Hej! Przepraszam za taką dłuższą nieobecność, ale moja praca dała mi w kość. Teraz jednak powinno być już spokojniej :-)
Zapraszam do czytania:
*
Leżeli nago na łóżku, przytuleni
do siebie. Naruto wciąż jeszcze odtwarzał w głowie wydarzenia sprzed mniej
więcej godziny, natomiast Sasuke, przytulony do jego boku, chyba lekko przysypiał.
Jeszcze chwilę temu palec Czarnuszka krążył wokół jego prawego sutka, teraz
jednak zamarł. Jeszcze chwilę temu całowali się i szeptali do siebie takie
słówka, że uszy Naruto wciąż były czerwone. Sasuke miał teraz zamknięte oczy,
na ustach błąkał mu się delikatny uśmiech.
Naruto nie mógł oderwać od
niego oczu. Chłonął widok bladej twarzy, okolonej czarnymi włosami, widok jego
nagiego ciała, tak cholernie seksownego, że nawet w snach by sobie takiego nie
wymarzył. Nie mógł uwierzyć, że ten facet, taki
facet, był teraz tu z nim, nago w łóżku, po całkiem udanym jak na pierwszy raz seksie.
Naruto cholernie się stresował.
Bał się jak jasna cholera, że mu nie stanie, albo że opadnie w trakcie, bo
przecież u niego tam na dole nie wszystko funkcjonowało tak dobrze, jakby tego
pragnął. Był… zaskoczony, ale w ten dobry sposób, że poszło tak… gładko. I czuł
to wszystko, o rany, ale jak czuł! Nie spodziewał się tego!
Oczywiście, nie było to czucie
w normalnym rozumieniu tego słowa, na pewno nie czuł tego tak, jak czuł Sasuke,
ale… ale i tak było przyjemnie. Zajebiście przyjemnie. Nigdy by nie
przypuszczał, że będzie mu tak dobrze. Niby rozmawiał o tym po wypadku z
różnymi psychologami, a nawet z panem Asumą, ale jakoś tak nie wierzył, nie był
pewien, czy tylko go pocieszają, czy jednak mówią prawdę. Gdy sam siebie
dotykał, nie przynosiło to zbyt dobrego efektu, nie lubił tego robić. Natomiast
dotyk Sasuke doprowadzał go do szaleństwa. Nigdy by nie przypuszczał, że ma tak
wrażliwe uszy czy szyję. Pocałunki Czarnuszka wprawiały go w drżenie, dosłownie
dygotał, gdy chłopak dotykał jego brzucha czy torsu. Widok nagiego Sasuke
podniecił go bardzo mocno, wszystko co się działo, było niesamowite. Miał
wrażenie, że mógłby dojść od samego patrzenia.
No i orgazm. To było… boskie i
wyzwalające. Intensywnego uczucia, jakiego doświadczył, nie mógł z niczym
porównać. Poczuł to fizycznie, ale i psychicznie, jakby doznał szoku, ale w
pozytywnym znaczeniu. Trochę się na początku zmieszał, bo Sasuke ewidentnie się
dopiero rozkręcał, a on już skończył, ale jakoś udało mu się zakończyć wszystko
w sposób satysfakcjonujący również Czarnuszka. Zależało mu, żeby Sasuke był
zaspokojony. W kółko o tym myślał, co będzie, kiedy dziś w nocy zbliżą się do
siebie, a u niego organizm nie zagra tak jak trzeba. Wiedział przecież, że
Uchiha ma doświadczenie. Nie chciał go rozczarować.
Odetchnął, lekko unosząc głowę,
by spojrzeć w dół. Nagi Sasuke leżał z głową na jego ramieniu, przytulony do
jego boku, jedną nogę przerzuconą miał przez udo Naruto. Uzumaki ostrożnie
pogłaskał go po perfekcyjnym pośladku i uśmiechnął się do siebie.
Cholera, spał nago z nagim
Sasuke. O cholera!
- Co jest…? – wymruczał zaspany
Sasuke, czując ruch. Naruto zamarł.
- Przykryję nas – szepnął, co
Czarnuszek przyjął z pomrukiem aprobaty. Naruto ostrożnie sięgnął ręką na bok,
po skołtunioną kołdrę, a następnie naciągnął ją na nich. Potem objął Sasuke
mocniej i w takiej pozycji zasnęli.
Rankiem Naruto obudziło jakieś
trąbienie za oknem. Gdy otworzył oczy, pierwszą rzeczą, jaką spostrzegł, był
oczywiście Sasuke, wciąż przytulony do jego boku. Wyglądało na to, że obaj nie
kręcili się we śnie, tylko budzili w takich pozycjach, w jakich zasypiali.
Czarnuszek był roztrzepany, jakby miał na głowie ptasie gniazdo, a nie włosy.
No i miał zarumienione policzki.
Naruto uśmiechnął się do siebie
na ten widok, musiał jednak wstać i udać się do łazienki, jeżeli nie chciał
żadnej katastrofy. Po nocy musiał opróżnić pęcherz, zanim ten postanowi
opróżnić się sam. Nienawidził wstawać rano i zawsze się lenił, jeśli nie czuł
żadnej potrzeby, ale teraz niestety musiał do toalety.
- Czarnuszku… - szepnął więc
cicho, poruszając ramieniem. Sasuke zamruczał coś przez sen. – Czarnuszku,
pobudka…
Sasuke w końcu otworzył oczy.
Przez chwilę na niego patrzył, a potem przetarł twarz i uśmiechnął się.
- Dzień dobry… - wyszeptał z
chrypką. Na ten dźwięk kręgosłup Naruto nawiedził dreszcz, a przynajmniej do
tego miejsca, do którego go czuł. Uzumaki westchnął drżąco.
- Muszę wstać do łazienki –
wyjaśnił.
- Na pewno? – zamruczał Sasuke
i poruszył się, chyba ocierając się o jego nogę, ale Naruto oczywiście tego nie
poczuł. Myśl, że Sasuke mógł mieć poranną erekcję, wywołała kolejny dreszcz.
- Na pewno… ale zaraz wrócę… -
odpowiedział. Sasuke zaśmiał się, a potem odsunął, by zrobić mu miejsce. Naruto
podciągnął się na rękach i usiadł, odgarniając włosy, a potem wyciągnął rękę i
sięgnął po swój wózek, przyciągając go bliżej łóżka. Sasuke obserwował go,
zawinięty w kołdrę.
Naruto w końcu przesiadł się na
wózek i pojechał do łazienki. Załatwienie podstawowych potrzeb fizjologicznych
zajmowało mu nieco więcej czasu niż przeciętnemu człowiekowi, potem jeszcze
postanowił się umyć, bo trochę się kleił. Wczoraj użyli nawilżanych chusteczek,
by ogarnąć się przed snem, ale one nie były tak dobre, jak woda i pachnący żel
pod prysznic.
Kiedy już był ogarnięty i miał
umyte zęby, wrócił do pokoju. Sasuke spał na jego łóżku, zawinięty w kołdrę jak
w naleśnik. Naruto zaśmiał się cicho na ten widok, ubrał, sprzątnął z biurka
zmięte chusteczki i zużytą gumkę, a potem opuścił pokój, by na dole zrobić
jakąś kawę i śniadanie.
Sasuke musiał wyczuć, że został
sam, bo woda w czajniku nie zdążyła się jeszcze zagotować, a Naruto usłyszał z
góry szum wody, oznaczający, że Sasuke korzysta z łazienki. Wyciągnął z lodówki
jakaś sałatkę, wędlinę, z chlebaka pieczywo, a potem, gdy woda się zagotowała,
zalał dwa kubki kawy. Sasuke wszedł do kuchni w momencie, kiedy śniadanie było
już gotowe.
- Cześć… - wymruczał,
podchodząc do niego. Naruto wyciągnął rękę i złapał go za dłoń, a wtedy Sasuke
się pochylił i go pocałował. Uzumaki oddał czule ten pocałunek, wyczuwając smak
swojej własnej pasty do zębów.
- Cześć… - odpowiedział. Sasuke
wyprostował się, rozejrzał, a potem uśmiechnął.
- Czym sobie zasłużyłem na
śniadanie? – zapytał, siadając przy stole. Naruto zachichotał.
- No nie wiem, nie wiem… Może
mam nadzieję, że się za śniadanie odwdzięczysz?
Sasuke parsknął.
- Na kuchennym stole czy w
sypialni? – zapytał zaczepnie. Naruto zastanowił się.
- Mama by mnie zabiła za
kuchenny stół – rzekł w końcu, co u Sasuke wywołało wesoły śmiech.
- Racja – przyznał Czarnuszek,
sięgając po swoją kawę. Naruto wiedział, że Sasuke woli ją czarną i mocną, w
przeciwieństwie do niego.
Zaczęli jeść, patrząc na siebie
z wypiekami na policzkach. Naruto, widząc Sasuke, znów zaczął odtwarzać w
głowie wydarzenia z minionej nocy. Słodki głos jęczącego Czarnuszka odbijał mu
się echem w głowie. Dobrze, że byli sami w domu, bo te jęki na pewno byłyby
słyszalne przez ściany.
- O której będzie twoja
rodzina? – zapytał Sasuke między jednym gryzem kanapki a drugim. Naruto
wzruszył ramionami.
- A bo ja wiem, pewnie
popołudniu, jak tata przetrzeźwieje – odpowiedział. – Wiesz, jak jadą do babci
Tsunade i Jiraiyi, to zawsze się to kończy małą popijawą. A pewnie będą tam i
inni znajomi, więc… no sam wiesz. Naruko się tylko tam sama wynudzi, bo ona
praktycznie nie pije.
Sasuke pokiwał głową, pijąc
kawę z kubka w czarne i złote gwiazdki, który już praktycznie do niego należał.
Kubków było sześć i jeden, w grafitowe i różowe gwiazdki, wciąż nie miał
właściciela.
Zjedli śniadanie, a potem
wrócili do pokoju Naruto, gdzie jak zawsze rozsiedli się na łóżku. Uzumaki
włączył cichą, świąteczną muzykę. Niby mieli sobie pogadać, ale rozmowa szybko
zamieniła się w pocałunki, a pocałunki w pieszczoty. Ostatecznie skończyli
ponownie nadzy i choć nie poszli na całość, bo Sasuke twierdził, że czuje dyskomfort
w dolnych partiach ciała, to sprawili sobie nawzajem dużo przyjemności. Naruto
był w szoku, jak normalnie to w tych sprawach u niego funkcjonowało, mimo że
był ograniczony ruchowo. Okazało się jednak, że jego ograniczenia w ogóle im
nie przeszkadzają, właściwie, Sasuke zdawał się ich nie zauważać. Jego
pocałunki i pieszczoty, ba, sam widok jego ciała doprowadzał Naruto do
szaleństwa.
Po wszystkim znów po prostu
leżeli, przytuleni do siebie. Naruto patrzył w sufit, przegarniając palcami
czarne włosy Sasuke, który pomrukiwał, zadowolony. Naruto, gdy pierwszy raz
spotkał Sasuke, nigdy by go nie posądził o bycie takim słodkim i
przytulaśnym. Teraz, kiedy już go znał
bardzo dobrze, takie zachowanie doskonale do Czarnuszka pasowało.
- Niedługo będziemy musieli się
ogarnąć, bo moi rodzice wrócą – odezwał się po jakimś czasie.
- Uhum… - wymruczał Sasuke, co spowodowało, że Naruto
miał ochotę parsknąć śmiechem. Czarnuszek zachowywał się zupełnie jak kot.
- I Naruko… Ta zołza pewnie
zaraz by tu przylazła.
- Mmmm…
Naruto w końcu zaśmiał się i podrapał Sasuke po
karku.
- Czarnuszku, delikatnie
sugeruję ci, że naprawdę czas się ubrać – powiedział rozbawiony. Sasuke
przeciągnął się.
- Słyszę i cię ignoruję, nie
widać? – odpowiedział, uśmiechając się. Naruto znów się zaśmiał, pochylił i
ucałował jego usta. Sasuke oddał leniwy pocałunek, a następnie usiadł,
przegarniając włosy.
- Niech ci będzie, możemy się
ubrać – westchnął, przeciągając się po raz kolejny, a Naruto obrzucił go
spojrzeniem, nie mogąc się powstrzymać. Mógłby patrzeć na Sasuke przez cały
czas, w ogóle nie odrywać od niego oczu.
Doprowadzenie się do porządku
nie zajęło im dużo czasu. Potem okazało się, że obaj są głodni, więc zeszli na
dół, by coś sobie odgrzać z jedzenia, które mama Naruto przygotowała na święta. Żeby nie siedzieć w
ciszy, przenieśli się z talerzami do salonu i włączyli telewizor. Akurat leciał
jakiś świąteczny film, wiec było dość przyjemnie, tym bardziej, że Naruto
zapalił światełka na choince. Po posiłku zalegli na kanapie z butelką wina i
tuląc się do siebie, dalej oglądali telewizję.
Mniej więcej przy drugim
kieliszku do ich uszu dotarł dźwięk otwieranych drzwi. Obaj obejrzeli się za
siebie i wkrótce w drzwiach do salonu pojawiła się mama Naruto.
- Cześć chłopaki! – zawołała,
odwijając się z szalika i rozpinając płaszcz. – A co tak siedzicie po ciemku? –
zapytała. Naruto wywrócił oczami.
- Choinka się pali –
odpowiedział mamie.
- Choinka się świeci – poprawił
go Sasuke, a Uzumaki drugi raz wywrócił oczami.
- Nasza choinka nie jest
radioaktywna i się nie świeci, świecą się lampki na niej…
Mama wyglądała na rozbawioną
ich wymianą zdań, kiedy machnęła ręką.
- Mniejsza o większość! –
zawołała. Obok niej stanął tata, zaglądając z ciekawością do salonu.
- Cześć – powiedział. – Co tam
ciekawego oglądacie?
- A co to, wywiad środowiskowy?
– odpowiedział rozbawiony Naruto. Jeśli jego rodzice się spodziewali, że
zastaną ich w jakiejś krępującej sytuacji, to się bardzo rozczarowali. Naruto
do takiej sytuacji nie miał zamiaru dopuścić. Już wystarczyło tego wtykania
nosa rodziców w jego sprawy. – Gdzie Naruko?
- Poleciała na górę wziąć
prysznic – odpowiedziała mama. – Jedliście coś, zrobić wam coś na ciepło?
- Jedliśmy, mamo – odpowiedział
Naruto. Spojrzał na Czarnuszka. – Jesteś głodny?
- Nie - odpowiedział Uchiha z lekkim uśmiechem na
twarzy.
- To ukroję nam ciasta. Minato,
otwórz jeszcze jedno wino – zwróciła się do męża, a ten przytaknął ochoczo i
oboje odeszli. Naruto, korzystając z ich nieobecności, dał Sasuke szybkiego
całusa.
- No to teraz już koniec ze
słodkim sam na sam… - wymruczał.
- Cóż, ciasto twojej mamy czy
seks…? Hmmm, trudny wybór… - odrzekł Sasuke, za co Naruto trzepnął go
delikatnie przez głowę.
- Drań! – oznajmił, co u Sasuke
wywołało chichot.
Niedługo potem wrócili rodzice
Naruto. Tata przyniósł butelkę wina i dwa kieliszki, a mama paterę ciasta. Rodzice
usiedli na dwóch fotelach akurat w momencie, kiedy skończył się film, wiec tata
sięgnął po pilota, żeby poszukać czegoś do oglądania. Za oknem zrobiło się już ciemno,
bo zbliżała się osiemnasta. Naruto obejmował ramiona Sasuke, który wcinał
sernik, upieczony prze mamę Uzumakiego.
Dla Naruto mogłoby tak zostać
już zawsze – jego rodzina, Sasuke i on. Siedzieli sobie przy choince, jedli
ciasto, popijali wino i cieszyli się ze wspólnych świąt.
Naruko pojawiła się po
kilkunastu minutach, ubrana w czarne dresowe spodnie i koszulkę z nazwą
jakiegoś zespołu i rysunkami czaszek. W dłoni trzymała kubek herbaty, władowała
się na kanapę obok Naruto i podkulając nogi pod siebie, przyłączyła do
wspólnego oglądania telewizji i rozmowy.
Siedzieli tak dobre dwie
godziny, druga butelka zamieniła się w trzecią, a trzecia w czwartą. Film,
który włączył tata, był nawet ciekawy, więc nie było nudno. Co prawda Naruto
wolałby być sam na sam z Czarnuszkiem, ale z drugiej strony wiedział, że teraz,
po tym wszystkim, będą mieć masę czasu na spędzanie go razem. Rodzina też była
ważna, mamie najwyraźniej zależało, by w święta pobyli trochę wszyscy razem.
Zerkała na niego i opierającego się o jego ramię Sasuke z nieukrywanym
zadowoleniem. Kiedy Naruto pogłaskał Sasuke po głowie, aż zaświeciły jej się
oczy.
Czas minął bardzo szybko i
zrobiło się późno. Mama zaczęła sprzątać kieliszki, a Sasuke spojrzał na niego.
- Na mnie już pora – mruknął,
wyciągając telefon. – Zamówię sobie Ubera.
- Musisz jechać? – zapytał
Naruto cicho. Tata skakał po kanałach, udając, że ich nie słyszy, mama była w
kuchni a Naruko poszła do swojego pokoju.
- Też mam dom, poza tym nie
wziąłem więcej ubrań – odszepnął Sasuke i cmoknął go szybko w usta mimo
obecności taty w salonie. – Spotkamy się jutro i pojutrze i kolejnego dnia…
- Jak dobrze, że do Nowego Roku
mamy wolne – westchnął Naruto. Sasuke spojrzał na swój telefon, a potem zaklął
cicho. – Co jest? – zapytał Uzumaki.
- Nie ma żadnego dostępnego
Ubera…
- Święta są – wtrącił się tata.
– Na pewno dużo osób zamawia…
- Spróbuję taksówkę – mruknął
Sasuke i znów zaczął coś klikać w telefonie. – Cholera, tu też mi od razu odrzucili
zlecenie…
- Poczekaj trochę – poradził mu
Naruto, śmiejąc się cicho. – Za godzinę pewnie będzie mniejszy ruch…
- Albo większy – mruknął
Czarnuszek. – Napiszę do Itachiego, może jest na mieście?
Sasuke zaczął pisać sms-a, a
Naruto zwrócił się do ojca.
- W razie co Sasuke może zostać
na noc? – zapytał niewinnie. Tata zerknął na niego dziwnie i chyba mu lekko
policzki poczerwieniały, ale Naruto nie był pewien, czy to nie odbicie światła
z choinkowych lampek.
- Jasne – odpowiedział jednak, wzruszając
ramionami. Od strony Sasuke do uszu Naruto dotarł dźwięk przychodzącej
wiadomości.
- Itachi mi napisał, że po mnie
przyjedzie – powiedział wesoło Czarnuszek. Naruto westchnął z rezygnacją. Już
miał nadzieję, że Sasuke zostanie na kolejną noc. Musieliby być bardzo cicho,
ale z drugiej strony to mogłoby być dość ekscytujące.
- Ech, no jak wolisz –
powiedział, co spowodowało, że Sasuke rzucił mu rozbawione spojrzenie. Tata
odłożył pilota i wyszedł, zostawiając ich samych w salonie. Wyglądało na to, że
skumał, że chcieliby na chwilę zostać sami, a może po prostu miał dosyć
atmosfery w salonie, kiedy siedział sam z nimi dwoma. Naruto przybliżył się do
Czarnuszka i pocałował go po raz kolejny. Nie miał dość ust Sasuke, mógłby się
od nich nie odrywać nawet na chwilę.
Sasuke zaśmiał się cicho.
- Jutro znowu się widzimy –
przypomniał.
- Masz szczęście, inaczej bym
cię zamknął w moim pokoju – odpowiedział Naruto. Sasuke znów się zaśmiał.
- Dopiero wtedy bym się darł… -
rzekł. Znów się pocałowali.
- Mój tata chyba nas specjalnie
zostawił samych – szepnął Naruto, kiedy oderwali się od siebie.
- Miło z jego strony. Trochę
mnie przerażał wzrok twojej mamy…
- Mnie też…
Obaj parsknęli śmiechem. Sasuke
dostał kolejnego sms-a.
- Itachi już wyjeżdża –
powiedział, odczytawszy wiadomość. Wsadził telefon do kieszeni, Naruto objął go
mocniej i wrócili do poprzedniej czynności, czyli całowania.
Przerwał im dopiero dzwonek do
drzwi, który rozbrzmiał w całym domu i przyprawił Naruto o mini zawał. Tak się
zapomnieli, że spędzili całe dwadzieścia minut na obściskiwaniu się na kanapie.
Ten czas minął tak szybko, że Naruto nawet tego nie zauważył.
Sasuke poderwał się z kanapy.
- Cholera, to Itachi! –
zawołał, a Naruto zachichotał.
- Przyciągnij mi wózek –
powiedział, wyciągając rękę. Sasuke przyciągnął mu pojazd, a Naruto przesiadł
się na niego i obaj skierowali się w stronę drzwi frontowych. Sasuke miał nieco
roztrzepane włosy, ale Naruto nie miał zamiaru go o tym informować.
Gdy znaleźli się na korytarzu,
zastali Itachiego, stojącego na wycieraczce przy drzwiach frontowych, oraz
mamę, która z nim rozmawiała. Naruto wcale nie miał ochoty żegnać się z Sasuke,
ale wyglądało na to, że nie ma wyjścia. Itachi przyjechał, więc Sasuke musiał
wrócić z nim do domu.
- Może wejdzie pan na herbatę?
– zapytała Kushina Itachiego, ale ten potrząsnął głową.
- Nie, dziękuję – odpowiedział
uprzejmie brat Sasuke, spoglądając na nich i szczerząc wesoło zęby. – Sasuke, a
co ty taki roztrzepany?! – zapytał natychmiast. Czarnuszek zaraz sięgnął rękami
do swoich włosów i przeczesał je palcami, spoglądając ze złością na Naruto
- A co cię to interesuje?! –
warknął do brata. Naruto zachichotał, a jego mama wywróciła oczami, wycofując
się.
- Miło było pana poznać –
powiedziała do Itachiego, ruszając w stronę kuchni.
- Panią również – odparł
starszy Uchiha i znów z uśmiechem spojrzał na brata.
- Już się już ubieram i możemy
jechać – powiedział Sasuke, schylając się po swoje buty, aby założyć je na
stopy.
- Nie pali się – odpowiedział
Itachi. Przeniósł swoje spojrzenie na Naruto. – W końcu się widzimy –
powiedział wesoło, wyciągając rękę, a Naruto ją uścisnął. – Sasuke powinien cię
częściej do nas przywozić!
- Jestem tego samego zdania –
odpowiedział Uzumaki. Sasuke tymczasem założył na siebie buty i płaszcz,
zawiązał szalik pod szyją i naciągnął czapkę.
- Jestem gotowy! – oznajmił.
- A plecak? – przypomniał sobie
Naruto, co spowodowało, że Sasuke zrobił głupią minę. Uzumaki zaśmiał się.
- Choler, jest w twoim pokoju!
– powiedział Czarnuszek, pochylając się, by ponownie zdjąć buty.
- Zaczekaj – powstrzymał go
Naruto. – Zadzwonię do Naruko, żeby go przyniosła na dół, jest w swoim pokoju…
Naruto wyciągnął telefon i
wybrał numer siostry. Ta odebrała po sygnale.
- Czego? – warknęła „uprzejmie”
jak zawsze.
- Siostrzyczko najmilsza,
najlepsza… - zaczął Naruto, oczami wyobraźni widząc, jak siostra przewraca
oczami na te słowa.
- Konkrety! – przerwała mu
Naruko. Naruto zachichotał, spoglądając na Czarnuszka, który zniecierpliwiony,
splótł ręce na torsie i przyglądał mu się z politowaniem. Itachi dalej stał na
wycieraczce i cierpliwie czekał.
- Sasuke założył już buty, a
zostawił plecak w moim pokoju. Zniesiesz go na dół? Bardzo ładnie proszę…
- A co dostanę w zamian? –
zapytała Naruko.
- Moją dozgonną wdzięczność? –
odparł niepewnie Naruto.
- Słabo…
- To nie wiem, dostaniesz co
chcesz… - zniecierpliwił się w końcu Uzumaki. – Przyniesiesz czy nie?
- Przyniosę – burknęła siostra,
a Naruto rozłączył się, kręcąc głową.
- Naruko słodka jak zawsze –
powiedział do braci Uchiha, chowając telefon. – Zaraz przyniesie ci plecak –
zwrócił się bezpośrednio do Czarnuszka, a ten skinął głową. Chwilę później we
trzech usłyszeli głośny tupot stóp na korytarzu na górze. Spojrzeli w stronę
schodów, na których pojawiła się Naruko, zbiegając szybko na dół z plecakiem
Sasuke w ręku.
- Oj, drogo mi zapłacicie za te
posyłki! – zawołała, gdy wypadła na korytarz. – Doma… gam… się…
Narutko urwała w pół słowa i
zamarła w pół kroku, gapiąc się na nich, jakby ich pierwszy raz w życiu
zobaczyła.
- Dawaj ten plecak, bo
Czarnuszkowi jest już pewnie gorąco – powiedział do niej Naruto, wyciągając rękę,
ale siostra nie zareagowała. Sasuke pacnął go ręką w ramię i głową wskazał
swojego brata, więc Naruto zerknął na Itachiego i dostrzegł, że ten gapi się na
Naruko jakby zobaczył ducha. – Aaa… a wy się w ogóle znacie? To moja siostra, Naruko,
a to brat Sasuke, Itachi – przedstawił ich sobie.
Naruko ocknęła się, zbliżyła do
nich i niezbyt delikatnie wcisnęła Sasuke jego plecak w ręce. Potem wyciągnęła
dłoń w stronę Itachiego.
- Cześć – powiedziała. Itachi uścisnął
jej dłoń.
- Cześć – odpowiedział. Naruto i
Sasuke wymienili spojrzenia.
- Eeee… bo Itachi i Sasuke już
jadą… – odezwał się, na co siostra zmarszczyła brwi. Nie puszczała dłoni
Itachiego i on najwyraźniej też nie miał zamiaru jej puszczać.
- Jedziesz już? – zdziwiła się
siostra, zwracając bezpośrednio do brata Czarnuszka. – A może wejdzie na
herbatę?
Naruto już miał powiedzieć, że
Itachi dopiero co odmówił wejścia na herbatę, ale nie zdążył, bo Itachi z
entuzjazmem pokiwał głową.
- Z przyjemnością – powiedział i
zaczął ściągać z siebie kurtkę, przez co w końcu puścił dłoń Naruko. Po chwili
ta dwójka poszła w stronę kuchni, nie zwracając uwagi na nic i na nikogo. Naruto
znów wymienił z Czarnuszkiem zdumione spojrzenie.
- Eee… zakumałeś coś z tego? –
zapytał. Sasuke wzruszył ramionami, ściągnął z siebie czapkę i szalik i rzucił
je na szafkę obok.
- Kumam tyle, że mamy jeszcze
trochę czasu – odpowiedział, pochylając się nad Naruto. Ten objął go za szyję.
- To może chodźmy do mojego
pokoju – wyszeptał i pocałował go.
Pojawi się jeszcze epilog do tego opowiadania!
Bardzo fajny odcinek czekam na ciąg dalszy, pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńHmmm, nie wiem co napisać.
OdpowiedzUsuńMiły rozdział. Jako że to końcówka, taka pozytywna, to jest słodko i fajnie, bo takie rozdziały też się dobrze czyta i miło na serduszku się robi. Zastanawiałam się czy cudownym sposobem Naruto odzyska czucie, ale nie jest to tu potrzebne, bo fajnie pokazuje, że miłość przezwycięża wszystko
Nie, Naruto nie odzyska czucia nigdy, niestety. Chciałam, żeby ta końcówka właśnie była taka spokojna i miła.
UsuńAwwwww,Boziu, jak słodkoo~~ ☺☺🥰🥰🥰 UwU
OdpowiedzUsuńPrzecudny rozdział, zwłaszcza jako końcówka ❤❤❤
Ale cieszę się bardzo, że jednak będzie jeszcze epilog 😶😶😁😁
Kochana rób takie przerwy jakie potrzebujesz, CUDOWNIE że jesteś i piszesz! Rozdział był wspaniały, będę totalnie wracać do tego opowiadania (tak samo jak "Między nami nic nie było", nie jest dokończone ale ja i tak je w kółko czytam od początku)
OdpowiedzUsuńW końcu!! W końcu się spotkali po tylu rozdziałach!
OdpowiedzUsuńHejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, zastanawiam się jakie myśli przelatują przez umysł Sasuke po takiej ach nocy... i wygląda na to, że Sasuke nie przejmuje się że Naruko albo matka Naruto mogła by zobaczyć jego goły tyłek... och Naruko spotkala wreszcie tego swojego wymarzonego faceta ;) jeah...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia