Zapraszam na Kurczaczka, a jutro z okazji Mikołajek będzie nowy rozdział MNP!
*
Naruto był wściekły, bo czuł się…
zaniedbany. Tak, właśnie zaniedbany! Ze złością zgarniał resztki jedzenia do
kosza, a brudne naczynia wkładał do zmywarki. Neji znosił do kuchni kufle i
kieliszki, porozstawiane po całym mieszkaniu. Impreza skończyła się niecałe pół
godziny temu i obaj zajęci byli sprzątaniem.
- Jesteś zły? – zapytał nagle
Neji, przez co Naruto spojrzał na niego z furią.
- Nie, skąd! – zawołał
sarkastycznie. – Ani trochę!
- Naruto…
- Co, „Naruto”?! – wydarł się
blondyn. – Spodziewałeś się, że będę szczęśliwy, podpierając ścianę i patrząc,
jak ty się dobrze bawisz ze swoim ex?!
Neji westchnął. Naruto
nienawidził, gdy ten tak robił, bo czuł się wtedy okropnie, jakby był
dzieckiem, które należy skarcić, nad którego postępowaniem należy wzdychać.
- Przecież nie lubisz tańczyć. A
Kiba to były…
- Właśnie, były! – zawołał
Naruto. – Więc czemu bawiłeś się z byłym, a nie z obecnym?!
- Skarbie, przecież wiesz, że
to ciebie kocham – powiedział Neji cierpliwie. – Po prostu ucieszyłem się na
jego widok, wiele nas kiedyś łączyło. Ale to już przeszłość.
- Nie wydaje mi się, nie z jego
strony…
- Kiba nie jest taki, to nie
ten typ, co rozbija związki… - powiedział Neji z przekonaniem, kładąc mu dłonie
na ramionach i zaglądając w oczy.
- Nie ufam mu! – odpowiedział
Naruto z żalem. Neji uśmiechnął się, co tylko Naruto wkurzyło, bo Hyuuga
ewidentnie bagatelizował sprawę. – Ciebie to śmieszy?!
- Pierwszy raz widzę, jak
jesteś zazdrosny – odrzekł Neji i chciał go objąć, ale Naruto cofnął się do
tyłu, strzepując jego ręce. – Co, nie mogę cię przytulić?!
- Kibę sobie przytul! – warknął
Naruto, wyminął go i wyszedł z kuchni.
*
Strój kurczaka był okropny,
Naruto wręcz się w nim gotował. Mimo iż rozebrał się do bokserek i koszulki na
ramiączka, cały był spocony i już wiedział, czemu ten strój tak śmierdział.
Za zadanie miał zabawiać małe
dzieci i zachęcać klientów do nowej promocji oraz skosztowania kanapki z
kurczakiem, jaką od dziś serwowano. Rozdawał też ulotki i pozwalał robić sobie
zdjęcia, jeśli ktoś chciał, chociaż to drugie rzadko się zdarzało.
Czuł się parszywie. Ubiegłą noc
Neji spędził na kanapie, a Naruto sam w ich łóżku. Rankiem, gdy Neji szykował
się na uczelnię, a Naruto do pracy, nie odezwali się do siebie nawet słowem.
Przez to Uzumaki w ogóle nie mógł skupić się na tym, co robi. Wiedział, że to
jego wina, ale nie umiał nie być zazdrosny. Kochał Nejiego i bał się, że Kiba
mu go odbije. To właśnie z tej przyczyny był taki zazdrosny! To strach przed
samotnością wywoływał w nim złość.
Coś wydało charakterystyczny,
cichy dźwięk w jego pobliżu. Zaskoczony spojrzał w bok i spostrzegł Uchihę,
ubranego w drogi garnitur, z telefonem w ręku; Sasuke zrobil mu zdjęcie, a w
Naruto zawrzała krew. Jeszcze ten głupek musiał mu się napatoczyć! W dodatku
odkąd Neji trochę się z nim poszarpał, Naruto jeszcze Uchihy nie widział.
Spodziewał się, że przez ten incydent Sasuke będzie mu tylko bardziej dokuczał,
w końcu dowiedział się, że Naruto jest gejem.
Uchiha ruszył ku niemu.
- Hej, kurczaczku! – zagadnął.
- Wal się! – warknął Naruto i
obrócił tyłem do niego. Podniósł rękę i pomachał siedzącym przy stoliku
niedaleko dzieciakom, a te zachichotały. Jeden smarkacz pokazał mu środkowy
palec. – Szczyl, żeby mu ten paluch odpadł – szepnął do siebie Naruto.
- Lubią cię – odezwał się wesoło
Sasuke, stając tuż za nim. Naruto jęknął w duchu.
- Powiedziałem ci: spierdalaj!
Sasuke skrzywił się.
- Zrobiłem ci zdjęcie – odpowiedział.
- Gówno mnie to obchodzi –
odparł Naruto. Mina Sasuke zmieniła się o sto osiemdziesiąt stopni.
- Coś się stało? – zapytał
poważnie.
- Nie twoja sprawa.
- Ej, jeśli masz jakiś kłopot…
- zaczął Uchiha, na co Naruto obrócił się gwałtownie, by spojrzeć na niego
wściekle, jednak Uchiha nie mógł tego dostrzec przez ten porąbany kostium. –
Powiedziałem ci: nie twój interes! Odczep się! Jestem w pracy, przeszkadzasz
mi!
Sasuke chciał coś jeszcze
powiedzieć, ale Naruto zignorował go i przeszedł na drugą stronę korytarza, by
zaczepić jakaś grupkę ludzi i rozdać im ulotki.
Nie widział się z Uchihą już
później, bo Naruto kończył trochę wcześniej niż zazwyczaj, by móc iść na
zajęcia. Na uczelni niestety nie mógł się na niczym skupić, cały czas myślał o
Nejim i o tej całej głupiej sytuacji z Kibą. Nie był już zły, właściwie, to
chciał przeprosić swojego chłopaka i potem iść z nim do łóżka, chciał, żeby już
wszystko wróciło do normy.
Gdy zmęczony wracał do domu, w
głowie układał sobie przeprosiny dla Nejiego. Czuł się źle, gniewając się na
swojego chłopaka.
Jednak gdy otworzył drzwi
mieszkania, zamiast ciszy i czekającego na niego Nejiego, zastały go… śmiechy.
Zamknął za sobą drzwi i ruszył ku salonowi. Gdy stanął w progu poieszczenia,
wręcz go zamurowało.
Przy ławie siedzieli Neji i
Kiba, obaj trzymali w dłoniach po kieliszku z winem, przed nimi stały talerzyki
z ciastem z wczorajszej imprezy. Wyglądali, jakby się doskonale bawili, a co
najważniejsze, Neji wcale na Naruto nie czekał.
- Co on tu robi?! – zawołał
Naruto. Rozbawieni mężczyźni spojrzeli na niego, bo przecież nawet go nie
zauważyli. Uśmiech spełzł z twarzy Hyuugi.
- N-Naruto! – zawołał jego
chłopak. – Kochanie, chodź do nas, przysiądź się…!
- Co on tu robi? – powtórzył
Naruto lodowatym tonem, wskazując palcem na Kibę. Neji skrzywił się lekko.
- Kiba wpadł na kawę…
- Kawę? – zapytał Naruto,
patrząc wymownie na opróżnioną do połowy butelkę wina.
- Kochanie, nie rób scen…
- Niech on wyjdzie! – zażądał
Naruto. – Dopiero wtedy zrobię scenę!
- Naruto…
- Niech się wynosi z mojego
domu! – wydarł się Naruto, po czym obrócił i uciekł do łazienki, z hukiem
zatrzaskując za sobą drzwi.
Nie mógł się uspokoić, złapała
go istna wścieklizna, kiedy zobaczył Kibę, siedzącego z Nejim w salonie, przy
butelce wina, jak na jakiejś randce! Nie uspokoił się jeszcze po wczorajszym,
bo przecież ubiegłego wieczora Neji zupełnie go zignorował, zajmując się tylko
swoim byłym chłopakiem, a dziś, zamiast czekać z przeprosinami, dalej miał w
głowie tylko Kibę! Narto miał ochotę wrzeszczeć ze złości i płakać
jednocześnie!
Cały się trząsł, gdy słyszał,
jak szatyn opuszcza ich dom, cicho rozmawiając z Nejim w korytarzu. Potem, gdy
jego Hyuuga zapukał do łazienki, Naruto go zignorował, tylko rozebrał się i
poszedł pod prysznic.
Mył się długo, dygocząc ze
złości. W końcu wytarł się, ubrał w szlafrok i wyszedł z łazienki.
Neji czekał na niego na
korytarzu przed drzwiami do łazienki, zły jak diabli. Opierał się o ścianę,
ręce splecione miał na piersi, patrzył gniewnie.
- Po co to było? – zapytał na
jego widok.
- Pytasz „po co”?! – odpowiedział
Naruto z oburzeniem. – Ja się pytam, po co ty go tu przyprowadzasz?!
- Nie przyprowadzam go, tylko
nas odwiedził! – zawołał Neji. – A ty byłeś niemiły i niegościnny!
Naruto prychnął.
- Nas odwiedził, doprawdy! I
akurat wtedy, kiedy mnie nie było? Ślepy jesteś, to jasne jak słońce, że on na
ciebie leci!
Neji wywrócił oczami.
- Kiba to tylko stary znajomy!
- Ha! Stary znajomy, z którym
przypadkiem byłeś w związku! Wczoraj wpadł, dziś cię odwiedził, a jutro co,
wylądujecie w łóżku?!
- Coś sobie ubzdurałeś! –
wydarł się w końcu Neji, tracąc cierpliwość. – Naruto, mówisz o czymś, czego
nie ma!
- Czyli to moja wina, że sobie
w najlepsze randkujesz ze swoim ex?!
- To nie była randka! Boże,
Naruto, Kiba wpadł na chwilę, pogadać o dawnych czasach! Co, miałem go
wyprosić?!
- Tak! – odparł blondyn. –
Jesteś ze mną, nie z nim! Ja ze swoimi byłymi nie utrzymuję kontaktu!
- Bo się z nimi kłóciłeś! –
wrzasnął Neji. – Ja z Kibą się nie pokłóciłem, on wyjechał!
- To może sobie do niego wróć,
jak tak za nim tęsknisz! – krzyknął Naruto. Co to w ogóle był za argument, że
ten cały Kiba wyjechał?! Facet był przeszłością i już! – Po co sobie mną
zawracasz głowę?!
- Bo to z tobą jestem w
związku! Do jasnej cholery, Naruto, chyba mogę mieć przyjaciół?!
- Ale nie swojego ex!
Przyjaźnij się z kim tylko chcesz, ale nie z nim!
- Będę się przyjaźnił z kim mi
się podoba! – ryknął Neji. Przez chwilę mierzyli się wzrokiem, a potem Naruto
wyminął go i poszedł do salonu. Niedługo potem trzasnęły drzwi frontowe, gdy
Neji opuścił mieszkanie.
*
Neji nie wrócił na noc i we
wtorek podczas zajęć Naruto był zupełnie nieprzytomny. Nie mógł zasnąć bez
swojego chłopaka, leżącego obok niego. No i cały czas się obwiniał, bo
wiedział, że to wszystko przez niego. To on był chorobliwie zazdrosny, ale nie
potrafił inaczej. Wkurzało go, że Neji widuje się ze swoim ex. Naruto nie
utrzymywał kontaktów ze swoimi byłymi i nie chciał, by Neji tak robił. Jego
chłopak powinien być mu wierny, a jeśli już tak bardzo mu zależało na
znajomości z Kibą, to powinien się z nim spotykać w obecności Naruto, a nie tak
sam na sam przy winie! Takie spotykanie się we dwoje przy alkoholu mogło
sprowokować jakąś sytuację. Kiba mógłby pocałować Nejiego albo nawet zrobić coś
więcej! Gdyby Naruto znalazł ich w niedwuznacznej sytuacji, powyrywałby temu
Kibie włosy i połamał kończyny!
Równie zły był, gdy szedł do
pracy. Nie miał przecież pojęcia, gdzie Neji spędził noc, czy poszedł jakiegoś
kumpla czy… czy tego swojego głupiego ex! A może spędził noc u Hinaty? To
byłoby dobre… A może był w barze? To też byłoby dobre, zawsze na smutki dobry
jest kieliszek… albo zły, w zależności jak kto ma. Neji mógłby iść gdzie chce,
byle tylko nie do tego przebrzydłego Kiby!
Gdy dotarł do roboty, jak co
wtorek, spotkał w szatni Uchihę. Naruto zaczynał, a ten pajac kończył robotę.
Rzadko widywał Uchihę w czymś
innym niż garnitur. Jednak nawet gdy ten palant był w codziennych ciuchach, to
wyglądał, jakby go zdjęli z okładki magazynu. Teraz miał na sobie ciemne
dżinsy, białą koszulkę z czarnym napisem i sportową marynarkę. Gdy Naruto
stanął obok, by otworzyć szafkę, Uchiha spojrzał na niego.
- Jak tam twoja „dziewczyna”? –
spytał kąśliwie. Naruto wiedział, że teraz to już Uchiha nigdy się od niego nie
odczepi.
- Odwal się! – warknął.
- Długo z „nią” jesteś?
- To nie twoja sprawa!
- Ale chyba coś wam zgrzyta? To
dlatego jesteś taki zły, pokłóciliście się?
Naruto z całej siły zatrzasnął
drzwiczki swojej szafki.
- POWIEDZIAŁEM CI: NIE TÓWJ
INTERES! – wydarł się Naruto na całą szatnię. Wszystkie osoby, będące wewnątrz,
spojrzały na niego. Sasuke Uchiha otworzył szerzej oczy.
Naruto poczuł łzy, zbierające
mu się w kącikach oczu. Obrócił się i umknął, żeby Uchiha tego nie widział.
Zazwyczaj się nie rozklejał,
był twardy, ale tym razem pobiegł do łazienki, żeby się uspokoić. Niestety, nie
miał na to szansy, bo ku jego zdumieniu, Sasuke poszedł za nim.
Gdy Naruto chciał się schować
do kabiny, silne dłonie złapały go za ramiona i powstrzymały. Sasuke mocno go
przytrzymał, nie dając szansy na ucieczkę.
- Zostaw! Puść! – wykrzyknął
Naruto, starając się za wszelką cenę nie ulec emocjom. Oczy szczypały go, ale
na szczęście żadne łzy nie spłynęły mu po policzkach. Rzadko płakał, był raczej
twardym człowiekiem, ale czasami ponosiły go emocje i nic na tonie mógł
poradzić. Był twardy, ale jednocześnie bardzo uczuciowy.
- Naruto, wszystko dobrze?
- Nic nie jest dobrze! – wydarł
się Naruto. – Zostaw mnie! Nienawidzę cię!
- Naruto!
- Powiedziałem puszczaj! –
zawołał Uzumaki, szarpiąc się. – Draniu podły, zostaw mnie samego, do cholery!
Uchiha pchnął go na drzwi do
kabiny i przyparł do nich. Był silny, Naruto nie mógł mu się wyrwać, nawet gdy
się starał.
- Uspokój się! – krzyknął na
niego Sasuke, naprawdę głośno i w dodatku takim tonem, że Naruto natychmiast
zamilkł. Chlipnął sobie tylko cicho, jeden raz, próbując się opanować do końca.
- No, bardzo dobrze –
powiedział Sasuke. – Już lepiej?
- Trochę – burknął Naruto.
- Co się stało?
- Mówiłem, że to nie tw… -
Naruto urwał, widząc surowy wzrok Sasuke. – Pokłóciłem się z Nejim – wyznał w
końcu.
- Z tą twoją dziew… znaczy, tym
twoim chłopakiem, tak?
Naruto potaknął, a Sasuke wziął
głęboki wdech i puścił go, cofając się nieco, aby dac mu więcej przestrzeni.
- Przepraszam, że cię
zdenerwowałem – powiedział, a Naruto wytrzeszczył na niego oczy. – Tak, znam
słowo przepraszam…
- A nie wyglądasz na takiego –
powiedział Naruto z lekkim uśmiechem na ustach. Pociągnął nosem i był już
zupełnie spokojny. – Ja… Myślałem, że będziesz mi dokuczał jeszcze bardziej, skoro
dowiedziałeś się, że ja… No, że to chłopaka mam, a nie dziewczynę.
Sasuke uśmiechnął się lekko.
- Podejrzewałem, że jesteś
gejem – powiedział.
Naruto przyjrzał mu się
uważnie,
- Jak to? – zapytał. Sasuke
zaśmiał się.
- Wystarczy trochę obserwacji –
wyjaśnił mu Sasuke. – Zawsze się oglądasz za facetami. Widzę, jak na mnie
patrzysz, gdy się wystroję. Łatwo się było namyślić.
- Nie patrzę na ciebie! –
naburmuszył się Naruto.
- Oczywiście – zakpił Sasuke, mrużąc
delikatnie oczy. Naruto nadął policzki, a potem skapitulował, widząc wzrok
Sasuke.
- No, może czasami… - przyznał
się. Sasuke zaśmiał się w głos.
- Ty… - odezwał się nieśmiało
Naruto – …masz jakiegoś przyjaciela geja? – spytał.
- Coś w tym guście – odparł
Sasuke cicho. – Ale to nie ja jestem ważny, ważny jesteś ty… To… co się stało?
- Nic – burknął Naruto. –
Wszystko jak zawsze przeze mnie. Po prostu… jestem takim kretynem! Ale ja nie
umiem inaczej, staram się, ale nie umiem inaczej!
- Nic nie rozumiem – powiedział
Sasuke. – Ale możemy się spotkać po twojej pracy na jakimś małym drinku i
pogadać. Może poczujesz się lepiej, jeśli się wygadasz? Ja stawiam.
- Ty… zapraszasz mnie?
- Żeby porozmawiać – odparł
Sasuke. – Nigdy nie byliśmy nawet na piwie.
- A-a… ale ty mnie nie znosisz!
– wykrzyknął zdumiony Naruto. Sasuke zmarszczył nos, kręcąc głową.
- Nie, wcale nie – rzekł. –
Wręcz przeciwnie…
- Ale cały czas mi dokuczasz! –
wykrzyknął Naruto, nic nie rozumiejąc.
- Jedno nie wyklucza drugiego –
odpowiedział Sasuke. – Muszę spadać, mam kilka spraw do załatwienia, ale wpadnę
po ciebie, jak będziesz kończył…
- Ale…
- Spokojnie, tylko pogadamy. To
na razie, Naruto.
Sasuke obrócił się, by wyjść. Naruto
dalej nic nie rozumiał, bo przecież oni dwaj nigdy się nie dogadywali, Sasuke
zawsze mu dokuczał, zawsze się z niego śmiał, zawsze był dla niego podły!
- Zaczekaj! – zawołał za nim
Naruto. Uchiha obrócił się, będąc już przy drzwiach wyjściowych. – Dlaczego to
robisz?
Sasuke zaśmiał się głośno,
kładąc rękę na klamce od drzwi.
- Ponieważ wolę, jak się
uśmiechasz – odparł i wyszedł.
Bardzo uroczy rozdział - szczególnie ta końcówka. Kłótnia z Nejim jak najbardziej uzasadniona, też bym się wściekła. Zaciekawił mnie fragment, gdzie Naruto myśli o tym, że w sumie to najbardziej boi się samotności, utraty kogoś bliskiego a nie utraty konkretnie Nejiego. Ciekawi mnie jak to wszystko się potoczy, szczególnie że to ma być w końcu SasuNaru :)
OdpowiedzUsuńTak, w końcu SasuNaru 😄 jakoś tak ostatnio NaruSasu mi bardzo podpasowało, ale nie zapominam, że większość woli Sasuke jako seme 😄
UsuńNie cierpię kłótni, ale jak najbardziej rozumiem Naruto. Też bym mi to nie dawało spokoju...
OdpowiedzUsuńAle końcówka jest za to przeurocza uwuwu ☺☺☺
Coraz bardziej podoba mi się to opowiadanie. Swoją drogą mega lubię jak w twoich opowiadaniach pojawia się Kiba.
OdpowiedzUsuńMega! Czekam na więcej:)
OdpowiedzUsuńHejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, oj zaczyna zgrzytać u Naruto i Nejiego może za bardzo wyolbrzymia ale z drugiej strony no właśnie alkohol chwila i może do czegoś dojść... ale Sasuś mnie urzekł bo po prostu ta troska, rozmowa... ;)
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia