niedziela, 13 lutego 2022

Epilog

 Cześć!

To już koniec tego opowiadania, ale nie martwcie się, wkrótce zaczniemy nową przygodę!

Zapraszam do czytania:

*

            Sasuke wysiadł z samochodu, podszedł do bagażnika, wyciągnął wózek Naruto i niosąc go, podszedł do drzwi pasażera. Te otworzyły się natychmiast, zaledwie się zbliżył, a uśmiechnięty blondyn wyjrzał na niego.

- Dawaj, dawaj! – pospieszył go, na co Sasuke wywrócił oczami. Naruto był w gorącej wodzie kąpany, jak zawsze się spieszył, zawsze się niecierpliwił i nieustannie pospieszał innych. Sasuke uwielbiał to w nim, tę nieustanną chęć działania i tę zaraźliwą radość, ale czasem blondyn był zwyczajnie męczący.

- Przecież już jesteśmy na miejscu – rzekł spokojnie, nie widząc sensu w uwijaniu się jak w ukropie.

- Ale ja się nie mogę doczekać! – zawołał Naruto, co u Sasuke w końcu wywołało uśmiech. Pokręcił głową.

- No już przecież stawiam – powiedział cierpliwie, rozkładając wózek. Naruto czym prędzej na niego usiadł, a Sasuke zabrał z tylnego siedzenia dwie ozdobne torebki, zamknął auto, złapał za rączki wózka i popchnął mężczyznę w stronę furtki, prowadzącej do jego rodzinnego domu. Śnieg dookoła trochę przeszkadzał, ale na szczęście ścieżka w stronę drzwi frontowych była odśnieżona. Zima w tym roku też dopisywała, natomiast rok temu było deszczowo i całkiem ciepło jak na grudzień.

Gdy dotarli do drzwi, Sasuke nacisnął dzwonek.

- No wchodźcie, wchodźcie, jest otwarte! – powiedziała natychmiast Kushina, otwierając im. Wyglądało na to, że widziała przez okno, że przyjechali i czekała na nich przy wejściu.

- No przecież wchodzimy! – zirytował się zaraz Naruto, a Sasuke, kręcąc głową, przepchnął wózek przez próg. Naruto i jego matka byli tacy sami, dokładnie ten sam charakter. Blondyn też zawsze tak na niego czatował przy drzwiach, gdy Sasuke do niego przyjeżdżał.

Dom pachniał jedzeniem, aż Sasuke zaburczało w brzuchu. W końcu on i Naruto nie mieli dziś wolnego, rano coś tam przegryźli na śniadanie, potem też tylko to, co udało im się chapnąć w międzyczasie. Obaj byli niesamowicie szczęśliwi, że nareszcie czekała ich kolacja i napełnienie żołądków.

Mama przywitała ich szybkimi całusami w policzki i pobiegła w stronę kuchni, a on i Naruto rozebrali się z kurtek i butów, a potem przemieścili do salonu.

Wyglądało na to, że przyjechali pierwsi. Stół jak zawsze zastawiony był jedzeniem, lampki na choince migotały wesoło, w powietrzu unosił się zapach świerku i pieczonej ryby, do żyrandola przyczepiona była gałązka jemioły. Sasuke podszedł do choinki i położył pod nią zakupione przez nich prezenty.

Do salonu wszedł ojciec Naruto.

- Chłopcy, dobry wieczór! – zawołał. Na sobie miał żółty fartuszek, nałożony na odświętną koszulę, w ręku trzymał półmisek pełen złocistych krokietów. Postawił go na stole, a potem uścisnął im dłonie. – Jak się macie? – zapytał.

- Całkiem dobrze – odparł Naruto wesoło, z głodem w oczach spoglądając w stronę zastawionego jedzeniem stołu. Sasuke także ślinka napływała do ust na ten widok i zapach, ale on przynajmniej potrafił się powstrzymać. Naruto natomiast wyglądał tak, jakby miał zamiar zacząć podjadać, gdy tylko wszyscy odwrócą od niego wzrok.

- Niebawem zaczniemy, jeszcze tylko… - Ojciec Naruto urwał, spoglądając w stronę okna. Oni także odwrócili się w tamtym kierunku, spostrzegając światła samochodu, który parkował przy ogrodzeniu niedaleko ich auta. Naruto podjechał do okna i odchylając lekko firankę, wyjrzał przez nie.

- O, ciężarówa przyjechała…! – oznajmił wesoło.

- Jak ty się wyrażasz! – zawołała natychmiast Kushina, wchodząc do salonu z wazą zupy w dłoniach. Podobnie jak mąż, wciąż miała na sobie fartuszek, tyle że czerwony, a pod nim ciemnozielony kostium. Postawiła wazę pośrodku stołu i natychmiast zaczęła rozwiązywać sznureczki od fartuszka. Jej mąż stanął za nią i pomógł jej w tym.

- Normalnie się wyrażam, szczerą prawdę mówię – odparł Naruto, nadal patrząc przez okno. – Toczy się! – ucieszył się, na co Sasuke jedynie wzruszył ramionami, gdy rodzice Naruto na niego spojrzeli. No co miał zrobić, że jego partner uwielbiał dogryzać swojej siostrze bliźniaczce. To był taki rodzaj więzi, że Sasuke nie miał zamiaru się między nich wtrącać. Poza tym Naruko jak nikt inny potrafiła sobie radzić ze swoim bratem.

Rodzice Naruto pozbyli się swoich fartuszków, a gdy zadzwonił dzwonek, Kushina pobiegła otworzyć. Chwilę później na korytarzu rozbrzmiały wesołe głosy reszty rodziny. Naruto okręcił się wózkiem stronę pokoju.

- O rany, jak mnie wszystko boli – jęknęła Naruko, wchodząc do salonu. – I to twoja wina! – warknęła nagle w stronę drepczącego za nią Itachiego, a ten uśmiechnął się wesoło.

- Tak, tak, kochanie – przytaknął potulnie długowłosy mężczyzna, uśmiechając się promiennie. – Cześć wszystkim! – zawołał na powitanie, machając jedną ręką. W drugiej trzymał niedużą paczkę, zawiniętą w kolorowy papier. Ubrany był w dżinsy, jasną koszulę i marynarkę. Długie włosy spiął w kucyk na karku.

Sasuke przyjrzał im się, bo dawno ani brata, ani szwagierki nie widział. Naruko obcięła ostatnio włosy – teraz sięgały jej zaledwie do podbródka, ale dzięki temu wyglądała bardzo uroczo, odmładzała ją ta zmiana. Miała na sobie granatową, luźną sukienkę z dużymi kieszeniami z przodu, która nie była w stanie ukryć jej wystającego brzucha.

- O, wieloryb dotarł! – zawołał wesoło Naruto, co jedynie spowodowało, że Naruko trzepnęła go na powitanie przez głowę. I to, jak zauważył Sasuke, wcale nie lekko.

- Jestem w ciąży! – warknęła siostra do brata. Naruto wywrócił oczami.

- Naprawdę, od kiedy? – zapytał, udając zdumienie.

- Od ośmiu miesięcy, był czas się już przyzwyczaić, głupku!

Wszyscy dookoła zaczęli się śmiać. Naruko zbliżyła się do Sasuke i przytuliła go na powitanie.

- Chociaż ty jeden jesteś normalny – powiedziała do niego, całując w policzek.

- Staram się – odpowiedział Sasuke z uśmiechem, odwzajemniając uścisk kobiety. Itachi uścisnął dłonie jemu oraz Naruto, przywitał się z teściem, a potem podszedł do choinki i tak jak Sasuke wcześniej, umieścił pod nim kolejne dwa prezenty – jedną dużą paczkę, którą wcześniej dostrzegł Sasuke, oraz jedną bardzo małą, którą wyjął z kieszeni marynarki.

- Czy możemy zacząć już jeść?! Niektórzy są głodni! – zawołał Naruto, co również wywołało ogóle rozbawienie. Wszyscy zbliżyli się do stołu. Kushina pogłaskała córkę po brzuchu, patrząc na nią z miłością w oczach. Itachi stanął obok swojej żony, obejmując jej ramiona, Sasuke i Naruto zajęli miejsca naprzeciw nich, zaś gospodarze, rodzice bliźniaków, u obu szczytów stołu.

- Moi kochani… – odezwał się Minato, a wszyscy na niego spojrzeli. Jeszcze nikt nie siadał, czekając, aż głowa rodziny się wypowie. Ojciec Naruto uśmiechnął się najpierw do swojego syna, potem do Sasuke, następnie do Naruko i  Itachiego, aż w końcu spojrzał na swoją żonę. – Spotykamy się razem podczas świąt już… - Minato zawahał się, więc inicjatywę przejął Naruto.

- Dziesiąty raz – podpowiedział ojcu, biorąc Sasuke za rękę. Dla nich był to szczególny moment, bo obchodzili swoją dziesiątą rocznicę. Rano, w łóżku, odpowiednio to uczcili.

- W przyszłym roku już w powiększonym gronie – wtrąciła się Naruko, kładąc obie ręce na swoim ogromnym brzuchu. Termin porodu miała wyznaczony na luty, wiec lada chwila spodziewali się nowego członka rodziny. Itachi pękał z dumy, gdy spoglądał na swoją żonę. Sasuke cieszył się jego szczęściem i miał zamiar być najlepszym wujkiem na świecie. Wiedział też, że Naruto ma podobne ambicje i już czuł ten dreszczyk rywalizacji, gdy będą się starać o względy nowego członka rodziny.

- Z tej okazji chciałbym złożyć wam… nam wszystkim życzenia, abyśmy spędzili te i wiele następnych świąt w takim szczęściu, jakie towarzyszyło nam do tej pory. Abyśmy wszyscy byli zdrowi, spełniali swoje marzenia i kochali się tak, jak przez te dziesięć lat…!

- Wesołych świąt! – wtrąciła się Kushina, a wszyscy powtórzyli po niej chórem:

- Wesołych świąt!

Następnie zaczęli się ściskać i składać sobie kolejne życzenia, aż w końcu zasiedli do wigilijnej kolacji. Sasuke czym prędzej sięgnął sobie po krokieta, ale nie był tak szybki jak Naruto, który momentalnie napełnił swój talerz gorącą zupą.

- Ależ jestem głodny! – zawołał przy tym blondyn, sięgając po łyżkę. – Nie miałem czasu nic dziś zjeść, tyle było pracy!

- Przecież mieliście wigilię w ośrodku… - zauważyła Naruko, przejmując od brata wazę z zupą. Sasuke sobie darował tę potrawę, wolał krokiety z grzybami.

- A myślisz, że ja miałem czas cokolwiek jeść, kiedy tak ogarniałem te wszystkie dzieciaki? – zapytał retorycznie Naruto między jedną łyżką zupy a drugą. – Chapnąłem coś tylko troszeczkę, ale żeby się najeść, to się nie najadłem!

- Pewnie było zamieszanie… - mruknęła Kushina, gestem zachęcając wszystkich, by napełniali swoje talerze. Naruto przytaknął, przełykając zupę.

- Ta, ale było też miło. Dzieciaki się bardzo zaangażowały, a wiecie, większość z nich nigdy nie miała takiej normalnej rodziny…

- Za to mają ciebie, Naruto – powiedział Itachi, patrząc jednocześnie, jak żona nalewa mu zupy na talerz.

- Nie podlizuj mu się, tylko jedz! – odezwała się do niego Naruko, odstawiając wazę. Wszyscy zaczęli się śmiać, natomiast Sasuke spojrzał z dumą na Naruto. Praca w Ośrodku Wychowawczym dla młodzieży nie była łatwa. Zajmowanie się trudnymi dzieciakami wywoływało wiele stresu, ale i satysfakcji. Naruto angażował się w ośrodek całym sobą, poświęcał dzieciakom wiele czasu i cały czas robił też jakieś dodatkowe kursy, aby być jak najlepszym w tym, co robił. Nawet, jeśli jako zastępca dyrektora ośrodka, miał też mnóstwo papierkowej roboty.

- A ty, Sasuke? Chociaż ty miałeś czas coś zjeść? – zainteresowała się Kushina. Wzruszył ramionami.

- Kanapkę zjadłem w południe – odpowiedział zgodnie z prawdą. Jego praca może nie była tak angażująca, jak praca Naruto, ale także miał urwanie głowy. Sam sobie był szefem, ale także sam musiał zapierdalać. Dopiero rozkręcał swoją firmę, więc starał się za trzech. Klientów, którzy zainteresowani byli marketingiem internetowym, było całe mnóstwo. Już miał masę roboty, a działał zaledwie od pół roku.

- A ja wziąłem wolne i dbałem dziś o swoją piękną żonę! – pochwalił się wszystkim Itachi, co spowodowało, że Naruko spojrzała na niego sceptycznie.

- Nikt cię o nic nie pytał – burknęła, a jej brat zachichotał.

- Naruko jest drażliwa przez tą ciążę bardziej niż nosorożec… - stwierdził Naruto, a kobieta rzuciła mu rozeźlone spojrzenie.

- A ty z każdym rokiem jesteś coraz głupszy – odpowiedziała. Rodzeństwo wypięło do siebie języki. Kushina skarciła ich wzrokiem, natomiast Minato zachichotał.

Resztę kolacji spędzili we względnym spokoju, nie poruszając już tematów związanych z pracą, a raczej te bardziej przyziemne, codzienne, w końcu święta były po to, aby odpocząć i spędzić je w rodzinnym gronie.

Kiedy każdy się najadł, Sasuke pomógł Kushinie wynieść brudne talerze, a potem przynieść ciasto i talerzyki do niego, a także kawę czy herbatę, co kto chciał.

- Och, mamo, jakie pyszności dla twojego ulubionego zięcia! – ucieszył się Itachi, nakładając sobie na talerz spory kawałek sernika.

- Sasuke jest moim ulubionym zięciem – odpowiedziała Kushina, na co Sasuke i Naruto parsknęli w swoje talerzyki. Itachi zrobił minę zbitego szczeniaczka i udał, że ociera łzę z oka.

- A-ale jako to? – zdziwił się teatralnie starszy z braci Uchiha. Sasuke zerknął na matkę swojego partnera, która puściła mu oczko. Naruko trzepnęła męża w ramię i powoli wstała z krzesła.

- Muszę się przejść – powiedziała z jękiem. – Jak ja bym już chciała urodzić… - stęknęła.

- Będę najlepszym wujkiem na świecie! – zawołał wesoło Naruto, nabierając na widelczyk spory kawałek ciasta czekoladowego.

- Ja będę najlepszym wujkiem na świecie – powiedział wyniośle Sasuke. Naruto parsknął.

- Chyba sobie kpisz! Ja będę mógł wozić małą na wózku, będziemy sobie robić wyścigi, jak zacznie chodzić w chodziku, i będziemy…

- A ja będę kupował jej najlepsze zabawki i najładniejsze sukienki…

- Cóż… - wtrącił się w ich dyskusję Itachi. – Jeden z was będzie spędzał z małą wieczory w poniedziałki, środy, piątki i niedziele, a drugi wtorki, czwartki i soboty i zobaczymy, którego mała wybierze. Co wy na to?

Rodzice Naruto zaczęli się głośno śmiać. Sasuke postukał się palcem w czoło.

- Ty już nie szukaj w nas darmowych opiekunek, Itachi – rzekł do brata. Itachi chciał coś odpowiedzieć, ale przerwał mu dzwonek telefonu. Wszyscy odwrócili się w stronę drepczącej po salonie Naruko, która wyciągnęła telefon z kieszeni. Dziewczyna spojrzała na wyświetlacz i skrzywiła się.

- Moja teściowa dzwoni na wideo – jęknęła.

- Mama? – Itachi wstał z krzesła i podszedł do żony, a cała reszta domowników… oczywiście podążyła za nim. Otoczyli Naruko ze wszystkich stron, zaglądając w wyświetlacz telefonu.

- No odbierz – zniecierpliwiła się Kushina. Naruko nacisnęła zieloną słuchawkę.

- Dzień dobry! – usłyszeli szczęśliwy głos Mikoto. Mama miała włosy spięte w kucyk, uśmiechała się szeroko. Sasuke odwzajemnił ten uśmiech, zaglądając w ekran telefonu ponad ramieniem szwagierki. W tle za mamą widział kawałek okna, otoczonego białą firanką, a przez to okno fragment plaży i oceanu. Jego rodzice, jak każdego roku, spędzali święta w cieplejszym miejscu.

- Wesołych świąt! – wykrzyknęli wszyscy chórem do telefonu.

- Och, wesołych świąt, wesołych! – odpowiedziała Mikoto, śmiejąc się. – Kochani, wszystkiego najlepszego! Jak się macie? Już jesteście po Wigilii?

- Tak mamo – odpowiedziała Naruko. – Właśnie zjedliśmy.

- Za rok się nie wywiniesz, Mikoto – zawołała Kushina, a Naruko skierowała kamerkę w jej stronę. – Zapraszamy do nas!

- Ha, ha, ha, zobaczymy – odpowiedziała Mikoto.

- A gdzie tata? – zainteresował się Itachi i teraz to w jego kierunku Naruko skierowała telefon.

- Och, on też wam wszystkim życzy wesołych świąt! – odparła natychmiast Mikoto. Sasuke wymienił spojrzenie z Naruto, który wyciągał szyję, by zajrzeć w telefon. Fugaku zawsze był jak kość niezgody w ich rodzinie. Nie podobał mu się fakt, że jego młodszy syn związał się z mężczyzną, i do tego niepełnosprawnym mężczyzną. Do związku Itachiego i Naruko nic nie miał, ale uważał, że Sasuke marnuje sobie życie, będąc z Naruto. Nie odzywał się do swojego młodszego syna przez pierwsze dwa lata po tym, jak dowiedział się, że on i Naruto są ze sobą. Potem ta złość miedzy nimi przeszła, oczywiście za sprawą Uzumakiego, bo Naruto miał tę niesamowitą umiejętność jednania sobie ludzi. Ojciec Sasuke odpuścił, ale dalej był między nimi pewien chłód; zresztą, miedzy nim a ojcem zawsze była pewna sztywność, nie dogadywali się od nastoletnich lat Sasuke. Na szczęście, teraz, przynajmniej raz na jakiś czas mógł się pojawić z Naruto w rodzinnym domu bez awantury i złości. To chyba było najlepsze, na co mógł liczyć.

Otrząsnął się z tych myśli, kiedy usłyszał, że wszyscy żegnają się z Mikoto. Mama machała do kamerki, więc i on podniósł rękę i pomachał, wypowiadając słowa pożegnania. Naruko rozłączyła się.

- Och, chyba nie zauważyła, że ścięłam włosy – powiedziała kobieta, chowając telefon do kieszeni, gdy wszyscy zaczęli wracać na swoje dawne miejsca.

- Miała coś przeciwko? – zainteresował się Minato. Itachi zaśmiał się i ucałował skroń swojej żony.

- Mama tylko tak gada, nie przejmuj się – powiedział. Sasuke uśmiechnął się do Naruto, który podjechał do fotela i skinął na niego. Gdy Sasuke usiadł, Naruto wziął go za rękę i spojrzał na swojego ojca.

- Czy możemy już zacząć otwierać prezenty?! – zapytał głośno. Wszyscy zaczęli się śmiać, a Sasuke ścisnął mocniej dłoń swojego faceta. Gdy cała rodzina zaczęła się zbierać wokół choinki, on spojrzał na wiszącą nad kanapą ramkę ze zdjęciami. Przez te wszystkie lata Kushina wielokrotnie wymieniała w niej zdjęcia. Teraz wisiały tam fotografie ze ślubu Naruko i Itachiego, z ostatnich świąt, z wakacji nad jeziorem, jednak w centrum, jedno zdjęcie przedstawiało zawsze jego i Naruto. Lata temu Kushina włożyła tam fotografię ich dwóch w garniturach, kiedy wybierali się na studniówkę. Oczywiście na tę w szkole Naruto, gdyż w wyniku przegranego zakładu Sasuke nie mógł pojawić się na swojej. Nie żałował, tamten wieczór on i Naruto spędzili dość… aktywnie, a tydzień później balowali w szkole Uzumakiego. To właśnie tego dnia, gdy wychodzili, Kushina zrobiła im zdjęcie. Od tamtej pory nie wyjęła go z podarowanej przez Sasuke ramki, nawet wtedy, kiedy na studiach pokłócili się z Naruto ostro i rozstali na jakieś trzy miesiące.

- O czym tak myślisz, Czarnuszku? – zagadnął go Naruto, gdy jego mama zajęła drugi fotel, Naruko i Itachi przycupnęli na kanapie, a Minato jak zawsze usiadł na dywanie pod choinką, zakładając czapkę Mikołaja.

- O wszystkim. O nas, o świętach, o ostatnich latach… - odparł Sasuke, szepcząc swojemu facetowi do ucha. Naruto wplótł mu palce we włosy na karku i delikatnie ucałował jego usta.

- Wszystkiego najlepszego z okazji naszej rocznicy – odszepnął.

- Wszystkiego najlepszego – odpowiedział Sasuke.

 *

KONIEC

12 komentarzy:

  1. ja nie wierzę... miałam twoją stronę zapisaną w odmętach zakładek i dzisiaj zrobiłam sobie przegląd tych starych zakładek
    wiedziałam, że doczekam się dnia, w którym będziesz kontynuować ten blog :)
    muszę na nowo sobie odświeżyć te opowiadania! XD
    pamiętam twoje opowiadania, z 2018 czy 2017 roku? jakoś tak
    twój blog był jednym z takich naprawdę dobrych, które zapadły mi w pamięć, kiedy shipowałam NxS i lubiłam do Twoich opowiadań wracać :D
    także cieszę się, że wróciłaś :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie ja również się cieszę, że wróciłaś do mojego bloga! :-)

      Usuń
  2. Bardzo fajne , lubię jak wszystko dobrze się kończy. Dziękuję!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękne. Ale czekam na Kurczaczka

    OdpowiedzUsuń
  4. Naruko zrobiła się strasznie wkurzająca. Biedny Itachi, bo trafiło mu to znosić.
    Och mam nadzieję, że poczujesz natchnienie i teraz przyjdzie czas na inne historie, które doczekają się zakończenia ;)
    Tak się cieszę, że piszesz i można poczytać twoje historie. Byle wena Cię nie opuszczała ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z Naruko było tak, że chciałam żeby taka wyszła i zrobiłam to z pełną premedytacją. Tak trochę odnośnie obaw Sasuke, że straszna z niej dziewczyna 🙃

      Usuń
  5. Cuda się zdarzają... Nie tylko wróciłaś, ale wróciłaś z przytupem... Długie czekanie jednak się nam opłaciło. Tyle nowych opowiadań, tyle czytania... Miodzio... Twoje opowiadamnia były i są nadal świetne.
    To opowiadanie się skońzczyło i skończyło się dobrze, ale teraz będę zaglądać tu częściej niż raz do roku... Obiecuję szczerze poprawę i zawsze coś pozostawię po sobie. Nie jestem raczej mistrzem komentarzy, ale się postaram...
    Dzięki, że wróciłaś i pozdrawiam...

    OdpowiedzUsuń
  6. Hurra, kolejne zakończone opowiadanie na tym blogu.
    Aż się łezka w oku zakręciła. Moja ulubiona część opowiadania to oczywiście ich udawanie kumpli. To jak co chwilę sobie dogryzali było genialne, szkoda, że później to zanikło. Nie mogę się doczekać KPMR i MNNNB. Życzę duuużo weny.

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie miałam pojęcia że dalej publikujesz, wróciłam po latach z sentymentu i teraz nadrabiam! Bardzo się cieszę 🖤

    OdpowiedzUsuń
  8. Hejeczka,
    cudnie, cudnie, dziesięć lat i Sasuke wytrzymuje z Naruto? uodpornił się chyba i jak widać Naruko i Itachi także są szczęśliwi, haha ulubionym zieńciem jest Sasuke...
    weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń