Cześć!
Tak, wiem, nie ma MNP, ale jest "Wakacyjny klimat"! Jakoś tak wpadł mi pomysł na napisanie one-shota (ale z moimi one-shotami tak już jest, że zawsze wychodzi opowiadanie na kilka rozdziałów), lekkiego, przyjemnego, wesołego, na rozpoczęcie wakacji. Taka niespodzianka, ponieważ zasługujecie na rozpieszczanie. Za to, że jesteście, że czekaliście, że czytacie, ogólnie, za wszystko! Opowiadanie nie jest długie, napisałam je w ciągu ostatnich kilku dni. Nie jest też pewnie jakieś wow, ale jest bardzo miłe i dobrze mi się je pisało.
Na początku miał to być po prostu tekst o imprezie, którą nasi bohaterowie zorganizowali na zakończenie szkoły, ale jak siadłam do pisania, to Sasuke sam zadecydował i nie miałam nic do gadania.
Nie przedłużając, zapraszam na niespodziankę z okazji wakacji:
*
Jako miejsce zbiórki całej ich
paczki wyznaczono dom Sasuke. Uchiha nie miał nic przeciwko, w końcu, można
powiedzieć, że był organizatorem całego wypadu.
Pierwszy zjawił się Naruto, chyba z
godzinę przed umówionym czasem. Sasuke w ogóle to nie zdziwiło, Naruto zawsze
był niecierpliwy. Czekając na resztę towarzystwa dobrał się do lodówki w domu
Sasuke, twierdząc, że nie zdążył zjeść śniadania. Sasuke nie miał pojęcia,
jakim cudem to się stało, bo przecież Uzumaki nie był spóźniony.
Był początek wakacji. Ich klasa
skończyła właśnie szkołę, po wakacjach mieli się rozjechać na rozmaite
uczelnie. Ich paczka, licząca trzynaście osób, słusznie stwierdziła, że to
ostatni moment, aby urządzić ostatnią imprezę. Zaczęli planować, obmyślać,
gdzie mogliby coś zorganizować, kto ma wolną chatę, kto działkę za maistem, aż
od słowa do słowa, Sasuke zaproponował domek letniskowy swoich rodziców.
Miejsca tam było dużo, domek znajdował się nad jeziorem, w popularnym,
turystycznym miejscu. Pamiętał, że dwa albo trzy lata temu Itachi balował tam
ze znajomymi ze studiów i że opowiadał potem, że doskonale się bawili. Pogoda
na pierwszy weekend wakacji w tym roku zapowiadała się doskonale, rodzice
Sasuke nie mieli nic przeciwko, więc zaproponował znajomym wypad nad wodę.
Każdy przytaknął temu
pomysłowi, głownie dlatego, że ani Sasuke, ani jego rodzice, nie chcieli
pieniędzy za wynajem. Poza tym impreza zmieniła się na weekendowy wypad za
miasto, co wszystkim się spodobało. Sasuke obiecał tylko, że niczego nie
zniszczą i zostawią po sobie względny porządek, zarówno w środku, jak i na
otaczającej domek działce.
- Dziękuję – powiedział nagle
Naruto, odsuwając od siebie pusty talerz.
Siedzieli z Sasuke w kuchni,
Sasuke pił kawę, Naruto skończył właśnie jeść. Lada moment miała przyjechać
reszta paczki, umówili się na dziewiątą.
- Na zdrowie – odparł Sasuke i
wstał od stołu. Schował brudny talerz do zmywarki, oparł się tyłkiem o kredens
i spojrzał na Uzumakiego.
Naruto wyglądał, jakby wrócił z
tropików. Sasuke nie miał pojęcia, kiedy kumpel zdążył się tak opalić, w końcu
wakacje dopiero się zaczęły, słońce raczyło ich swoimi promieniami zaledwie od
tygodnia, wcześniej było raczej burzowo. A jednak cera najlepszego przyjaciela
miała przyjemny dla oka, ciemny odcień, a jego blond włosy wydawały się jeszcze
jaśniejsze niż zawsze. Naruto łączył w sobie złoty kolor wakacyjnego słońca i
błękit najpiękniejszego, letniego nieba. Ubrany w pomarańczowy bezrękawnik na
suwak oraz granatowe spodenki w pomarańczowe palmy i japonki na nogach, wyglądał
jak ucieleśnienie wakacji. Był idealnym przeciwieństwem Sasuke.
Uchiha był blady i nie lubił
się opalać, dlatego w jego torbie, spakowanej na wyjazd, znalazł się krem z
filtrem 50. Na sobie miał dziś zielone spodnie za kolano oraz kremową,
bawełnianą koszulę z rękawem za łokieć. Był ubrany przewiewnie i tak, by nie
narażać się na zdradliwe promienie słoneczne.
- Spóźniają się – jęknął
Uzumaki, na co Sasuke zerknął na zegarek na nadgarstku.
- Jest dopiero za piętnaście
dziewiąta, zaraz przyjadą – odpowiedział. – To ty przyjechałeś godzinę przed
czasem.
- Bo mnie ojciec po drodze do
pracy podrzucił – odrzekł Naruto. – Poza tym dłużej bym nie wytrzymał, czekając
w chałupie.
Sasuke zaśmiał się. Doskonale
znał Naruto, wiedział, że ten nie potrafi usiedzieć na tyłku dłużej niż trwa
jedna godzina lekcyjna. Na przerwach między lekcjami zawsze roznosiła go
energia, co na początku szkoły strasznie Sasuke irytowało i było źródłem
nieporozumień. Teraz uwielbiał Naruto i jego „nadpobudliwość”.
- Zmieścimy się wszyscy w tym
domku? – pytał dalej Naruto, bo zamknąć się na dłużej niż trwał jeden posiłek
też nie potrafił. Sasuke skinął głową.
- To duży dom. Gdy byliśmy
dziećmi, spędzaliśmy tam z rodzicami letnie, długie weekendy. Nasz czwórka,
Shisui i jego rodzice i tacy znajomi rodziców z trójką dzieci. Gdybym nie był
pewien, że się zmieścimy, nie zaproponowałbym tego domku.
- Super! – wykrzyknął Naruto,
zrywając się od stołu. Żwawym krokiem ruszył do wyjścia, a Sasuke podążył za
nim, po drodze wstawiając swój pusty kubek do zmywarki.
W przedpokoju Sasuke wciągnął
na nogi lekkie sandały. Obaj zabrali leżące przy drzwiach torby z rzeczami, ta
należąca do Naruto oczywiście była pomarańczowa, ta Sasuke czarna. Wyszli przed
dom.
Dom Sasuke był właściwie
rezydencją, ale Sasuke nie lubił tego słowa. Jego rodzina miała pieniądze,
ojciec był prezesem w firmie o międzynarodowym statusie. Ze wszystkich
znajomych Sasuke najbardziej lubił Uzumakiego, bo chłopak w ogóle nie zwracał
uwagi na takie rzeczy, jak pieniądze. Sasuke miał stuprocentową pewność, że
Naruto lubi go za to, jaki jest, a nie za to, ile ma kasy. Poza tym kumpel był
synem burmistrza ich miasta, więc na brak kasy również nie narzekał. Obaj
chodzili do prywatnego liceum, tam się poznali, od połowy pierwszej klasy razem
siedzieli w ławce. Pierwsze pół roku darli koty, ale po jednej bijatyce i
wspólnym myciu korytarza za karę jakoś się dogadali.
Zeszli na idealnie utrzymany
trawnik przed domem Sasuke, a Uchiha podał przyjacielowi swoją torbę.
- Pójdę do garażu po auto –
rzekł, na co Naruto z entuzjazmem pokiwał głową.
Sasuke okrążył dom i udał się
na tyły posesji, gdzie znajdował się duży garaż. Pilotem otworzył drzwi i
uśmiechnął się na widok czarnego auta, które ojciec pozwolił mu wziąć na ten
wyjazd. Fugaku Uchiha miał słabość do drogich i luksusowych rzeczy, które
jednak szybko mu się nudziły. Jeszcze dwa lata temu ojciec nie chciał nawet
myśleć o tym, by Itachi, który wtedy jako jedyny z braci miał prawko, choćby
spojrzał na Mustanga, a w tym roku pozwalał im brać auto kiedy chcą i gdzie
chcą, bo miał już inne, nowsze.
Wyjechał z garażu i zaraz
złożył dach, wciąż się uśmiechając. Zamknął drzwi garażu i podjazdem wyjechał
przed dom. Głośny krzyk Uzumakiego, kiedy zaparkował przed bramą wyjazdową, był
miodem na jego serce.
- Ojciec pozwolił ci wziąć
Mustanga?! – wydarł się przyjaciel, dobiegając do samochodu. Sasuke wysiadł z
auta i otworzył bagażnik, a Naruto czym prędzej wrzucił do środka ich torby.
Uzumaki zaczął obskakiwać Mustanga, zachwycając się autem, a w tym samym czasie Sasuke usłyszał
trąbienie. Pierwsi goście właśnie dotarli na miejsce i parkowali przy
krawężniku obok otaczającego dom Sasuke ogrodzenia.
Naruto nawet nie zauważył,
kiedy dołączyli do niech Shikamaru i jego dziewczyna, Temari, najlepszy
przyjaciel tego pierwszego, Chouji oraz Kiba i Shino. Kiba zagwizdał, widząc
samochód ojca Sasuke.
- A wy co? – zapytał Shikamaru,
wymieniając z Sasuke uścisk dłoni. Reszta przywitała się w identyczny sposób. –
Jedziecie szpanować nad tym jeziorem?
- A jak! – zawołał Naruto, w
końcu zwracając uwagę na przybyłych gości. Sasuke wzruszył ramionami. – Możesz
się schować z tą swoją Hondą, Shikamaru!
- A ty gdzie masz się schować z
Mazdą po matce? – odparł Nara, co u wszystkich wywołało salwę śmiechu. Naruto
nadął policzki, udając obrażonego, choć Sasuke wiedział, że Naruto lubił swój
samochód.
- Reszty jeszcze nie ma? –
zapytała Temari, na co Sasuke pokręcił głową. Zerknął na zegarek.
- Sakurę i Ino przywiezie matka
jednej z nich. Neji dowiezie resztę.
Zaczęli rozmawiać o wyjeździe.
Chouji zachwycał się faktem, że będzie możliwość zrobienia grilla, Naruto i
Kiba niemal przypięli się do Mustanga, podziwiając auto z każdej strony i żywo
o nim dyskutując. Shino stało obok nich i jak zawsze tylko obserwował, zaś
Sasuke pogrążył się w rozmowie z Shikamaru i Temari na temat rzeczy typowo
organizacyjnych, jak odległość domku od supermarketu, sprzątanie po sobie oraz
kolejki do łazienek. Prócz wycieczek klasowych jeszcze nigdzie nie wybrali się
całą paczką, więc Sasuke miał nadzieję, że zostawieni samym sobie nie rozniosą
domku jego rodziców. Co prawda Naruto i Kiba w jednym domu stanowili pewne
wyzwanie, ale Shikamaru powinien umieć zapanować nad wszelkimi głupimi
pomysłami. Pamiętał, jak tych dwóch odpaliło kiedyś fajerwerki w szkolnym
kiblu, nie chciał czegoś takiego w drewnianym domu.
Piętnaście minut później
dotarły dziewczyny, Sakura i Ino. Obie miały na sobie krótkie szorty i
bluzeczki na ramiączka, Sakura czerwoną, Ino żółtą, z falbanką na wysokości
biustu. Ino ciągnęła za sobą niedużą, błękitną walizeczkę, Sakura miała torbę i
plecak. Nikt nie zwrócił uwagi na różowy kolor włosów Haruno, bo malowała się
tak każdego lata. Wszyscy wiedzieli, że teraz, jako pełnoletnia osoba, zostawi
sobie ten kolor na stałe, bo od zawsze o tym mówiła.
Po krótkim powitaniu obie
dziewczyny natychmiast znalazły się po obu stronach Sasuke. Te dwie miały coś
do niego od pierwszej klasy. Kiedyś za nim latały, niby zakochane, a teraz,
kiedy wiedziały, że nie mają szans, uwielbiały wisieć mu nad głową.
- To był doskonały pomysł, aby
wybrać się gdzieś razem – powiedziała Sakura, a wszyscy pokiwali głowami.
Naruto i Kiba w końcu odkleili się od Mustanga i dołączyli do grupy.
- Później już będzie ciężko
zebrać się, wiecie, wszyscy w jednym miejscu i czasie… - poparła przyjaciółkę
Ino.
- I na szczęście nie musimy
jechać daleko – rzucił Inuzuka, szczerząc zęby.
- Jest reszta! – wykrzyknął
nagle Naruto, dostrzegając kolejny samochód, parkujący obok Hondy Shikamaru.
Dotarli Neji i jego dziewczyna, Ten Ten, a wraz z nimi jego kuzynka Hinata oraz
przyjaciel Nejiego, Lee.
Kiedy byli już wszyscy, Sasuke
podał chłopakom adres domku, aby każdy mógł sobie wbić go na nawigację.
Dodatkowo opowiedział, którędy najlepiej dojechać, kiedy już zjadą z autostrady
i zagłębią się w małe miejscowości. Miał nadzieję, że nawigacja nikogo nie
poprowadzi okrężną drogą.
Mustang miał tyci bagażnik,
więc walizka Ino powędrowała do samochodu Shikamaru. Sakura upchnęła swoja
torbę między tymi należącymi do Sasuke i Naruto, ale jej plecak już się nie
zmieścił, więc musiała go wziąć ze sobą.
- Ja zaklepuję siedzenie
pasażera! – zawołała Haruno, kiedy Sasuke zatrzasnął w końcu bagażnik. Uchiha
potrząsnął głową, ucinając tym samym kłótnię, którą najwyraźniej miała zamiar
rozpocząć Ino.
- Ja siedzę na siedzeniu
pasażera, Naruto prowadzi – odrzekł, po czym rzucił zaskoczonemu kumplowi
kluczyki do auta. Ten złapał je odruchowo, patrząc na Sasuke ze zdziwieniem.
- Serio, mogę? – zapytał.
- Jasne.
Sakura i Ino były trochę
zawiedzione, ale nie miały wyjścia, musiały usiąść z tyłu. Zajęły się jednak
robieniem zdjęć, rozkładając na tylnim siedzeniu kabrioletu, wiec chyba
ostatecznie nie były rozczarowane. Sasuke zajął miejsce z przodu, po stronie
pasażera, zaś Naruto zasiadł za kierownicą.
- Zepnijcie włosy, drogie
panie! – zawołał. – Zobaczymy, co ta zabaweczka potrafi!
- Tylko bez szaleństw, Naruto!
– powiedziała natychmiast Sakura. Ona znała Uzumakiego jeszcze sprzed liceum,
ta dwójka przyjaźniła się kilka ładnych lat, o co Sasuke był trochę zazdrosny.
Uchiha obejrzał się na
dziewczynę, jednocześnie zapinając swój pas.
- Nie psuj zabawy – powiedział
do niej. – Lepiej też zapnij pas, bo Naruto na pewno nie będzie się wlec.
Dziewczyna zmieszała się, a
Sasuke odwrócił się i uśmiechnął lekko do odpalającego silnik Naruto.
- Mruczy jak rasowy kociak –
powiedział uradowany Uzumaki, co tylko powiększyło uśmiech Sasuke.
Nikomu innemu Sasuke nie
powierzyłby prowadzenia Mustanga ojca, no może z wyjątkiem Shikamaru, bo drugi
przyjaciel był najbardziej odpowiedzialny z ich paczki. Natomiast Uzumaki miał
świetny refleks. Co prawda Sasuke śmiał się z niego, bo sam zdał prawko za
pierwszym razem, a Naruto dopiero za drugim, ale wiedział, że przyjaciel po
prostu miał pecha na egzaminie. Uzumaki z całej ich paczki miał najlepszy refleks,
dużo lepszy niż Sasuke, reagował natychmiast, instynktownie, kiedy cokolwiek
się działo. Sasuke wiedział, że na pewno nawet nie zarysuje auta ojca.
Wyjechali z posesji, orientując
się, że reszta już odjechała, przez co ich wyprzedziła. Na ustach Naruto
zatańczył uśmieszek, gdy zerkając na nawigację, skierował auto na północ.
Szybko dogonili i wyminęli Shikamaru, a niedługo potem na mieście spotkali
Nejiego. Akurat tak się złożyło, że oni i Hyuuga zatrzymali się na czerwonym.
Neji na prawym pasie, Naruto na lewym. Tych dwóch przez chwilę patrzyło na
siebie; Naruto krzyknął do niego, żeby się ścigali, na co Hyuuga tylko wywrócił
oczami. Gdy zapaliło się zielone, Mustang pomknął do przodu, zostawiając drugie
auto w tyle.
- Cieniasy! – skwitował to
Uzumaki ze śmiechem. Nawet siedzące z tyłu dziewczyny zachichotały.
Uzumaki na szczęście nie szalał
po mieście, popisy przy Hyuudze mu wystarczyły. Pozwolił sobie docisnąć gaz
dopiero wtedy, kiedy wyjechali na autostradę.
Droga zajęła im nieco ponad godzinę,
domek nie był daleko. Kiedy jechali przez miejscowość przylegającą do jeziora,
wszyscy się za nimi oglądali. Dziewczyny z tyłu wdzięczyły się jak mogły, a
Naruto szczerzył szeroko zęby. Sasuke natomiast założył na nos najciemniejsze
ze swoich okularów i udawał, że nie widzi ciekawskich spojrzeń turystów i
mieszkańców miasteczka. Jechali wypocząć i zabawić się, a nie robić sensację,
chociaż Sasuke poprosił ojca o to konkretne auto, żeby Uzumaki miał satysfakcję
z podróży. Naruto kochał samochody, więc Sasuke, mając możliwość sprawienia mu
przyjemności, nie mógł się powstrzymać. No i Naruto lubił zwracać na siebie
uwagę, podobało mu się, że wszyscy na nich patrzyli, gdy jechali przez
miasteczko nowiutkim, lśniącym, czarnym kabrioletem.
Gdy dojechali na miejsce i zaparkowli
przed bramą, na wąskiej, piaskowej drodze, Naruto spojrzał na Sasuke z
uniesioną jedną brwią.
- Domek? – zapytał, spoglądając
na budynek. Sasuke wzruszył ramionami, odpinając pas.
- Domek – potwierdził i
wysiadł, aby otworzyć bramę.
- Jak tu ładnie! – westchnęła
Sakura jeszcze nim zdążył odejść.
Brama przy domku letniskowym
nie była automatyczna, Sasuke musiał użyć klucza. Otworzył ją i ręką dał znak
Naruto, aby wjeżdżał i parkował przy ogrodzeniu z lewej strony. Mustang
przemknął obok niego.
Zostawił bramę otwartą, aby
reszta przyjaciół mogła wjechać na działkę i ruszył w stronę parkującego
samochodu.
Dom letniskowy rodziców Sasuke
był drewniany, piętrowy, otoczony lasem iglastym. Na szczęście na samej działce
było tylko kilka drzew, a wszystkie przy ogrodzeniu. Duży trawnik znajdował się
i przed domem, i za nim, dodatkowo z tyłu była altana, idealna do grillowania.
Sam domek miał mały taras od strony drogi i dużo większy z tyłu, od strony
lasu, były też dwa balkony. O czystość w środku jak i koszenie trawy na
zewnątrz dbała jakaś firma sprzątająca. Rodzice Sasuke każdego roku spędzali tu
przynajmniej jeden weekend ze swoimi znajomymi, bo lubili świeże powietrze,
wodę, las i grillowanie.
Jezioro znajdowało się tuż za
lasem, wystarczyło kilkanaście minut spacerkiem, aby tam dotrzeć. Położenie
domku w lekkim oddaleniu od miasteczka i jeziora zapewniało nieco spokoju od
dzikich tłumów, jakie pewnie teraz bawiły się nad wodą.
Podszedł do Naruto i dziewczyn,
którzy właśnie wysiadali z samochodu. Naruto złożył już dach, tak na w razie
co, gdyby w nocy miało padać, chociaż pogoda zapowiadała upał. Sasuke otworzył
bagażnik i sięgnął po swoją torbę, pozostałe dwie wziął Naruto. Uzumaki zdążył
już rozsunąć swój bezrękawnik, prezentując opaloną klatkę piersiową. Sasuke
starał się nie gapić, ale nie było to łatwe.
- Ile tu jest pokoi? – zapytała
Ino, patrząc na dom.
- Jeden na parterze, cztery na
piętrze i jeden na poddaszu – odpowiedział Sasuke, zatrzaskując bagażnik.
- Mustang prowadzi się jak
marzenie – westchnął Naruto, oddając mu kluczyki. – Niby moja Mazda też, ale ma
dziesięć lat, a to cudo…
Naruto pogłaskał z rozczuleniem
dach samochodu, na co Sasuke wywrócił oczami.
- Powiedz rodzicom, żeby ci
kupili inne auto…
- Ta… powiedz to mojej matce.
Przeżywa, że zaraz bym je rozbił, bo jestem „niedoświadczonym kierowcą”. Ojciec
obiecał, że jak przez rok nie dostanę mandatu, to pomyślimy o innym
samochodzie, a tymczasem musi mi wystarczyć moja żółta strzała.
- Przez rok?! – zaśmiał się
Sasuke. – Niemożliwe!
- Co, że niby źle prowadzę?! –
obruszył się Naruto, kiedy wszyscy razem ruszyli w stronę domku.
- Nie, że zawsze przekraczasz
dozwoloną prędkość – poprawił go Sasuke. Naruto prychnął, ale potem uśmiechnął
się. Sasuke wiedział, że Naruto nienawidził się wlec.
Wspięli się po schodach na
taras i zbliżyli do drzwi wejściowych. Sasuke wyciągnął z torby klucze od domku
i otworzył go, zapraszając gości do środka. Sam zaraz po wejściu wyłączył alarm.
Wnętrze domku urządzone było w
stylu rustykalnym. Jasne ściany, meble z ciemnego drewna, kremowe kanapy i
fotele, zielone dodatki, belki na suficie, kamienny kominek w salonie. Sasuke
lubił ten domek, kojarzył mu się z weekendami z rodziną, kiedy ojciec i matka
nie byli zajęci pracą. W dzieciństwie spędził w nim wiele szczęśliwych chwil z
bratem i kuzynem.
- Wow! – zawołała Ino. – Ale
warunki!
- Ho, ho, ho, Sasuke, twoi
starzy na pewno nie chcą kasy za wynajem? – zapytał Naruto, rozglądając się
dookoła.
- Nie wynajmujemy tego domku –
odpowiedział Uchiha, prowadząc gości w głąb domku. Przeszli do dużego salonu,
gdzie Sasuke rzucił swoją torbę na podłogę.
- Zaczekajcie tu, rozejrzę się,
czy wszystko działa, odkręcę wodę – powiedział. Naruto na jego słowa
natychmiast rozwalił się na dużej, kremowej kanapie, nadal patrząc po
drewnianych ścianach. Dziewczyny coś tam do siebie szeptały, chichocząc, a
potem wyciągnęły telefony, by zrobić sobie zdjęcia. Sasuke wyszedł.
Chwilę mu zajęło odkręcenie
wody, potem jeszcze sprawdził, czy wszystko działa i wrócił do znajomych.
- Włączę klimatyzację –
powiedział, kiedy dołączył do reszty. – Wy dziewczyny, wy i Hinata, zajmiecie
pokój na parterze, bo jedyny ma trzy łóżka. Za dzieciaka spaliśmy tam ja,
Itachi i nasz kuzyn.
Podszedł do ściany, gdzie
umieszczony był panel do sterowania klimatyzatorem i uruchomił urządzenie. Gdy
zaszumiało cicho, oznajmiając rozpoczęcie pracy, a pokój zaczął ogarniać
przyjemny wietrzyk, odwrócił się do reszty.
- Chodźcie, pokażę wam, gdzie co
jest.
Oprowadził ich po parterze,
pokazując, gdzie jest kuchnia, gdzie łazienka, a gdzie pokój dziewczyn. Sakura
i Ino natychmiast wybrały sobie łóżka, zostawiając te najbliżej drzwi dla
Hinaty.
Chwilę później usłyszeli
trąbienie, więc wyszli na taras. Jako drugi dotarł Hyuuga i zaparkował obok
Mustanga. Przyjaciele wyszli z auta, kierując się do bagażnika i wtedy na
działkę zajechał również Shikamaru.
Dotarli wszyscy.
Chwilę trwało zabieranie
bagaży, Naruto od razu rzucił się pomóc i dostał w jedną rękę walizkę Ino, w
drugą walizkę Hinaty. Tłum przyjaciół ruszył ku wejściu do domu, gdzie czekał
Sasuke, Sakura i Ino.
- O kurwa, u Uchihów nawet
domek letniskowy wygląda lepiej niż moja chałupa! – zawołał Kiba, widząc
wystrój wnętrza, gdy całą ekipą wsypali się do środka.
- Na pewno wygląda lepiej niż
twój pokój – odpowiedział mu Naruto. – W twoim pokoju wiecznie panuje syf,
brakuje tylko, żeby Akamaru nasrał na środku.
- Hej, Akamaru to wychowany
pies!
Wszyscy zaczęli się śmiać. Naruto
zaniósł walizki do pokoju dziewczyn i zostawił je tam, żeby dziewczyny mogły
się rozpakować. Sasuke skinął głową na resztę osób.
- Chodźcie, reszta pokoi jest
na górze.
Każdy złapał swoją torbę czy
walizkę i sporym tłumem ruszyli po schodach na piętro.
- Zaraz przy schodach są dwie
sypialnie – powiedział Sasuke, gdy dotarli na górę. Wskazał drzwi po obu
stronach korytarza. – Jedna dla was, Shikamaru, Temari, druga dla Nejiego i Ten
Ten. Łazienka jest na końcu korytarza.
- Jak będziecie głośno, będę
wam walił w ściany – zastrzegł od razu Kiba, za co dostał przez głowę od
Temari. Naruto zaśmiał się z tego głośno.
Dwie pary weszły do wskazanych
pokoi.
- Następne dwa pokoje są
dwuosobowe, z dwoma łóżkami w każdym, to wybierzcie sobie – zwrócił się do
pozostałej czwórki chłopaków, a oni zabrali swoje bagaże i dzieląc się po dwie
osoby na pokój, udali do wskazanych drzwi. Kiba i Shino zniknęli za tymi z
lewej strony, tej samej co Shikamaru i Temari, a Lee i Chouji do pokoju z
prawej.
- A my? – zapytał Naruto. –
Chyba nie będziemy spać na balkonie?
Sasuke ze śmiechem pokręcił
głową.
- Nie, mówiłam przecież, że jest
jeszcze pokój na poddaszu, tam też są dwa łóżka. Pokój na poddaszu jest
najfajniejszy, chodź.
On i Naruto wspięli się jeszcze
wyżej.
- Tu też jest łazienka, co
prawda nieduża, ale zawsze. Pokój za to jest całkiem spory. Drugie
pomieszczenie to taka graciarnia, tata ma tam wędki i inne duperele.
Sasuke pokierował Naruto do
pokoju z lewej strony i pchnął drewniane, jasne drzwi. Weszli razem do środka i
tuż za progiem zamarli.
- Eeee… mówiłeś, że tu są dwa
łóżka – odezwał się w końcu Naruto.
Sasuke zmarszczył brwi. Kiedy
ostatnio był w tym domku, on i brat upierali się, że chcą spać na poddaszu, bo
trójkątny pokój zawsze się im podobał. Wtedy były tu dwie duże, rozkładane
kanapy, bo i sam pokój był jednym z większych, prócz tego na parterze.
Natomiast teraz, zamiast dwóch
dużych, wygodnych łóżek, pośrodku pomieszczenia, przy pochyłej ścianie, stało
jedno, duże, sypialniane łóżko z kolumienkami, a po obu jego stronach dwie,
pasujące do łóżka szafki nocne. Dodatkowo w pokoju była szafa, mały stolik i
dwa kremowe fotele. Przez duże okno naprzeciw wejścia do środka wlewało się
słońce.
Nie takim Sasuke zapamiętał ten
pokój.
- Eee… zaczekaj.
Sasuke wycofał się na korytarz,
wyciągnął telefon i wybrał numer do mamy. Kobieta odebrała po dwóch sygnałach.
- Tak? – zapytała od razu. –
Dojechaliście już?
- Mamo, co się stało z pokojem
na poddaszu? Dlaczego są inne meble?
- Bo była awaria łazienki na
poddaszu i zalało pokój poniżej, ten z niebieskimi ścianami. Przestawiliśmy
łóżka z poddasza na piętro, a tam kupiliśmy nowe meble. A co?
- Nie, nic, tyle tylko chciałem
wiedzieć.
- Nie mogę dłużej rozmawiać,
cieszę się, że dojechaliście. Bawcie się dobrze, pa, pa! – zawołała mama i
rozłączyła się. Sasuke odwrócił się i od razu napotkał spojrzenie błękitnych
tęczówek Naruto.
- Zamienili pokój na sypialnię?
– zapytał Uzumaki, na co Sasuke skinął głową.
- Brakuje nam jednego łóżka,
ale na pewno w graciarni jest jakiś materac, więc wezmę go sobie…
Sasuke podszedł do drzwi
graciarni, otworzył je i zajrzał do środka.
Wewnątrz stały dwa regały z
półkami. Na jednym z nich, tym po prawej stronie, znajdował się wszelaki sprzęt
wędkarski a pod ścianą stał pokrowiec z wędkami w środku. Na drugim regale
można było dostrzec takie rzeczy jak baterie, taśmę klejącą, apteczkę, zapasowe
żarówki i inne potrzebne przedmioty. Ale nigdzie nie było materaca.
Westchnął. Co miał teraz
zrobić?
Obejrzał się, sądząc, że Naruto
dalej za nim stoi, ale się przeliczył. Wrócił więc do pokoju, gdzie zastał
Naruto, leżącego na łóżku z kolumienkami.
- Nie jest tak źle – powiedział
Uzumaki. – Chodź, połóż się.
Sasuke, nieco zdziwiony,
spełnił życzenie kolegi i położył się obok niego. Obaj spojrzeli na pochyły
sufit nad ich głowami. Między nimi było jeszcze sporo miejsca.
- Łóżko jest ogromne, z tego,
co widziałem, w szafie są dwa komplety pościeli – powiedział Naruto. – Ty się
położysz na jednym brzegu, ja na drugim i jakoś wytrzymamy te kilka nocy.
- Będziemy musieli – odpowiedział
Sasuke, nie do końca wierząc w swoje słowa. W to, że Naruto wytrzyma te dwie
noce, był pewien. Ale czy sam zdoła leżeć w spokoju obok swojego zauroczenia,
co do tego to już nie był przekonany.
AaaaaaaAAAAAA co to? Nowe opowiadanie aaaaaaAAAAAAAAAAaaaAa całe długie nowe opowiadanie OMÓJBOŻE
OdpowiedzUsuńSłabo ten Sasuke się chroni przed słońcem. Jak krem to z filtrem 100 a nie jakieś marne 50 :/
OdpowiedzUsuń"Kiba i Shino zniknęli za tymi z lewej strony, tej samej co Shikamaru i Temari, a Lee i Shino do pokoju z prawej." - kiedy Shino nauczył się kage bunshin no jutsu? 😶
I w ogóle AAAAAAAAaaaAa!! Martwiłam się, że znowu gdzieś zniknęłaś, a tu po prostu szykowałaś nowe opowiadanko 💜💜
A, Chouji miało być. Tak obsesyjnie myślałam, żeby nie zapominać o Shino, że widzisz. 🙃
UsuńJuż poprawione, dzięki! Co do kremu, a taki mi pierwszy przyszedł na myśl, nie róbmy z Saska znowu takiego wampira 😄
OdpowiedzUsuńHejeczka,
OdpowiedzUsuńsprawiłaś mi nie opisaną radość na weekend... nie mam nic przeciwko Twoim one-shotom jak tak będą wyglądać... och Sasuke taki no bez tego kija w tyłku... a ja myślałam, że inni zjawią się później aby byli sam na sam ;) Sasuke to chyba i na rzęsach by stanął aby zobaczyć uśmiech i radość Naruto...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Cieszę sie, że mogłam Ci sprawić radość 🙃 Akurat ja lubię Sasuke bez kija w tyłku, mam trochę dość kiedy wszędzie jest taki sam. W tym opowiadaniu ma rodzinę, przyjaciół, więc nie ma powodu, by był oschłym dupkiem 😄
Usuń