Cześć! Teraz już powinnam normalnie publikować rozdziały, a w każdym razie mam nadzieję, że tak będzie :-)
Tymczasem zapraszam na Świątecznego Sasuke!
*
Uzumaki poprowadził go do salonu i
jak się okazało, był w nim sam. Sasuke rozejrzał się dookoła, rejestrując, co
zmieniło się w tym wnętrzu. Uzumaki poprzestawiał nieco meble, niektóre z nich
całkowicie wymienił, ale ogólnie było to ten sam salon, który Sasuke doskonale
znał ze swoich nastoletnich lat. Przed dużym, kamienny kominkiem, w którym
płonął ogień, stał mały, kawowy stolik, a na nim laptop z zapauzowanym jakimś
filmem. Kanapa obok stolika była nowa, jasnoszara, dużo większa niż ta, którą
miał Jiraiya. Po drugiej stronie salonu, pod oknem, stał duży stół i sześć
krzeseł, a dalej było przejście do kuchni. Regały z książkami zostały na swoim
miejscu, podobnie kilka obrazów, które miał Jiraiya. Naruto dodatkowo powiesił
kilka zdjęć znajomych oraz swojej rodziny.
- Ładnie się tu urządziłeś –
rzekł Sasuke, patrząc po drewnianych ścianach.
- Dzięki – odpowiedział Naruto.
Stanął przy kanapie i patrzył na Sasuke, oczekując, aż ten wyjaśni, co tu robi
w środku nocy. Ten jednak nie miał zamiaru się tłumaczyć; sam nie wiedział, po
co tu przylazł, gdy tylko dowiedział się, gdzie Naruto mieszka. Czy chciał
sprawdzić, czy nie ma tu Gaary? Czy miał zamiar sam na własne oczy się przekonać,
że Naruto naprawdę nic się nie stało? A może po prostu faktycznie się
zirytował, że Uzumaki nie zaprosił go na Sylwestra, choć przed samym sobą
udawał, że tak nie jest? Nie wiedział tego, bo nie przemyślał swojego postępowania,
nogi same go poniosły w stronę domu Jiraiyi, albo raczej, domu Naruto.
Zwalił się na kanapę,
sprawdzając jej miękkość, a potem spojrzał na Naruto.
- Przyniesiesz kieliszki czy
nie?
- Najebałeś się, prawda? –
odpowiedział Uzumaki, przyglądając mu się z uśmieszkiem na twarzy. – Te czarne,
wredne oczka ci się świecą.
Sasuke wywrócił oczami.
- Nie najebałem… bez przesady.
Podajesz kieliszki czy nie? – zapytał ponownie. Naruto z wahaniem spojrzał na
etykietkę na butelce.
- Cholera, no nie wiem, czy
powinienem pić, Sakura dała mi jakieś proszki na ból głowy… - powiedział w
zamyśleniu.
- A dawno je brałeś? –
zainteresował się Sasuke. Naruto zerknął na zegarek, stojący na gzymsie
kominka.
- No… jakoś tak po
osiemnastej…?
- To możesz – odparł z
przekonaniem Sasuke, na co Naruto parsknął śmiechem.
- Farmaceuta za dychę się
znalazł – powiedział, ale odstawił butelkę na stolik i odszedł w stronę kuchni,
zostawiając go na chwilę samego. Sasuke odetchnął zapachem, unoszącym się w tym
domu. Czuł się… dziwnie. Czuł jednocześnie i spokój i dreszczyk emocji, czuł
napięcie, przyjemnie ściskające mu podbrzusze, ale i taką wolność od problemów,
jaką dawała mu tylko obecność Naruto. Czuł, jakby był w domu, którego dawno nie
odwiedzał.
Wrócił Naruto, niosąc dwa
kieliszki i korkociąg. Postawił szkło na stoliku, usiadł obok Sasuke i zabrał
się za otwieranie wina.
- Co właściwie ci się stało? –
zapytał Uchiha, by przerwać milczenie. Naruto wkręcał korkociąg w korek, ale
przerwał, by dotknąć swojej głowy.
-Ach, szkoda gadać! Jakieś dzieciaki
urządziły sobie wczoraj w nocy imprezę w rozwalonym pustostanie… I się kurwa na
nich zawalił strop!
- Nie miałeś kasku? – zapytał
zdumiony Sasuke. Naruto łypnął na niego nieprzyjemnie.
- Masz mnie za idiotę? –
prychnął. – Oczywiście, że miałem! W łeb dostałem później, już po akcji,
opatrywali mi zadrapania, gdy nagle jeden z dzieciaków się rzucił z łapami na
lekarza… Próbowałem go przytrzymać, przewróciliśmy się… a ten złapał cegłę i
przyjebał mi nią w głowę…
- Dzieciak przyjebał ci cegłą?
– zaśmiał się Sasuke, patrząc, jak Uzumaki napełnia dwa kieliszki. – Za co?
- Za chęć do życia i miłość do
świata – burknął Naruto. – Nie wiem, pewnie najebany był, albo po jakichś
prochach… Kto normalny robi imprezę, gdy tak piździ?
Naruto podał mu kieliszek, a Sasuke
wziął go ostrożnie i spojrzał na czerwony płyn. Gdy Naruto podniósł swój
kieliszek, Sasuke napił się odrobinę wina.
- Hn… nienajgorsze – ocenił.
Naruto również się napił, a potem przytaknął
- Ta…
- Bardzo bolało?
Naruto łypnął na niego dziwnie.
W ogóle zachowywał się dziwnie, nigdy wcześniej nie spoglądał na Sasuke tak
podejrzliwym wzrokiem.
- A ty co się tak nagle
przejmujesz?
- Po to cię odwiedziłem, żeby
zobaczyć, jak się czujesz. Przyniosłem ci pracę domową… - Wskazał ręką butelkę
wina. – Mógłbyś to docenić.
- Doceniam – odpowiedział zaraz
Uzumaki. – Owszem, bolało, jak się dostaje cegłą w głowę to raczej boli. Ale
spokojnie, nic mi nie jest poza guzem wielkości jajka i rozcięciem. Było dużo
krwi, ale to głowa, więc to normalne.
- To dobrze – odpowiedział
Sasuke i znów napił się wina. Naruto dalej uważnie mu się przyglądał.
- A jak impreza dziś u
Choujiego? – zapytał nagle Uzumaki. Sasuke wzruszył ramionami.
- Było całkiem przyjemnie. Jak
zawsze…
- A ty wyszedłeś w połowie? –
zainteresował się Naruto. Sasuke zakołysał kieliszkiem.
- No cóż… - urwał. Nie miał
pojęcia, co powiedzieć, a ten fakt ewidentnie rozbawił Uzumakiego. Blondyn
zaczął chichotać. Sasuke spojrzał w błękitne oczy i także parsknął śmiechem. –
Nudziło mi się tam z nimi!
- Nie wątpię, zawsze byłeś
odludkiem – powiedział Naruto, dalej się śmiejąc. Sasuke palnął go pięścią w
ramię, nie mocno, ale też nie tak zupełnie lekko. – Ała! Nie bije się
poszkodowanego!
- Poszkodowanego? – zakpił
Sasuke. – Nic ci nie jest, ewidentnie udajesz!
- Może przywalę ci cegłą i
zobaczymy, jak ty się będziesz czuł, co? – zawołał Naruto, oddając mu kuksańca.
Sasuke parsknął. Tęsknił z tym nieustannym przekomarzaniem się z Naruto, za
wzajemnymi docinkami, za byciem blisko niego.
- Tęskniłem za tym. – Usłyszał
nagle i podniósł głowę, spoglądając w błękitne oczy. – Za takimi chwilami –
doprecyzował Naruto. Sasuke wziął głęboki oddech, żeby się uspokoić, a potem
jeszcze napił się wina.
- Tak, ja też… - przyznał w
końcu, może nieco zbyt drżącym głosem, ale targały nim silne emocje. Na
szczęście z Naruto nawet te najtrudniejsze rozmowy nie były takie straszne.
Przeżyli dziesiątki awantur, setki trudnych rozmów, ale i miliony szczęśliwych,
wspaniałych chwil. – Brakowało mi… rozmów z tobą. Brakowało mi… właściwe
wszystkiego…
- Taa – przyznał Uzumaki,
kręcąc swoim kieliszkiem. – Spieprzyliśmy to centralnie.
Sasuke zaśmiał się, bo
dokładnie te same słowa miał na końcu języka.
Sączyli wino powoli,
rozmawiając. Naruto rozsupłał się język, zaczął opowiadać więcej o swoim życiu,
o studiach, pierwszej pacy, kursie na ratownika. Sasuke także opowiedział mu
to, czego nie zdążył podczas ich wypadu do baru w połowie grudnia. Później
jednak, przy drugiej butelce wina, którą wyciągnął skądś Naruto, rozmowa
zaczęła przybierać bardziej intymny obrót. Sasuke czuł się lekko wstawiony,
przyjemnie szumiało mu w głowie i jakoś od słowa do słowa zaczął opowiadać o
swoich „związkach”, albo raczej swoich przygodach z mężczyznami. Naruto go
słuchał, czasem się śmiał, czasem oburzał. Nie pozostawał dłużny, także
podzielił się z Sasuke informacjami o tym, kiedy i z kim był. Sasuke zaskoczyła
zazdrość, jaką wtedy czuł, dowiadując się, że ktoś inny prócz niego miał dla
siebie Naruto. Oczywistym przecież było, że blondyn do niego należał, że Sasuke
go miał od zawsze i na zawsze. Jak w ogóle którykolwiek z nich mógł być z
kimkolwiek innym?
Potem, kiedy wino się
skończyło, Sasuke miał już naprawdę dobry humor. Śmiał się z niemal każdego
słowa Naruto, co ewidentnie Uzumakiego bawiło, dlatego też opowiadał mu same
głupoty. Sasuke nie zapamiętał, jak skończył się ten wieczór, bo w którymś
momencie po prostu urwał mu się film.
Obudził się zwinięty w kłębek
na kanapie przed kominkiem w salonie Naruto. Pod głową miał poduszkę, przykryty
był ciepłym, puchatym, pomarańczowym kocem. Wciąż miał na sobie dżinsy i golf,
co jak się okazało, było bardzo przydatne, bo ogień w kominku wygasł, a w
salonie było dość chłodno.
Usiadł i jęknął, łapiąc się
jedną ręką za głowę i przymykając oczy. Głowa go bolała, jak zawsze, kiedy
przesadził z winem.
- W porządku? – usłyszał głos
za sobą, więc odwrócił się i spostrzegł Naruto, który stał w drzwiach do
kuchni.
- Tak – wychrypiał Sasuke, co
na twarzy Uzumakiego wywołało uśmiech.
- Dam ci coś na kaca, zaczekaj…
Naruto cofnął się w stronę kuchni,
a po chwili wrócił, niosąc szklankę wody, w której rozpuszczała się musująca
tabletka. Stanął obok kanapy i podał Sasuke przygotowany napój.
- Duszkiem – niemal rozkazał.
Sasuke zaczekał chwilkę, aż tabletka zupełnie się rozpuści, a potem wypił cały napój.
Specyfik nie był zły, chyba grejpfrutowy, bo miał lekko gorzkawy, ale owocowy
posmak. – Wszystko w porządku?
- Tak – odparł ponownie Sasuke.
– Jest dobrze, trochę mnie głowa boli.
- Zrobię ci śniadanie.
Jajecznica może być?
- Może.
Naruto zabrał pustą szklankę i
odszedł w stronę kuchni. Sasuke natomiast chwilę posiedział na kanapie,
dochodząc do siebie, a potem wstał i udał się do toalety. Po opróżnieniu
pęcherza umył ręce i opłukał twarz zimna wodą. Gdy spojrzał w lustro
spostrzegł, że ma na głowie niemal idealne ptasie gniazdo, więc trochę
przeczesał włosy palcami i przyklepał je, by tak nie sterczały. Potem
przepłukał usta płynem, jaki stał na umywalce Uzumakiego, nie krępując się wcale
używaniem rzeczy byłego chłopaka.
Wrócił do salonu, a potem
poszedł do kuchni, w której Naruto właśnie nakładał na dwa talerze dużą porcję
jajecznicy. Na niedużym stole stały też już dwa kubki świeżo zaparzonej kawy, w
koszyczku znajdowały się bułeczki, a na małym talerzyku pokrojony w plasterki
pomidor.
Sasuke przyjrzał się Naruto.
- Dobra, od kiedy potrafisz
cokolwiek przygotować? – zapytał, siadając na jednym z krzeseł. Naruto
uśmiechnął się pod nosem.
- Musiałem w końcu przestać żyć
na słoikach od mamy, ale bez przesady, żaden ze mnie MasterChef.
Sasuke uśmiechnął się i wziął
mały łyczek gorzkiej kawy. Jeszcze raz przyjrzał się swojemu byłemu chłopakowi,
który odstawił pustą patelnię na kuchenkę i usiadł obok niego.
- Jedz – zachęcił go Naruto,
sięgając po bułeczkę. Sasuke wziął do ręki widelec, leżący obok talerza i
również poczęstował się pieczywem.
Jedli w milczeniu, ale nie było
to nieprzyjemne milczenie, raczej takie spokojne. W małej kuchni unosił się
zapach kawy. Naruto nieco unowocześnił to wnętrze, wstawiając ekspres i
mikrofalówkę, zamienił też kuchenkę gazową na płytę indukcyjną. Poza tym reszta
mebli była taka sama jak wtedy, gdy mieszkał tu Jiraiya.
- Dziękuję – odezwał się Sasuke
po skończonym posiłku. Musiał przyznać, że śniadanie nawet mu smakowało,
jajecznica nie była ani za słona, ani zbyt mdła, była w sam raz.
- Na zdrowie – odpowiedział
Naruto, zabierając jego i swój pusty talerz, by odłożyć oba do zlewu. Sasuke
zacisnął palce na kubku, w którym zostało mu jeszcze kilka łyków kawy i
spojrzał na blondyna.
- Czy wczoraj… zachowywałem
się… jakoś dziwnie? – zapytał ostrożnie. Naruto parsknął śmiechem, opierając
się tyłkiem o szafkę obok zlewu. On też jeszcze kończył swoją kawę.
- Dziwniej niż zwykle? Nieee…
skąd – odpowiedział, parskając. Sasuke przewrócił oczami, ale uśmiechnął się. Nie
czuł wstydu, Naruto widział go w życiu w wielu o wiele bardziej krępujących
sytuacjach. Zastanawiał się tylko, jak zakończył się wczorajszy wieczór, bo nie
do końca wiedział, w którym momencie zasnął. Nie pamiętał końca ich rozmowy.
- Serio pytam – odparł Sasuke.
Uzumaki zaśmiał się lekko.
- Cóż, przyszedłeś do mnie w
środku nocy, nieco już najebany, dobiłeś się winem… Nie, zupełnie normalny
wieczór – odpowiedział Naruto wesoło.
- W którym momencie zasnąłem? –
zapytał wprost Sasuke, wiedząc, że inaczej niczego się nie dowie. Naruto
wzruszył ramionami.
- Opowiadałem ci jakąś tam
historię, gdy nagle zorientowałem się, że już mnie nie słuchasz, tylko sobie
smacznie śpisz. Położyłem cię na poduszce, przykryłem i sam poszedłem spać.
Sasuke zastanowił się nad tym.
Nie miał aż takiej słabej głowy, żeby po butelce wina zasnąć w trakcie rozmowy.
Chyba, że wypił więcej niż butelkę, co oznaczałoby, że Naruto wypił mniej…
- Ty… Oszukiwałeś mnie przy
piciu, prawda? – odgadł w nagłym olśnieniu. Naruto wykrzywił wargi w cwaniackim
uśmieszku.
- Na lekach byłem, nie wolno
mieszkać lekarstw z alkoholem – odparł.
- Ty dupku! Nic dziwnego, że
się zrobiłem, skoro wypiłem większość wina!
- Bez przesady, ja wypiłem dwa
kieliszki…
- A ja półtorej butelki! –
oburzył się Sasuke. Naruto zachichotał wrednie.
- Nic ci się nie stało, nie
przeżywaj. Uroczo się wczoraj rozgadałeś, jak nigdy normalnie…
Sasuke prychnął i pokazał mu
język, na co Uzumaki zaśmiał się jeszcze głośniej. Dokończyli swoje kawy i zostawiając
kubki w zlewie, wrócili do salonu. Sasuke przeciągnął się.
- Muszę spadać, dziś wigilia –
rzekł, ziewając lekko.
- Będziesz na Jarmarku? –
zainteresował się Naruto, na co Sasuke przytaknął.
- Jak co roku, moja mama piecze
piernik na Jarmark.
- Przypomnij mi, kiedy
wyjeżdżasz? – zainteresował się Uzumaki, gdy przeszli na korytarz i Sasuke
zaczął zakładać buty.
- Na początku stycznia,
trzeciego – odpowiedział. Naruto niepewnie przestąpił z nogi na nogę.
- Robię imprezę sylwestrową,
jeśli nie masz planów…
Sasuke wyprostował się i
spojrzał w błękitne oczy Naruto. Znów miał to przyjemne uczucie bycia w domu,
bycia w odpowiednim miejscu na Ziemi. Czuł się bezpiecznie i spokojnie. Uśmiechnął
się.
- Nie mam… - odpowiedział, sięgając
po płaszcz.
- Wpadnij, będą wszyscy
znajomi. Sakura ma zrobić sajgonki…
- Wow, tego nie można przegapić
– rzekł, śmiejąc się. Sakura za czasów szkolnych nie gotowała zbyt dobrze, ale
ciągle przynosiła do szkoły jakieś zrobione przez siebie jedzenie i częstowała
ich.
- No to widzimy się na Jarmarku
a potem na imprezie…
- Tak…
Sasuke sięgnął po swój płaszcz
i nałożył go na siebie. Znów spojrzał na Naruto. W głowie miał setki ich
pożegnań, kiedy jeden albo drugi wychodził do domu. Setki pocałunków na do
widzenia. Tysiące pocałunków w każdej innej możliwej sytuacji…
A teraz nawet nie mógł go
dotknąć…
- To…
- To cześć – przerwał Sasuke,
za plecami wymacując klamkę od drzwi. – Do zobaczenia.
- Do zobaczenia…
Uciekł, zanim Naruto zdążył
powiedzieć coś więcej. Gdy chłodne, poranne, zimne powietrze owiało jego twarz,
poczuł się, jakby dopiero teraz wytrzeźwiał. W obecności Naruto dosłownie
głupiał, kiedy tak stali przy drzwiach, miał ochotę przysunąć się do Uzumakiego
i wpić w jego usta tak, jak robił to kiedyś. Widok Naruto, jego oczy, jego
twarz…
Zaklął, przecierając oczy
rękami, a potem odetchnął głęboko i czym prędzej ruszył drogą w stronę
miasteczka. Było źle, było z nim cholernie, kurewsko źle.
Wiesz jak poprawić humor! Nowy rozdział i od razu wiem, że tydzień lepiej się zacznie :D
OdpowiedzUsuńCóż, jednak nie spełniło się to co myślałam, ale w sumie się bardzo z tego powodu cieszę. Sasuke widzę zaczyna się otwierać, oby tylko starczyło czasu do tego jego wyjazdu by się ogarnął całkowicie ze swoimi uczuciami. Obstawiam, że skoro teraz do niczego między nimi nie doszło to może jakaś konfrontacja będzie w tego Sylwestra? Tak sobie zgaduję ;p
Chciałabym jednak szybciej co prawda. I też liczę, że jak już się zejdą (no bo mam nadzieję, że będzie happy end!), to pociągniesz trochę ten temat, bo jednak chciałabym poczytać o ich byciu razem :D Dużo osób właśnie robi tak, że jak parka się zejdzie to opowiadanie się kończy a właśnie chciałabym inaczej, wiadomo, autor to autor i Ty decydujesz, niemniej jako czytelnik marzyłoby mi się przeczytać coś takiego.
Najgorzej jak się okaże, że wcale nie będą razem - o zgrozo.....
Pozdrawiam!
AJ
Hn... No zdradzać jak będzie nie mogę 🙃 co do Sasuke i Naruto, to obaj mają jeszcze wiele do przemyślenia, dużo się między nimi wydarzyło.
UsuńCiekawe co jeszcze powiedział Sasuke. Zaczyna się otwierać, bo in vino veritas... Dzieci i pijani mówią prawdę. Chociaż muszę zaznaczyć, że mi się to jeszcze nigdy nie zdażyło, żeby po pijaku coś wypaplać, zawsze pełna kontrola. Może Sasuke skorzystał z sytuacji i powiedział bo tak naprawdę chciał, a na trzeźwo było by głupio?
OdpowiedzUsuńDzięki za kolejny odcinek. Pozdrawiam i wena życzę...
Ps. To byłem ja... maxiii. Zapomniało było się podpisać...
UsuńJa też tak mam, zawsze pełna kontrola, jeszcze na koniec sprzątam po imprezie 😑
UsuńHejeczka,
OdpowiedzUsuńoch, co za podstępny Naruto wykiwał Sasusia w piciu wina, ale taki mi się właśnie podoba... o Sasuke rozgadany to trzeba zapisać... oby zdążył się ogarnąć do wyjazdu...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Biedny Sasu został wykiwany XD
OdpowiedzUsuń