ciekawi mnie jak z tego wybrniesz. może skończy się po prostu na shounen-ai(?)
Nie zapominaj o drugoplanowej parce. Relacja Naruko z Itachim mogłaby coś extra wprowadzić do "przyjaźni" Naruto i Sasuke.
A teraz część, której pewnie wolałabyś nie widzieć.. mam nadzieję, że twoja wena nie skończy się tylko na "MNP". Wciąż mam nadzieję, że po tych 3 latach pojawią się również rozdziały do innych opowiadań. Twoje najmłodsze rozpoczęte KPMR zapowiadało się świetnie. "CB" i "MNNNB" są po prostu twoje. Je (w moim mniemaniu) trzeba skończyć. Piszesz przefantastycznie nie porzucaj ich. Po tylu latach (a siędzę tu chyba od 2014) nie znalazłam jeszcze bloga, który by nie bardziej wciągał w inny świat niż twój. Może jeszcze znajdziesz wenę na "KK". Oczywiście "daj palec a odgryzie całą rękę" tu trochę wychodzi, ale to przez to, że tyle Cię nie było i to forma radości wymieszanej z nadzieją.
Dużo weny i czasu życzę!!!!!
Kika
Część! Palców mam dużo (choć w sumie tyle co wszyscy) więc można obgryzać razem z rękami 😀 spokojnie, póki co mam zamiar pisać i oczywiście myślę o skończeniu opowiadań, choć Między Nami wydaje mi się takie niedopracowane i stare, że gdybym miała dopisać coś dalej, to musiałabym je wpierw poprawić. Pomyślę nad tym. Marzy mi się opowiadanie SasuNaru, ale w zgodzie z mangą, Naruto jako Hokage itd. Z drugiej strony mam przed tym opory, ponieważ moja Nowa Generacja spełnia mnie w tym całkowicie, tam Naruto jest doskonałym Hokage, a dzieciaki z NG, Konohy bez nich sobie nie wyobrażam.
UsuńCo do tekstu, to będzie yaoi. I będzie to jak najbardziej NaruSasu pełną parą. Spokojnie, dadzą sobie radę, poza tym to wcale nie będzie trudne xD
"Itachi, czule objął w pasie Naruko, patrząc z iskierką w swoich pięknych i głębokich oczach na swojego brata i jego blondwłosego chłopaka.
Usuń- No chłopaki! To jak wam się podoba? - zapytał z wyraźną dumą w głosie.
Sasuke podrapał się po głowie.
- Emmmmm, ten tego no - odezwał się Naruto zezując to na prawo, to na lewo, to nie wiedzieć na co - To bardzo... Przemyślane?
- Naruto nie próbuj go nie obrazić.
- Znaczy zamysł jest dobry, bo ja mam wisieć na tych szelkach przytwierdzonych do sufitu i przez to tak unosić się nad Sasuke w łóżku...?
- No tak - pokiwał skwapliwie głową Itachi - tu masz pilota Wi-Fi do regulacji wysokości"
Hahahaha 😀
UsuńHejeczka,
OdpowiedzUsuńsorki, że z takim opóźnieniem, ale no właśnie czas a raczej jego brak, ale też nie chciało mi dodać komentarz...
jak ja się cieszę, wyjaśnili sobie wszystko, no prawie wszystko... ale to dobrze że Sasuke chce być przyjacielem bo w przyszłości może jednak coś być więcej... a Naruko och chyba pogada sobie z Uchiha, drżyjcie wszyscy oj drżyjcie...
a tak i przyszło do głowy spotkanie Itachiego i Naruko, ona podjeżdza do Uchihów no bo Naruś coś zapomniał wziąć daj my na to o tutaj otwiera Itachi ;)
weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Ja też ostatnio mam mało czasu, kradnę czas żeby pisać. Ale udaje mi się 😀 również pozdrawiam!
UsuńHejeczka,
OdpowiedzUsuńrozdział fantastyczny, jak ja się cieszę, wyjaśnili sobie wszystko, no prawie wszystko... ale to dobrze, że Sasuke chce być przyjacielem bo w przyszłości może jednak coś być więcej... a Naruko och chyba pogada sobie z Uchiha, drżyjcie wszyscy oj drżyjcie...
a tak mi przyszło do głowy... Naruto czegoś zapomniał wziąć, i prosi Naruko aby to przywiozła do Uchihów, już sięga do dzwonka a tutaj wylatuje Itachi...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia