czwartek, 8 lipca 2021

Wakacyjny klimat 1

 Cześć!

Tak, wiem, nie ma MNP, ale jest "Wakacyjny klimat"! Jakoś tak wpadł mi pomysł na napisanie one-shota (ale z moimi one-shotami tak już jest, że zawsze wychodzi opowiadanie na kilka rozdziałów), lekkiego, przyjemnego, wesołego, na rozpoczęcie wakacji. Taka niespodzianka, ponieważ zasługujecie na rozpieszczanie. Za to, że jesteście, że czekaliście, że czytacie, ogólnie, za wszystko! Opowiadanie nie jest długie, napisałam je w ciągu ostatnich kilku dni. Nie jest też pewnie jakieś wow, ale jest bardzo miłe i dobrze mi się je pisało.

Na początku miał to być po prostu tekst o imprezie, którą nasi bohaterowie zorganizowali na zakończenie szkoły, ale jak siadłam do pisania, to Sasuke sam zadecydował i nie miałam nic do gadania. 

Nie przedłużając, zapraszam na niespodziankę z okazji wakacji:

*

            Jako miejsce zbiórki całej ich paczki wyznaczono dom Sasuke. Uchiha nie miał nic przeciwko, w końcu, można powiedzieć, że był organizatorem całego wypadu.

            Pierwszy zjawił się Naruto, chyba z godzinę przed umówionym czasem. Sasuke w ogóle to nie zdziwiło, Naruto zawsze był niecierpliwy. Czekając na resztę towarzystwa dobrał się do lodówki w domu Sasuke, twierdząc, że nie zdążył zjeść śniadania. Sasuke nie miał pojęcia, jakim cudem to się stało, bo przecież Uzumaki nie był spóźniony.

Był początek wakacji. Ich klasa skończyła właśnie szkołę, po wakacjach mieli się rozjechać na rozmaite uczelnie. Ich paczka, licząca trzynaście osób, słusznie stwierdziła, że to ostatni moment, aby urządzić ostatnią imprezę. Zaczęli planować, obmyślać, gdzie mogliby coś zorganizować, kto ma wolną chatę, kto działkę za maistem, aż od słowa do słowa, Sasuke zaproponował domek letniskowy swoich rodziców. Miejsca tam było dużo, domek znajdował się nad jeziorem, w popularnym, turystycznym miejscu. Pamiętał, że dwa albo trzy lata temu Itachi balował tam ze znajomymi ze studiów i że opowiadał potem, że doskonale się bawili. Pogoda na pierwszy weekend wakacji w tym roku zapowiadała się doskonale, rodzice Sasuke nie mieli nic przeciwko, więc zaproponował znajomym wypad nad wodę.

Każdy przytaknął temu pomysłowi, głownie dlatego, że ani Sasuke, ani jego rodzice, nie chcieli pieniędzy za wynajem. Poza tym impreza zmieniła się na weekendowy wypad za miasto, co wszystkim się spodobało. Sasuke obiecał tylko, że niczego nie zniszczą i zostawią po sobie względny porządek, zarówno w środku, jak i na otaczającej domek działce.

- Dziękuję – powiedział nagle Naruto, odsuwając od siebie pusty talerz.

Siedzieli z Sasuke w kuchni, Sasuke pił kawę, Naruto skończył właśnie jeść. Lada moment miała przyjechać reszta paczki, umówili się na dziewiątą.

- Na zdrowie – odparł Sasuke i wstał od stołu. Schował brudny talerz do zmywarki, oparł się tyłkiem o kredens i spojrzał na Uzumakiego.

Naruto wyglądał, jakby wrócił z tropików. Sasuke nie miał pojęcia, kiedy kumpel zdążył się tak opalić, w końcu wakacje dopiero się zaczęły, słońce raczyło ich swoimi promieniami zaledwie od tygodnia, wcześniej było raczej burzowo. A jednak cera najlepszego przyjaciela miała przyjemny dla oka, ciemny odcień, a jego blond włosy wydawały się jeszcze jaśniejsze niż zawsze. Naruto łączył w sobie złoty kolor wakacyjnego słońca i błękit najpiękniejszego, letniego nieba. Ubrany w pomarańczowy bezrękawnik na suwak oraz granatowe spodenki w pomarańczowe palmy i japonki na nogach, wyglądał jak ucieleśnienie wakacji. Był idealnym przeciwieństwem Sasuke.

Uchiha był blady i nie lubił się opalać, dlatego w jego torbie, spakowanej na wyjazd, znalazł się krem z filtrem 50. Na sobie miał dziś zielone spodnie za kolano oraz kremową, bawełnianą koszulę z rękawem za łokieć. Był ubrany przewiewnie i tak, by nie narażać się na zdradliwe promienie słoneczne.

- Spóźniają się – jęknął Uzumaki, na co Sasuke zerknął na zegarek na nadgarstku.

- Jest dopiero za piętnaście dziewiąta, zaraz przyjadą – odpowiedział. – To ty przyjechałeś godzinę przed czasem.

- Bo mnie ojciec po drodze do pracy podrzucił – odrzekł Naruto. – Poza tym dłużej bym nie wytrzymał, czekając w chałupie.

Sasuke zaśmiał się. Doskonale znał Naruto, wiedział, że ten nie potrafi usiedzieć na tyłku dłużej niż trwa jedna godzina lekcyjna. Na przerwach między lekcjami zawsze roznosiła go energia, co na początku szkoły strasznie Sasuke irytowało i było źródłem nieporozumień. Teraz uwielbiał Naruto i jego „nadpobudliwość”.

- Zmieścimy się wszyscy w tym domku? – pytał dalej Naruto, bo zamknąć się na dłużej niż trwał jeden posiłek też nie potrafił. Sasuke skinął głową.

- To duży dom. Gdy byliśmy dziećmi, spędzaliśmy tam z rodzicami letnie, długie weekendy. Nasz czwórka, Shisui i jego rodzice i tacy znajomi rodziców z trójką dzieci. Gdybym nie był pewien, że się zmieścimy, nie zaproponowałbym tego domku.

- Super! – wykrzyknął Naruto, zrywając się od stołu. Żwawym krokiem ruszył do wyjścia, a Sasuke podążył za nim, po drodze wstawiając swój pusty kubek do zmywarki.

W przedpokoju Sasuke wciągnął na nogi lekkie sandały. Obaj zabrali leżące przy drzwiach torby z rzeczami, ta należąca do Naruto oczywiście była pomarańczowa, ta Sasuke czarna. Wyszli przed dom.

Dom Sasuke był właściwie rezydencją, ale Sasuke nie lubił tego słowa. Jego rodzina miała pieniądze, ojciec był prezesem w firmie o międzynarodowym statusie. Ze wszystkich znajomych Sasuke najbardziej lubił Uzumakiego, bo chłopak w ogóle nie zwracał uwagi na takie rzeczy, jak pieniądze. Sasuke miał stuprocentową pewność, że Naruto lubi go za to, jaki jest, a nie za to, ile ma kasy. Poza tym kumpel był synem burmistrza ich miasta, więc na brak kasy również nie narzekał. Obaj chodzili do prywatnego liceum, tam się poznali, od połowy pierwszej klasy razem siedzieli w ławce. Pierwsze pół roku darli koty, ale po jednej bijatyce i wspólnym myciu korytarza za karę jakoś się dogadali.

Zeszli na idealnie utrzymany trawnik przed domem Sasuke, a Uchiha podał przyjacielowi swoją torbę.

- Pójdę do garażu po auto – rzekł, na co Naruto z entuzjazmem pokiwał głową.

Sasuke okrążył dom i udał się na tyły posesji, gdzie znajdował się duży garaż. Pilotem otworzył drzwi i uśmiechnął się na widok czarnego auta, które ojciec pozwolił mu wziąć na ten wyjazd. Fugaku Uchiha miał słabość do drogich i luksusowych rzeczy, które jednak szybko mu się nudziły. Jeszcze dwa lata temu ojciec nie chciał nawet myśleć o tym, by Itachi, który wtedy jako jedyny z braci miał prawko, choćby spojrzał na Mustanga, a w tym roku pozwalał im brać auto kiedy chcą i gdzie chcą, bo miał już inne, nowsze.

Wyjechał z garażu i zaraz złożył dach, wciąż się uśmiechając. Zamknął drzwi garażu i podjazdem wyjechał przed dom. Głośny krzyk Uzumakiego, kiedy zaparkował przed bramą wyjazdową, był miodem na jego serce.

- Ojciec pozwolił ci wziąć Mustanga?! – wydarł się przyjaciel, dobiegając do samochodu. Sasuke wysiadł z auta i otworzył bagażnik, a Naruto czym prędzej wrzucił do środka ich torby. Uzumaki zaczął obskakiwać Mustanga, zachwycając się autem,  a w tym samym czasie Sasuke usłyszał trąbienie. Pierwsi goście właśnie dotarli na miejsce i parkowali przy krawężniku obok otaczającego dom Sasuke ogrodzenia.

Naruto nawet nie zauważył, kiedy dołączyli do niech Shikamaru i jego dziewczyna, Temari, najlepszy przyjaciel tego pierwszego, Chouji oraz Kiba i Shino. Kiba zagwizdał, widząc samochód ojca Sasuke.

- A wy co? – zapytał Shikamaru, wymieniając z Sasuke uścisk dłoni. Reszta przywitała się w identyczny sposób. – Jedziecie szpanować nad tym jeziorem?

- A jak! – zawołał Naruto, w końcu zwracając uwagę na przybyłych gości. Sasuke wzruszył ramionami. – Możesz się schować z tą swoją Hondą, Shikamaru!

- A ty gdzie masz się schować z Mazdą po matce? – odparł Nara, co u wszystkich wywołało salwę śmiechu. Naruto nadął policzki, udając obrażonego, choć Sasuke wiedział, że Naruto lubił swój samochód.

- Reszty jeszcze nie ma? – zapytała Temari, na co Sasuke pokręcił głową. Zerknął na zegarek.

- Sakurę i Ino przywiezie matka jednej z nich. Neji dowiezie resztę.

Zaczęli rozmawiać o wyjeździe. Chouji zachwycał się faktem, że będzie możliwość zrobienia grilla, Naruto i Kiba niemal przypięli się do Mustanga, podziwiając auto z każdej strony i żywo o nim dyskutując. Shino stało obok nich i jak zawsze tylko obserwował, zaś Sasuke pogrążył się w rozmowie z Shikamaru i Temari na temat rzeczy typowo organizacyjnych, jak odległość domku od supermarketu, sprzątanie po sobie oraz kolejki do łazienek. Prócz wycieczek klasowych jeszcze nigdzie nie wybrali się całą paczką, więc Sasuke miał nadzieję, że zostawieni samym sobie nie rozniosą domku jego rodziców. Co prawda Naruto i Kiba w jednym domu stanowili pewne wyzwanie, ale Shikamaru powinien umieć zapanować nad wszelkimi głupimi pomysłami. Pamiętał, jak tych dwóch odpaliło kiedyś fajerwerki w szkolnym kiblu, nie chciał czegoś takiego w drewnianym domu.

Piętnaście minut później dotarły dziewczyny, Sakura i Ino. Obie miały na sobie krótkie szorty i bluzeczki na ramiączka, Sakura czerwoną, Ino żółtą, z falbanką na wysokości biustu. Ino ciągnęła za sobą niedużą, błękitną walizeczkę, Sakura miała torbę i plecak. Nikt nie zwrócił uwagi na różowy kolor włosów Haruno, bo malowała się tak każdego lata. Wszyscy wiedzieli, że teraz, jako pełnoletnia osoba, zostawi sobie ten kolor na stałe, bo od zawsze o tym mówiła.

Po krótkim powitaniu obie dziewczyny natychmiast znalazły się po obu stronach Sasuke. Te dwie miały coś do niego od pierwszej klasy. Kiedyś za nim latały, niby zakochane, a teraz, kiedy wiedziały, że nie mają szans, uwielbiały wisieć mu nad głową.

- To był doskonały pomysł, aby wybrać się gdzieś razem – powiedziała Sakura, a wszyscy pokiwali głowami. Naruto i Kiba w końcu odkleili się od Mustanga i dołączyli do grupy.

- Później już będzie ciężko zebrać się, wiecie, wszyscy w jednym miejscu i czasie… - poparła przyjaciółkę Ino.

- I na szczęście nie musimy jechać daleko – rzucił Inuzuka, szczerząc zęby.

- Jest reszta! – wykrzyknął nagle Naruto, dostrzegając kolejny samochód, parkujący obok Hondy Shikamaru. Dotarli Neji i jego dziewczyna, Ten Ten, a wraz z nimi jego kuzynka Hinata oraz przyjaciel Nejiego, Lee.

Kiedy byli już wszyscy, Sasuke podał chłopakom adres domku, aby każdy mógł sobie wbić go na nawigację. Dodatkowo opowiedział, którędy najlepiej dojechać, kiedy już zjadą z autostrady i zagłębią się w małe miejscowości. Miał nadzieję, że nawigacja nikogo nie poprowadzi okrężną drogą.

Mustang miał tyci bagażnik, więc walizka Ino powędrowała do samochodu Shikamaru. Sakura upchnęła swoja torbę między tymi należącymi do Sasuke i Naruto, ale jej plecak już się nie zmieścił, więc musiała go wziąć ze sobą.

- Ja zaklepuję siedzenie pasażera! – zawołała Haruno, kiedy Sasuke zatrzasnął w końcu bagażnik. Uchiha potrząsnął głową, ucinając tym samym kłótnię, którą najwyraźniej miała zamiar rozpocząć Ino.

- Ja siedzę na siedzeniu pasażera, Naruto prowadzi – odrzekł, po czym rzucił zaskoczonemu kumplowi kluczyki do auta. Ten złapał je odruchowo, patrząc na Sasuke ze zdziwieniem.

- Serio, mogę? – zapytał.

- Jasne.

Sakura i Ino były trochę zawiedzione, ale nie miały wyjścia, musiały usiąść z tyłu. Zajęły się jednak robieniem zdjęć, rozkładając na tylnim siedzeniu kabrioletu, wiec chyba ostatecznie nie były rozczarowane. Sasuke zajął miejsce z przodu, po stronie pasażera, zaś Naruto zasiadł za kierownicą.

- Zepnijcie włosy, drogie panie! – zawołał. – Zobaczymy, co ta zabaweczka potrafi!

- Tylko bez szaleństw, Naruto! – powiedziała natychmiast Sakura. Ona znała Uzumakiego jeszcze sprzed liceum, ta dwójka przyjaźniła się kilka ładnych lat, o co Sasuke był trochę zazdrosny.

Uchiha obejrzał się na dziewczynę, jednocześnie zapinając swój pas.

- Nie psuj zabawy – powiedział do niej. – Lepiej też zapnij pas, bo Naruto na pewno nie będzie się wlec.

Dziewczyna zmieszała się, a Sasuke odwrócił się i uśmiechnął lekko do odpalającego silnik Naruto.

- Mruczy jak rasowy kociak – powiedział uradowany Uzumaki, co tylko powiększyło uśmiech Sasuke.

Nikomu innemu Sasuke nie powierzyłby prowadzenia Mustanga ojca, no może z wyjątkiem Shikamaru, bo drugi przyjaciel był najbardziej odpowiedzialny z ich paczki. Natomiast Uzumaki miał świetny refleks. Co prawda Sasuke śmiał się z niego, bo sam zdał prawko za pierwszym razem, a Naruto dopiero za drugim, ale wiedział, że przyjaciel po prostu miał pecha na egzaminie. Uzumaki z całej ich paczki miał najlepszy refleks, dużo lepszy niż Sasuke, reagował natychmiast, instynktownie, kiedy cokolwiek się działo. Sasuke wiedział, że na pewno nawet nie zarysuje auta ojca.

Wyjechali z posesji, orientując się, że reszta już odjechała, przez co ich wyprzedziła. Na ustach Naruto zatańczył uśmieszek, gdy zerkając na nawigację, skierował auto na północ. Szybko dogonili i wyminęli Shikamaru, a niedługo potem na mieście spotkali Nejiego. Akurat tak się złożyło, że oni i Hyuuga zatrzymali się na czerwonym. Neji na prawym pasie, Naruto na lewym. Tych dwóch przez chwilę patrzyło na siebie; Naruto krzyknął do niego, żeby się ścigali, na co Hyuuga tylko wywrócił oczami. Gdy zapaliło się zielone, Mustang pomknął do przodu, zostawiając drugie auto w tyle.

- Cieniasy! – skwitował to Uzumaki ze śmiechem. Nawet siedzące z tyłu dziewczyny zachichotały.

Uzumaki na szczęście nie szalał po mieście, popisy przy Hyuudze mu wystarczyły. Pozwolił sobie docisnąć gaz dopiero wtedy, kiedy wyjechali na autostradę.

Droga zajęła im nieco ponad godzinę, domek nie był daleko. Kiedy jechali przez miejscowość przylegającą do jeziora, wszyscy się za nimi oglądali. Dziewczyny z tyłu wdzięczyły się jak mogły, a Naruto szczerzył szeroko zęby. Sasuke natomiast założył na nos najciemniejsze ze swoich okularów i udawał, że nie widzi ciekawskich spojrzeń turystów i mieszkańców miasteczka. Jechali wypocząć i zabawić się, a nie robić sensację, chociaż Sasuke poprosił ojca o to konkretne auto, żeby Uzumaki miał satysfakcję z podróży. Naruto kochał samochody, więc Sasuke, mając możliwość sprawienia mu przyjemności, nie mógł się powstrzymać. No i Naruto lubił zwracać na siebie uwagę, podobało mu się, że wszyscy na nich patrzyli, gdy jechali przez miasteczko nowiutkim, lśniącym, czarnym kabrioletem.

Gdy dojechali na miejsce i zaparkowli przed bramą, na wąskiej, piaskowej drodze, Naruto spojrzał na Sasuke z uniesioną jedną brwią.

- Domek? – zapytał, spoglądając na budynek. Sasuke wzruszył ramionami, odpinając pas.

- Domek – potwierdził i wysiadł, aby otworzyć bramę.

- Jak tu ładnie! – westchnęła Sakura jeszcze nim zdążył odejść.

Brama przy domku letniskowym nie była automatyczna, Sasuke musiał użyć klucza. Otworzył ją i ręką dał znak Naruto, aby wjeżdżał i parkował przy ogrodzeniu z lewej strony. Mustang przemknął obok niego.

Zostawił bramę otwartą, aby reszta przyjaciół mogła wjechać na działkę i ruszył w stronę parkującego samochodu.

Dom letniskowy rodziców Sasuke był drewniany, piętrowy, otoczony lasem iglastym. Na szczęście na samej działce było tylko kilka drzew, a wszystkie przy ogrodzeniu. Duży trawnik znajdował się i przed domem, i za nim, dodatkowo z tyłu była altana, idealna do grillowania. Sam domek miał mały taras od strony drogi i dużo większy z tyłu, od strony lasu, były też dwa balkony. O czystość w środku jak i koszenie trawy na zewnątrz dbała jakaś firma sprzątająca. Rodzice Sasuke każdego roku spędzali tu przynajmniej jeden weekend ze swoimi znajomymi, bo lubili świeże powietrze, wodę, las i grillowanie.

Jezioro znajdowało się tuż za lasem, wystarczyło kilkanaście minut spacerkiem, aby tam dotrzeć. Położenie domku w lekkim oddaleniu od miasteczka i jeziora zapewniało nieco spokoju od dzikich tłumów, jakie pewnie teraz bawiły się nad wodą.

Podszedł do Naruto i dziewczyn, którzy właśnie wysiadali z samochodu. Naruto złożył już dach, tak na w razie co, gdyby w nocy miało padać, chociaż pogoda zapowiadała upał. Sasuke otworzył bagażnik i sięgnął po swoją torbę, pozostałe dwie wziął Naruto. Uzumaki zdążył już rozsunąć swój bezrękawnik, prezentując opaloną klatkę piersiową. Sasuke starał się nie gapić, ale nie było to łatwe.

- Ile tu jest pokoi? – zapytała Ino, patrząc na dom.

- Jeden na parterze, cztery na piętrze i jeden na poddaszu – odpowiedział Sasuke, zatrzaskując bagażnik.

- Mustang prowadzi się jak marzenie – westchnął Naruto, oddając mu kluczyki. – Niby moja Mazda też, ale ma dziesięć lat, a to cudo…

Naruto pogłaskał z rozczuleniem dach samochodu, na co Sasuke wywrócił oczami.

- Powiedz rodzicom, żeby ci kupili inne auto…

- Ta… powiedz to mojej matce. Przeżywa, że zaraz bym je rozbił, bo jestem „niedoświadczonym kierowcą”. Ojciec obiecał, że jak przez rok nie dostanę mandatu, to pomyślimy o innym samochodzie, a tymczasem musi mi wystarczyć moja żółta strzała.

- Przez rok?! – zaśmiał się Sasuke. – Niemożliwe!

- Co, że niby źle prowadzę?! – obruszył się Naruto, kiedy wszyscy razem ruszyli w stronę domku.

- Nie, że zawsze przekraczasz dozwoloną prędkość – poprawił go Sasuke. Naruto prychnął, ale potem uśmiechnął się. Sasuke wiedział, że Naruto nienawidził się wlec.

Wspięli się po schodach na taras i zbliżyli do drzwi wejściowych. Sasuke wyciągnął z torby klucze od domku i otworzył go, zapraszając gości do środka. Sam zaraz po wejściu wyłączył alarm.

Wnętrze domku urządzone było w stylu rustykalnym. Jasne ściany, meble z ciemnego drewna, kremowe kanapy i fotele, zielone dodatki, belki na suficie, kamienny kominek w salonie. Sasuke lubił ten domek, kojarzył mu się z weekendami z rodziną, kiedy ojciec i matka nie byli zajęci pracą. W dzieciństwie spędził w nim wiele szczęśliwych chwil z bratem i kuzynem.

- Wow! – zawołała Ino. – Ale warunki!

- Ho, ho, ho, Sasuke, twoi starzy na pewno nie chcą kasy za wynajem? – zapytał Naruto, rozglądając się dookoła.

- Nie wynajmujemy tego domku – odpowiedział Uchiha, prowadząc gości w głąb domku. Przeszli do dużego salonu, gdzie Sasuke rzucił swoją torbę na podłogę.

- Zaczekajcie tu, rozejrzę się, czy wszystko działa, odkręcę wodę – powiedział. Naruto na jego słowa natychmiast rozwalił się na dużej, kremowej kanapie, nadal patrząc po drewnianych ścianach. Dziewczyny coś tam do siebie szeptały, chichocząc, a potem wyciągnęły telefony, by zrobić sobie zdjęcia. Sasuke wyszedł.

Chwilę mu zajęło odkręcenie wody, potem jeszcze sprawdził, czy wszystko działa i wrócił do znajomych.

- Włączę klimatyzację – powiedział, kiedy dołączył do reszty. – Wy dziewczyny, wy i Hinata, zajmiecie pokój na parterze, bo jedyny ma trzy łóżka. Za dzieciaka spaliśmy tam ja, Itachi i nasz kuzyn.

Podszedł do ściany, gdzie umieszczony był panel do sterowania klimatyzatorem i uruchomił urządzenie. Gdy zaszumiało cicho, oznajmiając rozpoczęcie pracy, a pokój zaczął ogarniać przyjemny wietrzyk, odwrócił się do reszty.

- Chodźcie, pokażę wam, gdzie co jest.

Oprowadził ich po parterze, pokazując, gdzie jest kuchnia, gdzie łazienka, a gdzie pokój dziewczyn. Sakura i Ino natychmiast wybrały sobie łóżka, zostawiając te najbliżej drzwi dla Hinaty.

Chwilę później usłyszeli trąbienie, więc wyszli na taras. Jako drugi dotarł Hyuuga i zaparkował obok Mustanga. Przyjaciele wyszli z auta, kierując się do bagażnika i wtedy na działkę zajechał również Shikamaru.

Dotarli wszyscy.

Chwilę trwało zabieranie bagaży, Naruto od razu rzucił się pomóc i dostał w jedną rękę walizkę Ino, w drugą walizkę Hinaty. Tłum przyjaciół ruszył ku wejściu do domu, gdzie czekał Sasuke, Sakura i Ino.

- O kurwa, u Uchihów nawet domek letniskowy wygląda lepiej niż moja chałupa! – zawołał Kiba, widząc wystrój wnętrza, gdy całą ekipą wsypali się do środka.

- Na pewno wygląda lepiej niż twój pokój – odpowiedział mu Naruto. – W twoim pokoju wiecznie panuje syf, brakuje tylko, żeby Akamaru nasrał na środku.

- Hej, Akamaru to wychowany pies!

Wszyscy zaczęli się śmiać. Naruto zaniósł walizki do pokoju dziewczyn i zostawił je tam, żeby dziewczyny mogły się rozpakować. Sasuke skinął głową na resztę osób.

- Chodźcie, reszta pokoi jest na górze.

Każdy złapał swoją torbę czy walizkę i sporym tłumem ruszyli po schodach na piętro.

- Zaraz przy schodach są dwie sypialnie – powiedział Sasuke, gdy dotarli na górę. Wskazał drzwi po obu stronach korytarza. – Jedna dla was, Shikamaru, Temari, druga dla Nejiego i Ten Ten. Łazienka jest na końcu korytarza.

- Jak będziecie głośno, będę wam walił w ściany – zastrzegł od razu Kiba, za co dostał przez głowę od Temari. Naruto zaśmiał się z tego głośno.

Dwie pary weszły do wskazanych pokoi.

- Następne dwa pokoje są dwuosobowe, z dwoma łóżkami w każdym, to wybierzcie sobie – zwrócił się do pozostałej czwórki chłopaków, a oni zabrali swoje bagaże i dzieląc się po dwie osoby na pokój, udali do wskazanych drzwi. Kiba i Shino zniknęli za tymi z lewej strony, tej samej co Shikamaru i Temari, a Lee i Chouji do pokoju z prawej.

- A my? – zapytał Naruto. – Chyba nie będziemy spać na balkonie?

Sasuke ze śmiechem pokręcił głową.

- Nie, mówiłam przecież, że jest jeszcze pokój na poddaszu, tam też są dwa łóżka. Pokój na poddaszu jest najfajniejszy, chodź.

On i Naruto wspięli się jeszcze wyżej.

- Tu też jest łazienka, co prawda nieduża, ale zawsze. Pokój za to jest całkiem spory. Drugie pomieszczenie to taka graciarnia, tata ma tam wędki i inne duperele.

Sasuke pokierował Naruto do pokoju z lewej strony i pchnął drewniane, jasne drzwi. Weszli razem do środka i tuż za progiem zamarli.

- Eeee… mówiłeś, że tu są dwa łóżka – odezwał się w końcu Naruto.

Sasuke zmarszczył brwi. Kiedy ostatnio był w tym domku, on i brat upierali się, że chcą spać na poddaszu, bo trójkątny pokój zawsze się im podobał. Wtedy były tu dwie duże, rozkładane kanapy, bo i sam pokój był jednym z większych, prócz tego na parterze.

Natomiast teraz, zamiast dwóch dużych, wygodnych łóżek, pośrodku pomieszczenia, przy pochyłej ścianie, stało jedno, duże, sypialniane łóżko z kolumienkami, a po obu jego stronach dwie, pasujące do łóżka szafki nocne. Dodatkowo w pokoju była szafa, mały stolik i dwa kremowe fotele. Przez duże okno naprzeciw wejścia do środka wlewało się słońce.

Nie takim Sasuke zapamiętał ten pokój.

- Eee… zaczekaj.

Sasuke wycofał się na korytarz, wyciągnął telefon i wybrał numer do mamy. Kobieta odebrała po dwóch sygnałach.

- Tak? – zapytała od razu. – Dojechaliście już?

- Mamo, co się stało z pokojem na poddaszu? Dlaczego są inne meble?

- Bo była awaria łazienki na poddaszu i zalało pokój poniżej, ten z niebieskimi ścianami. Przestawiliśmy łóżka z poddasza na piętro, a tam kupiliśmy nowe meble. A co?

- Nie, nic, tyle tylko chciałem wiedzieć.

- Nie mogę dłużej rozmawiać, cieszę się, że dojechaliście. Bawcie się dobrze, pa, pa! – zawołała mama i rozłączyła się. Sasuke odwrócił się i od razu napotkał spojrzenie błękitnych tęczówek Naruto.

- Zamienili pokój na sypialnię? – zapytał Uzumaki, na co Sasuke skinął głową.

- Brakuje nam jednego łóżka, ale na pewno w graciarni jest jakiś materac, więc wezmę go sobie…

Sasuke podszedł do drzwi graciarni, otworzył je i zajrzał do środka.

Wewnątrz stały dwa regały z półkami. Na jednym z nich, tym po prawej stronie, znajdował się wszelaki sprzęt wędkarski a pod ścianą stał pokrowiec z wędkami w środku. Na drugim regale można było dostrzec takie rzeczy jak baterie, taśmę klejącą, apteczkę, zapasowe żarówki i inne potrzebne przedmioty. Ale nigdzie nie było materaca.

Westchnął. Co miał teraz zrobić?

Obejrzał się, sądząc, że Naruto dalej za nim stoi, ale się przeliczył. Wrócił więc do pokoju, gdzie zastał Naruto, leżącego na łóżku z kolumienkami.

- Nie jest tak źle – powiedział Uzumaki. – Chodź, połóż się.

Sasuke, nieco zdziwiony, spełnił życzenie kolegi i położył się obok niego. Obaj spojrzeli na pochyły sufit nad ich głowami. Między nimi było jeszcze sporo miejsca.

- Łóżko jest ogromne, z tego, co widziałem, w szafie są dwa komplety pościeli – powiedział Naruto. – Ty się położysz na jednym brzegu, ja na drugim i jakoś wytrzymamy te kilka nocy.

            - Będziemy musieli – odpowiedział Sasuke, nie do końca wierząc w swoje słowa. W to, że Naruto wytrzyma te dwie noce, był pewien. Ale czy sam zdoła leżeć w spokoju obok swojego zauroczenia, co do tego to już nie był przekonany.


6 komentarzy:

  1. AaaaaaaAAAAAA co to? Nowe opowiadanie aaaaaaAAAAAAAAAAaaaAa całe długie nowe opowiadanie OMÓJBOŻE

    OdpowiedzUsuń
  2. Słabo ten Sasuke się chroni przed słońcem. Jak krem to z filtrem 100 a nie jakieś marne 50 :/

    "Kiba i Shino zniknęli za tymi z lewej strony, tej samej co Shikamaru i Temari, a Lee i Shino do pokoju z prawej." - kiedy Shino nauczył się kage bunshin no jutsu? 😶

    I w ogóle AAAAAAAAaaaAa!! Martwiłam się, że znowu gdzieś zniknęłaś, a tu po prostu szykowałaś nowe opowiadanko 💜💜

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A, Chouji miało być. Tak obsesyjnie myślałam, żeby nie zapominać o Shino, że widzisz. 🙃

      Usuń
  3. Już poprawione, dzięki! Co do kremu, a taki mi pierwszy przyszedł na myśl, nie róbmy z Saska znowu takiego wampira 😄

    OdpowiedzUsuń
  4. Hejeczka,
    sprawiłaś mi nie opisaną radość na weekend... nie mam nic przeciwko Twoim one-shotom jak tak będą wyglądać... och Sasuke taki no bez tego kija w tyłku... a ja myślałam, że inni zjawią się później aby byli sam na sam ;) Sasuke to chyba i na rzęsach by stanął aby zobaczyć uśmiech i radość Naruto...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę sie, że mogłam Ci sprawić radość 🙃 Akurat ja lubię Sasuke bez kija w tyłku, mam trochę dość kiedy wszędzie jest taki sam. W tym opowiadaniu ma rodzinę, przyjaciół, więc nie ma powodu, by był oschłym dupkiem 😄

      Usuń