sobota, 7 sierpnia 2021

Dziewiętnaście

Cześć :-)

W końcu udało mi się złapać trochę czasu i jest nowy rozdział. Zapraszam:

*

              Ponury i deszczowy listopad przeminął i nadszedł mroźny grudzień, a wraz z nim bożonarodzeniowe dekoracje we wszystkich sklepach. Pogoda nie sprzyjała bujaniu się po mieście, zwłaszcza na wózku, więc Sasuke wraz z Naruto dużo czasu spędzał u Uchihy lub u Uzumakiego w domu. Zdali też sobie naglę sprawę z tego, że ostatnio większość czasu poświęcali sobie nawzajem, a za mało… nauce.

            Tego niedzielnego popołudnia zamelinowali się u Naruto w pokoju, obładowani książkami z matmy z wielkim postanowieniem, że będą się uczyć. Matematyczka Uzumakiego zaplanowała mu na początek grudnia jakąś poprawkę oblanego testu, więc musiał przysiąść i się pouczyć. Sasuke natomiast trochę zaczął niepokoić się o swoją średnią, bo chyba ojciec by go zabił, gdyby ta spadła poniżej pięciu, dlatego bez szemrania dziś rano spakował swoje książki i z plecakiem przyjechał do Naruto, aby się z nim uczyć.

Uzumaki puścił cichą, nieprzeszkadzającą muzykę, otworzył paczkę chipsów i wzięli się obaj za lekcje. Sasuke chciał przeczytać kilka ostatnich rozdziałów książki od biologii, powtórzyć chemię, a także razem z Uzumakim matematykę, za to Naruto miał plan zakuwać matmę i tylko matmę.

Jak się okazało, współpraca szła im całkiem dobrze. Sasuke miał dobrą pamięć i bez problemu zapamiętywał fragmenty książki, wszystkie wzory i definicje (chociaż Naruto zarzucił mu kucie na blachę i odwalanie pamięciówy), za to Uzumaki, żeby się czegoś nauczyć, musiał to zrozumieć. Sasuke więc pamiętał wszystkie definicje a Naruto tłumaczył je na ludzki język. Zadania rozwiązywali razem i jakoś to szło, tym bardziej że dział, który akurat miał Naruto, Sasuke w swojej szkole już przerobił, więc mógł trochę Uzumakiemu pomóc.

- Niewygodnie mi – zajęczał w pewnym momencie Sasuke, rozmasowując kark. Od dłuższego już czasu siedzieli obok siebie, oparci o ścianę, z nogami wyciągniętymi do przodu. Naruto jednak na niego nie zareagował, zakreślając coś w czytanym przez siebie podręczniku.

Sasuke prychnął, a potem położył się na łóżku, głowę kładąc na udach Naruto. Podkulił nogi, oparł o nie podręcznik i wrócił do nauki.

Naruto uniósł książkę i spojrzał na niego z uniesionymi brwiami.

- Przepraszam bardzo, ale czy teraz nie jest ci przypadkiem… zbyt wygodnie? – zapytał zirytowanym głosem. Sasuke potrząsnął głową.

- Nie jest – odparł.

- Dam ci poduszkę.

- Nie chcę.

- Jebnę cię zaraz…

Zmierzyli się spojrzeniami, a Sasuke nie mógł powstrzymać uśmieszku. Drażnienie Naruto stało się ostatnio dla Sasuke swego rodzaju sportem, doskonale się bawił, dryfując na granicy. Uzumaki wyraźnie nie ogarniał, o co mu chodzi, a Sasuke nie miał zamiaru mu tego tłumaczyć. Naruto wyglądał, jakby się spodziewał, że Uchiha będzie od niego stronił, że już nie wrócą do poprzedniej relacji, a tymczasem Sasuke robił wszystko, aby ich relację pogłębić jeszcze bardziej.

Naruto zazgrzytał zębami.

- Mam ostatnio wrażenie, że masz jakiś problem z moją przestrzenią osobistą – zauważył.

- A ja mam wrażenie, że to ty masz ostatnio problem z moją przestrzenią osobistą, wkraczającą w twoją przestrzeń osobistą.

- Eeee… długo nad tym myślałeś?

Sasuke machnął ręką, w której trzymał książkę i trzepnął go podręcznikiem przez głowę.

- Ała! – zaprotestował Uzumaki.

- Możesz nie przeszkadzać, usiłuję się uczyć!

- A ja to niby nie? – zawołał Naruto, masując bolące miejsce.

- Dekoncentrujesz mnie!

- Kto tu niby kogo dekoncentruje?! – wykrzyknął Naruto, co spowodowało, że Sasuke uniósł brew. Nie miał wcale zamiaru zrezygnować z wygodnej poduszki, jaką były nogi Naruto.

Tymczasem Naruto walczył z wpływającym na jego twarz rumieńcem i niestety przegrywał. Sasuke obserwował go przez chwilę, ale potem powoli odwrócił twarz w stronę podręcznika, udając niezainteresowanego zachowaniem przyjaciela. Bawiło go zachowanie Naruto.

- To skup się na matematyce a nie na mnie – powiedział. Naruto nadął policzki.

- Nie schlebiaj sobie, Czarnuszku! Aż taki zajmujący nie jesteś!

- Nie wiem, w jaki sposób ci przeszkadzam, przecież tego i tak nie czujesz!

- A wyobraź sobie, że jednak mi przeszkadzasz!

Sasuke patrzył na niego przez chwilę.

- Trudno.

Naruto już otwierał usta, by coś na to odpowiedzieć, ale przerwało mu pukanie do drzwi.

- Wlazł! – zawołał natychmiast Uzumaki, dalej gromiąc Sasuke wzrokiem.

Do pokoju zajrzał pan Minato. Obrzucił ich zaciekawionym spojrzeniem, niczego jednak nie skomentował. Uśmiechnął się sympatycznie.

- Chłopcy, robimy kakao, chcecie? – zapytał.

- Jasne, że tak! – odpowiedział natychmiast Naruto.

- Sasuke, zejdziesz po wasze kubki za jakieś dziesięć minut? – zwrócił się do niego ojciec Naruto. Sasuke skinął głową.

- Jasne, nie ma problemu – odpowiedział.

Ojciec Naruto wycofał się i cicho zamknął za sobą drzwi, a Naruto znów spojrzał w dół, na Sasuke, który dalej udawał, że nie wie, o co blondynowi chodzi. W końcu jednak Uzumaki chyba się poddał, bo odetchnął głęboko, podniósł podręcznik i opierając go o ramię Sasuke, zaczął liczyć na marginesie jakieś zadanie, zapisując wynik ołówkiem.

Po dziesięciu minutach Naruto znów stracił cierpliwość.

- Ruszysz w końcu dupę po to kakao? – zapytał. Sasuke westchnął ostentacyjnie, ale odrzucił podręcznik i usiadł, przegarniając włosy z czoła.

- A co za to dostanę? – zapytał prowokująco.

- Kopa w dupę na rozpęd – odpowiedział Uzumaki.

- Pheh! To nie idę – odpowiedział Sasuke, wzruszając ramionami. Już miał z powrotem opaść na nogi Naruto, kiedy ten przytrzymał go za ramię.

- A czego ty byś chciał? – zapytał Naruto, patrząc mu w oczy. Sasuke uśmiechnął się. Właściwie to nawet nie zastanawiał się nad żadną nagrodą, tak po prostu rzucił, dobrze się bawiąc, ale skoro Naruto sam chciał coś mu dać, to Sasuke nie miał zamiaru z tego rezygnować.

- Pomóż mi kupić prezenty. W przyszły weekend – odrzekł.

- Mam iść z tobą na zakupy? – zapytał Uzumaki dla pewności, na co Sasuke pokiwał głową. Uzumaki wywrócił oczami. – Dobra, może jakoś to przeżyję. A teraz, po kakao marsz!

Sasuke uśmiechnął się szerzej, zwlókł z łóżka i wyszedł z pokoju.

Na dole tata Naruto właśnie nalewał kakao do czterech kubków. Sasuke od razu rozpoznał ten, który jest „jego”, bo zawsze ciepłe napoje u Uzumakich dostawał w kubku w czarne i złote gwiazdki.

- Sasuke! – ucieszyła się na jego widok pani Kushina. – Jak idzie wam matematyka? – zainteresowała się.

- Całkiem dobrze – odpowiedział, łapiąc za uszka obu kubków. Ten drugi, należący do Naruto, też od razu rozpoznał, bo miał on pomarańczowe i zielone gwiazdki.

Nagle trzasnęły drzwi frontowe.

- Wróciłam! – usłyszeli od wejścia głos Naruko.

- Idealne wyczucie, skarbie, akurat jest kakao! – odkrzyknął do niej pan Minato.

Chwilę później Naruko pojawiła się w kuchni. Swoim wyglądem nieco zdziwiła Sasuke, bo nie miała makijażu, włosy spięła w jakiś wysoki, splątany koczek, a i ubrana była jakoś tak jak nie ona, w szara bluzę i dżinsy.

- Ale super, kakao! – ucieszyła się, gdy ojciec nalał jej ciepłego napoju do kubka w fioletowe i turkusowe gwiazdki.

- Jak było w schronisku? – zwróciła się do córki pani Kushina, kiedy Sasuke minął dziewczynę i ruszył z ciepłym kakao w stronę schodów.

- A dobrze, ta suczka o której kiedyś opowiadałam się oszczeniła i mamy cztery małe szczeniaki! – usłyszał jeszcze, zanim wyszedł.

Gdy dotarł na górę i łokciem otworzył drzwi, Naruto dalej ślęczał nad matematyką. Rzucił jednak podręcznik w kąt łóżka, kiedy Sasuke podał mu jego kubek. Uchiha usiadł po turecku obok przyjaciela, obejmując dłońmi ciepłe naczynie. Przez chwilę obaj zajęci byli dmuchaniem na gorący napój, aby go nieco ostudzić. Kakao w chłodne, zimowe wieczory to był najlepszy z wynalazków ludzkości.

- Mmm… pychota… - zamruczał Naruto, kiedy już spróbował. – Ile dostałeś pianek? – zapytał. Sasuke wzruszył ramionami, zaglądając w swój kubek. Naruto też chciał wsadzić nos w jego kakao, ale Sasuke odsunął naczynie na bezpieczną odległość.

- A bo ja wiem, ze cztery?

- A to zdrajcy! Ja mam trzy! – wydarł się Uzumaki, zapewne mając na myśli swoich rodziców. Sasuke uśmiechnął się z wyższością.

- Widać, że nawet twoi rodzice mnie lubią bardziej – powiedział wyniośle.

- Akurat, żal im ciebie i tyle! – zawołał Naruto, prychając niczym rozjuszony kot. Sasuke zaśmiał się cicho, pijąc dalej swoje kakao. Uzumaki miał dziś wyjątkowo dobry humor i to się Sasuke podobało. Uwielbiał te ich rundki w dogryzaniu sobie i z zadowoleniem stwierdził, że już nie zostawał w tyle.

Kiedy dopili kakao, Sasuke z zadowoleniem oblizał usta, odstawił kubek na biurko i wrócił do swojej poprzedniej pozycji, kładąc głowę na udach Naruto. Wygodnie mu tak było i nie miał zamiaru rezygnować.

- Jak tak leżysz, to nie mam jak rozwiązywać zadań – mruknął po dłuższej chwili Naruto, znów się na niego gapiąc. – Niewygodnie mi tak!

Sasuke warknął, wyrwał mu książkę z ręki i cisnął nią przez pokój, a ta uderzyła w przeciwległą ścianę i spadła na podłogę. Swój podręcznik też odłożył, aczkolwiek delikatniej.

- Koniec! – zarządził. – Już mi się nie chce uczyć!

- Mam poprawkę z matmy! – zaprotestował Uzumaki.

- Na pewno już umiesz, robiłeś wczoraj zadania jak głupi…

- Właśnie, gdybyś mi wczoraj nie wypisywał głupot cały dzień, to dziś nie musiałbym kończyć!

- Nudziłbyś się beze mnie! – prychnął Sasuke.

- Och, doprawdy, umarłbym z nudów! Nad tą cholerną matematyką!

- Umiesz już, nie przynudzaj! – odpowiedział Sasuke, przekręcając się na bok. Naruto, chyba zupełnie odruchowo, odgarnął mu włosy, jednak zaraz szybko cofnął rękę. Sasuke zerknął na niego, niezadowolony, a potem usiadł i przeciągnął się. Ziewnął.

- Może i umiem – powiedział Naruto, patrząc na niego uważnie. Sasuke zdał sobie sprawę z faktu, że lubił to spojrzenie blondyna, to jak Naruto śledził wzrokiem jego ruchy, jak patrzył w jego oczy. – Jakoś pójdzie, napiszę tę poprawkę, byle jak, aby tylko poprawić pałę.

- Postaraj się, z głupkiem nie będę się zadawał –rzekł Sasuke, co u Naruto wywołało niekontrolowany chichot.

- Einstein się znalazł.

- Ja mam dobre oceny…

- Bo pewnie płacisz nauczycielom – odrzekł Uzumaki, dalej chichocząc, kiedy Sasuke usiłował zdzielić go w głowę. Nie dał jednak rady, bo Naruto złapał go za nadgarstki i powstrzymał. Siłowali się chwilę, śmiejąc się. Sasuke usiłował wyrwać chociaż jedną rękę i pacnąć Naruto, Uzumaki natomiast starał się do tego nie dopuścić i szło mu to dość dobrze. W pewnym momencie popchnął Sasuke na bok, czego ten zupełnie się nie spodziewał i przyszpilił go do łóżka, dalej trzymając za nadgarstki.

- Wygrałem! – zawołał uradowany Uzumaki, pochylając się nad leżącym Sasuke. Uchiha spojrzał mu w oczy, zaskoczony obrotem sytuacji. Nie spodziewał się, że Naruto go popchnie, a teraz ten wisiał tuż nad nim i patrzył tymi swoimi niesamowicie błękitnymi oczami. Serce Sasuke zabiło mocniej, a oddech zamarł. Uczucie, jakie temu towarzyszyło, było przyjemne – krótki, aczkolwiek intensywny uścisk w podbrzuszu.

Przez chwilę na siebie patrzyli, a potem, nagle, Naruto jakby zdał sobie sprawę, co robi i cofnął się gwałtownie. Zaśmiał się nieco sztucznie.

- Może zagramy, co? Odpalę kompa! – zawołał, przesuwając się w stronę brzegu łóżka. Sięgnął po swój wózek, a Sasuke usiadł, przegarniając włosy do tyłu. Naruto zachowywał się dziwnie, ale Sasuke sądził, że on sam zachowywał się jeszcze dziwniej.

*

Poniedziałki były straszne. Sasuke nie lubił poniedziałków, bo po weekendzie zawsze nie chciało mu się wstawać z samego rana. Gdy jadł śniadanie, niemal kiwał się nad stołem, wisząc gdzieś wciąż między jawą a snem.

Śniły mu się niebieskie oczy Naruto. Nic więcej z tego snu nie zapamiętał, ale i tak było to dziwne, bo chyba nigdy wcześniej nie śnił o Uzumakim. Spędzał z nim teraz tyle czasu, że Naruto nawiedzał go nawet w snach.

Kiedy wczoraj opuszczał dom przyjaciela, blondyn dalej był nieco zmieszany. Sasuke już się przyzwyczaił, że ilekroć trafiał do łóżka z Naruto, to działy się dziwne rzeczy. Uchiha przestał być ślepy na zachowanie Uzumakiego i coraz częściej dostrzegał rozmaite sygnały. Jak mógł wcześniej tego nie zauważyć?

Dotknął swojego własnego czoła. W dniu wczorajszym Naruto odgarnął mu grzywkę z twarzy. Robił to już wiele razy, ale teraz dopiero Sasuke dostrzegał w jego gestach wszelkie podteksty, które najprawdopodobniej miały być dla niego niewidoczne. Czy byłby w stanie pocałować Naruto? Wczoraj, tam na łóżku? Wszystko temu sprzyjało, wystarczyło tylko lekko unieść głowę i wbić się w te wąskie, zawsze uśmiechnięte wargi Uzumakiego.

Sasuke całował się wiele, naprawdę wiele razy, ale tylko z dziewczynami. Jak całowałby Naruto, czy byłby dominujący czy bierny? Jaki smak miałyby jego usta? Czy Naruto myślał o tym samym, co on? Czy zastanawiał się później, nocą, jakby to było, gdy wczoraj się nie odsunął? Gdyby się pochylił, gdyby zaczęli się całować…

Sasuke przetarł twarz dłonią, kończąc kawę. Nigdy wcześniej nie miał takich myśli, nie o żadnym facecie, a teraz dosłownie wariował. Nie do końca rozumiał samego siebie, nie rozumiał swoich pragnień. Odkąd dowiedział się, że Naruto jest gejem, cały czas o nim myślał, i to w taki sposób, że uszy zaczynały go szczypać z zażenowania. Nigdy nie interesował się mężczyznami, ale Naruto miał coś takiego w sobie… Tylko czy ze strony Sasuke to był prawdziwe? Czy to nie była jakaś cholerna ciekawość? Nie chciał doprowadzić do sytuacji, w której Naruto się zaangażuje, a jemu to dziwne zauroczenie minie. Nie chciał skrzywdzić Naruto, chciał… chciał, żeby Uzumaki był szczęśliwy…

Po śniadaniu skoczył umyć zęby, a następnie opuścił dom, aby pojechać do szkoły, jednak na podwórku spotkała go niemiła niespodzianka. Samochód nie odpalił, pewnie dlatego, że nie chciało mu się wstawić go do garażu, a nocą była bardzo niska temperatura. Na szczęście Itachi był w domu, więc Sasuke zawrócił i poszedł do pokoju brata, by poprosić go o podwiezienie.

Przez sytuację z autem spóźnił się na pierwszą lekcję, co tylko potwierdziło, że poniedziałki są zjebane i już. Na szczęście brat obiecał mu zająć się autem, a nawet przyjechać po niego po szkole.

Po zakończeniu czwartej lekcji dostał od Naruto wiadomość, że poprawka poszła mu całkiem nieźle i spodziewa się dobrej oceny. To wywołało u Sasuke uśmiech, bo niczego innego się po wyszczekanym Uzumakim nie spodziewał. Poza tym miałby wyrzuty sumienia, że rozpraszał Naruto i uniemożliwił mu zdanie testu. A tak, nie musiał się przejmować, Naruto sobie poradził.

Lekcje tego dnia były nudne. Suigetsu cały dzień opowiadał mu jakieś głupoty o swoim kolejnym podboju, rudowłosej ślicznotce i marzeniu, że ją zaliczy. Sasuke słuchał tego jednym uchem, drugim wypuszczał, mało go to obchodziło. Cały dzień myślał o Naruto, zastanawiał się, odtwarzał w głowie wszystkie wydarzenia z nim związane. Nigdy do tej pory sprawy związane z uczuciami nie zajmowały mu tyle czasu. Nawet kiedy myślał o Naruko, to jakoś tak… nie poświęcał jej czasu. Owszem, zagadywał ją gdy ją widział, starał się zaprosić na jakąś randkę… ale po szkole zupełnie o niej nie myślał. Były przecież inne dziewczyny, imprezy, tyle się zawsze działo… A teraz? Mogąc wybrać weekend na imprezie albo weekend z Naruto, było dla niego jasne, że wybiera Naruto. Ten wybór przyszedł sam z siebie, jakoś tak naturalnie. Nagle Naruto stał się dla niego bardzo ważny.

Po szkole stał przed bramą i czekał na Itachiego, bawiąc się telefonem. Trochę marzł, mimo że miał na sobie zimową kurtkę i ciepłe buty. Naruto nie odpisywał na jego wiadomości, więc pewnie był na treningu. Suigetsu już odjechał, nawet proponował mu podwózkę, ale Sasuke wolał wykorzystać brata.

- A co się stało z twoim lśniącym, bajecznie drogim samochodem? – odezwał się jakiś głos za jego plecami, wiec obejrzał się za siebie.

Naruko szczerzyła szeroko zęby, podobnie jak jej brat. Dziś wyglądała już jak ona sama, miała mocno pomalowane oczy, fioletowe usta, masę kolczyków i czarną kurtkę z naszywką w kształcie trupiej czaszki na ramieniu.

- Zmarzł i nie odpalił – odpowiedział, chowając telefon do kieszeni. – A ty co, łazisz za mną?

- Nie, ale zobaczyłam, że stoisz tu jak kołek i pomyślałam…

- Że to kolejny dobry moment, aby zacząć mi grozić? – zapytał z uśmiechem, a ona przyjrzała mu się zmrużonymi oczami.

- Coś w tym stylu – powiedziała. – Chciałam zapytać, co z tym… tym zakładem?

- Wygląda na to, że go przegram. I nie pójdę na studniówkę.

- Tak po prostu?

- Tak po prostu – odpowiedział.

- No dobrze – odpowiedziała dziewczyna. Zerknęła na zegarek. – Muszę lecieć, mama zaraz po mnie przyjedzie.

Odbiegła w stronę przejścia dla pieszych, a on przez chwilę za nią patrzył. Była podobna do Naruto, ale jednocześnie zupełnie inna. Jej brat był… niezwykły i zabawny, a ona była… dość straszna…

Trąbienie wyrwało go z zamyślenia. Obejrzał się i dostrzegł brata, parkującego swoim samochodem przy krawężniku niedaleko niego.

Itachi wychylił się przez otwarte okno.

- Wsiadasz czy nie?! – zawołał. Sasuke jeszcze raz obejrzał się na Naruko, która była już po drugiej stronie ulicy i zmierzała zapewne na parking przed supermarketem, skąd zawsze odbierała ją mama.

- Wsiadam – odpowiedział bratu.

*

A na koniec chciałam się pochwalić, bo wrzuciłam na wattpada, to i wrzucam tutaj. Jakiś czas temu dostałam wspaniałego atra od Kathe. Jest cudowny!




12 komentarzy:

  1. Ajej 💜💜💜 Wreszcie uwolniona mogłam przeczytać 💜💜💜 Oczywiście czytając wcześniej kolejne rozdziały, bo uwielbiam jak cała historia się łączy i przedłuża 💜💜💜

    (Dlaczemu mnie uwolniono dopiero chwilę temu AaaaaaaAaaAaaaa)

    Rozdział uroczy. Taki spokojny, choć ten cytat chyba gdzieś sobie zapiszę - jest cudowny xD

    "- A co za to dostanę? – zapytał prowokująco.

    - Kopa w dupę na rozpęd – odpowiedział Uzumaki."
    Ahahahahahahah xD 💜

    W jakiś sposób to interesujące, takie testowanie przez Uchihę Uzumakiego. Choć pewnie Naruto musi czuć się lekko torturowany dając z siebie wszystko, żeby to znieść z jak najbardziej kamienną twarzą.

    Jejku, jak przyjemnie czytało mi się ten rozdział 💜💜💜 Mam po nim straszny niedosyt. Naprawdę miło jest czytać o takiej spokojnej sielance powoli do czegoś zmierzającej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. (I aaaaAaaaaAaAaA przez obrazek >-< 💜)

      Usuń
    2. A tekst o otrzymaniu kopa w dupę na rozpęd to tekst mojej mamy 🙃 moja mama jest lepsza niż Kushina w tym opowiadaniu. Nie dość, że zawsze lubiły ja wszystkie moje koleżanki i koledzy, to chyba nawet lepiej niżsniż ja się z nimi dogadywała 😅

      Usuń
    3. Wow, to pozazdrościć tak genialnego źródła "pojazdów" po innych! Kiedy ayanami żyje sobie na co dzień w szalonej rodzince Uzumakich... To musi być ciekawe życie xD

      Usuń
    4. Cóż, nie powiem, nudno nie jest 😆

      Usuń
  2. O kurczaki, nie spodziewałam się :)

    OdpowiedzUsuń
  3. No tak, Sasuke jest bardziej spostrzegawczy, to też dostrzegł drobne sygnały, a teraz myśli czy jest gotów na taki związek. Fajne to ich droczenie. Zazwyczaj to Naruto dopieka Sasuke, a teraz Czarnuszek lepiej igra z przyjacielem.
    Ależ Ty jesteś. Ja tu myślę: "jupi, spotkają się". Nawet czekałam na pojawienie się Naruko i co? A no pojawiała się i uciekła za szybko.
    Weny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Shhhhh co to za przyjemność, jakby wszystko zadziało się za szybko. Dziwne zbiegi okoliczności to tylko w prawdziwym życiu, w opowiadaniach trzeba z finezją - wtedy jest więcej rozdziałów 😶✨ MILION ROZDZIAŁÓW!!

      Usuń
    2. Czarnuszek przeszedł w końcu niezłe szkolenie, teraz musi sobie radzić, inaczej nie przetrwa 😄

      Usuń
  4. O nie brak komunikacji to najczęstsza przyczyna fanfików! Nie mogę się doczekać kolejnej części :3

    OdpowiedzUsuń
  5. Naruko. Itachi. Kurczę!!!! Liczę na ich scenę! Jak na złość Naruko/Itachi nie mają wyczucia. Grr. Chętnie zobaczę więcej bijących się myśli Sasuke/Naruto.
    Weny i czasu życzę

    OdpowiedzUsuń
  6. Hejeczka,
    kochana zupełne nie wiem jak to się stało, że nie skomentowałam tego rozdziału, a byłam tego pewna, a co do nowego tekstu "z rodziną..." bez obaw skomentuję
    wspaniały rozdział, Sasuke jeszcze nie zdaje sobie sprawy że jest zakochany w Naruto, ale właśnie co mi się podoba to to, że nie chce właśnie zranić Naruto, a było tak blisko do spotkania Itachi - Naruko
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń