Muszę się przyznać, że dziwnie się czułam, pisząc ten rozdział i wczuwając się w panujący w nim klimat, kiedy za oknem taka pogoda :-). Jeszcze na tygodniu, kiedy padał deszcz, nie było tak źle. Dziś jednak, kiedy na zewnątrz słońce, było mi jakoś dziwnie. Ale z drugiej strony... Na taki czas zaplanowałam to opowiadanie :-)
Zapraszam:
*
Naruto zatarł ręce, wyglądając
przez okno na parkujący przed bramą, czarny samochód. Za jego plecami Naruko
kończyła wypisywać karteczki. Gdy dostrzegł Czarnuszka, wysiadającego z auta,
obrócił się w stronę siostry.
- Sasuke przyjechał! – rzekł
uradowany. Nie zwrócił uwagi na to, jak siostra przewraca oczami, tylko
pojechał w stronę drzwi frontowych.
Otworzył drzwi idealnie w
momencie, kiedy Sasuke wyciągnął rękę, by nacisnąć dzwonek. Czarnuszek spojrzał
na niego z uniesionymi brwiami. Wyglądał jak zawsze nienagannie, jakby się
urwał z sesji zdjęciowej dla magazynu o modzie. Naruto już się do wyglądu
najlepszego kumpla przyzwyczaił, ale i tak, mimo wszystko, na widok Uchihy jego
serce trzepotało. Musiał się bardzo skupiać, aby tłumić te bezsensowne uczucia.
Nie było to łatwe, ale jakoś sobie radził. Sasuke go akceptował i to było
najważniejsze.
- Czatujesz na mnie? – zapytał Sasuke
z uśmieszkiem, na co Naruto prychnął wyniośle.
- Nie schlebiaj sobie, wchodź,
ściągaj buty i chodź do salonu!
Nieco zdziwiony Sasuke wszedł
do środka, posłusznie ściągnął buty i kurtkę i podążył za nim w głąb domu.
- Sasuke już przyjechał! –
zawołał Naruto na całe gardło, aby mama i tata również przyszli. Ponownie
zatarł ręce.
- Mogę wiedzieć, co się dzieje?
– zapytał Sasuke, kiedy znaleźli się w salonie. Naruko stała przy kanapie, w
ręku trzymała świąteczną, czerwoną skarpetę. Skinęła głową na powitanie, kiedy
Sasuke rzucił jej „cześć”.
- Losowanie! – odpowiedział
Naruto, patrząc na zdziwioną minę Sasuke, który nie ogarniał, dlaczego został
zaproszony do środka. Sam Naruto nie mógł się doczekać tego momentu, miał
nadzieję, że za chwilę wylosuje Uchihę. – Losujemy, kto komu kupi prezent pod
choinkę! – wyjaśnił, gdy zorientował się, że Czarnuszek dalej nie kuma.
- A, okej… Em, ja też?
- Jasne, że ty też, Czarnuszku!
– zawołał Uzumaki, uderzając go pięścią w ramię. Sasuke skrzywił się lekko, pocierając
uderzone miejsce.
- Sasuke, dzień dobry! –
zawołała w tym momencie mama, wchodząc do salonu. Za nią podążał uśmiechnięty
ojciec. Cała ich rodzina nie mogła się doczekać losowania.
- Dzień dobry – odpowiedział
Czarnuszek.
- Już nie przynudzajcie, tylko
losujemy! – zniecierpliwiła się Naruko. – Nie każdy ma dzień wolny, ja zaraz
idę do schroniska.
- Złośnica – zwrócił się do
siostry Naruto, ale zaraz do niej podjechał. – Ja pierwszy!
- Sasuke powinien być pierwszy,
jest gościem – zauważył tata, na co Naruto prychnął.
- Niech Naruto będzie pierwszy,
mi to nie przeszkadza – powiedział Sasuke za jego plecami, na co Naruko znowu
przewróciła oczami. Naruto za to wsadził rękę do skarpetki i zamieszał
znajdujące się tam karteczki. W końcu złapał jedną z nich i wyciągnął. Odjechał
kapkę na bok, robiąc miejsce dla Sasuke i rozwinął swoją karteczkę. Jakież było
jego rozczarowanie, kiedy zobaczył napis „Minato”! Taką miał nadzieję, że sam
wylosuje Czarnuszka, że nawet nie przypuszczał, że może być inaczej. Tacie już
kiedyś kupował prezent, a Czarnuszkowi jeszcze nigdy nic!
Chwilę później każdy z nich był
już po losowaniu i zapoznał sie z treścią swoich karteczek. Ostatnia losowała
Naruko; kiedy wyjęła ostatnią karteczkę, jej mina niczego nie wyrażała. Naruto
przyjrzał się wszystkim po kolei, ale nie miał pojęcia, kto wylosował Sasuke,
bo miny jego rodziny niczego nie zdradzały.
- Rozumiem, że nikt nie
wylosował samego siebie? – zapytała mama, a wszyscy pokręcili głowami. – No to
ja idę wyczyścić piekarnik.
- Miłego dnia, dzieciaki! –
zawołał jeszcze tata i rodzice poszli do swoich zajęć. Naruto spojrzał na Czarnuszka.
- To my się zbieramy na zakupy
– powiedział, na co Sasuke przytaknął i schował swoją karteczkę do kieszeni
spodni. Naruto aż kipiał z ciekawości, aby się dowiedzieć, kogo Sasuke
wylosował.
W korytarzu ubrali się w czapki
i kurtki, nałożyli też buty.
- A, Naruto! – zawołała nagle
mama, a on obejrzał się na rodzicielkę. Mama wyglądała na nich z kuchni, na
rękach miała żółte, gumowe rękawiczki. – Poinformuj Sasuke o OZKPŚ.
- Jasne! – odkrzyknął.
- OZK… PŚ? – zapytał Sasuke,
kiedy wyszli na schody i zatrzasnęli za sobą drzwi.
- W samochodzie ci wyjaśnię –
odrzekł Naruto. – Teraz chodźmy z tego śniegu!
Czarnuszek zaśmiał się, złapał
za rączki jego wózka i czym prędzej popchnął go w stronę samochodu. Śnieg padał
już od kilku dni, było zimno i biało dookoła, tata miał sporo roboty z
odśnieżaniem, żeby Naruto mógł swobodnie dojechać do chodnika. Naruto w ogóle
nie lubił zimy, odkąd jeździł na wózku, zima zawsze była męczarnią.
Przedzieranie się przez oblodzone, nieodśnieżone chodniki, było koszmarem. Zimą
prawie nie wychodził z domu, mimo że kiedyś, kiedy chodził, uwielbiał zimowy
czas. Uwielbiał bitwy na śnieżki i lepienie bałwana. Teraz jednak zima była dla
niego najgorszą, najbardziej uciążliwą porą roku.
Załadowali się do samochodu i
Sasuke ruszył, podkręcając podgrzewanie.
- No to o co chodzi? – zapytał,
kiedy Naruto włączył radio, aby grały im świąteczne piosenki.
- OZKPŚ, czyli Ogólne Zasady
Kupowania Prezentów Świątecznych – powiedział Naruto i zachichotał na widok
miny Czarnuszka.
- Macie zasady na kupowanie
prezentów? – zdziwił się Uchiha, na co Naruto przytaknął.
- Tak. Pierwsza brzmi, że
prezent nie może kosztować więcej niż
pięć dyszek. Wiem, że to będzie dla ciebie traumatyczne przeżycie, ale może
dasz radę. Ponadto prezent świąteczny musi być: świąteczny albo ładny albo
przytulaśny albo kompletnie
niepraktyczny albo taki, że sam sobie
byś nie kupił. No i najważniejsza zasada: prezent świąteczny musi sprawiać
radość.
Sasuke zastanowił się chwilę.
- A tłumaczenie dla kogoś, kto
nie jest Uzumaki?
Naruto zachichotał.
- Po prostu wiesz… mama jest
mamą i zajmuje się wszystkim w domu, ale na pewno nie chciałaby dostać nowego
miksera albo żelazka. A żadne z nas też nie marzy o encyklopedii czy słowniku
wyrazów bliskoznacznych, dlatego prezent powinien być po prostu fajny. Prezent taki,
że sam sobie byś nie kupił, oznacza coś, co jest nieprzydatne, ale ładne, i
normalnie szkoda na to kasy, ale jako prezent to jest spoko.
- Rozumiem – odpowiedział
Czarnuszek, zatrzymując się na czerwonym świetle. Była sobota, dochodziło
południe i na szczęście ruch uliczny nie był zbyt duży. W samochodzie było
ciepło, na zewnątrz zimno i śnieżnie. W radiu leciały świąteczne piosenki i
kolędy i Naruto cieszył się, że spędza ten czas tylko z Sasuke. O ile nie lubił
zimy, uwielbiał Boże Narodzenie i całą tę świąteczną otoczkę.
- U nas wzięcie cały czas mają
prezenty z typowo świątecznym motywem – mówił dalej Naruto. – Rok temu rodzice
wylosowali siebie nawzajem. Tata dostał paczkę bokserek w świąteczne obrazki,
wiesz, choinki, renifery, a do tego dużo cukierków. A mama dostała taką ciepłą
jednoczęściową piżamę… Taki kombinezon-renifera, z ogonkiem i kapturem z
rogami. Całe święta w nim chodziła.
Czarnuszek zaśmiał się,
ruszając, bo zapaliło się zielone. Byli już niedaleko galerii, do której
zmierzali.
- A u ciebie jak jest z
prezentami? – zapytał Naruto, spoglądając na Sasuke. Czarnuszek jak zawsze od
góry do dołu ubrany był w czarne ciuchy. Patrzył w skupieniu na drogę.
- Rodzice kupują prezenty nam,
ja i Itachi razem kupujemy rodzicom. W tym roku ja wybieram. W ubiegłym roku
kupował je Itachi.
- Też fajnie. Co dostałeś?
- Portfel. A Itachi dostał krawat.
- Em… fajnie. A co kupiliście
rodzicom?
- Tacie Itachi wybrał drogą
whisky, mama dostała kolczyki. W tym roku też kupię mamie jakąś biżuterię,
natomiast nie mam pomysłu na prezent dla taty.
Naruto zastanowił się chwilę.
- Ze trzy albo cztery lata temu
Naruko kupiła tacie kubek, który grał kolędy! Jarał się nim chyba aż do lata!
Sasuke rzucił mu pobłażliwe
spojrzenie.
- Mój ojciec na pewno oczekuje
czegoś… innego – powiedział, co spowodowało, że Naruto parsknął.
- Nudziarze!
Sasuke zaśmiał się, skręcając w
stronę galerii handlowej. Zajechali na podziemny parking i tam znaleźli wolne
miejsce w morzu innych aut. Zostawili kurtki w samochodzie, żeby nie było im
gorąco. Kiedy Naruto siedział już na wózku, a Czarnuszek zamknął auto, Uzumaki
nie wytrzymał.
- No dobra, kogo wylosowałeś? –
zapytał. Ruszyli w stronę windy na górę, rozglądając się, czy nikt ich nie
rozjedzie.
- Twoją mamę – odparł Sasuke,
wyciągając z kieszeni małą karteczkę, na której Naruko napisała „Kushina”.
- Ja mam ojca – odpowiedział
Naruto. – Cholera, czyli nie będziemy mieć wpływu na nasze prezenty. Jeśli
ciebie ma mój ojciec, to już się martw! Tata uwielbia głupie, świąteczne
upominki. Kupi ci śnieżną kulę albo kapcie-mikołaje.
- Super – odpowiedział Sasuke,
wyglądało na to, że szczerze. – Nigdy nie dostałem takiego typowo
bożonarodzeniowego prezentu. Ale kiedyś dostałem koronkowe stringi. Czerwone.
Naruto zaśmiał się głośno.
- Męskie?
- Damskie. Od jednej koleżanki
z klasy, na mikołajki.
- Ściemniasz!
- Słowo honoru!
Wjechał do windy pierwszy,
dalej chichocząc, Sasuke wszedł za nim i razem wjechali na parter.
Galeria handlowa wypełniona
była po same brzegi ludźmi, łażącymi w te i z powrotem w poszukiwaniu
najładniejszych prezentów. Naruto nienawidził przedzierania się przez taki
tłum, wózek zawadzał, ludzie go nie zauważali. Na szczęście tym razem nie
musiał sam lawirować między przeszkodami, bo to Sasuke pchał jego wózek, nie
przejmując się tłumem. Naruto zauważył, że niektóre dziewczyny oglądają się za
Czarnuszkiem i chichoczą, ale ten zdawał się tego nie zauważać. Mógł też być do
tego po prostu przyzwyczajony i nie reagować. Naruto nie miał pojęcia, bo
jeszcze nigdy nie rozmawiali na takie tematy. Wiedział, że Sasuke ma
powodzenie, ale chyba dla własnego dobra nie chciał o tym słuchać.
Galeria handlowa przyozdobiona
była milionami lampek, bogato udekorowanymi sztucznymi choinkami i plastikowymi
gwiazdkami, zwisającymi z sufitu. Wyglądało to kiczowato, ale miało pewien
urok. Sklepowe witryny prześcigały się w wymyślnych dekoracjach, dzieciaki
biegały zachwycone między sklepem z zabawkami a świętym mikołajem, siedzącym na
tronie pośród choinek i prezentów, dorośli się spieszyli.
- Nie przewidziałem, że będzie
taki tłum – powiedział Sasuke, rozglądając się dookoła. – Kupimy najpierw
prezent mojej mamie, potem tacie, a potem twoim rodzicom?
- Dla mnie spoko!
- No to jedziemy do jubilera –
orzekł Sasuke i skręcił w odpowiednią stronę.
Naruto pozwolił, żeby to Sasuke
prowadził, w końcu to jego rodzice „szli na pierwszy ogień”. Gdy znaleźli się w
sklepie z kosztownościami, Naruto rozejrzał się dookoła.
- Czemu właściwie nie zamawiasz
prezentów? – zapytał, gdy podjechał do dużej, oszklonej gabloty, gdzie
wystawione były przepiękne wisiorki, kolczyki, bransoletki i inne.
- Nie miałem żadnego pomysłu,
więc pomyślałem, że jak się przejdę po sklepach, to coś ciekawego samo mi
wpadnie w oko – odrzekł Czarnuszek. – Podoba ci się coś stąd?
- A bo ja wiem? Co ja, baba
jestem?
- Może bransoletka? Ta złota z
tym takim czymś…
- To listek.
- Nie, to takie coś…
- To koralik…
- Nie ta, ta druga…
- Może w czymś panom pomóc? –
zapytał damski głos za ich plecami. Naruto drgnął, a Czarnuszek niemal
podskoczył, bo obaj się tego zupełnie nie spodziewali.
Obrócili się. Za nimi stała
uśmiechnięta, niewiele starsza od nich dziewczyna w błękitnej koszuli, z
wywiązaną pod szyją, fioletową chustką. Ewidentnie była ekspedientką w tym
sklepie.
- Szukamy prezentu –
odpowiedział Sasuke. – Dla mamy.
- Co panowie chcą kupić?
- Myśleliśmy o bransoletce –
powiedział Sasuke, zerkając na niego. Naruto wzruszył ramionami. Nie znał się
na babskich błyskotkach, wszystkie prezenty dla jego mamy wybierała raczej
Naruko.
- Może pokażę kilka wzorów? –
zaproponowała pani ekspedientka.
Pokiwali głowami, a uprzejma
pani zaprosiła ich do lady. Po chwili wyłożyła przed nimi kilka rożnych
bransoletek, a oni przyjrzeli się im. Wymienili bezradne spojrzenia.
- Nie mam bladego pojęcia,
która jest ładna. Nie znam twojej mamy – powiedział cicho Naruto. Sasuke
przygryzł dolną wargę. – A pani, gdyby pani miała kupić coś dla swojej mamy? –
zwrócił się do ekspedientki.
- Hmm… - kobieta zastanowiła się, po czym odłożyła na
bok kilka bransoletek, na podstawce zostawiając tylko dwie. Naruto zauważył, że
zostawiła te najdroższe, w cenie, która dalece przekraczała tę dozwoloną w
OZKPŚ. – Wybrałabym jedną z tych. Ta pierwsza jest z białego złota, w każdym z
pięciu oczek znajduje się diamencik o szlifie…
Pani zaczęła mówić, zachwalając
obie bransoletki, a oni dwaj znów wymienili spojrzenia. Sasuke wyglądał, jakby
miał się roześmiać.
- Weźmy tę jaśniejszą –
powiedział Sasuke. – Podoba mi się ten kolor.
Okazało się, że obaj byli
beznadziejni w wybieraniu takich rzeczy. Naruto w ogóle nie miał doświadczenia,
bo też nigdy nie kupował nikomu drogiej biżuterii, natomiast wyglądało na to,
że Czarnuszek zupełnie nie ma gustu. A przynajmniej nie do takich rzeczy, bo
Naruto osobiście wybrałby tę drugą bransoletkę. Nie chciał jednak się wtrącać,
w końcu to był prezent dla mamy Czarnuszka.
- Świetny wybór! – pochwaliła
zaraz ekspedientka. – Czy zapakować jak prezent świąteczny? Mamy specjalną
serię torebeczek w świątecznych kolorach…
- Tak, poproszę.
- A twojemu tacie można kupić
spinki do mankietów – powiedział Naruto, przypominając sobie seriale o
bogaczach, w których takie prezenty czasem się pojawiały. Sasuke spojrzał na
niego jak na objawienie.
- To jest doskonały pomysł! –
zawołał, podnosząc rękę. Naruto zaśmiał się i przybił z nim piątkę, zadowolony,
że na coś się przydał, bo to Sasuke chciał pomocy w zakupach.
- To ja pokażę, jakie mamy do wyboru!
– ucieszyła się ekspedientka, a Naruto wyobraził sobie, jak ta zaciera ręce na
myśl o prowizji od sprzedaży, ponieważ Sasuke niezbyt się przejmował małymi
karteczkami z cenami, przyczepionymi do biżuterii. Nawet ich nie zauważał.
Chwilę później oglądali spinki
do mankietów. Na szczęście wybieranie akurat tego prezentu było łatwe i
zdecydowali się na srebro z czarnym wzorkiem. Pani ekspedientka była
zachwycona, zapakowała prezenty w śliczne pudełeczka, a nawet życzyła im
wesołych świąt.
- Ale super, oba prezenty za
jednym zamachem! – ucieszył się Czarnuszek, kiedy opuścili sklep. – To co, może
teraz coś zjemy?!
- To dopiero jest dobry pomysł!
– pochwalił Naruto. – No to do windy!
Śmiejąc się, ruszyli w stronę
windy i wjechali na górę, gdzie znajdowały się różne lokale. Wybrali
klasycznie, czyli KFC. Zakupili dwa kubełki pełne stripsów i frytki, i udali
się do jednego z czerwonych, plastikowych stolików, stojących wszędzie dookoła.
Naruto zamoczył jedną frytkę w
sosie i wsadził ją do ust.
- A więc zostali jeszcze moi
rodzice – powiedział, patrząc, jak Sasuke zajada swoje stripsy. Mógłby patrzeć
na Uchihę przez cały czas, nie odrywać od niego wzroku. Nawet jeśli ujebał się
sosem. – Ujebałeś się sosem. – Nie omieszkał go zresztą o tym poinformować.
Sasuke zaśmiał się i wytarł twarz serwetką.
- Nie wiem, co kupić twojej
mamie – powiedział Uchiha.
- Moja mama to łatwizna, zaraz
coś wybierzemy. Za to mój ojciec ma wszystkie świąteczne gadżety, jakie
istnieją na tej ziemi. Spróbuj z tym!
Czarnuszek uśmiechnął się,
jakby wpadł na jakiś genialny pomysł.
- Dobra, to zrobimy tak. Jak
zjemy, rozdzielamy się i ty kupisz prezent dla swojej mamy, ja znajdę
najdziwniejszy świąteczny upominek dla twojego taty. Spotykamy się po godzinie,
a ten, kto nie będzie miał prezentu, jest frajerem i stawia obiad w przyszły
weekend!
- Przyjmuję wyzwanie! – odparł Naruto
natychmiast. Uwielbiał zakłady i uwielbiał rywalizację, wiec nie było opcji, żeby się nie
zgodził!
Czym prędzej dokończyli
jedzenie, ustalili konkretną godzinę powrotu i udali się w dwie różne strony w
poszukiwaniu odpowiednich prezentów. Naruto miał pomysł, co kupić mamie,
dlatego zjechał windą piętro niżej i od razu udał się do odpowiedniego sklepu.
Mama uwielbiała różne rzeczy, które ozdabiały dom, bibeloty, ręcznie dziergane
serwety, obrazy. Wiedział, że najbardziej spodoba jej się coś, co będzie mogła
postawić na szafce w salonie albo powiesić na którejś ścianie.
Sklep z dekoracjami był duży i
przeżywał oblężenie. Naruto ostrożnie jechał między ludźmi, rozglądając się
dookoła. Sklepowe półki pełne były porcelanowych figurek, wazonów na kwiaty,
ozdobnych świeczników czy ładnie zdobionych pater na ciasteczka. Nie miał
pojęcia, na co się zdecydować, a wyznaczony przez Sasuke czas mijał. Godzina to
było bardzo mało, aby odnaleźć sklep, rozejrzeć się i coś kupić. Nie chciał
wziąć byle czego, w końcu to był prezent dla jego mamy, więc trzeba go było wybrać
z głową, zasady OZKPŚ były jasne, prezent miał sprawiać radość. Pocieszał się
tylko tym, że Sasuke miał trudniejsze zadanie.
W końcu jednak jedna z półek
przykuła jego uwagę. Gdy wśród różnych dekoracji dostrzegł idealny prezent dla
mamy, uśmiechnął się szeroko. Zwycięstwo miał w kieszeni!
Na umówione miejsce dotarł
dziesięć minut przed czasem. Trzymał prezent w dużej, papierowej torbie, którą
postawił sobie na kolanach. Sasuke jeszcze nie było, więc zatrzymał się przy
jednym ze stolików, czekając. Miał nadzieję, że wygra walkowerem.
Uchiha na szczęście się nie
spóźnił, choć dotarł w ostatniej chwili. Też niósł papierową torbę i szczerzył
zęby jak głupi.
- No, to co dorwałeś?! –
zawołał do niego Naruto.
- Ty pierwszy – odpowiedział
Sasuke, stając tuż przed nim. Uzumaki uśmiechnął się, sięgnął do swojej torby i
wyjął upominek dla mamy.
- Ramka na zdjęcia? – zdziwił
się Sasuke, biorąc prezent do ręki.
Była to biała ramka na sześć
zdjęć, taka do powieszenia na ścianę. Prosta, bez jakichś dodatkowych
dekoracji, ale drewniana i bardzo ładnie wykonana. Od razu wpadła Naruto w oko,
pasowała do wystroju wnętrza w ich domu, w dodatku mama lubiła wszelkie
pamiątki, a co za tym idzie, i zdjęcia.
- Mama lubi takie rzeczy,
będzie bardzo zadowolona! Twoja kolej!
Sasuke podał mu ramkę, sięgnął
d swojej torby i wyjął coś czerwonego w kolorowe wzorki. Odłożył torbę na
stolik obok, rozwinął materiał… A Naruto ryknął śmiechem, aż wszyscy dookoła na
niego spojrzeli. Zasłonił sobie usta ręką, ale dalej chichotał.
Sasuke kupił marynarkę.
Jebutnie czerwoną, całą we wzorki – w bałwanki, choinki, renifery i gwiazdki.
Naruto, kiedy już się opanował, zagwizdał z uznaniem i złapał za rękaw
marynarki. Jakość materiału pozostawiała wiele do życzenia, ale sam wygląd to
rekompensował. Marynarka była po prostu czaderska! No i czegoś takiego jego
ojciec jeszcze nie miał!
- Jej, gdzie ją dorwałeś?! Jest zajebista! – zawołał głośno, oglądając prezent.
– Załóż na chwilę, zobaczę, jak wygląda na kimś!
Uchiha wywrócił oczami, ale
spełnił jego prośbę. Zdjął bluzę i narzucił na czarny podkoszulek czerwoną
marynarkę, co u Naruto wywołało kolejny atak śmiechu.
- Wyglądasz komicznie! – powiedział.
– Nie przekroczyłeś budżetu?
- Równo pięć dyszek –
odpowiedział Sasuke, obracając się dookoła. Naruto nigdy nie widział Uchihy w
czerwonym kolorze i musiał przyznać, że Sasuke we wszystkim wyglądał świetnie. Dzięki
niemu marynarka od razu lepiej się prezentowała. Chyba przy takiej twarzy nic,
co założyłby Sasuke, nie mogło wyglądać obciachowo.
- Dobra, rozwaliłeś system. To
jest najbardziej porąbany świąteczny prezent, jaki widziałem! – przyznał z
uznaniem.
- Ha! – ucieszył się Sasuke,
wyciągając rękę w jego stronę.
- Jesteśmy zajebiści w wybieraniu
prezentów – dodał Naruto. Kolejny raz przybili piątkę, gratulując sobie
nawzajem doskonałych pomysłów.
Waaa, jeszcze trochę i to będzie najdłuższe opko!! AaaaaaaAAaaaa 💜 Ale to dobrze, bo ciągle nie mam go dość i to fantastyczne czytać o takim uroczym Sasuke i Naruto 💜💜💜 Awwwwwwww po prostu 2000/10! Słodycz przelała czarę, zaleje cały świat (◕ω◕✿)
OdpowiedzUsuńPewnie wyjdzie najdłuższe 😄 to historia takiej słodkiej miłości, no bo w życiu Naruto już wystarczy bólu i cierpienia.
UsuńNIGDY NIE WYSTARCZY BÓLU I CIERPIENIA!! 🔪
Usuń😶🌸
(Nie no, dobrze napisaną słodycz akceptuję i kocham 💜)
Awwwwwww jakie słodziaczki <3 Muszę przyznać że wychodzi Ci bardzo edukacyjne opowiadanie w kwestiach kłopotów z jakimi spotykają się osoby niepełnosprawne. Super się czyta coś tak przyjemnego i jednocześnie mądrego <3
OdpowiedzUsuńIle ja się naczytałam tekstów o osobach niepełnosprawnych! Ale bardzo się z tego cieszę, bo sama też zaczęłam przez to dostrzegać problemy, o których wcześniej nie myślałam.
UsuńIle ja bym dała, żeby mi tak szybko i sprawnie poszły zakupy świąteczne. W sumie takie dzielenie się prezentami jest fajne i ergonomiczne. Że też u mnie w domu nikt na ten pomysł nie wpadł. U mnie kupowało się wszystkim bez podziału na rodzice dzieci czy bez losowania.
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle przyjemny. Kocham tę relację między Sasuke i Naruto oraz jak rodzina Naruto traktuje Sasuke. W końcu Czarnuszek wziął udział w ich świątecznym losowaniu. Czyż to nie znaczy, że jest teraz jakby członkiem tej zwariowanej rodziny Uzumakich? :D
Mam nadzieję, że coś podczas tych świąt się stanie, co pozwoli na pogłębienie relacji Czarnuszka i Naruto. Nie oszukujmy się - prędzej czy później i tak trafią razem do łóżka (choć już nie raz leżeli na nim, gdy oglądali filmy czy grali), więc nie ma co przeciągać ;) Naruto nie wierzy, że Sasuke może coś do niego czuć, więc niech Naruto dostanie od niego prezent świąteczny w postaci zawału.
A tak serio, niech wszystko płynie swoim rytmem. Im wolniejszy, tym opowiadanie dłużej potrwa.
Duuużo weny
*Zamiast ergonomiczne miało być ekonomiczne
UsuńI mam takie pytanie: Jak kubek może grać kolędy? Nie mogę sobie tego wyobrazić.
Cóż, jakby dobrze poszukał w internetach, to pewnie grający kubek w tych czasach by się znalazł xD
UsuńCóż, opowiadanie jest o najlepszym.przyjacielu, pozwólmy im się nacieszyć przyjaźnią 😀
Hejeczka,
OdpowiedzUsuń"OZKPŚ" - a to co? przyznam że próbowałam rozkminić ale nie udało mi się, chociaż przypuszczałam że ma to coś związane z prezentami świątecznymi, a tak liczyłam że Czarnuszek na Naruto, a może to Naruko wylosowała Sasuke, o tak Sasuke i prezent za pięć dych, trudno bedzie... ale gdzie on taka czaderska marynarkę znalazł? ;)
weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, "OZKPŚ" - a to co?, przyznam że rozkminić, ale nie udało mi sie chociaż przypuszczałam że ma to coś związane z prezentami świątecznym, a tak liczylam że nasz czarnuszek na Naruto, a może to Naruko wylosowala Sasuke, o tak Sasuke i prezent za pięć dych, trudno bedzie... ale gdzie on taką czaderska marynarkę znalazł...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia