Rozdział spokojny, ale mam nadzieję, że nie nudny :-)
Zapraszam:
*
Naruto zamknął drzwi za
Czarnuszkiem, odwrócił się, ale zamiast pojechać do kuchni, gdzie Naruko i mama
wciąż siedziały i plotkowały, wjechał windą na górę i pojechał do swojego
pokoju. Tam po prostu uwalił się na łóżku, przykrył oczy łokciem i odetchnął
głęboko.
Zupełnie, ale to zupełnie nie
ogarniał, o co chodziło Czarnuszkowi! Przez pierwsze kilka dni po ich kłótni w
listopadzie Sasuke faktycznie był nieco ostrożny w stosunku do niego, jednak
później to się zmieniło. I to nie tyle, że wrócili do poprzedniej relacji, co
ich relacja… zmieniła się. Naruto był przekonany, że Sasuke będzie trzymał
dystans, a tymczasem było zupełnie odwrotnie. Co Sasuke chciał tym pokazać? Że
się nim nie brzydzi? Że orientacja Naruto nie ma dla niego znaczenia? Co to
wszystko oznaczało?
Rozległo się pukanie do drzwi,
nie zareagował, ale siostra i tak władowała mu się do pokoju bez pozwolenia.
- No dobra, gadaj natychmiast!
– zawołała, ledwo przekroczyła próg. Zamknęła za sobą drzwi i zaraz usiadła na
łóżku obok niego. Odsłonił oczy i spojrzał na nią, a potem postukał się palcem
w czoło.
- Nie ma co gadać, nic nie
było! – powiedział. Naruko spojrzała na niego sceptycznie.
- Jak to nic nie było?! –
oburzyła się. – Sasuke sam powiedział, że byliście na randce!
Naruto westchnął. Tak właśnie
myślał, że Naruko i mama zaraz wezmą słowa Czarnuszka na serio, dlatego się
zdenerwował. Uchiha palnął głupim tekstem, aby się z niego ponabijać, bo Naruto
faktycznie był beznadziejnym przegrywem, jeśli chodziło o randki. Z nikim nigdy
się nie umawiał, nigdy się nawet nie całował. Miał piętnaście lat, kiedy trafił
na wózek, a wtedy nie interesował się chłopakami. Miał w głowie koszykówkę,
granie w gry na konsoli i filmiki o kotach na YouTube. Nie w głowie mu były
randki, a później, po wypadku… Kto by go chciał, takiego… uszkodzonego?
- Hej, no powiedz coś! –
zawołała Naruko, dźgając go w ramię. Spojrzał na siostrę ponuro.
- Co mam ci powiedzieć? –
zapytał. – Nic nie było!
- No ale Sasuke…!
- Ale Sasuke! Ale Sasuke! –
wkurzył się. – Co Sasuke?! Jaja sobie ze mnie robił i tyle, a ty się nabrałaś!
Naruko patrzyła się na niego
przez chwilę, a potem położyła się obok niego na łóżku. Oboje spojrzeli w sufit
i przez chwilę milczeli. Obecność siostry zawsze pozwalała mu się uspokoić, ale
dziś… dziś nie był sobą…
- To co właściwie było? –
dociekała Naruko. Miał ochotę zwalić ją z tego łóżka, ale wiedział, że to nic
nie da. Naruko przyszła wyciągnąć z niego prawdę, bo myślała, że będą pikantne
szczegóły. A takich nie było i nigdy nie będzie. Był beznadziejnie zakochany
bez wzajemności i już się z tym pogodził.
- Czułem się jak kretyn –
wyznał jednak, chcąc wyrzucić z siebie to, co go najbardziej dręczyło. Naruko,
choć darli koty jako rodzeństwo, była jego najlepszą przyjaciółką. Kochał ją i
ufał jej, wiedział, że zawsze stanie po jego stronie. – Jak ostatni, skończony
kretyn!
- Dlaczego? – zapytała cicho siostra.
Dalej patrzyła w sufit, ale i tak nie mógł znieść faktu, że mówi takie rzeczy
drugiej osobie, nawet jeśli była to jego bliźniaczka, która znała go najlepiej
na świecie. Znów przykrył oczy łokciem. Wstydził się swoich głupich, żałosnych
uczuć.
- Bo… Nie wiem, po tych
zakupach pojechaliśmy do centrum, Sasuke nie chciał mi powiedzieć, gdzie
jedziemy. A potem okazało się, że na czekoladę pitną, do takiej jednej
kawiarni…
Urwał. Gdy sobie to wszystko
przypominał, to robiło mu się jeszcze bardziej głupio. Czuł, że jego policzki
robą się gorące, miał nadzieję, że siostra tego nie widzi.
- Co było potem? – Naruko
najwyraźniej bawiła się w psychologa.
- Nic. Wypiliśmy po
czekoladzie, tylko… To było… dziwne – jęknął z zażenowaniem. – Siedzieliśmy
sobie przy tym cholernym stoliku… Dookoła półmrok, lampki, choinki, pachniało
pierniczkami. W kawiarni same pary, wszyscy się przytulają, całują… no i my
pośrodku tego wszystkiego, jak jacyś dwaj idioci!
- Jak nazywała się ta
kawiarnia?
- Nie wiem, nie zapamiętałem
nazwy… To taki mały lokal w centrum, naprzeciw tej dużej księgarni…
Naruko zastanowiła się chwilę.
Nagle chyba coś sobie przypomniała, bo gwałtownie przekręciła się na bok i
podparła na łokciu. Odsłonił oczy, by spojrzeć na siostrę, zdziwiony jej nagłą
reakcją.
- Co? – burknął.
- Znam to miejsce! – zawołała podekscytowana
siostra. – Jejku, o najbardziej randkowy lokal w mieście!
Wywrócił oczami, widząc jej
reakcję.
- Nie byliśmy na żadnej randce!
– obronił się.
Naruko przez chwilę mu się
przyglądała, a potem westchnęła głośno, jakby miała do czynienia z
nieposłusznym, małym dzieckiem, któremu trzeba tłumaczyć, jak wygląda świat.
- Słuchaj, mój kochany, ale
ciemny braciszku… - zaczęła. – Jeżeli wpiszesz sobie w Google, gdzie zabrać
kogoś na randkę w naszym mieście, to jednym z pierwszych wyszukiwań będzie
właśnie ta kawiarnia. Wszyscy tam chodzą na randki!
- Ale my… - zaczął Naruto, ale
siostra podniosła rękę, żeby go uciszyć.
- Zabrał się do tej kawiarni? –
zapytała. – Zabrał – odpowiedziała sama sobie. – Było miło i romantycznie?
Było. A czy było to jedno z najpopularniejszych miejsc na pierwszą randkę? Też
było! Więc zamiast użalać się nad sobą przyjmij do wiadomości, że najwyraźniej
byłeś z nim na randce!
- Byliśmy tylko na czekoladzie
– upierał się przy swoim Naruto. – Sasuke mnie tam zabrał, bo smakowała mu
czekolada stamtąd, a ja uwielbiam słodycze!
- Jasne! – prychnęła kpiąco
Naruko. – Ze wszystkimi kumplami wychodzisz wieczorem do kawiarni, żeby sobie
poszeptać w romantycznej scenerii?
Naruto znów poczuł, że
czerwienieje. Właśnie dlatego czuł się jak kretyn, bo nie potrafił się odnaleźć
w tamtym miejscu, w tamtej sytuacji. Rozsądek mówił jedno – wyszli na słodką
czekoladę jako kumple lubiący słodycze, natomiast serce szeptało zupełnie co
innego. Naruto nigdy z nikim nie był w takim miejscu, no bo po prostu nie miał
z kim. Tamta kawiarnia nie była lokalem dobrym na wypady z kumplami. Może
jakieś dziewczyny spotykały się tam na ploteczki, ale w większości pojawiały się
tam randkujące pary, to było widać. Dlatego czuł się nie na miejscu, nie śmiał
nawet wyobrazić sobie, że to randka. Chciał też jak najszybciej stamtąd uciec,
ponieważ nie wiedział, jak ma się zachowywać. Bał się, że powie za dużo albo
zrobi coś głupiego, czego potem będzie tego żałował.
- Nic nie rozumiesz –
powiedział cicho do siostry. Naruko wstała z łóżka i spojrzała na niego z góry.
- A może to ty nic nie
rozumiesz – odpowiedziała i wyszła, zostawiając go samego ze swoimi myślami.
Zaklął siarczyście, ponownie
przykrywając oczy łokciem. Naruko tylko namieszała mu w głowie, sprawiła, że
nabrał nadziei, której nie chciał nabierać. On i Sasuke nie byli na randce, nie
robili nic randkowego, nawet się nie dotykali. Nie tak się przecież randkuje,
nie na tym to polega. I choć wiele rzeczy pasowało do teorii siostry, to Naruko
się najzwyczajniej w świecie myliła.
*
Jak niemalże co niedzielę, tak
i dziś Czarnuszek miał przyjechać do nich na obiad. Naruto wyczekiwał go już od
rana. Mimo że nie zgadzał się z Naruko, to siostra i tak namieszała mu w głowie
i sprawiła, że od ubiegłego dnia niemal obsesyjnie myślał o Sasuke. Denerwowało
go to, bo przecież postanowił sobie, że uczucie do Czarnuszka nie zniszczy ich
przyjaźni, że Naruto nie przekroczy bariery, którą sobie wyznaczył, że będzie
dla Sasuke przyjacielem i tylko przyjacielem. Zakochał się w przystojnym
chłopaku, ale chciał zdusić w sobie to uczucie, bo nie było szansy, by Uchiha
je odwzajemnił.
A teraz Naruko obudziła w nim
jakąś chorą, złudną nadzieję, a on nie mógł się jej pozbyć. Przeklęta siostra!
Sasuke zjawił się punktualnie,
jak zawsze przynosząc ze sobą ciasto z cukierni. Gdy udali się do kuchni, mama
przywitała się wesoło z Sasuke, podobnie reszta rodziny. Tata i Naruko
siedzieli przy stole i kroili składniki na sałatkę, zaś mama mieszała coś w
garnku na kuchence.
- Sasuke przywiózł deser! –
zawołał wesoło Naruto, wkładając ciasto do lodówki.
- Bardzo dobrze – ucieszyła się
mama, spoglądając na nich. – Obiad zaraz będzie gotowy, możecie przygotować
stół w salonie.
- Nie zjemy z kuchni? – zdziwił
się Naruto. Mama pokręciła głową.
- Nie. Jedź z Sasuke do salonu
i pokaż mu, jak rozłożyć tam stół. Potem przyjdźcie po talerze i sztućce.
- Okej…
Naruto skinął na Uchihę i razem
udali się do salonu. Tam poinstruował Czarnuszka, jak rozłożyć ławę w pokoju
tak, aby wszyscy się przy niej mogli zmieścić. Potem razem wrócili do kuchni,
skąd wzięli talerze i sztućce i je również zanieśli do pokoju. Rozstawili je na
przygotowanym stole.
- Chyba wystarczy – mruknął
Naruto, kiedy już położył widelce.
- Jeszcze szklanki – mruknął
Sasuke, uśmiechając się lekko. Naruto przyjrzał mu się uważnie.
- A co ty tak zęby szczerzysz?
– zapytał zdziwiony. Sasuke uśmiechnął się jeszcze szerzej.
- Lubię do ciebie przyjeżdżać
na niedzielny obiad – rzekł. – Jest tak… tak rodzinnie. U mnie nigdy tak nie
jest…
- Nie jecie razem obiadów? –
zdziwił się Naruto. Zdążył już trochę poznać rodzinę Sasuke, ale nie osobiście,
tylko z opowieści. Jeden jedyny raz widział jego ojca, wtedy, kiedy ten
przyszedł do pokoju Sasuke i go opieprzył za obecność Naruto. Mamy Czarnuszka
nigdy nie poznał, bo jego rodziców praktycznie zawsze nie było w domu.
- Jemy, ale zazwyczaj w
restauracji, mama nigdy nie gotuje… Jest wtedy tak oficjalnie… Jest… inaczej
niż u was – powiedział ostrożnie Czarnuszek, zagryzając dolną wargę. Naruto
uśmiechnął się do niego.
- Zawsze jesteś tu mile
widziany – odrzekł. – Moja rodzina cię uwielbia, nawet Naruko chyba się do
ciebie przekonała…
Czarnuszek skrzywił się, a
potem nad nim nachylił.
- Nie jestem tego taki pewien –
wyszeptał, co u Naruto wywołało śmiech, bo wyglądało to tak, jakby Sasuke bał
się Naruko. Gdyby siostra nie przekonała się do Czarnuszka, nie przekonywałaby
Naruto tak zajadle, że wczoraj byli z Sasuke na randce.
- Chłopcy, chodźcie pomóc! –
usłyszeli głos mamy. Dalej uśmiechając się do siebie, poszli do kuchni.
Pomogli reszcie rodziny nosić
talerze z jedzeniem i szklanki i wkrótce siedzieli przy zastawionym stole. Tata
wziął do ręki dzbanek herbaty i nalał każdemu do szklanki, a w tym czasie
Naruto zgarnął półmisek z ziemniakami i nałożył sobie i Sasuke dużą porcję.
Potem sięgnął po wazę z gulaszem.
- Jedzcie, na zdrowie –
powiedziała mama, uśmiechając się do nich wszystkich i wskazując na stół. –
Rodzina powinna przynajmniej raz w tygodniu spotkać się przy obiedzie i
porozmawiać – dodała zadowolona.
- Mama uwielbia takie rodzinne
obiadki – rzekł Naruto do Sasuke, podając mu miskę z sałatką. – Zbliża się Boże
Narodzenie i już ją dopadł duch świąt. Zaraz zacznie się dekorowanie domu i ubieranie
choinki. U nas zawsze jest dużo jedzenia i świętowania, śpiewamy kolędy i takie
tam… Mama zachowuje się jak szalona, sprząta, piecze pierniczki…
- Przypomnę ci to, jak
zaczniesz wyjadać te pierniczki! – zagroziła mu mama palcem. – To wtedy powiem,
że łapy precz!
- Oj mamo…!
- Nie ma mamo! Ja się naharuję,
a ten taki o, będzie mi tu wybrzydzał! – zawołała Kushina, na co wszyscy
zachichotali. Tata puścił Naruto oczko.
- Nie denerwuj się, kochanie –
powiedział do niej. – Wszyscy doceniamy twoje starania.
- No, a spróbowalibyście nie
docenić! – zawołała mama. Wszyscy zaczęli się śmiać.
- Coś planujecie na wieczór? –
Naruko zwróciła się do niego, a Naruto pokręcił głową zamiast odpowiedzieć. –
Co będziecie robić?
- Nie wiem – odpowiedział,
zerkając na jedzącego Uchihę. – Coś planujemy?
Sasuke, ponieważ miał policzki
wypchane jedzeniem, jedynie potrząsnął głową. Wyglądało na to, że obiad mu
smakował.
- No chyba nic – odpowiedział
siostrze i sam zabrał się za jedzenie.
- To może coś obejrzymy razem,
jakiś film? – zaproponowała Naruko. Naruto spojrzą na Sasuke, ale ten tylko wzruszył
ramionami.
- Jak chcesz – odrzekł do
siostry, a ta uśmiechnęła się do niego jakoś tak dziwnie. Naruto zmarszczył
nos. Zupełnie nie miał pojęcia, o co siostrze chodzi. Naruko, mimo że nic już
nie miała do Sasuke, to zachowywała się dziwnie, zupełnie, jakby coś knuła. Już
otwierał usta, aby coś na ten temat powiedzieć, ale nie zdążył.
- A odnośnie świąt… - wtrąciła nagle
mama. – Sasuke, jak się u ciebie spędza święta?
Uchiha przełknął ziemniaczki i
podniósł głowę znad talerza, zdziwiony, że ktoś go o coś pyta. Naruto oparł się
łokciem o stół, patrząc na Czarnuszka. Do tej pory nie pojmował, jak to się
stało, że się zaprzyjaźnili. Byli zupełnie różni.
- Eee… rodziców zazwyczaj nie
ma – powiedział Sasuke. – Wyjeżdżają na święta w jakieś cieplejsze miejsce.
Brat imprezuje. Ja w pierwszy dzień świąt też zawsze jestem na imprezie u
Suigetsu. A w wigilię to jakąś pizzę sobie zamawiamy czy coś…
Mama spojrzała na niego z
niedowierzaniem. Nawet Naruko, która chyba nie miała pojęcia, jak jest u Sasuke
w domu, patrzyła zdziwiona.
- Pizzę?! – niemal wykrzyknęła
Kushina.
Naruto westchnął. Mama miała
niewyparzony język, tak jak on, zawsze najpierw działała, mówiła, a potem
dopiero myślała o tym, co zrobiła. Miał nadzieję, że nie uraziła Sasuke swoim
zachowaniem. Dla Kushiny to było niewyobrażalne, by rodzina zachowywała się w
ten sposób, natomiast dla Czarnuszka to była codzienność. Sasuke był
przyzwyczajony, że jego bliscy nie interesują się sobą nawzajem. Nieraz o tym
wspominał, ale Naruto nie pytał go o szczegóły, bo Sasuke wyraźnie nie lubił
mówić o rodzicach, na przykład o swoim ojcu nie wspomniał nigdy więcej od dnia,
w którym Naruto go poznał.
Naruto po części rozumiał
Czarnuszka, jego tata był bardzo surowy i wymagający, nie poświęcał synowi za
wiele czasu. A Sasuke zdawał się być na takim etapie, że miał gdzieś już to,
czy rodzice się nim interesują, czy nie.
- Zazwyczaj tak – odpowiedział
uprzejmie Sasuke, zwracając się do mamy Naruto. – Nie przeszkadza mi to.
Kushina wyprostowała się w
krześle. Wyraz jej oczu spodobał się Naruto, bo mama spoglądała na Sasuke z
czułością i pewnością siebie.
- To w tym roku nie będzie
pizzy, bo przyjedziesz do nas! I ze swoim bratem, jeśli będzie chciał, miejsce
zawsze się dla was znajdzie! – powiedziała hardo, spoglądając na tatę i na
Naruko, jakby szukała w nich oparcia. Ta dwójka pokiwała głowami, zgadzając się.
– Na osiemnastą zawsze robimy kolację, zapraszamy was obu.
- Oczywiście – poparł ją tata.
– Zawsze możesz się u nas czuć jak w domu.
Zdezorientowany Sasuke
popatrzył po jego bliskich, a na jego policzki wpełzł lekki rumieniec. Naruto
chyba nigdy wcześniej nie widział, aby Uchiha był tak zawstydzony.
- Nie chciałbym przeszkadzać… -
mruknął cicho Czarnuszek, trochę niepewnie, na co Kushina machnęła ręką.
- To żadne przeszkadzanie!
Pogniewam się, jak nie przyjedziesz na wigilię! – odpowiedziała, wyciągnęła
rękę i ujęła jego Sasuke. Ścisnęła ją lekko, uśmiechając się do chłopaka. –
Zapraszamy!
- Dziękuję – odparł cicho
Sasuke, zerkając na niego kątem oka. Naruto wyszczerzył do Czarnuszka zęby. – Z
przyjemnością przyjadę.
- No! – zawołała Kushina,
cofając swoją dłoń. – To jedzcie, na co czekacie, bo wszystko stygnie!
Naruto zaśmiał się cicho pod
nosem i pochylił nad swoim talerzem, zgarniając do ust ziemniaczki z gulaszem.
Był dumny ze swojej rodziny, cieszył się, że przyjmowali Czarnuszka z otwartymi
ramionami i cieszył się, że najwyraźniej Sasuke to odpowiadało. Uchiha jakoś
tak bez problemu wszedł w szeregi ich rodziny, mama i tata traktowali go jak
oczywistego gościa, nie dziwiła ich obecność Sasuke, mimo że Naruto
przyprowadzał go do domu niemal codziennie.
Skończyli obiad i pomogli w
sprzątaniu, a potem we trójkę udali się na górę, do pokoju Naruto. Gdy wszyscy
razem usiedli na łóżku, opierając się o ścianę, blondyn zwrócił się do siostry,
która siedziała po jego lewej stronie.
- No to co chcesz oglądać? –
zapytał. Czarnuszek bawił się telefonem, nie zwracając na nich uwagi. – Masz jakiś
pomysł?
- Coś znajdę. A ty Sasuke, co
byś obejrzał? – siostra zwróciła się do Czarnuszka. Sasuke podniósł głowę i
spojrzał na nią, odkładając telefon na bok.
- Nie wiem – powiedział.
- To włączę coś lekkiego –
odpowiedziała siostra, wychyliła się w stronę komputera i złapała za myszkę. –
Sasuke, bo zapomniałam zapytać. Gdzie wczoraj byliście na tej czekoladzie? –
spytała niewinnie, a Naruto poczuł, że jego serce przyspiesza swój rytm. Gdyby mógł,
to by teraz siostrę kopnął, tak go zirytowała.
- W Chocolate Heaven –
odpowiedział Sasuke, a Naruko obróciła się i spojrzała na niego. Naruto
usiłował spojrzeniem dać jej do zrozumienia, by skończyła głupi temat, ale siostra zupełnie go ignorowała.
- I jak tam jest? – pytała dalej.
Naruto nie wytrzymał i uderzył ją pięścią w ramię. –Ała, zwariowałeś?! –
zawołał i oddała mu natychmiast, zdzielając go przez głowę. Naruto złapał ją za
ramiona i spróbował zepchnąć z łóżka, ale Naruko się nie dała, przytrzymując
biurka. – No o co ci chodzi?!
- O nic mi nie chodzi! –
odparł, dalej usiłując zwalić ją na podłogę. Sasuke przyglądał im się z
umiarkowanym zainteresowaniem. – Wścibska, podła małpo!
- Sam jesteś małpą, do tego
owłosioną! Zostaw mnie, buraku jeden! Tylko zapytałam…!
- Akurat!
Siłowali sie chwilę, ale Naruko
zaparła się nogami o biurko i nie dała się zwalić z łóżka. W końcu ją puścił, a
siostra wyszczerzyła zęby tryumfalnie.
- Może ja też bym się wybrała
tam na randkę, to jak, polecacie? – zapytała niewinnie, tym razem uchylając się
przed pięścią Naruto. Złapała go za nadgarstek; jej oczy świeciły się od
psotnych ogników, a Naruto czuł, że zaraz szlag go trafi. Naruko postanowiła
najwyraźniej wyciągnąć trochę informacji od Sasuke, skoro Naruto był oporny w
temacie.
- Ciekawe z kim, jak nie znalazłaś
tego swojego księcia z bajki – zakpił z niej Naruto. – Może najpierw znajdź
sobie faceta, co?
- Odezwał się ten, co się do
niego ustawiają w kolejkach! – prychnęła siostra. – Był raptem na jednej randce
i już ekspert!
- Naruko! – zawołał, czując, że
na twarz wpełza mu czerwień. Ku jego zdumieniu, Sasuke zaczął chichotać. Oboje na
niego zerknęli, lekko zdziwieni. Uchiha patrzył na nich, zasłaniał usta rękę i
śmiał się.
- Przepraszam – powiedział, gdy
zorientował się, że oboje na niego patrzą. – Po prostu jesteście tacy sami…
Naruto parsknął.
- Nie porównuj mnie do niej! –
zawołał. – To ty jej nagadałeś wczoraj głupot!
- Ja? – zdziwił się Sasuke.
- Nie, ja przecież – odparł
Naruto kpiąco. – Zresztą, oglądamy coś czy nie? Mieliśmy oglądać film! –
zmienił temat. Sasuke przyjrzał mu się, potem spojrzał na Naruko, a potem znów
na niego.
- Jesteście jacyś dziwni, o co
wam chodzi? – zapytał.
- O randkę! – zawołała Naruko,
nim Naruto zdążył ją powstrzymać. Usiłował zasłonić jej usta, ale siostra
odchyliła się do tyłu, machając rękami, by odtrącić jego ręce.
- Co o randkę? – pytał dalej zdezorientowany
Sasuke. Jak zawsze, tak i dziś, jego zrozumienie sytuacji działało w zwolnionym
tempie, Czarnuszek najwyraźniej nie ogarniał, co chciała osiągnąć Naruko.
- No była czy nie była?! –
wydarła się siostra, piszcząc i śmiejąc się, bo Naruto złapał ją za kostki u
nóg i znów podjął próbę zwalenia jej z łóżka. Siostra szarpała się i próbowała go
kopnąć, co spowodowało, że Sasuke odsunął się na sam koniec łóżka.
- No oczywiście, że była –
powiedział Sasuke. Na tę wieść oboje zamarli i wlepili w Uchihę zdumione oczy. Naruto
poczuł, że zasycha mu w ustach.
- Co?! – zapytał szczerze zdziwiony, patrząc wprost w czarne, tak cholernie ładne tęczówki Sasuke.
AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!! 😁😁😁😁😁😁😁😁😁😁❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤
OdpowiedzUsuńZGHSKSBHDJSHXHSHS, T A K!!! ✊✊✊
O Boże, o matko, AAAAAAA!! N a r e s z c i e!!
I w ogóle, mam nadzieję, że Itachi się zgodzi przyjechać na Święta 👀👀👀
On i Nauki w końcu by się poznali...
CHCIAŁABYM ZOBACZYĆ ICH MINY!!! 😄😄😄🤣🤣🤣
Chyba każdy czeka na ich miny 🙃 ja w sumie też 😅
UsuńCo prawda, to prawda. Też na nich czekam, zwłaszcza że Naruto i Sasuke niby do siebie się zbliżają, ale to oczekiwanie na to przeciąga się i Naruko aż za bardzo się wtrąca, więc fajnie jak ktoś przyciągnie jej uwagę na tyle, żeby odczepiła się od brata.
OdpowiedzUsuńTakże pisz kochana kolejny rozdział, bo my tu zębiskami zgrzytamy w oczekiwaniu na akcję ;D
Czasem ktoś się musi powtrącać, na szczęście Naruko robi to w ten pozytywny sposób, próbując jakoś tam ich troszeczkę spiknąć. Nie ma nic gorszego niż takie odwrotne wtrącanie się... osób, które na siłę swatają, tylko że no... Nie z tą płcią, co trzeba 🙃
UsuńNo oczywiście że była! Haha, of kors Sasuke jak zwykle idealnie kanoniczny. 100% pewności siebie i niezachwiane przekonanie o słuszności swoich wyborów. Uwielbiam! Kocham to jak często publikujesz, mam teraz najgorszy rok na świecie (dwie magisterki + praca bo z czegoś trzeba żyć, odeśpię w grobie), a czuję się dzięki Tobie zawsze jak w dzień dziecka <3
OdpowiedzUsuńOch, to dobrze, dzień dziecka jest super! Sama mam frajdę z tego, że teraz często publikuję, sprawia mi to dużo przyjemności 😀 życzę powodzenia z magisterkami i nie wkurzania się na pracę. Ja się na swoją trochę wkurzam, to wiem, jakie to ważne 😅
UsuńJejku całkowicie urocze! Poczułam się jak nastolatka. Wyobrażam sobie co Naruto mógł wtedy czuć. Nie mogę się doczekać następnego rozdziału :D
OdpowiedzUsuńTak sobie po tym komentarzu pomyślałam, że Naruto jest w tym opowiadaniu bardzo wrażliwy, bardzo... Bezbronny, jeśli chodzi o uczucia.
UsuńO mój boże, piękny rozdział! Nie mogę się doczekać jak ta akcja się rozwinie tak żebyś Naruś został seme! Bo nasz kochany słodki blondasek jest taki niepewny siebie w tym opowiadanku, i jeszcze nigdy się nawet nie całował?! O mój boziu! Liczę na moment kiedy Naruś wreszcie powie "Fuck it! Walić moje wątpliwości, walić to że jestem na wózku, walić to że to nie może być prawda, chce go" i weźmie sprawy w swoje ręcę! A Sasek też jest kochany w tym opowiadaniu, i chyba naprawdę przywiązuje się do tej rodziny, chyba naprawdę zaczyna ją kochać i czuć się jej częścią, i to jest piękne bo był niezłym skurczybykiem ale nie bez powodu. Uwielbiam to opowiadanie ayanami!!!
OdpowiedzUsuńOj, tego momentu to się wszyscy nie mogą doczekać :-) ja też :-)
UsuńHejeczka,
OdpowiedzUsuńwow, już sobie wyobrażam to spotkanie Itachiego i Naruko dobry pomysł z czymś takim, a Sasuke no zawstydzony ale widać że rodzice Naruto traktuja go jak członka rodziny... i tak była randka ;)
weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia