niedziela, 5 września 2021

Dwadzieścia

 Muszę się przyznać, że dziwnie się czułam, pisząc ten rozdział i wczuwając się w panujący w nim klimat, kiedy za oknem taka pogoda :-). Jeszcze na tygodniu, kiedy padał deszcz, nie było tak źle. Dziś jednak, kiedy na zewnątrz słońce, było mi jakoś dziwnie. Ale z drugiej strony... Na taki czas zaplanowałam to opowiadanie :-)

Zapraszam:

*

Naruto zatarł ręce, wyglądając przez okno na parkujący przed bramą, czarny samochód. Za jego plecami Naruko kończyła wypisywać karteczki. Gdy dostrzegł Czarnuszka, wysiadającego z auta, obrócił się w stronę siostry.

- Sasuke przyjechał! – rzekł uradowany. Nie zwrócił uwagi na to, jak siostra przewraca oczami, tylko pojechał w stronę drzwi frontowych.

Otworzył drzwi idealnie w momencie, kiedy Sasuke wyciągnął rękę, by nacisnąć dzwonek. Czarnuszek spojrzał na niego z uniesionymi brwiami. Wyglądał jak zawsze nienagannie, jakby się urwał z sesji zdjęciowej dla magazynu o modzie. Naruto już się do wyglądu najlepszego kumpla przyzwyczaił, ale i tak, mimo wszystko, na widok Uchihy jego serce trzepotało. Musiał się bardzo skupiać, aby tłumić te bezsensowne uczucia. Nie było to łatwe, ale jakoś sobie radził. Sasuke go akceptował i to było najważniejsze.

- Czatujesz na mnie? – zapytał Sasuke z uśmieszkiem, na co Naruto prychnął wyniośle.

- Nie schlebiaj sobie, wchodź, ściągaj buty i chodź do salonu!

Nieco zdziwiony Sasuke wszedł do środka, posłusznie ściągnął buty i kurtkę i podążył za nim w głąb domu.

- Sasuke już przyjechał! – zawołał Naruto na całe gardło, aby mama i tata również przyszli. Ponownie zatarł ręce.

- Mogę wiedzieć, co się dzieje? – zapytał Sasuke, kiedy znaleźli się w salonie. Naruko stała przy kanapie, w ręku trzymała świąteczną, czerwoną skarpetę. Skinęła głową na powitanie, kiedy Sasuke rzucił jej „cześć”.

- Losowanie! – odpowiedział Naruto, patrząc na zdziwioną minę Sasuke, który nie ogarniał, dlaczego został zaproszony do środka. Sam Naruto nie mógł się doczekać tego momentu, miał nadzieję, że za chwilę wylosuje Uchihę. – Losujemy, kto komu kupi prezent pod choinkę! – wyjaśnił, gdy zorientował się, że Czarnuszek dalej nie kuma.

- A, okej… Em, ja też?

- Jasne, że ty też, Czarnuszku! – zawołał Uzumaki, uderzając go pięścią w ramię. Sasuke skrzywił się lekko, pocierając uderzone miejsce.

- Sasuke, dzień dobry! – zawołała w tym momencie mama, wchodząc do salonu. Za nią podążał uśmiechnięty ojciec. Cała ich rodzina nie mogła się doczekać losowania.

- Dzień dobry – odpowiedział Czarnuszek.

- Już nie przynudzajcie, tylko losujemy! – zniecierpliwiła się Naruko. – Nie każdy ma dzień wolny, ja zaraz idę do schroniska.

- Złośnica – zwrócił się do siostry Naruto, ale zaraz do niej podjechał. – Ja pierwszy!

- Sasuke powinien być pierwszy, jest gościem – zauważył tata, na co Naruto prychnął.

- Niech Naruto będzie pierwszy, mi to nie przeszkadza – powiedział Sasuke za jego plecami, na co Naruko znowu przewróciła oczami. Naruto za to wsadził rękę do skarpetki i zamieszał znajdujące się tam karteczki. W końcu złapał jedną z nich i wyciągnął. Odjechał kapkę na bok, robiąc miejsce dla Sasuke i rozwinął swoją karteczkę. Jakież było jego rozczarowanie, kiedy zobaczył napis „Minato”! Taką miał nadzieję, że sam wylosuje Czarnuszka, że nawet nie przypuszczał, że może być inaczej. Tacie już kiedyś kupował prezent, a Czarnuszkowi jeszcze nigdy nic!

Chwilę później każdy z nich był już po losowaniu i zapoznał sie z treścią swoich karteczek. Ostatnia losowała Naruko; kiedy wyjęła ostatnią karteczkę, jej mina niczego nie wyrażała. Naruto przyjrzał się wszystkim po kolei, ale nie miał pojęcia, kto wylosował Sasuke, bo miny jego rodziny niczego nie zdradzały.

- Rozumiem, że nikt nie wylosował samego siebie? – zapytała mama, a wszyscy pokręcili głowami. – No to ja idę wyczyścić piekarnik.

- Miłego dnia, dzieciaki! – zawołał jeszcze tata i rodzice poszli do swoich zajęć. Naruto spojrzał na Czarnuszka.

- To my się zbieramy na zakupy – powiedział, na co Sasuke przytaknął i schował swoją karteczkę do kieszeni spodni. Naruto aż kipiał z ciekawości, aby się dowiedzieć, kogo Sasuke wylosował.

W korytarzu ubrali się w czapki i kurtki, nałożyli też buty.

- A, Naruto! – zawołała nagle mama, a on obejrzał się na rodzicielkę. Mama wyglądała na nich z kuchni, na rękach miała żółte, gumowe rękawiczki. – Poinformuj Sasuke o OZKPŚ.

- Jasne! – odkrzyknął.

- OZK… PŚ? – zapytał Sasuke, kiedy wyszli na schody i zatrzasnęli za sobą drzwi.

- W samochodzie ci wyjaśnię – odrzekł Naruto. – Teraz chodźmy z tego śniegu!

Czarnuszek zaśmiał się, złapał za rączki jego wózka i czym prędzej popchnął go w stronę samochodu. Śnieg padał już od kilku dni, było zimno i biało dookoła, tata miał sporo roboty z odśnieżaniem, żeby Naruto mógł swobodnie dojechać do chodnika. Naruto w ogóle nie lubił zimy, odkąd jeździł na wózku, zima zawsze była męczarnią. Przedzieranie się przez oblodzone, nieodśnieżone chodniki, było koszmarem. Zimą prawie nie wychodził z domu, mimo że kiedyś, kiedy chodził, uwielbiał zimowy czas. Uwielbiał bitwy na śnieżki i lepienie bałwana. Teraz jednak zima była dla niego najgorszą, najbardziej uciążliwą porą roku.

Załadowali się do samochodu i Sasuke ruszył, podkręcając podgrzewanie.

- No to o co chodzi? – zapytał, kiedy Naruto włączył radio, aby grały im świąteczne piosenki.

- OZKPŚ, czyli Ogólne Zasady Kupowania Prezentów Świątecznych – powiedział Naruto i zachichotał na widok miny Czarnuszka.

- Macie zasady na kupowanie prezentów? – zdziwił się Uchiha, na co Naruto przytaknął.

- Tak. Pierwsza brzmi, że prezent  nie może kosztować więcej niż pięć dyszek. Wiem, że to będzie dla ciebie traumatyczne przeżycie, ale może dasz radę. Ponadto prezent świąteczny musi być: świąteczny albo ładny albo przytulaśny albo kompletnie niepraktyczny albo taki, że sam sobie byś nie kupił. No i najważniejsza zasada: prezent świąteczny musi sprawiać radość.

Sasuke zastanowił się chwilę.

- A tłumaczenie dla kogoś, kto nie jest Uzumaki?

Naruto zachichotał.

- Po prostu wiesz… mama jest mamą i zajmuje się wszystkim w domu, ale na pewno nie chciałaby dostać nowego miksera albo żelazka. A żadne z nas też nie marzy o encyklopedii czy słowniku wyrazów bliskoznacznych, dlatego prezent powinien być po prostu fajny. Prezent taki, że sam sobie byś nie kupił, oznacza coś, co jest nieprzydatne, ale ładne, i normalnie szkoda na to kasy, ale jako prezent to jest spoko.

- Rozumiem – odpowiedział Czarnuszek, zatrzymując się na czerwonym świetle. Była sobota, dochodziło południe i na szczęście ruch uliczny nie był zbyt duży. W samochodzie było ciepło, na zewnątrz zimno i śnieżnie. W radiu leciały świąteczne piosenki i kolędy i Naruto cieszył się, że spędza ten czas tylko z Sasuke. O ile nie lubił zimy, uwielbiał Boże Narodzenie i całą tę świąteczną otoczkę.

- U nas wzięcie cały czas mają prezenty z typowo świątecznym motywem – mówił dalej Naruto. – Rok temu rodzice wylosowali siebie nawzajem. Tata dostał paczkę bokserek w świąteczne obrazki, wiesz, choinki, renifery, a do tego dużo cukierków. A mama dostała taką ciepłą jednoczęściową piżamę… Taki kombinezon-renifera, z ogonkiem i kapturem z rogami. Całe święta w nim chodziła.

Czarnuszek zaśmiał się, ruszając, bo zapaliło się zielone. Byli już niedaleko galerii, do której zmierzali.

- A u ciebie jak jest z prezentami? – zapytał Naruto, spoglądając na Sasuke. Czarnuszek jak zawsze od góry do dołu ubrany był w czarne ciuchy. Patrzył w skupieniu na drogę.

- Rodzice kupują prezenty nam, ja i Itachi razem kupujemy rodzicom. W tym roku ja wybieram. W ubiegłym roku kupował je Itachi.

- Też fajnie. Co dostałeś?

- Portfel. A Itachi dostał krawat.

- Em… fajnie. A co kupiliście rodzicom?

- Tacie Itachi wybrał drogą whisky, mama dostała kolczyki. W tym roku też kupię mamie jakąś biżuterię, natomiast nie mam pomysłu na prezent dla taty.

Naruto zastanowił się chwilę.

- Ze trzy albo cztery lata temu Naruko kupiła tacie kubek, który grał kolędy! Jarał się nim chyba aż do lata!

Sasuke rzucił mu pobłażliwe spojrzenie.

- Mój ojciec na pewno oczekuje czegoś… innego – powiedział, co spowodowało, że Naruto parsknął.

- Nudziarze!

Sasuke zaśmiał się, skręcając w stronę galerii handlowej. Zajechali na podziemny parking i tam znaleźli wolne miejsce w morzu innych aut. Zostawili kurtki w samochodzie, żeby nie było im gorąco. Kiedy Naruto siedział już na wózku, a Czarnuszek zamknął auto, Uzumaki nie wytrzymał.

- No dobra, kogo wylosowałeś? – zapytał. Ruszyli w stronę windy na górę, rozglądając się, czy nikt ich nie rozjedzie.

- Twoją mamę – odparł Sasuke, wyciągając z kieszeni małą karteczkę, na której Naruko  napisała „Kushina”.

- Ja mam ojca – odpowiedział Naruto. – Cholera, czyli nie będziemy mieć wpływu na nasze prezenty. Jeśli ciebie ma mój ojciec, to już się martw! Tata uwielbia głupie, świąteczne upominki. Kupi ci śnieżną kulę albo kapcie-mikołaje.

- Super – odpowiedział Sasuke, wyglądało na to, że szczerze. – Nigdy nie dostałem takiego typowo bożonarodzeniowego prezentu. Ale kiedyś dostałem koronkowe stringi. Czerwone.

Naruto zaśmiał się głośno.

- Męskie?

- Damskie. Od jednej koleżanki z klasy, na mikołajki.

- Ściemniasz!

- Słowo honoru!

Wjechał do windy pierwszy, dalej chichocząc, Sasuke wszedł za nim i razem wjechali na parter.

Galeria handlowa wypełniona była po same brzegi ludźmi, łażącymi w te i z powrotem w poszukiwaniu najładniejszych prezentów. Naruto nienawidził przedzierania się przez taki tłum, wózek zawadzał, ludzie go nie zauważali. Na szczęście tym razem nie musiał sam lawirować między przeszkodami, bo to Sasuke pchał jego wózek, nie przejmując się tłumem. Naruto zauważył, że niektóre dziewczyny oglądają się za Czarnuszkiem i chichoczą, ale ten zdawał się tego nie zauważać. Mógł też być do tego po prostu przyzwyczajony i nie reagować. Naruto nie miał pojęcia, bo jeszcze nigdy nie rozmawiali na takie tematy. Wiedział, że Sasuke ma powodzenie, ale chyba dla własnego dobra nie chciał o tym słuchać.

Galeria handlowa przyozdobiona była milionami lampek, bogato udekorowanymi sztucznymi choinkami i plastikowymi gwiazdkami, zwisającymi z sufitu. Wyglądało to kiczowato, ale miało pewien urok. Sklepowe witryny prześcigały się w wymyślnych dekoracjach, dzieciaki biegały zachwycone między sklepem z zabawkami a świętym mikołajem, siedzącym na tronie pośród choinek i prezentów, dorośli się spieszyli.

- Nie przewidziałem, że będzie taki tłum – powiedział Sasuke, rozglądając się dookoła. – Kupimy najpierw prezent mojej mamie, potem tacie, a potem twoim rodzicom?

- Dla mnie spoko!

- No to jedziemy do jubilera – orzekł Sasuke i skręcił w odpowiednią stronę.

Naruto pozwolił, żeby to Sasuke prowadził, w końcu to jego rodzice „szli na pierwszy ogień”. Gdy znaleźli się w sklepie z kosztownościami, Naruto rozejrzał się dookoła.

- Czemu właściwie nie zamawiasz prezentów? – zapytał, gdy podjechał do dużej, oszklonej gabloty, gdzie wystawione były przepiękne wisiorki, kolczyki, bransoletki i inne.

- Nie miałem żadnego pomysłu, więc pomyślałem, że jak się przejdę po sklepach, to coś ciekawego samo mi wpadnie w oko – odrzekł Czarnuszek. – Podoba ci się coś stąd?

- A bo ja wiem? Co ja, baba jestem?

- Może bransoletka? Ta złota z tym takim czymś…

- To listek.

- Nie, to takie coś…

- To koralik…

- Nie ta, ta druga…

- Może w czymś panom pomóc? – zapytał damski głos za ich plecami. Naruto drgnął, a Czarnuszek niemal podskoczył, bo obaj się tego zupełnie nie spodziewali.

Obrócili się. Za nimi stała uśmiechnięta, niewiele starsza od nich dziewczyna w błękitnej koszuli, z wywiązaną pod szyją, fioletową chustką. Ewidentnie była ekspedientką w tym sklepie.

- Szukamy prezentu – odpowiedział Sasuke. – Dla mamy.

- Co panowie chcą kupić?

- Myśleliśmy o bransoletce – powiedział Sasuke, zerkając na niego. Naruto wzruszył ramionami. Nie znał się na babskich błyskotkach, wszystkie prezenty dla jego mamy wybierała raczej Naruko.

- Może pokażę kilka wzorów? – zaproponowała pani ekspedientka.

Pokiwali głowami, a uprzejma pani zaprosiła ich do lady. Po chwili wyłożyła przed nimi kilka rożnych bransoletek, a oni przyjrzeli się im. Wymienili bezradne spojrzenia.

- Nie mam bladego pojęcia, która jest ładna. Nie znam twojej mamy – powiedział cicho Naruto. Sasuke przygryzł dolną wargę. – A pani, gdyby pani miała kupić coś dla swojej mamy? – zwrócił się do ekspedientki.

- Hmm… -  kobieta zastanowiła się, po czym odłożyła na bok kilka bransoletek, na podstawce zostawiając tylko dwie. Naruto zauważył, że zostawiła te najdroższe, w cenie, która dalece przekraczała tę dozwoloną w OZKPŚ. – Wybrałabym jedną z tych. Ta pierwsza jest z białego złota, w każdym z pięciu oczek znajduje się diamencik o szlifie…

Pani zaczęła mówić, zachwalając obie bransoletki, a oni dwaj znów wymienili spojrzenia. Sasuke wyglądał, jakby miał się roześmiać.

- Weźmy tę jaśniejszą – powiedział Sasuke. – Podoba mi się ten kolor.

Okazało się, że obaj byli beznadziejni w wybieraniu takich rzeczy. Naruto w ogóle nie miał doświadczenia, bo też nigdy nie kupował nikomu drogiej biżuterii, natomiast wyglądało na to, że Czarnuszek zupełnie nie ma gustu. A przynajmniej nie do takich rzeczy, bo Naruto osobiście wybrałby tę drugą bransoletkę. Nie chciał jednak się wtrącać, w końcu to był prezent dla mamy Czarnuszka.

- Świetny wybór! – pochwaliła zaraz ekspedientka. – Czy zapakować jak prezent świąteczny? Mamy specjalną serię torebeczek w świątecznych kolorach…

- Tak, poproszę.

- A twojemu tacie można kupić spinki do mankietów – powiedział Naruto, przypominając sobie seriale o bogaczach, w których takie prezenty czasem się pojawiały. Sasuke spojrzał na niego jak na objawienie.

- To jest doskonały pomysł! – zawołał, podnosząc rękę. Naruto zaśmiał się i przybił z nim piątkę, zadowolony, że na coś się przydał, bo to Sasuke chciał pomocy w zakupach.

- To ja pokażę, jakie mamy do wyboru! – ucieszyła się ekspedientka, a Naruto wyobraził sobie, jak ta zaciera ręce na myśl o prowizji od sprzedaży, ponieważ Sasuke niezbyt się przejmował małymi karteczkami z cenami, przyczepionymi do biżuterii. Nawet ich nie zauważał.

Chwilę później oglądali spinki do mankietów. Na szczęście wybieranie akurat tego prezentu było łatwe i zdecydowali się na srebro z czarnym wzorkiem. Pani ekspedientka była zachwycona, zapakowała prezenty w śliczne pudełeczka, a nawet życzyła im wesołych świąt.

- Ale super, oba prezenty za jednym zamachem! – ucieszył się Czarnuszek, kiedy opuścili sklep. – To co, może teraz coś zjemy?!

- To dopiero jest dobry pomysł! – pochwalił Naruto. – No to do windy!

Śmiejąc się, ruszyli w stronę windy i wjechali na górę, gdzie znajdowały się różne lokale. Wybrali klasycznie, czyli KFC. Zakupili dwa kubełki pełne stripsów i frytki, i udali się do jednego z czerwonych, plastikowych stolików, stojących wszędzie dookoła.

Naruto zamoczył jedną frytkę w sosie i wsadził ją do ust.

- A więc zostali jeszcze moi rodzice – powiedział, patrząc, jak Sasuke zajada swoje stripsy. Mógłby patrzeć na Uchihę przez cały czas, nie odrywać od niego wzroku. Nawet jeśli ujebał się sosem. – Ujebałeś się sosem. – Nie omieszkał go zresztą o tym poinformować. Sasuke zaśmiał się i wytarł twarz serwetką.

- Nie wiem, co kupić twojej mamie – powiedział Uchiha.

- Moja mama to łatwizna, zaraz coś wybierzemy. Za to mój ojciec ma wszystkie świąteczne gadżety, jakie istnieją na tej ziemi. Spróbuj z tym!

Czarnuszek uśmiechnął się, jakby wpadł na jakiś genialny pomysł.

- Dobra, to zrobimy tak. Jak zjemy, rozdzielamy się i ty kupisz prezent dla swojej mamy, ja znajdę najdziwniejszy świąteczny upominek dla twojego taty. Spotykamy się po godzinie, a ten, kto nie będzie miał prezentu, jest frajerem i stawia obiad w przyszły weekend!

- Przyjmuję wyzwanie! – odparł Naruto natychmiast. Uwielbiał zakłady i uwielbiał  rywalizację, wiec nie było opcji, żeby się nie zgodził!

Czym prędzej dokończyli jedzenie, ustalili konkretną godzinę powrotu i udali się w dwie różne strony w poszukiwaniu odpowiednich prezentów. Naruto miał pomysł, co kupić mamie, dlatego zjechał windą piętro niżej i od razu udał się do odpowiedniego sklepu. Mama uwielbiała różne rzeczy, które ozdabiały dom, bibeloty, ręcznie dziergane serwety, obrazy. Wiedział, że najbardziej spodoba jej się coś, co będzie mogła postawić na szafce w salonie albo powiesić na którejś ścianie.

Sklep z dekoracjami był duży i przeżywał oblężenie. Naruto ostrożnie jechał między ludźmi, rozglądając się dookoła. Sklepowe półki pełne były porcelanowych figurek, wazonów na kwiaty, ozdobnych świeczników czy ładnie zdobionych pater na ciasteczka. Nie miał pojęcia, na co się zdecydować, a wyznaczony przez Sasuke czas mijał. Godzina to było bardzo mało, aby odnaleźć sklep, rozejrzeć się i coś kupić. Nie chciał wziąć byle czego, w końcu to był prezent dla jego mamy, więc trzeba go było wybrać z głową, zasady OZKPŚ były jasne, prezent miał sprawiać radość. Pocieszał się tylko tym, że Sasuke miał trudniejsze zadanie.

W końcu jednak jedna z półek przykuła jego uwagę. Gdy wśród różnych dekoracji dostrzegł idealny prezent dla mamy, uśmiechnął się szeroko. Zwycięstwo miał w kieszeni!

Na umówione miejsce dotarł dziesięć minut przed czasem. Trzymał prezent w dużej, papierowej torbie, którą postawił sobie na kolanach. Sasuke jeszcze nie było, więc zatrzymał się przy jednym ze stolików, czekając. Miał nadzieję, że wygra walkowerem.

Uchiha na szczęście się nie spóźnił, choć dotarł w ostatniej chwili. Też niósł papierową torbę i szczerzył zęby jak głupi.

- No, to co dorwałeś?! – zawołał do niego Naruto.

- Ty pierwszy – odpowiedział Sasuke, stając tuż przed nim. Uzumaki uśmiechnął się, sięgnął do swojej torby i wyjął upominek dla mamy.

- Ramka na zdjęcia? – zdziwił się Sasuke, biorąc prezent do ręki.

Była to biała ramka na sześć zdjęć, taka do powieszenia na ścianę. Prosta, bez jakichś dodatkowych dekoracji, ale drewniana i bardzo ładnie wykonana. Od razu wpadła Naruto w oko, pasowała do wystroju wnętrza w ich domu, w dodatku mama lubiła wszelkie pamiątki, a co za tym idzie, i zdjęcia.

- Mama lubi takie rzeczy, będzie bardzo zadowolona!  Twoja kolej!

Sasuke podał mu ramkę, sięgnął d swojej torby i wyjął coś czerwonego w kolorowe wzorki. Odłożył torbę na stolik obok, rozwinął materiał… A Naruto ryknął śmiechem, aż wszyscy dookoła na niego spojrzeli. Zasłonił sobie usta ręką, ale dalej chichotał.

Sasuke kupił marynarkę. Jebutnie czerwoną, całą we wzorki – w bałwanki, choinki, renifery i gwiazdki. Naruto, kiedy już się opanował, zagwizdał z uznaniem i złapał za rękaw marynarki. Jakość materiału pozostawiała wiele do życzenia, ale sam wygląd to rekompensował. Marynarka była po prostu czaderska! No i czegoś takiego jego ojciec jeszcze nie miał!

- Jej, gdzie ją dorwałeś?!  Jest zajebista! – zawołał głośno, oglądając prezent. – Załóż na chwilę, zobaczę, jak wygląda na kimś!

Uchiha wywrócił oczami, ale spełnił jego prośbę. Zdjął bluzę i narzucił na czarny podkoszulek czerwoną marynarkę, co u Naruto wywołało kolejny atak śmiechu.

- Wyglądasz komicznie! – powiedział. – Nie przekroczyłeś budżetu?

- Równo pięć dyszek – odpowiedział Sasuke, obracając się dookoła. Naruto nigdy nie widział Uchihy w czerwonym kolorze i musiał przyznać, że Sasuke we wszystkim wyglądał świetnie. Dzięki niemu marynarka od razu lepiej się prezentowała. Chyba przy takiej twarzy nic, co założyłby Sasuke, nie mogło wyglądać obciachowo.

- Dobra, rozwaliłeś system. To jest najbardziej porąbany świąteczny prezent, jaki widziałem! – przyznał z uznaniem.

- Ha! – ucieszył się Sasuke, wyciągając rękę w jego stronę.

- Jesteśmy zajebiści w wybieraniu prezentów – dodał Naruto. Kolejny raz przybili piątkę, gratulując sobie nawzajem doskonałych pomysłów.


9 komentarzy:

  1. Waaa, jeszcze trochę i to będzie najdłuższe opko!! AaaaaaaAAaaaa 💜 Ale to dobrze, bo ciągle nie mam go dość i to fantastyczne czytać o takim uroczym Sasuke i Naruto 💜💜💜 Awwwwwwww po prostu 2000/10! Słodycz przelała czarę, zaleje cały świat (◕ω◕✿)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie wyjdzie najdłuższe 😄 to historia takiej słodkiej miłości, no bo w życiu Naruto już wystarczy bólu i cierpienia.

      Usuń
    2. NIGDY NIE WYSTARCZY BÓLU I CIERPIENIA!! 🔪


      😶🌸
      (Nie no, dobrze napisaną słodycz akceptuję i kocham 💜)

      Usuń
  2. Awwwwwww jakie słodziaczki <3 Muszę przyznać że wychodzi Ci bardzo edukacyjne opowiadanie w kwestiach kłopotów z jakimi spotykają się osoby niepełnosprawne. Super się czyta coś tak przyjemnego i jednocześnie mądrego <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ile ja się naczytałam tekstów o osobach niepełnosprawnych! Ale bardzo się z tego cieszę, bo sama też zaczęłam przez to dostrzegać problemy, o których wcześniej nie myślałam.

      Usuń
  3. Ile ja bym dała, żeby mi tak szybko i sprawnie poszły zakupy świąteczne. W sumie takie dzielenie się prezentami jest fajne i ergonomiczne. Że też u mnie w domu nikt na ten pomysł nie wpadł. U mnie kupowało się wszystkim bez podziału na rodzice dzieci czy bez losowania.
    Rozdział jak zwykle przyjemny. Kocham tę relację między Sasuke i Naruto oraz jak rodzina Naruto traktuje Sasuke. W końcu Czarnuszek wziął udział w ich świątecznym losowaniu. Czyż to nie znaczy, że jest teraz jakby członkiem tej zwariowanej rodziny Uzumakich? :D
    Mam nadzieję, że coś podczas tych świąt się stanie, co pozwoli na pogłębienie relacji Czarnuszka i Naruto. Nie oszukujmy się - prędzej czy później i tak trafią razem do łóżka (choć już nie raz leżeli na nim, gdy oglądali filmy czy grali), więc nie ma co przeciągać ;) Naruto nie wierzy, że Sasuke może coś do niego czuć, więc niech Naruto dostanie od niego prezent świąteczny w postaci zawału.
    A tak serio, niech wszystko płynie swoim rytmem. Im wolniejszy, tym opowiadanie dłużej potrwa.
    Duuużo weny

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. *Zamiast ergonomiczne miało być ekonomiczne

      I mam takie pytanie: Jak kubek może grać kolędy? Nie mogę sobie tego wyobrazić.

      Usuń
    2. Cóż, jakby dobrze poszukał w internetach, to pewnie grający kubek w tych czasach by się znalazł xD
      Cóż, opowiadanie jest o najlepszym.przyjacielu, pozwólmy im się nacieszyć przyjaźnią 😀

      Usuń
  4. Hejeczka,
    "OZKPŚ" - a to co? przyznam że próbowałam rozkminić ale nie udało mi się, chociaż przypuszczałam że ma to coś związane z prezentami świątecznymi, a tak liczyłam że Czarnuszek na Naruto, a może to Naruko wylosowała Sasuke, o tak Sasuke i prezent za pięć dych, trudno bedzie... ale gdzie on taka czaderska marynarkę znalazł? ;)
    weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń