czwartek, 23 grudnia 2021

Rozdział 3

             Bar u Akimichich tętnił życiem, zeszło się do niego chyba całe miasteczko i połowa obecnych w nim turystów. Sasuke z radością spostrzegł, że odkąd był w nim ostatni raz kilka lat temu, lokal rozbudował się o jedną salę więcej i teraz mógł przyjmować dużą ilość gości.

Wnętrze sprawiało miłe wrażenie, w sali głównej w kominku palił się ogień, w rogu stała przystrojona choinka, u sufitu wisiały zielone łańcuchy i bombki. Przy ciężkich, ciemnych stolikach siedzieli goście, na małej scenie pod ścianą Chouji ustawiał mikrofon, przygotowując sprzęt do karaoke.

Sasuke podszedł do baru i usiadł na wysokim stołku, zerkając na kręcącego się za barem chłopaka. Kojarzył go z wyglądu, chyba ze szkoły, ale nie pamiętał imienia, bo chłopak był z młodszego rocznika. Ten, gdy go dostrzegł, zbliżył się, przerzucając przez ramię niebieski szalik, który nosił wokół szyi.

- Cześć, co podać? – zapytał niebyt przyjemnym tonem. Sasuke zmrużył oczy i nagle sobie przypomniał jego imię.

- Konohamaru, cześć – odrzekł. – W pierwszej chwili cię nie poznałem.

- Wcale mnie to nie dziwi – odpowiedział chłopak. – Łatwo się zapomina, co?

Sasuke miał ochotę go walnąć, ale się powstrzymał. Nie przyszedł tu, aby wszczynać awantury, przyszedł, żeby zobaczyć się z dawnymi znajomymi, których nie widział od lat. Miał w nosie, co kto o nim sądził. Minęły już czasy, kiedy pozwalał się sprowokować.

- Podaj mi piwo z imbirem – rzekł, kładąc na stole pieniądze. Konohamaru skinął głową, zgarnął drobniaki i odszedł w stronę nalewaka. Sasuke rozejrzał się dookoła, uśmiechając pod nosem, bo bar zapełniał się ludźmi. Drzwi co chwila się otwierały, a przez nie do sali wpadały płatki śniegu. Każdy z gości odwijał się z szalika, ściągał kurtkę i wieszając ją przy drzwiach, podążał dalej, w poszukiwaniu wolnego stolika.

- Sasuke! – usłyszał nagle pisk za plecami i nim zdążył się obejrzeć, kobiece ramiona objęły go za szyję i uścisnęły.

- Sakura – powiedział cicho. Dziewczyna zapiszczała raz jeszcze, puściła go i po chwili siedziała już na stołku naprzeciw niego. W międzyczasie Konohamaru postawił przed nim jego piwo. – Co pijesz? – zwrócił się Sasuke do dziewczyny.

- To samo co ty – odpowiedziała, bardziej zwracając się do Konohamaru niż do niego. Gdy chłopak odszedł, zielone oczy dziewczyny wlepiły się w Sasuke. – Kiedy przyjechałeś, co tutaj robisz?! – zapytała podekscytowana. Sasuke przyjrzał się jej.

- Myślałem, że przestaniesz farbować włosy na różowo, kiedy już zostaniesz poważnym lekarzem – odpowiedział, na co Sakura prychnęła i machnęła ręką.

- Wszyscy się już przyzwyczaili! Miejscowi nie zwracają uwagi, przecież od szesnastego roku życia tak się maluję, a przyjezdni są za bardzo zajęci złamanymi kończynami, kiedy trafiają do szpitala, niż moimi włosami! – powiedziała kobieta wesoło. – Nie zbywaj mnie jednak, tylko odpowiadaj! Od lat nie byłeś tu w Mikołajki!

Wywrócił oczami, upijając łyk piwa.

- Tak wyszło, wpadłem na zimowe wakacje – odpowiedział, nie chcąc się za bardzo tłumaczyć.

- Stuknęła ci trzydziestka i masz kryzys wieku średniego? – zapytała kpiąco dziewczyna, odbierając od Konohamaru kufel piwa. Sasuke zapłacił za nią.

- Przypominam ci, że jesteśmy z tego samego rocznika. Kobietom wieku się nie wypomina, ale wiesz…

Trzepnęła go w ramię.

- Złośliwy jesteś! – zawołała. – Chouji zarezerwował duży stolik dla naszej paczki, z którego będzie dobrze widać scenę. Wszyscy będą, dosiądziesz się? – zapytała Sakura. Sasuke w zamyśleniu wypił kilka łyków piwa.

- No nie wiem…

- Oj daj spokój, nie możecie tak… Nie po tylu latach! – zawołała wściekle dziewczyna. – Chodź, nie bądź tchórzem!

Złapała go za rękę i pociągnęła w stronę sceny, a potem miedzy stolikami pod ścianę, gdzie przy jednym z większych stołów siedziało już kilka osób. Sasuke natychmiast dostrzegł Shikamaru, a obok niego jakąś ładną blondynkę, Ino z Saiem, Kibę z Hinatą oraz Lee. Sakura przyciągnęła Sasuke do stolika.

- Zobaczcie, kogo przyprowadziłam! – zawołała, na co cała paczka wlepiła w Sasuke zdumione oczy.

- Uchiha! – zawołał w końcu Shikamaru, bo jako pierwszy otrząsnął się z szoku. Wstał od stolika i uścisnął mu rękę. – Kopę lat, stary! Siadaj!

Zaczęły się standardowe powitania. Sasuke każdemu uścisnął rękę i przysiadł się do stolika między Shikamaru, a Sakurą, obok której zaraz usiadł Lee. Ta dwójka splotła ze sobą dłonie, a Sasuke uniósł brew.

- O czymś nie wiem? – zapytał, na co Sakura wywróciła oczami.

- Gdybyś czasem tu zaglądał, to o wszystkim byś wiedział! – odpowiedziała złośliwie. Sasuke jednak nie miał czasu jej odpowiadać, bo reszta znajomych zaczęła zarzucać go pytaniami, co u niego słuchać, jak się ma, jak stolica, jak praca… Odpowiadał każdemu, ale nie wdawał się w szczegóły. Powoli też do ich stolika zaczęli się schodzić pozostali znajomi; pojawił się Shino, który został nauczycielem w miejscowej szkole, później przyszedł Neji Hyuuga, jakiś brązowowłosy koleś, który okazał się być starszym bratem Temari, aż w końcu… aż w końcu Sasuke dostrzegł złote włosy tego, na którego czekał odkąd pojawił się w barze.

Zauważył go jako pierwszy, jeszcze nim reszta znajomych zobaczyła, że się pojawił. Właściwie, zauważył, że Naruto jest na miejscu, gdy tylko ten przekroczył próg pubu. Oczywiście blondyn najpierw podszedł do baru, aby przywitać się ze swoim przyjacielem, Konohamaru. Odebrał od niego dwa kufle piwa, coś mówiąc i śmiejąc się. Potem odwrócił się i podał jeden kufel jakiemuś rudzielcowi, który stał obok niego, a na którego Sasuke nawet nie zwrócił uwagi.

Dopiero wtedy Sasuke zorientował się, że Naruto nie przyszedł sam.

- Kto… - odezwał się cicho do Sakury, lekko ją ciągnąc za rękaw czerwonego swetra. – Kto przyszedł z Naruto? – zapytał, nie mogąc się powstrzymać. Sakura obróciła się w jego stronę, a potem spojrzała na salę. Dopiero teraz dostrzegła Uzumakiego.

- A… to Gaara, młodszy brat Temari – odszepnęła.

Naruto jakby wyczuł, że jest obserwowany, bo spojrzał w stronę stolika ich paczki, uśmiechnął się szeroko tak, jak to tylko on potrafił i uniósł rękę, machając. Jednak po sekundzie uśmiech zamarł mu na wargach, a potem przygasł, a machająca dłoń zatrzymała się – Naruto dostrzegł siedzącego wśród znajomych Sasuke i ich oczy spotkały się. Sasuke zdążył już zapomnieć, jak cudowny był ten błękit, który niegdyś uwielbiał. Jak jasne były jego włosy, jak cholernie dobrze wyglądał nawet w takim zwykłym swetrze i dżinsach.

Szok jednak nie trwał długo, bo Naruto zaraz wziął się w garść, znów uśmiechnął szeroko i już nie patrząc na Sasuke, objął Gaarę ramieniem i pociągnął go w stronę ich stolika.

- Cześć wszystkim! – zawołał Uzumaki wesoło, a znajomi przy stoliku ucichli na chwilę.

- Naruto! – odezwały się liczne ucieszone głosy, bo Naruto zawsze był wśród znajomych bardzo lubiany. Uzumaki uścisnął kilka wyciągniętych rąk, podobnie ten cały Gaara, i ta dwójka usiadła na krzesłach po drugiej stronie stolika. Sasuke spojrzał w oczy Naruto, a gdy ten to dostrzegł, skinął głową. Sasuke odwzajemnił to skinienie i udał, że jest niesamowicie pogrążony w rozmowie z Sakurą i Lee, choć mało go interesowała opowieść Rocka, jak to się stało, że w końcu zdobył Sakurę.

Ostatni przy stoliku pojawił się Chouji, niosąc długą deskę, na której umieszczone było kilkanaście kufli piwa. Cała ekipa zakrzyknęła w zachwycie i każdy sięgnął, by uwolnić przyjaciela od tego balastu. Sasuke wziął jeden z kufli, akurat ten wypełniony ciemnym piwem.

- Zaraz zacznie się świąteczne karaoke! – powiedział Chouji, podając pustą deskę jednej z mijających ich stolik kelnerek. – Tata zaraz je zapowie, kto chce, niech się zapisuje! O, Sasuke! – powiedział nagle, dostrzegając Uchihę. Wychylił się przez stolik i uścisnął mu rękę. – Cześć, dawno cię nie widziałem.

- Cześć – odpowiedział Sasuke. – Dawno mnie tu nie było, ale jestem… pod ogromnym wrażeniem. Niejeden pub w stolicy może się schować.

Chouji machnął ręką.

- To zasługa rodziców i tradycji – powiedział. – No i mojej żony, to ona chciała rozbudować pub no i mamy, drugą salę.

- A gdzie ona jest? – zainteresował się Sasuke.

- Jest w ciąży – szepnęła mu na ucho Sakura. – Za kilka dni rodzi…

- Gratulacje! – zawołał Sasuke, na co Chouji uśmiechnął się szeroko.

- Ale co takie nudy! – zawołał nagle Naruto, a wszyscy zwrócili na niego uwagę. Naruto wzniósł swój kufel w górę. – Za spotkanie! – zawołał, a wszyscy wznieśli toast i zaczęli się stukać swoimi kuflami, a potem pić.

Impreza rozkręcała się. Niedługo potem tata Choujiego zapowiedział rozpoczęcie karaoke i kilka osób z sali poszło się zapisać. Chłopaki namówili Sasuke, by z racji przyjazdu i faktu, że od lat go nie widzieli, postawił wszystkim kolejkę. Nie miał nic przeciw temu. Później, pijąc trzecie piwo, z jednej dużej rozmowy przy stoliku towarzystwo podzielił się na mniejsze grupki. Sasuke rozmawiał z Shikamaru o stoku narciarskim rodziny Nara, zerkając raz po raz na Naruto, który szeptał coś do tego Gaary, nie interesując się resztą świata.

- Nie są razem – powiedział nagle Shikamaru. Sasuke nie zrozumiał, podniósł więc nieco głowę i spojrzał na kumpla, a ten kiwnął lekko swoją głową w stronę Uzumakiego, który nie zwracał na nich najmniejszej uwagi.

- Nie są razem – powtórzył.

- Nie obchodzi mnie to – odpowiedział Sasuke lodowatym tonem, a potem schował swoje zmieszanie za kuflem piwa. Nie przypuszczał, że było widać, że zerka na Naruto. Nie chciał, by ktokolwiek to widział, a tym bardziej sam Uzumaki.

- Jasne – prychnął kpiąco Shikamaru.

- Idę do kibla – powiedział Sasuke i wstał od stolika. Przeprosiwszy kilku siedzących mu na drodze przyjaciół w końcu się wydostał zza stołu i lawirując między gośćmi pubu, udał się w stronę toalet. Na scenie jakaś dziewczyna śpiewała „Last Christmas”, fałszując lekko, ale nikomu to nie przeszkadzało, bo wszyscy dookoła śpiewali razem z nią. Jeden stolik kibicował szczególnie żywo, wiec Sasuke domyślił się, że to jej bliscy czy tam przyjaciele.

Dotarł w końcu do toalet i wszedł do męskiej łazienki. Ta jak to przeważnie męska, była pusta. Stanął przy pisuarze, odlał się a potem podszedł do umywalki, by opłukać dłonie. Wtedy to drzwi toalety otworzyły się, Sasuke odruchowo spojrzał w lustro nad umywalką i w jego odbiciu dostrzegł wchodzącego do środka Naruto.

Na chwilę zamarł, Naruto jednak nie wyglądał na zaskoczonego. Niebieski, ciepły sweter podkreślał kolor jego oczu, czarne dżinsy opinały uda. Sasuke przełknął ślinę, ale nie tracąc opanowania, podszedł do wiszącego na ścianie pojemnika na papierowe ręczniki, urwał kilka płatków i wytarł dłonie.

- Cześć – odezwał się nagle Naruto, zwracając do niego.

- Cześć – odpowiedział Sasuke. Czuł się dziwnie, rozmawiając z Naruto. Nie robił tego od lat. Ostatni raz widział go chyba z dwa lub trzy lata temu, na Bożonarodzeniowym Jarmarku, kiedy był w domu na święta, ale to było przelotem, tylko wymienili wtedy spojrzenia i kiwnęli sobie głowami. Naruto był wtedy ze swoją rodziną, Sasuke ze swoją. W dodatku Uchiha przyjechał wtedy w domu tylko na święta, dotarł do Konohy w wigilię rano i wyjeżdżał w drugi dzień świąt w nocy. Od lat tak robił, aby tylko unikać… wszystkiego, co wiązało się z Konohą.

- Co… co u ciebie słychać? – zapytał Naruto, przyglądając mu się uważnie. Wszyscy podczas tej wizyty przyglądali mu się uważnie, jakby go oceniali, sprawdzali, na ile się zmienił, a na ile nie.

Sasuke wzruszył ramionami.

- Po staremu, wszystko dobrze. A u ciebie?

- Też. Dawno cię nie było w miasteczku, wielki świat aż tak bardzo cię pochłonął?

- A ty już całkowicie przyrosłeś do tego miejsca – odpowiedział Sasuke zaczepnie. Nie chciał słuchać Naruto i tego, jak Uzumaki go obwinia. Wyjechał, koniec i kropka.

Naruto uśmiechnął się lekko.

- Może? – odpowiedział, wkładając ręce do kieszeni. – Na długo jesteś?

- Do końca roku. Wyjadę w styczniu – odrzekł, nie bardzo wiedząc, do czego Uzumaki zmierza. Blondyn niepewnie przestąpił z nogi na nogę.

- To może jeszcze uda nam się pogadać, co? Dziwnie mi kiedy… kiedy nie utrzymujemy kontaktu… Minęło przecież tyle lat…

Sasuke odetchnął głęboko, nie bardzo wiedząc, co zrobić. Nim zdążył odpowiedzieć, drzwi toalety otworzyły się ponownie i do środka weszło dwóch roześmianych, zataczających się kolesi, którzy ewidentnie poszaleli z alkoholem. Atmosfera jakoś się popsuła, Sasuke ruszył w stronę drzwi.

- Tak, może znajdę trochę czasu – powiedział jeszcze do Naruto i opuścił łazienkę.

Gdy wrócił do stolika, kilku znajomych spojrzało na niego dziwnie. Większość zapewne zorientowała się, że Naruto poszedł za nim do łazienki i teraz próbowali domyślić się, co się tam wydarzyło. Sasuke nie odezwał się nawet słowem, tylko sięgnął po piwo i wypił duszkiem ponad połowę.

Niedługo później do stolika wrócił Naruto, ale nie spojrzał już na Sasuke, tylko zajął się rozmową z Gaarą. Na scenie ku zdumieniu Sasuke, śpiewała Hinata, jakaś spokojną kolędę, a zachwycony Kiba stał pod sceną i wlepiał w nią zakochane spojrzenie. Sala bujała się w rytm spokojnej melodii, niektórzy się przytulali i wyglądało na to, że atmosfera z głośnej imprezy zmieniła się na czysto świąteczną i miłą.

- Gadaliście? – zapytała cicho Sakura, szepcząc mu wprost do ucha. Sasuke pokręcił głową.

- Nie twój interes – odpowiedział jednak, co spowodowało, że panna Haruno prychnęła głośno.

- Naruto i tak mi wszystko powie! – odrzekła jednak. Sasuke wzruszył tylko ramionami, jakby chciała powiedzieć, że to już nie jest jego sprawa.

Była jednak. Cholernie była i do tej pory nie mógł wyjść z szoku, że Naruto się do niego odezwał. Nie rozmawiali przecież odkąd Sasuke się wyprowadził, nie utrzymywali żadnego innego kontaktu. Gdy Sasuke zaglądał do Konohy i gdzieś tam przez przypadek spotykał Naruto, czy to w supermarkecie, czy w kościele, czy na tamtym Jarmarku, to tylko na siebie spoglądali. Odkąd skończyli studia kiwali sobie głowami na „cześć” i tyle. To były pierwsze słowa, jakie wypowiedzieli do siebie od lat i Sasuke z zadowoleniem stwierdził, że nie zapomniał tego głosu i tej charakterystycznej chrypki, z jaką mówił Naruto. Ten głos rozpoznałby wszędzie i o każdej porze.

 

1 komentarz:

  1. Hejeczka,
    wspaniale, ojć coś poważnego musiało się wydarzyć miedzy Naruto i Sasuke, że nie rozmawiają ze sobą i widać że przyjaciele bardzo są ciekawi co teraz kiedy pojawił się Uchiha...
    weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń