niedziela, 3 lipca 2022

Czujesz miętę? Rozdział 2

Cześć! Zapraszam na kolejny rozdział!

*

            W normalnych warunkach Sasuke wziąłby taxi, ale teraz liczył się dla niego każdy grosz, a wiec od dworca do nowego miejsca pracy musiał iść z buta, na szczęście nie było aż tak daleko. Jego torba i plecak trochę ważyły, ale nie po to zawsze chodził na siłownię, aby teraz nie przynosiło to żadnych efektów.

            Gdy dotarł na miejsce aż sapnął, widząc ogromny kompleks wypoczynkowy. Już wcześniej sprawdził to miejsce w Internecie, ale zdjęcia nie oddawały ogromu hotelu, nie spodziewał się tak wielkiego przedsięwzięcia. Bywał z rodzicami w podobnych miejscach, zawsze jako klient, bo ojciec lubił luksus, lubił się chwalić tym, że go stać. Zawsze wybierał to, co najlepsze, najdroższe, najbardziej luksusowe.

Sasuke potrząsnął głową, aby pozbyć się z niej głupich myśli i ruszył w stronę hotelu, nie bardzo wiedząc, którędy powinien iść. Czy wolno mu było wejść tym samym wejściem, co goście, czy powinien iść gdzieś na tyły budynku? Zaczął się rozglądać, ale nigdzie nie dostrzegł żadnych drogowskazów.

Nim jednak zdążył obrać jakiś konkretny kierunek, niechcący wpadł na jakąś osobę, bo zwyczajnie nie patrzył, dokąd idzie, zajęty rozglądaniem. Jego torba zsunęła mi się z ramienia i spadła na ziemię.

- Ojej, przepraszam! – usłyszał słodki, dziewczęcy głos.

- Nie… to ja przepraszam… - odrzekł, podnosząc swoją torbę. Gdy się wyprostował, spojrzał na stojącą przed nim dziewczynę. Długie, ciemne włosy o granatowym połysku spływały na jej ramiona, jasne oczy spoglądały na niego z zaciekawieniem i lekkim niepokojem, jakby się martwiła, że coś mu się stało. Na tę myśl niemal parsknął śmiechem. – Wszystko w porządku? – zapytał ją.

- Tak… nic… nic mi nie jest – odpowiedziała. Odgarnęła ciemny kosmyk za ucho, przestępując z nogi na nogę. Ubrana była w zielone szorty i fioletową koszulkę na cienkie ramiączka.

Sasuke rozejrzał się dookoła, po równo ściętych trawnikach, przyciętych żywopłotach, alejkach, którymi przechadzali się goście. Dziewczyna stała obok i mu się przyglądała, a on nie wiedział, co robić.

- Jesteś… gościem hotelu? – odezwał się. Dziewczyna potrząsnęła głową.

- Nie… Pracuję tutaj – odpowiedziała, na co on odruchowo uśmiechnął się do niej, chociaż zawsze unikał uśmiechania się do dziewczyn.

Sam nie wierzył we własny fart!

- Ja też – odparł. – To znaczy, zaczynam pracę. Jutro. – Odchrząknął, poprawiając na ramieniu pasek od torby. – Powiesz mi… którędy iść? – zapytał.

Dziewczyna uśmiechnęła się szerzej i pokiwała głową.

- Jestem Hinata – przedstawiła się, wyciągając rękę, a on ją uścisnął.

- Sasuke – odpowiedział. Hinata skinęła głową, puszczając jego dłoń.

- Miał tu na mnie zaczekać mój chłopak, ale jeszcze go nie ma, więc z chęcią ci pokażę – odpowiedziała. – Pierwszy raz? – zagadnęła, ruszając w stronę hotelu, a on poszedł za nią.

- Hn… tak. A twój nie? – Zainteresował się. Zazwyczaj niewiele rozmawiał z kobietami, ale Hinata była jakaś inna, nie patrzyła na niego jak robiły to inne dziewczyny. No i miała chłopaka.

- Będę tu pracowała drugi raz. Na wakacje. Żeby zarobić, żeby złapać jakieś doświadczenie… jak większość studentów z miasteczka. Pan Jiraiya zawsze zatrudnia studentów na wakacje – odpowiedziała. Gdy zbliżyli się do wejścia, Hinata skręciła w prawo i ruszyła wzdłuż ściany hotelu. Sasuke szedł za nią, rozglądając się.

- Sporo można zarobić? – zainteresował się. Kasa była teraz dla niego najważniejsza, musiał zarobić, aby normalnie żyć. W hotelu miał pracować tylko przez okres wakacji, zakwaterowanie miał zapewnione tylko na ten czas.

Dziewczyna kiwnęła głową.

- Tak, niektórzy klienci dają duże napiwki. Pensja też nie jest mała, no i jak ktoś chce, to może pracować na nadgodziny. Nie ma jednak co ukrywać, jest też dużo pracy.

- Domyślam się – odpowiedział Sasuke. – To duży hotel. Co w nim robisz?

- Co w danej chwili trzeba – odparła Hinata. – Zawsze jest dużo pracy. Najczęściej pomagam przy sprzątaniu, ale nie pokoi, to robi wykwalifikowany personel. Ja lubię zmianę w pralni, albo jak trzeba pomóc w kuchni. Niektórzy lubią kelnerować w restauracji, mój kuzyn pracuje tam na barze. Mój chłopak jest asystentem trenera na siłowni, ale czasem pomaga przy basenie. Rozdaje ręczniki, rozkłada leżaki… Zawsze jest dużo pracy – powtórzyła. Sasuke skinął głową, gdy się na niego obejrzała. To było raczej zrozumiałe, że pracy było dużo w tak ogromnym kompleksie. Szli już dłuższą chwilę, żeby okrążyć jedno ze skrzydeł hotelu.

- Kiedy dowiem się, co ja będę robił? – zapytał. Hinata uśmiechnęła się do niego ciepło. Była naprawdę miłą dziewczyną, niewiele osób pomogłoby tak zupełnie bezinteresownie, tracąc swój czas.

- Jutro zaczyna cała grupa, ja i pewnie ty, i jeszcze kilka osób. Koordynator grupy codziennie będzie przydzielał zadania. Tacy jak my… to znaczy, wiesz, przyjęci na wakacje… są dla wsparcia stałego personelu. Przydzielą cię albo do pomocy jakiemuś konkretnemu pracownikowi, albo w jakimś miejscu, gdzie szef zmiany ci powie, czym masz się zająć.

Skręcili w lewo, dalej idąc wzdłuż ściany budynku. Sasuke dzięki temu mógł zobaczyć więcej z tego ogromnego kompleksu. Dostrzegł liczne leżaki i parasolki, poustawiane wokół ogromnego basenu, w którym kąpali się goście. Dalej było widać trawę i ozdobne drzewka, następnie plażę, a za nią błękitne morze, ciągnące się aż po horyzont.

Hinata poprowadziła go jednak dalej, aż w końcu znaleźli się w miejscu, które wyglądało nieco bardziej jak dla personelu. Minęli korty do gry w tenisa, a potem zbliżyli się do niedużego budynku, zasłoniętego przez wysokie, strzeliste tuje. Nad wejściem znajdowała się czerwona tabliczka z napisem „tylko dla personelu”.

Hinata zatrzymała się, wyjęła telefon z kieszeni szortów i spojrzała na wyświetlacz.

- Kiba już na mnie czeka – powiedziała. – Wystarczy, że tu wejdziesz i skręcisz w lewo. Znajdziesz drzwi z napisem sekretariat, pani Shizune powinna być w środku.

- Super, bardzo ci dziękuję za pomoc – powiedział do dziewczyny, wyciągając rękę. Hinata ponownie ją uścisnęła, uśmiechając się delikatnie.

- Żaden problem – odpowiedziała. – Jutro pewnie się zobaczymy, rano, na zebraniu. To cześć…

- Cześć.

Dziewczyna odeszła, oglądając się na niego. Sasuke chwilę stał przy wejściu, rozglądając się dookoła, a potem przekroczył próg budynku.

Hinata miała rację, łatwo było znaleźć sekretariat. Gdy zapukał do drzwi, usłyszał głośne „proszę”, wszedł więc do środka.

Przy dużym biurku, zawalonym papierami, stała młoda kobieta, rozmawiająca przez telefon. Gdy spostrzegła Sasuke, machnęła na niego ręką i wskazała krzesło przed biurkiem. Zbliżył się więc, zdjął torbę z ramienia, ściągnął plecak i usiadł, patrząc na panią Shizune.

Kobieta miała krótkie do ramion, ciemne włosy. Ubrana była w dżinsy i białą bluzkę, rozmawiała o jakichś zamówieniach, wykłócała się o ceny.

Sasuke siedział cicho, starając się nie słuchać. Rozglądał się po pomieszczeniu, ale nie było tu nic ciekawego. Prócz kilku wiszących na ścianach dyplomów, dostrzegł także kilka zdjęć hotelu. Regały zawalone były segregatorami, paprotkę na parapecie okna przydałoby się podlać, a stary telewizor, stojący na stoliku w rogu, wyrzucić.

- No, już możemy rozmawiać. Przepraszam… - Sasuke drgnął i spojrzał na kobietę, która wyciągała w jego kierunku rękę. Wstał i uścisnął ją grzecznie. – Shizune – przedstawiła się kobieta.

- Sasuke – odpowiedział, a ona rozpromieniła się.

- Ach tak, Sasuke Uchiha. Do pracy! – zawołała, rzucając telefon na biurku i siadając na swoim fotelu, tak więc i Sasuke usiadł na krześle.

- Tak – potwierdził.

- Jasne, czekaliśmy na ciebie. Ostatni z rekrutacji. Już mieliśmy ją zamykać, ale jeszcze Jiraiya przesłał mi twoje CV. W ostatniej chwili, zostało ostatnie wolne miejsce.

- Miałem… szczęście… - powiedział ostrożnie. Shizune zaczęła grzebać wśród papierów na biurku, aż w końcu coś znalazła.

- Tak, tak… - przytaknęła mu, chyba odruchowo. – Masz pokój numer siedem, w tym budynku na pierwszym piętrze, schody są na końcu korytarza. Pokoje są dwuosobowe. Twoja grupa zaczyna jutro o ósmej, zbiórka jest w małej sali bankietowej; prosto stąd, do drzwi na końcu korytarza za schodami, w nowym budynku dalej prosto, aż trafisz, będzie tabliczka na drzwiach. Zanim zaczniesz, musisz odebrać uniform, będzie w pralni na dole, poproś kogoś, żeby cię zaprowadził. Tu masz identyfikator… - Kobieta sięgnęła do szuflady przy biurku i wyjęła kartę, którą mu rzuciła. Złapał ją i spojrzał na kawałek plastiku, na którym nadrukowano jego imię i nazwisko, a także nazwę hotelu. – A tu masz klucze do szczęśliwej siódemki – zażartowała, podając mu kluczyk z breloczkiem jak w szkolnej szatni. Na karteczce, przyklejonej do breloczka, zwykłym długopisem napisane było „7”. – No i została nam tylko papierologia…

Kobieta wyjęła z drugiej szuflady plik kartek, który położyła przed nim. Sekundę później dostał także długopis.

- Czytasz, podpisujesz i możesz iść się wyspać. Widać, że potrzebujesz.

- Jasne.

Zerknął na warunki swojej umowy, a potem podpisał się pod dokumentem. Wszystko, na co umówił się przez telefon, dokładnie się zgadzało. Shizune pokiwała głową, zabierając część papierów, drugą cześć zostawiając dla niego.

- Możesz już iść. Poradzisz sobie?

- Tak… Dziś na piętro. Jutro na dół po uniform, a potem na zbiórkę – odpowiedział, wstając. Kobieta uśmiechnęła się do niego szeroko.

- Doskonale. To do zobaczenia. W razie wątpliwości, zawsze możesz wpaść.

- Tak… dzięki… dziękuję…

Zabrał swoje rzeczy z podłogi i wyszedł, cicho zamykając za sobą drzwi. Gdy wychodził, kobieta ponownie sięgnęła po telefon.

Znalezienie pokoju numer siedem nie było trudne. Odnalazł schody, a gdy dotarł na górę, „szczęśliwa siódemka” była jednym z pierwszych pokoi po lewej stronie długiego korytarza.

Gdy wszedł do środka okazało się, że nie był pierwszy. Na jednym z dwóch łóżek leżały czyjeś manatki, zwalone na kupę, a powietrzu unosił się zapach męskiego dezodorantu. Sasuke przemierzył pokój, położył swoją torbę i plecak na podłodze obok wolnego łóżka, tego po lewej stronie, a potem otworzył okno, aby trochę przewietrzyć.

Jego nowy pokój był… mały. Ciasny, o połowę mniejszy niż jego własny w domu rodziców, a przecież miał go dzielić jeszcze z drugą osobą. Sasuke rozejrzał się, a potem podszedł do kilku szafek stanowiących aneks kuchenny. Otworzył lodówkę, ale ta była zupełnie pusta. Zorientował się, że w jej wnętrzu jest ciepło, więc odnalazł kabel i podłączył go do kontaktu. Jeszcze raz rozejrzał się po pokoju.

Wąskie, jednoosobowe łóżko kusiło, miał za sobą nieprzespaną noc, ale burczenie brzucha było bardziej uciążliwe. Stwierdził więc, że najpierw wyjdzie do jakiegoś sklepu i kupi przynajmniej podstawowe produkty spożywcze, a potem w końcu wykąpie się i pójdzie spać.

 

*

 

Muzyka grała, głośno, ale nie na tyle, aby zagłuszyć ich rozmowy. Siedzieli przy dużym stoliku, w ogródku, w lokalu tuż przy plaży. Gości w knajpie było całe mnóstwo, ale Sakura przezornie wcześniej zarezerwowała dla nich stolik.

Naruto stęsknił się strasznie za całą paczką. Nie widział ich cały rok i nie mógł się nagadać. Każde z nich miało masę rzeczy do opowiedzenia, każde tęskniło za Ukrytym Liściem, za znajomymi, poznanymi w kurorcie.

Sakura gadała cały czas o swojej farmacji, jakby nie było innego tematu. Kiba śmiał się i opowiadał sprośne żarty, za które Hinata rzucała mu urażone spojrzenia. Shikamaru urwał się ze smyczy, więc pił i milczał tak jak lubił. Lee prężył muskuły i usiłował zaimponować Sakurze, która nie zwracała na to najmniejszej uwagi. Ino pouczała Saia, a on przytakiwał jej, skruszony – zapewne znów opowiedział jakiś głupi żart, a może zareagował na jakieś śmieszne odzywki Kiby. Chouji jadł za trzech, Neji i Ten Ten całowali się, a Garra jak zawsze siedział ponury i milczący, podobnie Shino.

Naruto uśmiechnął się do siebie, popijając piwo. Już lekko szumiało mu w głowie, a wewnątrz niego szalała potrzeba, by wyrwać kolesia, siedzącego przy stoliku obok. Chłopak wyglądał na nieco młodszego; rzucał mu zalotne spojrzenia od początku imprezy, a Naruto siłą powstrzymywał się, by im nie ulec. Rok nie widział swoich znajomych. Nie fair byłoby ich zostawić dla nieznanego chłopaka. Wiedział, że takich okazji w te wakacje będzie miał całe setki i że jeszcze zdąży zaciągnąć kogoś do swojego pokoju.

- Już nie gap się tak na niego! – powiedziała do niego Ino, a Naruto oderwał spojrzenie od przystojnego chłopaka i zerknął na jasnowłosą dziewczynę.

- A co, zazdrościsz? – zapytał zaczepnie, uśmiechając się szeroko. Cała grupa zaśmiała się.

- Ino chce odwiedzić pokój do zaliczania? – zainteresowała się złośliwie Ten Ten. Sai oburzył się na jej słowa, co wywołało jeszcze głośniejszy śmiech wśród znajomych.

- Rany, rany… Dajcie już spokój! – powiedział Shikamaru, wywracając oczami.

- Patrzcie, Shikamaru też jest zazdrosny! – podchwyciła zaraz Ino, szczerząc głupkowato zęby. Naruto poruszył sugestywnie brwiami.

- Wiecie, jak to mówią… żeby życie miało smaczek…

Przyjaciel spojrzał na niego jak na wariata, co znów wywołało salwę śmiechu. Naruto zaśmiał się i uniósł kufel w geście toastu, puszczając oczko do Shikamaru. Gaara przysunął się do niego.

- Gdyby moja siostra tu była, zaraz któryś z was by oberwał – szepnął do niego, na co Naruto zachichotał. Temari pilnowała Shikamaru jak niezły cerber.

- Dobrze, że jej nie ma, bo zapewne byłbym to ja – odpowiedział cicho, dalej się śmiejąc.

Siedzieli do późna, rozmawiając i żartując. Naruto dobrze się bawił, nadrabiając zaległości ze swoimi wakacyjnymi znajomymi. Wiele się u nich pozmieniało przez ten rok. Kiba i Hinata się zeszli, co było dla niego szokujące, tym bardziej, że ona była taka spokojna, a on narwany. Sakura pierwszy raz w życiu oblała egzamin, a potem zdawała go w drugim terminie. Neji po wakacjach miał zacząć aplikację w kancelarii ojca Hinaty. Wszystkim się powoli to życie jakoś układało.

Gdy wracał, nie było jeszcze jakoś mocno późno, zaledwie po północy, ale przecież rano miał zacząć pierwszy dzień pracy, musiał być wyspany. W dodatku lekko szumiało mu w głowie, na szczęście był to przyjemny szum. Nie upił się, zaledwie delikatnie znieczulił. Gdy szedł deptakiem wzdłuż plaży w stronę hotelu, żałował, że jednak nie zagadał do tamtego przystojnego chłopaka. Teraz miałby towarzystwo, miałby je aż do rana, a tak, czekało na niego puste i zimne łóżko.

Dotarł do hotelu i ruszył skrótem między kortami do budynku dla personelu. Wewnątrz zachowywał się bardzo cicho, nie chcąc nikogo obudzić trzaskaniem drzwi. Dotarł na pierwsze piętro, odnalazł szczęśliwą siódemkę i otworzył drzwi.

Wewnątrz pokoju było zupełnie ciemno, ale nie zapalał światła. Zamknął tylko drzwi na klucz, podszedł do swojego łóżka i zmęczony, w ubraniach, po prostu na nie padł.

- AAAAA!!!

- AAAAA!!!

Zerwał się jak oparzony i odskoczył, lądując tyłkiem na podłodze. Sekundę potem zmrużył oczy, osłaniając je ręką, gdy ktoś, jakaś osoba, znajdująca się w JEGO łóżku, zapaliła lampkę nocną.

- Co kurwa…?

- Odjebało ci?! – usłyszał męski, zachrypnięty i zdenerwowany głos. Opuścił rękę, mrugając i w końcu go dostrzegł.

W jego łóżku siedział… facet. I to w dodatku cholernie przystojny, choć teraz roztrzepany, ubrany w jasny podkoszulek, ciemnowłosy i ciemnooki facet z krwi i kości. I – jak Naruto zdążył dostrzec w blasku lampki – wściekły facet.

- Mi odjebało?! – zdenerwował się Naruto, zrywając się z podłogi, bo siedział na niej jak jakiś debil. Spojrzał z góry na nieproszonego gościa. – Co ty robisz w moim łóżku?!

- Twoim łóżku? – zapytał nieznajomy wyniośle, a potem prychnął głośno. – Wydaje mi się, że twoje łóżko jest to, na którym panuje tamten chlew.

Naruto odruchowo spojrzał w prawo, na drugie łóżko, na którym leżały wszystkie jego rzeczy, wysypane z torby. Splótł ręce na torsie.

- Oba łóżka są moje. Nie powiem, żebyś nie był ładnym prezentem, ale łaskawie wypierdalaj…!

Mężczyzna zrobił oburzoną minę.

- Sam wypierdalaj! Za kogo ty się uważasz?!

- A za kogo ty? Co ty tu kurwa w ogóle robisz?!

- Śpię, a przynajmniej spałem, zanim się na mnie nie rzuciłeś! Zakwaterowano mnie tutaj!

- Jak… co…?! – Naruto nie mógł uwierzyć. Shizune dokwaterowała mu współlokatora, po raz pierwszy od czterech lat! Zawsze, ale to zawsze mieszkał sam w szczęśliwej siódemce! Miał tu spokój i swobodę, miał miejsce dla siebie, jak nigdy! A teraz, przez całe wakacje, miał się użerać z tym… tym kolesiem! To oznaczało koniec wolności! Koniec z nocnymi przygodami! Przecież to tutaj przyprowadzał osoby, które wyrywał na imprezach! Gdzie teraz miał się podziać?! – To niemożliwe!

Ciemnowłosy mężczyzna uniósł jedną brew.

- Niemożliwe, to jest to, że jeszcze z tobą dyskutuję. Ogarnij się i idź spać, ja mam zamiar jutro wcześnie wstać – rzekł oschle mężczyzna. Naruto miał ochotę się zaśmiać.

- Radziłbym ci się nie przyzwyczajać, jutro stąd wylatujesz, i to w podskokach – zagroził Naruto. Nieznajomy prychnął, obrzucił go zdegustowanym spojrzeniem i położył się, nakrywając kołdrą aż po czubek głowy. – Lampkę wyłącz!

Blada ręka wynurzyła się spod kołdry i nacisnęła pstryczek nad łóżkiem, a światło zgasło. Naruto zaklął, bo został w zupełnej ciemności. Szepcząc do siebie różne bluzgi, ruszył w stronę łóżka po prawej stronie i zgarnął z niego rzeczy, zrzucając je na podłogę. Potem wpełzł pod kołdrę, zamknął oczy i dalej klnąc, ale już w myślach, zasnął.


10 komentarzy:

  1. Rozpieszczesz nas... Dzięki Ci wielkie!
    Widzę, że akcja ruszyła z kopyta. To dopiero druga część, a Naruto już leży na Sasuke... Brawo! Szkoda tylko, że atmosfera prysnęła, kiedy kolanem zmiażdżył startegiczny punkt swego współspacza... Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ps. Ciągle mam nadzieję, że dopiszesz kolejne części zawieszonych w próżnimopowiadań... Pzdr

      Usuń
    2. Och, chciałabym bardzo to wszystko dokończyć, uwierz mi. Czasem tak sobie siadam i je czytam, ale wiele mi już z głowy uciekło, ech...

      Usuń
  2. Bardzo podoba mi się to ff. Daje takim letnim klimatem (przypomina mi nawet bajkę z dzieciństwa, którą bardzo kochałam <3). Nie mogę się doczekać dalszej części :D Postać Sasuke dla mnie na mega plus, już go kocham. Naruto na razie odstrasza tym jego "dużo rucham style" i "jestem bogiem, uświadom to sobie, sobie" XD No no był najlepszy sposób jaki znalazłam do opisania Naruto. Mam nadzieję, że szybko będzie kolejny rozdział, bo już nie mogę się doczekać! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, doskonale go opisałaś! Dokładnie tak jest 😀

      Usuń
  3. Dobry klimat historii. Aż się chce czytać dalej. Tylko jest taki mały problem. Nie ma dalej ;,,,(
    Świetna historia, mam nadzieję, że będziesz mieć dużo chęci do jej pisania, bo ja już czuję, że będzie mi po głowie chodzić przez najbliższe dni i będę wymyślać możliwe scenariusze :D
    Weny :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja w głowie scenariusze mam przez cały czas 😀

      Usuń
  4. Hah, no niezłe poznanie się, nie ma co xd tych dwoje nie może się lubić, a na pewno przez pewien czas tak będzie xd chociaż kto wie, może re-start w kolejnym rozdziale?
    Fajnie, że teraz było mniej czekania na rozdział. Dziękujemy!
    AJ

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Staram się pisać jak najczęściej, niestety nie zawsze wychodzi 😀

      Usuń
  5. Hejeczka,
    wspaniale, Sasuke uśmiecha się och szkoda że Hinata nie zaproponowała aby wybrał sie z nimi mógł Naruś poderwać tego chłopaka bylby trójkącik...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń