Cześć :-)
W końcu udało mi się złapać trochę czasu i jest nowy rozdział. Zapraszam:
*
Ponury i deszczowy listopad
przeminął i nadszedł mroźny grudzień, a wraz z nim bożonarodzeniowe dekoracje
we wszystkich sklepach. Pogoda nie sprzyjała bujaniu się po mieście, zwłaszcza
na wózku, więc Sasuke wraz z Naruto dużo czasu spędzał u Uchihy lub u
Uzumakiego w domu. Zdali też sobie naglę sprawę z tego, że ostatnio większość
czasu poświęcali sobie nawzajem, a za mało… nauce.
Tego niedzielnego popołudnia
zamelinowali się u Naruto w pokoju, obładowani książkami z matmy z wielkim
postanowieniem, że będą się uczyć. Matematyczka Uzumakiego zaplanowała mu na
początek grudnia jakąś poprawkę oblanego testu, więc musiał przysiąść i się
pouczyć. Sasuke natomiast trochę zaczął niepokoić się o swoją średnią, bo chyba
ojciec by go zabił, gdyby ta spadła poniżej pięciu, dlatego bez szemrania dziś
rano spakował swoje książki i z plecakiem przyjechał do Naruto, aby się z nim
uczyć.
Uzumaki puścił cichą,
nieprzeszkadzającą muzykę, otworzył paczkę chipsów i wzięli się obaj za lekcje.
Sasuke chciał przeczytać kilka ostatnich rozdziałów książki od biologii,
powtórzyć chemię, a także razem z Uzumakim matematykę, za to Naruto miał plan
zakuwać matmę i tylko matmę.
Jak się okazało, współpraca
szła im całkiem dobrze. Sasuke miał dobrą pamięć i bez problemu zapamiętywał
fragmenty książki, wszystkie wzory i definicje (chociaż Naruto zarzucił mu kucie
na blachę i odwalanie pamięciówy), za to Uzumaki, żeby się czegoś nauczyć,
musiał to zrozumieć. Sasuke więc
pamiętał wszystkie definicje a Naruto tłumaczył je na ludzki język. Zadania
rozwiązywali razem i jakoś to szło, tym bardziej że dział, który akurat miał
Naruto, Sasuke w swojej szkole już przerobił, więc mógł trochę Uzumakiemu pomóc.
- Niewygodnie mi – zajęczał w
pewnym momencie Sasuke, rozmasowując kark. Od dłuższego już czasu siedzieli
obok siebie, oparci o ścianę, z nogami wyciągniętymi do przodu. Naruto jednak
na niego nie zareagował, zakreślając coś w czytanym przez siebie podręczniku.
Sasuke prychnął, a potem
położył się na łóżku, głowę kładąc na udach Naruto. Podkulił nogi, oparł o nie
podręcznik i wrócił do nauki.
Naruto uniósł książkę i
spojrzał na niego z uniesionymi brwiami.
- Przepraszam bardzo, ale czy
teraz nie jest ci przypadkiem… zbyt wygodnie? – zapytał zirytowanym głosem.
Sasuke potrząsnął głową.
- Nie jest – odparł.
- Dam ci poduszkę.
- Nie chcę.
- Jebnę cię zaraz…
Zmierzyli się spojrzeniami, a
Sasuke nie mógł powstrzymać uśmieszku. Drażnienie Naruto stało się ostatnio dla
Sasuke swego rodzaju sportem, doskonale się bawił, dryfując na granicy. Uzumaki
wyraźnie nie ogarniał, o co mu chodzi, a Sasuke nie miał zamiaru mu tego tłumaczyć.
Naruto wyglądał, jakby się spodziewał, że Uchiha będzie od niego stronił, że już
nie wrócą do poprzedniej relacji, a tymczasem Sasuke robił wszystko, aby ich relację
pogłębić jeszcze bardziej.
Naruto zazgrzytał zębami.
- Mam ostatnio wrażenie, że
masz jakiś problem z moją przestrzenią osobistą – zauważył.
- A ja mam wrażenie, że to ty
masz ostatnio problem z moją przestrzenią osobistą, wkraczającą w twoją
przestrzeń osobistą.
- Eeee… długo nad tym myślałeś?
Sasuke machnął ręką, w której
trzymał książkę i trzepnął go podręcznikiem przez głowę.
- Ała! – zaprotestował Uzumaki.
- Możesz nie przeszkadzać,
usiłuję się uczyć!
- A ja to niby nie? – zawołał
Naruto, masując bolące miejsce.
- Dekoncentrujesz mnie!
- Kto tu niby kogo
dekoncentruje?! – wykrzyknął Naruto, co spowodowało, że Sasuke uniósł brew. Nie
miał wcale zamiaru zrezygnować z wygodnej poduszki, jaką były nogi Naruto.
Tymczasem Naruto walczył z
wpływającym na jego twarz rumieńcem i niestety przegrywał. Sasuke obserwował go
przez chwilę, ale potem powoli odwrócił twarz w stronę podręcznika, udając
niezainteresowanego zachowaniem przyjaciela. Bawiło go zachowanie Naruto.
- To skup się na matematyce a
nie na mnie – powiedział. Naruto nadął policzki.
- Nie schlebiaj sobie, Czarnuszku!
Aż taki zajmujący nie jesteś!
- Nie wiem, w jaki sposób ci
przeszkadzam, przecież tego i tak nie czujesz!
- A wyobraź sobie, że jednak mi
przeszkadzasz!
Sasuke patrzył na niego przez
chwilę.
- Trudno.
Naruto już otwierał usta, by
coś na to odpowiedzieć, ale przerwało mu pukanie do drzwi.
- Wlazł! – zawołał natychmiast
Uzumaki, dalej gromiąc Sasuke wzrokiem.
Do pokoju zajrzał pan Minato.
Obrzucił ich zaciekawionym spojrzeniem, niczego jednak nie skomentował.
Uśmiechnął się sympatycznie.
- Chłopcy, robimy kakao,
chcecie? – zapytał.
- Jasne, że tak! – odpowiedział
natychmiast Naruto.
- Sasuke, zejdziesz po wasze
kubki za jakieś dziesięć minut? – zwrócił się do niego ojciec Naruto. Sasuke
skinął głową.
- Jasne, nie ma problemu –
odpowiedział.
Ojciec Naruto wycofał się i
cicho zamknął za sobą drzwi, a Naruto znów spojrzał w dół, na Sasuke, który
dalej udawał, że nie wie, o co blondynowi chodzi. W końcu jednak Uzumaki chyba
się poddał, bo odetchnął głęboko, podniósł podręcznik i opierając go o ramię
Sasuke, zaczął liczyć na marginesie jakieś zadanie, zapisując wynik ołówkiem.
Po dziesięciu minutach Naruto
znów stracił cierpliwość.
- Ruszysz w końcu dupę po to
kakao? – zapytał. Sasuke westchnął ostentacyjnie, ale odrzucił podręcznik i
usiadł, przegarniając włosy z czoła.
- A co za to dostanę? – zapytał
prowokująco.
- Kopa w dupę na rozpęd –
odpowiedział Uzumaki.
- Pheh! To nie idę –
odpowiedział Sasuke, wzruszając ramionami. Już miał z powrotem opaść na nogi
Naruto, kiedy ten przytrzymał go za ramię.
- A czego ty byś chciał? –
zapytał Naruto, patrząc mu w oczy. Sasuke uśmiechnął się. Właściwie to nawet
nie zastanawiał się nad żadną nagrodą, tak po prostu rzucił, dobrze się bawiąc,
ale skoro Naruto sam chciał coś mu dać, to Sasuke nie miał zamiaru z tego
rezygnować.
- Pomóż mi kupić prezenty. W
przyszły weekend – odrzekł.
- Mam iść z tobą na zakupy? –
zapytał Uzumaki dla pewności, na co Sasuke pokiwał głową. Uzumaki wywrócił
oczami. – Dobra, może jakoś to przeżyję. A teraz, po kakao marsz!
Sasuke uśmiechnął się szerzej,
zwlókł z łóżka i wyszedł z pokoju.
Na dole tata Naruto właśnie
nalewał kakao do czterech kubków. Sasuke od razu rozpoznał ten, który jest
„jego”, bo zawsze ciepłe napoje u Uzumakich dostawał w kubku w czarne i złote
gwiazdki.
- Sasuke! – ucieszyła się na
jego widok pani Kushina. – Jak idzie wam matematyka? – zainteresowała się.
- Całkiem dobrze – odpowiedział,
łapiąc za uszka obu kubków. Ten drugi, należący do Naruto, też od razu
rozpoznał, bo miał on pomarańczowe i zielone gwiazdki.
Nagle trzasnęły drzwi frontowe.
- Wróciłam! – usłyszeli od
wejścia głos Naruko.
- Idealne wyczucie, skarbie,
akurat jest kakao! – odkrzyknął do niej pan Minato.
Chwilę później Naruko pojawiła
się w kuchni. Swoim wyglądem nieco zdziwiła Sasuke, bo nie miała makijażu,
włosy spięła w jakiś wysoki, splątany koczek, a i ubrana była jakoś tak jak nie
ona, w szara bluzę i dżinsy.
- Ale super, kakao! – ucieszyła
się, gdy ojciec nalał jej ciepłego napoju do kubka w fioletowe i turkusowe
gwiazdki.
- Jak było w schronisku? –
zwróciła się do córki pani Kushina, kiedy Sasuke minął dziewczynę i ruszył z
ciepłym kakao w stronę schodów.
- A dobrze, ta suczka o której
kiedyś opowiadałam się oszczeniła i mamy cztery małe szczeniaki! – usłyszał
jeszcze, zanim wyszedł.
Gdy dotarł na górę i łokciem
otworzył drzwi, Naruto dalej ślęczał nad matematyką. Rzucił jednak podręcznik w
kąt łóżka, kiedy Sasuke podał mu jego kubek. Uchiha usiadł po turecku obok
przyjaciela, obejmując dłońmi ciepłe naczynie. Przez chwilę obaj zajęci byli
dmuchaniem na gorący napój, aby go nieco ostudzić. Kakao w chłodne, zimowe
wieczory to był najlepszy z wynalazków ludzkości.
- Mmm… pychota… - zamruczał
Naruto, kiedy już spróbował. – Ile dostałeś pianek? – zapytał. Sasuke wzruszył
ramionami, zaglądając w swój kubek. Naruto też chciał wsadzić nos w jego kakao,
ale Sasuke odsunął naczynie na bezpieczną odległość.
- A bo ja wiem, ze cztery?
- A to zdrajcy! Ja mam trzy! –
wydarł się Uzumaki, zapewne mając na myśli swoich rodziców. Sasuke uśmiechnął
się z wyższością.
- Widać, że nawet twoi rodzice
mnie lubią bardziej – powiedział wyniośle.
- Akurat, żal im ciebie i tyle!
– zawołał Naruto, prychając niczym rozjuszony kot. Sasuke zaśmiał się cicho,
pijąc dalej swoje kakao. Uzumaki miał dziś wyjątkowo dobry humor i to się
Sasuke podobało. Uwielbiał te ich rundki w dogryzaniu sobie i z zadowoleniem
stwierdził, że już nie zostawał w tyle.
Kiedy dopili kakao, Sasuke z
zadowoleniem oblizał usta, odstawił kubek na biurko i wrócił do swojej
poprzedniej pozycji, kładąc głowę na udach Naruto. Wygodnie mu tak było i nie
miał zamiaru rezygnować.
- Jak tak leżysz, to nie mam
jak rozwiązywać zadań – mruknął po dłuższej chwili Naruto, znów się na niego
gapiąc. – Niewygodnie mi tak!
Sasuke warknął, wyrwał mu
książkę z ręki i cisnął nią przez pokój, a ta uderzyła w przeciwległą ścianę i
spadła na podłogę. Swój podręcznik też odłożył, aczkolwiek delikatniej.
- Koniec! – zarządził. – Już mi
się nie chce uczyć!
- Mam poprawkę z matmy! –
zaprotestował Uzumaki.
- Na pewno już umiesz, robiłeś
wczoraj zadania jak głupi…
- Właśnie, gdybyś mi wczoraj
nie wypisywał głupot cały dzień, to dziś nie musiałbym kończyć!
- Nudziłbyś się beze mnie! –
prychnął Sasuke.
- Och, doprawdy, umarłbym z
nudów! Nad tą cholerną matematyką!
- Umiesz już, nie przynudzaj! –
odpowiedział Sasuke, przekręcając się na bok. Naruto, chyba zupełnie odruchowo,
odgarnął mu włosy, jednak zaraz szybko cofnął rękę. Sasuke zerknął na niego,
niezadowolony, a potem usiadł i przeciągnął się. Ziewnął.
- Może i umiem – powiedział
Naruto, patrząc na niego uważnie. Sasuke zdał sobie sprawę z faktu, że lubił to
spojrzenie blondyna, to jak Naruto śledził wzrokiem jego ruchy, jak patrzył w
jego oczy. – Jakoś pójdzie, napiszę tę poprawkę, byle jak, aby tylko poprawić
pałę.
- Postaraj się, z głupkiem nie
będę się zadawał –rzekł Sasuke, co u Naruto wywołało niekontrolowany chichot.
- Einstein się znalazł.
- Ja mam dobre oceny…
- Bo pewnie płacisz
nauczycielom – odrzekł Uzumaki, dalej chichocząc, kiedy Sasuke usiłował
zdzielić go w głowę. Nie dał jednak rady, bo Naruto złapał go za nadgarstki i
powstrzymał. Siłowali się chwilę, śmiejąc się. Sasuke usiłował wyrwać chociaż
jedną rękę i pacnąć Naruto, Uzumaki natomiast starał się do tego nie dopuścić i
szło mu to dość dobrze. W pewnym momencie popchnął Sasuke na bok, czego ten
zupełnie się nie spodziewał i przyszpilił go do łóżka, dalej trzymając za
nadgarstki.
- Wygrałem! – zawołał uradowany
Uzumaki, pochylając się nad leżącym Sasuke. Uchiha spojrzał mu w oczy,
zaskoczony obrotem sytuacji. Nie spodziewał się, że Naruto go popchnie, a teraz
ten wisiał tuż nad nim i patrzył tymi swoimi niesamowicie błękitnymi oczami. Serce
Sasuke zabiło mocniej, a oddech zamarł. Uczucie, jakie temu towarzyszyło, było przyjemne
– krótki, aczkolwiek intensywny uścisk w podbrzuszu.
Przez chwilę na siebie
patrzyli, a potem, nagle, Naruto jakby zdał sobie sprawę, co robi i cofnął się
gwałtownie. Zaśmiał się nieco sztucznie.
- Może zagramy, co? Odpalę kompa!
– zawołał, przesuwając się w stronę brzegu łóżka. Sięgnął po swój wózek, a
Sasuke usiadł, przegarniając włosy do tyłu. Naruto zachowywał się dziwnie, ale
Sasuke sądził, że on sam zachowywał się jeszcze dziwniej.
*
Poniedziałki były straszne.
Sasuke nie lubił poniedziałków, bo po weekendzie zawsze nie chciało mu się
wstawać z samego rana. Gdy jadł śniadanie, niemal kiwał się nad stołem, wisząc
gdzieś wciąż między jawą a snem.
Śniły mu się niebieskie oczy
Naruto. Nic więcej z tego snu nie zapamiętał, ale i tak było to dziwne, bo
chyba nigdy wcześniej nie śnił o Uzumakim. Spędzał z nim teraz tyle czasu, że
Naruto nawiedzał go nawet w snach.
Kiedy wczoraj opuszczał dom
przyjaciela, blondyn dalej był nieco zmieszany. Sasuke już się przyzwyczaił, że
ilekroć trafiał do łóżka z Naruto, to działy się dziwne rzeczy. Uchiha przestał
być ślepy na zachowanie Uzumakiego i coraz częściej dostrzegał rozmaite
sygnały. Jak mógł wcześniej tego nie zauważyć?
Dotknął swojego własnego czoła.
W dniu wczorajszym Naruto odgarnął mu grzywkę z twarzy. Robił to już wiele
razy, ale teraz dopiero Sasuke dostrzegał w jego gestach wszelkie podteksty,
które najprawdopodobniej miały być dla niego niewidoczne. Czy byłby w stanie
pocałować Naruto? Wczoraj, tam na łóżku? Wszystko temu sprzyjało, wystarczyło
tylko lekko unieść głowę i wbić się w te wąskie, zawsze uśmiechnięte wargi
Uzumakiego.
Sasuke całował się wiele,
naprawdę wiele razy, ale tylko z dziewczynami. Jak całowałby Naruto, czy byłby
dominujący czy bierny? Jaki smak miałyby jego usta? Czy Naruto myślał o tym
samym, co on? Czy zastanawiał się później, nocą, jakby to było, gdy wczoraj się
nie odsunął? Gdyby się pochylił, gdyby zaczęli się całować…
Sasuke przetarł twarz dłonią,
kończąc kawę. Nigdy wcześniej nie miał takich myśli, nie o żadnym facecie, a
teraz dosłownie wariował. Nie do końca rozumiał samego siebie, nie rozumiał
swoich pragnień. Odkąd dowiedział się, że Naruto jest gejem, cały czas o nim
myślał, i to w taki sposób, że uszy zaczynały go szczypać z zażenowania. Nigdy
nie interesował się mężczyznami, ale Naruto miał coś takiego w sobie… Tylko czy
ze strony Sasuke to był prawdziwe? Czy to nie była jakaś cholerna ciekawość?
Nie chciał doprowadzić do sytuacji, w której Naruto się zaangażuje, a jemu to
dziwne zauroczenie minie. Nie chciał skrzywdzić Naruto, chciał… chciał, żeby
Uzumaki był szczęśliwy…
Po śniadaniu skoczył umyć zęby,
a następnie opuścił dom, aby pojechać do szkoły, jednak na podwórku spotkała go
niemiła niespodzianka. Samochód nie odpalił, pewnie dlatego, że nie chciało mu się
wstawić go do garażu, a nocą była bardzo niska temperatura. Na szczęście Itachi
był w domu, więc Sasuke zawrócił i poszedł do pokoju brata, by poprosić go o
podwiezienie.
Przez sytuację z autem spóźnił
się na pierwszą lekcję, co tylko potwierdziło, że poniedziałki są zjebane i już.
Na szczęście brat obiecał mu zająć się autem, a nawet przyjechać po niego po
szkole.
Po zakończeniu czwartej lekcji
dostał od Naruto wiadomość, że poprawka poszła mu całkiem nieźle i spodziewa
się dobrej oceny. To wywołało u Sasuke uśmiech, bo niczego innego się po
wyszczekanym Uzumakim nie spodziewał. Poza tym miałby wyrzuty sumienia, że
rozpraszał Naruto i uniemożliwił mu zdanie testu. A tak, nie musiał się
przejmować, Naruto sobie poradził.
Lekcje tego dnia były nudne.
Suigetsu cały dzień opowiadał mu jakieś głupoty o swoim kolejnym podboju,
rudowłosej ślicznotce i marzeniu, że ją zaliczy. Sasuke słuchał tego jednym
uchem, drugim wypuszczał, mało go to obchodziło. Cały dzień myślał o Naruto,
zastanawiał się, odtwarzał w głowie wszystkie wydarzenia z nim związane. Nigdy
do tej pory sprawy związane z uczuciami nie zajmowały mu tyle czasu. Nawet
kiedy myślał o Naruko, to jakoś tak… nie poświęcał jej czasu. Owszem, zagadywał
ją gdy ją widział, starał się zaprosić na jakąś randkę… ale po szkole zupełnie
o niej nie myślał. Były przecież inne dziewczyny, imprezy, tyle się zawsze
działo… A teraz? Mogąc wybrać weekend na imprezie albo weekend z Naruto, było
dla niego jasne, że wybiera Naruto. Ten wybór przyszedł sam z siebie, jakoś tak
naturalnie. Nagle Naruto stał się dla niego bardzo ważny.
Po szkole stał przed bramą i
czekał na Itachiego, bawiąc się telefonem. Trochę marzł, mimo że miał na sobie
zimową kurtkę i ciepłe buty. Naruto nie odpisywał na jego wiadomości, więc
pewnie był na treningu. Suigetsu już odjechał, nawet proponował mu podwózkę,
ale Sasuke wolał wykorzystać brata.
- A co się stało z twoim lśniącym,
bajecznie drogim samochodem? – odezwał się jakiś głos za jego plecami, wiec
obejrzał się za siebie.
Naruko szczerzyła szeroko zęby,
podobnie jak jej brat. Dziś wyglądała już jak ona sama, miała mocno pomalowane
oczy, fioletowe usta, masę kolczyków i czarną kurtkę z naszywką w kształcie
trupiej czaszki na ramieniu.
- Zmarzł i nie odpalił –
odpowiedział, chowając telefon do kieszeni. – A ty co, łazisz za mną?
- Nie, ale zobaczyłam, że
stoisz tu jak kołek i pomyślałam…
- Że to kolejny dobry moment,
aby zacząć mi grozić? – zapytał z uśmiechem, a ona przyjrzała mu się zmrużonymi
oczami.
- Coś w tym stylu –
powiedziała. – Chciałam zapytać, co z tym… tym zakładem?
- Wygląda na to, że go
przegram. I nie pójdę na studniówkę.
- Tak po prostu?
- Tak po prostu – odpowiedział.
- No dobrze – odpowiedziała dziewczyna.
Zerknęła na zegarek. – Muszę lecieć, mama zaraz po mnie przyjedzie.
Odbiegła w stronę przejścia dla
pieszych, a on przez chwilę za nią patrzył. Była podobna do Naruto, ale
jednocześnie zupełnie inna. Jej brat był… niezwykły i zabawny, a ona była… dość
straszna…
Trąbienie wyrwało go z
zamyślenia. Obejrzał się i dostrzegł brata, parkującego swoim samochodem przy krawężniku
niedaleko niego.
Itachi wychylił się przez
otwarte okno.
- Wsiadasz czy nie?! – zawołał.
Sasuke jeszcze raz obejrzał się na Naruko, która była już po drugiej stronie
ulicy i zmierzała zapewne na parking przed supermarketem, skąd zawsze odbierała
ją mama.
- Wsiadam – odpowiedział bratu.
Ajej 💜💜💜 Wreszcie uwolniona mogłam przeczytać 💜💜💜 Oczywiście czytając wcześniej kolejne rozdziały, bo uwielbiam jak cała historia się łączy i przedłuża 💜💜💜
OdpowiedzUsuń(Dlaczemu mnie uwolniono dopiero chwilę temu AaaaaaaAaaAaaaa)
Rozdział uroczy. Taki spokojny, choć ten cytat chyba gdzieś sobie zapiszę - jest cudowny xD
"- A co za to dostanę? – zapytał prowokująco.
- Kopa w dupę na rozpęd – odpowiedział Uzumaki."
Ahahahahahahah xD 💜
W jakiś sposób to interesujące, takie testowanie przez Uchihę Uzumakiego. Choć pewnie Naruto musi czuć się lekko torturowany dając z siebie wszystko, żeby to znieść z jak najbardziej kamienną twarzą.
Jejku, jak przyjemnie czytało mi się ten rozdział 💜💜💜 Mam po nim straszny niedosyt. Naprawdę miło jest czytać o takiej spokojnej sielance powoli do czegoś zmierzającej.
(I aaaaAaaaaAaAaA przez obrazek >-< 💜)
UsuńA tekst o otrzymaniu kopa w dupę na rozpęd to tekst mojej mamy 🙃 moja mama jest lepsza niż Kushina w tym opowiadaniu. Nie dość, że zawsze lubiły ja wszystkie moje koleżanki i koledzy, to chyba nawet lepiej niżsniż ja się z nimi dogadywała 😅
UsuńWow, to pozazdrościć tak genialnego źródła "pojazdów" po innych! Kiedy ayanami żyje sobie na co dzień w szalonej rodzince Uzumakich... To musi być ciekawe życie xD
UsuńCóż, nie powiem, nudno nie jest 😆
UsuńO kurczaki, nie spodziewałam się :)
OdpowiedzUsuńNo tak, Sasuke jest bardziej spostrzegawczy, to też dostrzegł drobne sygnały, a teraz myśli czy jest gotów na taki związek. Fajne to ich droczenie. Zazwyczaj to Naruto dopieka Sasuke, a teraz Czarnuszek lepiej igra z przyjacielem.
OdpowiedzUsuńAleż Ty jesteś. Ja tu myślę: "jupi, spotkają się". Nawet czekałam na pojawienie się Naruko i co? A no pojawiała się i uciekła za szybko.
Weny :)
Shhhhh co to za przyjemność, jakby wszystko zadziało się za szybko. Dziwne zbiegi okoliczności to tylko w prawdziwym życiu, w opowiadaniach trzeba z finezją - wtedy jest więcej rozdziałów 😶✨ MILION ROZDZIAŁÓW!!
UsuńCzarnuszek przeszedł w końcu niezłe szkolenie, teraz musi sobie radzić, inaczej nie przetrwa 😄
UsuńO nie brak komunikacji to najczęstsza przyczyna fanfików! Nie mogę się doczekać kolejnej części :3
OdpowiedzUsuńNaruko. Itachi. Kurczę!!!! Liczę na ich scenę! Jak na złość Naruko/Itachi nie mają wyczucia. Grr. Chętnie zobaczę więcej bijących się myśli Sasuke/Naruto.
OdpowiedzUsuńWeny i czasu życzę
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńkochana zupełne nie wiem jak to się stało, że nie skomentowałam tego rozdziału, a byłam tego pewna, a co do nowego tekstu "z rodziną..." bez obaw skomentuję
wspaniały rozdział, Sasuke jeszcze nie zdaje sobie sprawy że jest zakochany w Naruto, ale właśnie co mi się podoba to to, że nie chce właśnie zranić Naruto, a było tak blisko do spotkania Itachi - Naruko
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, ochoch Sasuke jeszcze nie zdaje sobie sprawy, że jest zakochany w Naruto, ale właśnie co mi się podoba to to, że nie chce właśnie zranić Naruto, ech a było tak blisko do spotkania Itachi - Naruko...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia