sobota, 19 marca 2022

4. Ach ten kurczczek!

 Zapraszam na Kurczaczka! Dodaję już całość do końca :-)

*

              Naruto nie bardzo wiedział, co robi w aucie Sasuke, z Sasuke siedzącym za kierownicą. Uchiha właściwie nie dał mu wyboru, po prostu na siłę go zaprosił i już. Gdy Naruto skończył pracę i szedł do szatni, zastał wystrojonego Sasuke, czekającego na niego tam, gdzie kiedyś czekał Neji.

Uzumaki był trochę zdezorientowany. Chciał być już w domu, wiedzieć, czy Neji na niego czeka, ale też chciał iść z Sasuke na drinka. A dlaczego? Bo od dawna z nikim nie wychodził, nie miał też nikogo, komu mógłby się tak po prostu wygadać. Nie miał komu opowiedzieć o tym, jak się kłócą z Nejim, o momentach, których coś było nie tak, o tych złych chwilach, które były tajemnicą, które w sobie dusił, bo nie chciał obgadywać Nejiego przy wspólnych znajomych, a tylko tacy o nich wiedzieli.

- Nie musisz tego dla mnie robić – rzekł. Sasuke zerknął na niego, a potem znów na drogę. Uśmiechnął się.

- Nie robię tego dla ciebie – odparł. – Tak naprawdę, to mam ochotę się napić. Poza tym wydaje mi się, że przez ten swój „stały związek” i studia i pracę to ty zapomniałeś już, co to jest dobra zabawa.

Naruto zaśmiał się.

- Trochę tak – przyznał cicho. -  Znaczy… z Nejim też się fajnie bawimy, ale… to już nie są takie imprezy, jak kiedyś. Teraz to… praca, rachunki, obowiązki…

- Długo jesteście razem? – zapytał Sasuke.

- Prawie dwa lata – odparł Naruto.

- Wow, to dość długo jak na parę gejów! – zdumiał się Sasuke, kręcąc głową, na co Naruto prychnął. Kiedy jednak chwilę się nad tym zastanowił, to faktycznie było długo, ale jednocześnie też bardzo krótko. Ten czas minął tak szybko.

- Ja ze wszystkimi swoimi chłopakami byłem długo! – obruszył się jednak, bo fakt, że był gejem nie oznaczał od razu, że skakał z kwiatka na kwiatek. – Neji jest moim trzecim!

Sasuke przez chwilę w milczeniu wpatrywał się w drogę przed sobą.

- I… i nie zdradzasz, tak? Nigdy?

- Nigdy – potwierdził Naruto tonem, jakby to było oczywiste. Nie miał pojęcia, o co Sasuke chodzi.

- To ilu ty miałeś partnerów?! – zapytał Uchiha. Naruto zmarszczył nos.

- No trzech, przecież mówię.

- Spałeś tylko z trzema facetami?! – zdziwił się Sasuke takim głosem, jakby Naruto oznajmił mu, że przed chwilą kogoś zamordował i teraz trzeba ukryć ciało.

- Właściwie… właściwie to z dwoma, bo mój pierwszy związek był jeszcze w szkole i… no dzieciakami jeszcze byliśmy.

Sasuke potrząsnął głową. Wyglądał, jakby był w szoku. Naruto nie miał zielonego pojęcia, co to za mina. O co ciemnowłosemu w ogóle chodziło?

- I ten twój Neji… nie znudził ci się jeszcze? – pytał dalej Uchiha. Jego pytania zaczynały już Naruto wkurzać. Czy to naprawdę było takie dziwne, że spał tylko z dwoma facetami?

- Czemu miałby mi się znudzić? – bronił się Naruto.

- No… tak z jednym facetem przez cały czas… to… dość mało ekscytujące – wyjaśnił mu Sasuke niczym małemu dziecku. Uzumaki nadąsał się trochę.

- A ty zmieniasz sobie panienki jak rękawiczki? – spytał, aby odwrócić od siebie uwagę mężczyzny.

- No… jeśli nie spróbuję z wielu źródeł, to skąd mam wiedzieć, gdzie jest najlepsza woda? – zapytał Uchiha z cwaniackim uśmieszkiem na ustach. Uzumaki westchnął.

- My się nigdy nie dogadamy – rzekł.

- Ale to nudne, tak cały czas z jedną osobą! – teraz to Sasuke zaczął się bronić, jednocześnie śmiejąc się.

- Ja nie uważam, że to jest nudne – powiedział Naruto wyniośle. – Jak mam… dać siebie komuś, kogo nie kocham?

- Masz poglądy jak baba! – zakpił z niego Sasuke.

- Nie śmiej się ze mnie! – zawołał Naruto. – Sam chciałeś pogadać, to ty mnie zaprosiłeś!

- Wiem, wiem, już przestaję – odpowiedział Uchiha. – Poza tym, jesteśmy na miejscu.

Sasuke zaparkował na parkingu wzdłuż ulicy, a Naruto wyjrzał przez okno. To Sasuke wybrał lokal, wcześniej przecież nic nie ustalali. Sasuke go niemalże porwał, nie dał mu większego wyboru.

Naruto wysiadł z auta, patrząc na migający kolorami neon nad drzwiami lokalu. Było to modne, drogie miejsce w samym centrum. Naruto nigdy w nim nie był, po pierwsze dlatego, że mieszkał dość daleko, po drugie dlatego, że było tu o wiele drożej niż gdziekolwiek indziej.

- Będziemy pić… tutaj? – zwrócił się do Sasuke, który właśnie do niego podszedł.

- Tak – odpowiedział Uchiha.

- A co z twoim samochodem?

- Pracuje tu ktoś, kogo znam. On go odstawi, a ja wrócę taksówką.

- Wszystko masz zaplanowane – powiedział Uzumaki zgryźliwie.

- Jestem Uchiha – odparł Sasuke, jakby to miało wszystko wyjaśnić.

Naruto parsknął, idąc za Uchihą, który śmiało ruszył w stronę wejścia do klubu. Naruto przez cały dzisiejszy dzień wahał się, czy w ogóle iść z nim gdziekolwiek, ale przeważyła ciekawość. Nie szedł przecież na randkę, spotykał się tylko ze znajomym, i to nawet takim niezbyt lubianym, więc nie było sensu mieć wyrzutów sumienia. Neji sobie gdzieś poszedł, nawet go nie informując gdzie, więc czemu Naruto miałby się wahać, czy wyjść na drinka po pracy ze zwykłym kolegą?

Niedługo potem on i Sasuke siedzieli przy niedużym stoliku w kącie sporych rozmiarów lokalu. Pomieszczenie było ładnie urządzone, nowoczesne, przeważał plastik i neony. Naruto lubił nowoczesny wystrój wnętrz, było ładnie i czysto. Jedną salę w lokalu wypełniały stoliki, tutaj też był bar, natomiast w drugiej sali odbywała się dyskoteka, był tam parkiet, tańczyli ludzie, grał DJ.

- Podoba ci się tu? – zapytał Sasuke, podając mu menu, które odebrał od kelnera. Naruto pokiwał głową.

- Super – odpowiedział, otwierając kartę. Zerknął na drinki i zbladł. Ceny napoi w tym klubie zwalały z nóg, były niemalże dwa razy wyższe od tych, do których Naruto był przyzwyczajony. – Eeee…

Sasuke zaśmiał się.

- Spokojnie, mówiłem, że ja stawiam – powiedział, doskonale odgadując, dlaczego Naruto jest zaniepokojony.

- No co ty, Uchiha! Sam mogę za siebie zapłacić!

- Ale to ja cię zaprosiłem – rzekł Sasuke. – Zresztą, i tak nie dam ci zapłacić. Co więcej, mam kartę klubową i dzięki temu mam troszkę taniej.

Przez to, jak zachowywał się Sasuke, Naruto czuł się jak na randce, ale na szczęście to nie była randka, więc wszystko było w porządku. Wzruszył ramionami. Skoro Sasuke uparł się, żeby płacić, to Naruto nie miał z tym problemu. Nigdy nie odmawiał darmowej wyżerki ani darmowego alkoholu.

Wybrał dla siebie jakiegoś fajnie nazywającego się drinka, nie patrząc na jego cenę. Sasuke natomiast wziął dla siebie po prostu wódkę z tonikiem i cytryną. Na napoje nie musieli długo czekać, nie zdążyli dobrze rozpocząć rozmowy, a zaraz pojawił się kelner, niosąc ich zamówienie.

Gdy Naruto odebrał kieliszek ze swoim drinkiem, Sasuke spojrzał na niego uważnie.

- No, to co z tym twoim chłopakiem? – zapytał.

- Hę? – Naruto, który wpatrywał się w swój wściekle pomarańczowy na górze, nieco bardziej czerwony na dole drink, podniósł głowę i spojrzał na Sasuke.

- Twój facet… - powtórzył Sasuke głośno, bo w lokalu bębniła muzyka, która trochę utrudniała komunikację. – I wasz problem? O co poszło?

- Co ty właściwie studiujesz? – spytał Uzumaki, zamiast odpowiedzieć na pytanie. W świetle neonów twarz Sasuke wydawał się jeszcze przystojniejsza niż zazwyczaj. Nigdy nie przebywali ze sobą tak sam na sam, tak jak teraz, zawsze gadali tylko w szatni w pracy albo w galerii gdzieś na korytarzu.

- Marketing i zarządzanie – odparł niedbale Sasuke. – Ale kontynuując…

- Eee, myślałem, że studiujesz psychologię – odrzekł niezadowolony Naruto. Sasuke wywrócił oczami.

- Dla ciebie to prędzej psychiatrię – odpowiedział. – Możemy przejść do meritum…?

- Wow, jakie mądre słowa! Meritum… sritum… - Naruto powąchał swojego ślicznie wyglądającego drinka, a potem upił niewielki łyk. – Mmmm! To jest pyszne!

- Cieszę się, że ci smakuje, tylko uważaj, bo jest mocne…!

- Czuję! Mmm… jakiś pyszny sok, ale nie wiem jaki i chyba wódka…

- Naruto! – niemal krzyknął Sasuke, za głośno nawet jak na panujący dookoła hałas. Uzumaki spojrzał na niego.

- Co?!

- Skup się. Rozmawiamy o twoim chłopaku!

- A co ty jesteś nagle taki ciekawski? – zainteresował się podejrzliwie Naruto. Sasuke westchnął.

- Po prostu się o ciebie martwię. Nie wolno mi?

- Zmartwiony się raptem znalazł. Ja i mój chłopak, jeśli tak bardzo chcesz to wiedzieć, pokłóciliśmy się – powiedział w końcu, niezadowolony, że mu Sasuke te sprawy przypomina. Niby chciał się wygadać, ale w swoim czasie, nie tak od razu, nie przy pierwszym, dopiero ledwo nadpitym drinku. Był jeszcze zbyt trzeźwy, aby mówić o takich trudnych dla niego rzeczach. – Do miasta przyjechał były chłopak Nejiego i dziwnym trafem Neji czuje do niego jakiś sentyment. Mi się nie podoba, że się widują, ale Neji nie widzi w tym nic złego. I ot cała historia!

Naruto znów wzruszył ramionami i ponownie napił się swojego drinka. Był mocny, tak jak Sasuke mówił, ale takiego Naruto teraz potrzebował.

- Więc… wszystko się rozchodzi o jego byłego? – zapytał Sasuke, również popijając alkohol ze swojej szklanki.

- Tsa… - mruknął Naruto. – Ja… nie jestem najlepszym partnerem, wiem o tym… Dużo nas różni. Neji tańczy jakieś tańce Latino, a ja mam dwie lewe nogi. Od dziecka chciał być kucharzem, a ja raz nawet czajnik spaliłem, jak chciałem zagotować wodę na herbatę. W dodatku bywam bardzo zazdrosny, a on… on nie…

- Nie wyglądał na takiego, gdy chciał urwać mi głowę – zauważył Sasuke, unosząc jedną brew.

- A czemu miałby być o ciebie zazdrosny, przecież cię nie lubię… nie lubiłem – poprawił się. – Bo teraz cię lubię. Kiedy jesteś dla mnie miły.

- Nie lubisz mojego poczucia humoru, nie?

- Ani trochę – parsknął Naruto.

Sasuke zaśmiał się i znów napił ze swojej szklanki.

- To nie tak, że cię nie lubię – podjął wyjaśnienia Uchiha, gdy odstawił szklankę na stolik. – Po prostu fajnie się złościsz.

- To jest powód?

- Poniekąd – odrzekł Sasuke. – Mogę spróbować twojego drinka? – zmienił nagle temat. Naruto nie miał zamiaru nalegać na jakąś szerszą odpowiedź, żeby Uchiha nie wrócił do dogryzania mu, więc przesunął swoją szklankę w stronę czarnowłosego mężczyzny, a ten ujął ją i upił niewielki łyk.

- Faktycznie, niezły ten drink – powiedział, oblizując usta. Naruto odebrał od niego swoją szklankę.

- Więc… ty nie masz nikogo? – zainteresował się trochę swoim rozmówcą. Sasuke niewiele o sobie mówił, a Naruto był ciekawy i w końcu nadarzyła się okazja, by tę ciekawość zaspokoić.

- Nie – odrzekł Uchiha, uśmiechając się. – Nie w tym momencie.

- Nie w tym momencie? Co to znaczy?

- Moje związki nie są zbyt długie. Większość z nich trwa jedną noc – wyjaśnił zadowolony z siebie brunet. Uzumaki na początku skrzywił się, jednak potem zastanowił nad słowami Sasuke. Takie podejście pasowało do tego przystojniaka, Sasuke był takim łamaczem niewieścich serc.

- To… - Naruto zachichotał i zarumienił się lekko. – Ile miałeś dziewczyn? Znaczy…

- Z iloma spałem? Z wieloma… osobami – odrzekł Sasuke i upił spory łyk swojej wódki z tonikiem. – Aż nie mogę pojąć, że też twój facet ci się jeszcze nie znudził!

- Jak Neji mógłby mi się znudzić? – zapytał zdumiony Uzumaki. – Kocham go. Tylko czasem tak bardzo mnie wkurza! Mówiłem mu, że ten cały Kiba mi się nie podoba. Że czuję się źle, gdy ich widuję razem. Że jest moim chłopakiem, że czuję się zazdrosny, kiedy oni widują się sam na sam, ale do niego nic nie dociera! W dodatku ten cały Kiba to jego pierwszy chłopak! Taki pierwszy-pierwszy! Jak mam nie być zazdrosny? A on powiedział, że byłem dla Kiby niegościnny! Że nie mam powodów do złości! Głupi Neji!

Naruto chwycił za swoją szklankę, podniósł ją do ust i jednym duszkiem wypił ponad połowę zawartości.

- Spokojnie – powiedział Sasuke, łapiąc go za nadgarstek. – To jest naprawdę mocny drink.

- Mam ochotę się upić, to się upiję! – odparł niezadowolony Naruto, patrząc w czarne oczy Sasuke. Brunet wyglądał na rozbawionego jego zachowaniem.

- Oczywiście, ale może nie tak szybko, co? Dotrzymaj mi towarzystwa zanim zaliczysz zgon.

Naruto zaśmiał się.

- Twoje poczucie humoru wcale nie jest takie złe – rzekł rozbawiony. Sasuke pochylił głowę i uczynił taki gest, jakby uchylał kapelusz.

- To komplement? – zainteresował się.

- Taaak… W sumie, to znamy się odkąd pracuję w Burger-sanie, ale zupełnie cię nie znam. Do tej pory myślałem, ze przynosisz mi pecha.

- Aż tak źle? – zaśmiał się Uchiha, unosząc jedną brew. Naruto pokiwał głową.

- No! Pamiętasz ten dzień w stołówce na uczelni, kiedy wylałem na siebie żarcie?

Sasuke zaśmiał się po raz kolejny. Ładnie wyglądał, kiedy się śmiał, a nie kpił.

- Oczywiście! To było zabawne, ale ty potem tak szybko wyszedłeś…

- Bo się ze mnie śmiałeś! – wykrzyknął Naruto na swoje usprawiedliwienie.

- Cała stołówka się śmiała!

- Ale dla mnie liczyło się to, że byłeś tam ty!

Coś zamigotało w oczach Sasuke, gdy to usłyszał, ale Naruto nie miał zamiaru się tym przejmować. W końcu znaleźli jakiś wspólny język, zaczęli się dogadywać, nie chciał tego stracić.

Rozmawiali, przekomarzali się i żartowali przez cały wieczór, śmiejąc się przy tym, pijąc i dobrze się bawiąc. Gdy wychodzili z baru, Naruto był kompletnie pijany. Na szczęście upił się na wesoło, więc gdy czekali na taksówkę, cały czas chichotał w ucho trzymającemu go w pasie Sasuke. Opowiadał mu najgłupsze historyjki ze swojego życia, jakie mu się przypominały, oraz inne żarciki.

Gdy w końcu samochód przyjechał, Sasuke pomógł mu wsiąść i sam także zajął miejsce obok i rzucił do kierowcy adres, pod jaki ma ich zawieźć. Naruto natomiast chichotał jak nakręcony, nie mogąc się powstrzymać. Wszystko go śmieszyło!

- Naruto, ale już, uspokój się! – skarcił go w pewnym momencie Sasuke. Taksówka już ruszyła, więc blondyn złapał się ramienia Uchihy, bo jakoś tak w głowie mu się kręciło od tego kołysania.

- A-ale…! Ale czekaj, bo ja nie wiem…! Ja nie wiem, czy ty znasz ten kawał o tej blondynce…!

- Znam – odpowiedział twardo Sasuke.

- A-a ten drugi?!

- Ten drugi też znam.

- Ale tego trzeciego pewnie nie, więc ja ci opowiem! No więc… to było…

Sasuke zakrył mu usta dłonią.

- Już wystarczy tych kawałów.

- Ale… ale…! – Naruto odtrącił jego dłoń. – Ja chcę ci…!

Reszta jego słów utonęła w pocałunku, którym Sasuke zakneblował mu usta.

W pierwszej chwili Naruto chciał go odepchnąć, bo usta Sasuke były takie inne od tych, które znał, a ich smak tak niepodobny… Lecz ta myśl rozwiała się w ferworze uczuć, bo Uchiha całował naprawdę bosko, zbyt dobrze, by go tak po prostu odepchnąć. Naruto pomyślał, że przecież nikt się o tym nie dowie, że to jeden mały wyskok, że przecież nic nie szkodzi. A gdy pijany umysł stłumił jego wyrzuty sumienia, zarzucił ręce na szyję Sasuke, samemu pogłębiając pocałunek.

Podobało mu się, jak język Sasuke dokładnie i powoli badał wnętrze jego ust, jak przesuwał się po jego własnym języku, zachęcając, by ten się przyłączył do zabawy. Jak Uchiha kąsał go w dolną wargę, jak nie pozwalał złapać oddechu, jak zawładną wszystkimi jego zmysłami.

Całowali się przez całą drogę do domu, aż im taksówkarz chrząkał, by się opanowali, kiedy sprawy szły za daleko. Naruto zapomniał, co to myślenie i zdrowy rozsądek, właściwie, to gdyby byli w jakimkolwiek innym miejscu, to pozwoliłby Sasuke na wszystko, a i wyglądało na to, że gdyby nie napominania kierowcy, Sasuke by go na tym tylnim siedzeniu przeleciał.

Taksówka zatrzymała się niedaleko bloku, w którym mieszkał Naruto. Uchiha nie pytał, gdzie go odprowadzić, po prostu pomógł mu dotrzeć pod drzwi jego klatki schodowej, jakby doskonale znał kierunek. Na miejscu przyparł go do ściany i nie zwracając uwagi na lekkie protesty Uzumakiego, znów zaczął oszałamiająco całować.

- Neji… - jęknął Naruto, kiedy tylko miał wolne usta. Z chłodnym, nocnym powietrzem wróciła mu odrobina zdrowego rozsądku i starał się jakoś zatrzymać to szaleństwo. Sasuke całował jego szyję. – Mój chłopak… Neji… Nie zdradzę… o Boże… nie zdradzę go…!

- Już to zrobiłeś – odparł Sasuke. Jego ręce obejmowały Naruto ciasno, nie odrywał ust od jego skóry. – Co tam Neji! Czy ze mną nie jest ci lepiej?

Naruto jęknął i odepchnął go od siebie stanowczo.

- Przestań! – zawołał. W końcu zdał sobie sprawę z tego, co robi. – Przestań, Uchiha! To złe!

- Co jest złe? – zapytał Sasuke, odgarniając do tyłu swoje czarne włosy.

- To, co robimy – wyszeptał Naruto. – To okropne… Neji…

- Rzuć go – powiedział Sasuke. – Niech sobie idzie do Kiby. Ty jesteś mój!

- Nieprawda! Puszczaj…

Naruto usiłował się wyrwać z objęć Sasuke, ale ten go przytrzymał, chwytając za nadgarstki. Znów przyparł go do ściany.

- Jesteś mój – powtórzył. – Od chwili, w której cię ujrzałem. Nie jesteś Nejiego ani nikogo innego, tylko mój. I zobaczysz, że sam do mnie przyjdziesz!

- Puść… No puść, do cholery!

Sasuke puścił go, a Naruto czym prędzej umknął do drzwi klaki schodowej. Trochę mu się zeszło, zanim je otworzył, bo nie mógł trafić kluczem do dziurki. Na szczęście Sasuke już go nie napastował, wiec Naruto dostał się na korytarz i szybko zamknął za sobą drzwi. Gdy wyjrzał przez szybkę, spostrzegł Sasuke, który z rękami w kieszeniach, po prostu sobie poszedł.

Naruto odetchnął, opierając się plecami o najbliższą ścianę. Nie miał pojęcia, jakim cudem sprawy potoczyły się właśnie w taki sposób! Uchiha nie kręcił go ani trochę, to jakoś tak… po prostu wyszło! A Sasuke tak świetnie całował, że Naruto nie chciał przerywać…

- Kurwa – zaklął sobie pod nosem, a potem wziął się w garść, odepchnął od ściany i ruszył na górę.

Trochę kręciło mu się w głowie, ale to było nic w porównaniu z wyrzutami sumienia, które dosłownie nie dawały mu żyć. Złamał swoją najważniejszą zasadę, zdradził Nejiego, całował się z kimś innym niż chodził. I robił to, bo to było przyjemne, po pijaku… Właściwie bez żadnego powodu!

No niby to Sasuke zaczął go całować, ale Naruto zawsze mógł go odepchnąć, mógł nie oddawać tych pocałunków, mógł zrobić cokolwiek…

Dotarł do swoich drzwi, poprawił włosy, ogarnął ubrania, odetchnął i sięgnął do kieszeni po klucze. Niestety dłonie znowu mu się trzęsły tak bardzo, że nie mógł trafić do dziurki od klucza. Próbował tak bardzo, że aż upuścił klucze na podłogę, przez co na korytarzu rozbrzmiał okropny brzdęk. Pochylił się aby je podnieść, ale gdy tylko się wyprostował, drzwi same się otworzyły.

Na progu stał Neji.

- Czy ty wiesz, która jest godzina? – zapytał zimno jego chłopak, ubrany w granatowy szlafrok. Naruto wyprostował się jak struna.

- Neji… - jęknął Uzumaki, a potem rzucił się w ramiona mężczyzny. – Neji… Neji… - załkał.

- Co się stało? – zapytał natychmiast przejęty jego zachowaniem Hyuuga. – Ktoś cię napadł? Ktoś cię skrzywdził?

- N-nie, ale… - Naruto objął go mocniej. – Tak bardzo cię przepraszam! Tak bardzo już nie chcę się kłócić!

Neji westchnął.

- Jesteś pijany – powiedział.

- Ale bardzo cię kocham! Przepraszam! Tak cię przepraszam!

Neji nie wiedział, za co Naruto go przeprasza i Uzumaki uznał, że lepiej będzie go nie uświadamiać. Powinien go przeprosić również za awanturę, bo bardzo tego żałował. To po niej Neji nie wrócił do domu.

Hyuuga pogłaskał go po włosach, przytulając.

- Już dobrze – powiedział ukochany. Zajrzał mu w oczy. – Tylko bardzo mocno się o ciebie martwiłem, dzwoniłem, ale poczta mnie łapała…

- Pewnie nie naładowałem telefonu… Ja… pocałuj mnie. Po prostu mnie pocałuj!

Neji uśmiechnął się do niego.

- Jak sobie życzysz, kochanie – odpowiedział Hyuuga, zatrzaskując drzwi. Pochylił się i pocałował go mocno, a Naruto natychmiast oddał ten pocałunek, w końcu tak dobrze znajomy, a nie obcy. W końcu tak spokojny i bezpieczny, a nie gwałtowny i przepełniony żądzą. Teraz wszystko było już po staremu.

Teraz już wszystko miało być dobrze.

Miało.


1 komentarz:

  1. Hejeczka,
    cudnie, czyżby Sasuke jednak zależało na Naruto bo te słowa "jesteś mój" ale mam wrażenie że coś zajdzie między Kiba a Nejim co będzie pretekstem do rozstania...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń