Naruto
otworzył gwałtownie oczy i z niedowierzaniem spojrzał w bok, na Uchiha
Sasuke, stojącego na chodniku w miejscu, gdzie ulica skręcała w lewo.
Kiba zamarł, z pięścią uniesioną w górę.
-Czego
chcesz, Uchiha? – zapytał Kiba, prostując się. Sasuke nie odpowiedział,
tylko podszedł do Inuzuki gwałtownie. Naruto, widząc ten krok już
wiedział, co się stanie, Sasuke już kiedyś przy nim właśnie w taki
sposób zareagował, tyle że zmierzając w stronę własnego brata. Kiba
jednak nie wiedział, co zamierza Uchiha i dlatego nie zdążył się
zasłonić, gdy ten gwałtownie uniósł pięść i przyłożył Inuzuce w twarz.
Kiba padł na glebę.
-Hej!
– wydarł się Neji, puścił rękę Naruto i podskoczył do Uchihy, lecz ten
okazał się być lepszy i zdzielił go w gębę szybciej, niż tamten zdążył
go zaatakować, a w tym czasie Naruto wyrwał się Gaarze i uderzył go
łokciem w brzuch, odskakując w bok.
-Zbierajcie swojego kapitana-porażkę i wynocha! – zawołał Uchiha, rozcierając pięść, którą uderzył wciąż leżącego na ziemi Kibę.
Neji
zerknął na Inuzukę, ale ten nie poruszał się. On i Gaara wymienili
spojrzenia, po czym podnieśli swojego kapitana i załadowali go do
samochodu. Gdy odjechali, Uchiha spojrzał na Naruto.
Uzumaki
natychmiast odwrócił wzrok, zmieszany. Nie miał zielonego pojęcia, co
Uchiha tu robi. No i wstydził się, że musiał go zastać w takiej
sytuacji, teraz, kiedy trzech kolesi biło go, a on nawet nie potrafił
się obronić. Był… był taki żałosny.
-N-Naruto? Nic ci nie jest? – zapytał Sasuke, a Naruto zerknął na niego nieśmiało, trzymając się za żołądek.
-Nie…
Chyba nie… - odparł. – Ja… dziękuję… - szepnął. Sasuke podszedł do
niego i wyciągnął rękę. Naruto zamknął oczy, ale nic się nie stało. Gdy
je otworzył, zobaczył, jak Sasuke cofa się o krok i odwraca spojrzenie.
-Masz… krew na twarzy…
Naruto
uniósł rękę i starł krew z brody, a potem odetchnął głęboko, krzywiąc
się lekko z bólu, po czym stanął prosto. Brzuch i twarz trochę bolały,
ale było o wiele gorzej, gdy po raz pierwszy wyrżnął się na maleństwie.
-Co… co ty tu robisz? – zapytał zawstydzony, a Sasuke uśmiechnął się pod nosem.
-Nie
wiem… - szepnął Uchiha. –Stałem tu już chyba z pół godziny… tam, gdzie
zawsze – wskazał ręką zakręt, a Naruto zmarszczył brwi, nic nie
rozumiejąc. – Siedziałem i myślałem, a potem uchyliłem drzwi, by
odetchnąć świeżym powietrzem i usłyszałem krzyki…
-Ale…
po co ty tu przyjechałeś?– zapytał Naruto, nic nie rozumiejąc, a Uchiha
znów na niego spojrzał, jednak tym razem Naruto nie odwrócił wzroku.
Sasuke odgarnął włosy do tyłu, co było znakiem jego zdenerwowania.
-Ja… miałem nadzieję, że… że nie wiem, będziesz szedł do sklepu, czy coś…
-I co? – zapytał Naruto, a Sasuke zaczerwienił się lekko.
-I że cię zobaczę – odparł,patrząc mu w oczy.
Naruto zdębiał i wytrzeszczył na niego oczy, a Sasuke zaszurał butami.
-Zarosisz mnie na herbatę? –spytał cicho Uchiha, a Naruto odruchowo skinął głową.
-Ja-jasne – wydukał i obrócił się.
Nie
bardzo wierzył w to, co się dzieje. Może miał halucynacje spowodowane
chorobą, albo stracił przytomność po wpierdolu od Kibyi teraz śnił…
Jakoś nie dowierzał, że Uchiha chciał się z nim zobaczyć po tym
wszystkim, co się stało… To było niemożliwe!
Czuł
się jak pijany, gdy prowadził go do domu i mało nie zemdlał, gdy już
znaleźli się w środku. Ściągnął trampki z nóg i zdjął bluzę, bo wewnątrz
domu było gorąco, po czym odwiesił ją na haczyk i zerknął na Sasuke.
Uchiha zzuł buty i trzymał w ręku swoją czarną marynarkę. Dzień był dziś
chłodny, dlatego ubrany był w ciemnozielony, cienki golf na długi rękaw
i czarne dżinsy. Naruto mało nie jęknął, widząc go tak odstrzelonym,
podczas gdy on sam miał na sobie stare, dresowe spodnie i wyciągnięty
podkoszulek w kolorze jajecznicy. Spuścił oczy i spostrzegł, że ma dwie
różne skarpetki. Było nawet gorzej, niż myślał.
Odwiesił marynarkę Sasuke na wieszak i poprowadził Uchihę do kuchni, gdzie posadził go do stołu.
-Powinieneś
przyłożyć coś zimnego do twarzy – zasugerował Sasuke, gdy Naruto
postawił wodę na gazie. Uzumaki zerknął na niego, a potem dotknął lekko
obolałej szczęki.
-Chyba…
chyba masz rację – mruknął cicho. Podszedł do lodówki, wyciągnął z
zamrażarki torebkę z kostkami lodu, a z szuflady ścierkę. Owinął lód w
ścierkę i przyłożył sobie do twarzy, a potem stanął przy kredensie.
Zerknął na Uchihę, który siedział na krześle i patrzył na niego uważnie,
jakby go oceniał. Naruto nie podobało się to spojrzenie, wyglądał jak
śmierć, którą napadli dla bajeranckiej kosy.
-Kiba i tamci dwaj… Dostałeś za to, że odkryłem, że jesteś… chłopcem? – zapytał Sasuke, a Naruto najeżył się.
-Chłopcem?
– zapytał,rozkładając szeroko ręce. – Na ile lat ja ci wyglądam?! –
zapytał ze złością, a Sasuke zachichotał cicho, zasłaniając usta dłonią,
zwiniętą w pięść.
-Przepraszam – odparł, żeby go udobruchać. – Więc jak? To moja wina?
-To wszystko to tylko moja wina– powiedział dobitnie Naruto. – Całe to zamieszanie… to moja wina…
Obrócił się, odłożył swój okład i wyciągnął kubki z szafki nad zlewem, a potem wziął do ręki puszkę z herbatą.
-Ten
cały cyrk… i głupi Kiba, i jego ochroniarze… i to, że jesteś zły…
Powinienem wcześniej mieć odwagę, by im się sprzeciwić, by to wszystko
tak się nie zaplątało i popieprzyło! – otworzył puszkę, wyjął dwie
torebki z herbatą i wrzucił je do kubków. – Powinienem być mądrzejszy i w
ogóle…! – czajnik zaczął gwizdać, a Naruto wyłączył gaz, sięgnął po
niego i zalał herbatę. Odstawił czajnik i oparł się o kredens, tyłem do
Uchihy. – Tak mi głupio i przykro, jestem taki zły na to wszystko, że
nawet nie wiem, jak cię przeprosić…
Chciał się obrócić, ale zawadził ręką o swój kubek i płyn rozlał się po blacie.
-Cholera! – warknął, odskakując i wpadł w coś miękkiego, co objęło go za ramiona.
-Spokojnie
– szepnął Sasuke, łapiąc go za nadgarstki, a Naruto zamarł, natomiast
jego serce zaczęło wyprawiać dzikie rzeczy i wywoływać rumieńce na jego
twarz. – Uspokój się, Naruto…
-C-co… co ty wy-wyprawiasz? –wydukał, starając się nie spanikować.
-Wariuję – odparł Sasuke,owiewając mu ucho swoim gorącym oddechem. Pod Naruto mało nie ugięły się nogi.
-Sasuke…
-Zakochałem się w niej –wyszeptał Sasuke wprost do jego ucha. – W Naruko.
Naruto wpatrywał się w kapiącą na podłogę herbatę,wstrzymując oddech. Ciepło Sasuke było takie obezwładniające…
-Ona nie istnieje – wyszeptał lekko drżącym głosem.
-Mam
tego pełną świadomość – odparł Sasuke. – Byłem rozgoryczony i wściekły
jak nigdy. Czułem się zdradzony i oszukany, a co najważniejsze,
myślałem, że to wszystko przez ciebie. Ale wiesz, przeszło mi po tym,
jak spotkałem pewną dziewczynę…
-O-och!
– wymknęło się z ust Naruto. Nadzieja, która właśnie w nim kiełkowała
zginęła, brutalnie zamordowana. Uchiha może i przyjechał się z nim
pogodzić, ale wcale nie dlatego, że zatęsknił. Sasuke już się pocieszył
inną, zapomniał o Naruko. – To świetnie – odparł Naruto i wyplątał się z
jego objęć. –Naprawdę.
Złapał ścierkę, w którą wcześniej owinął swój lód i zaczął ścierać rozlaną herbatę.
-Miałem
wyrzuty sumienia –wydukał, starając się zachować twarz. – Dziękuję, że
dałeś mi możliwość przeproszenia cię za to wszystko…
-Wiesz,
ta dziewczyna powiedziała mi coś ciekawego… - mówił Uchiha, torturując
każdą komórkę ciała Naruto. Tak fatalnie Uzumaki jeszcze się nie czuł,
marzył, by Sasuke powiedział, że mu wybacza i poszedł sobie. Dobra,
zrobił mu świństwo, ale chyba nie zasługiwał na to, by jego miłość
zaledwie w tydzień po „zerwaniu” opowiadała mu, że już sobie kogoś
znalazła.
-Tak? – spytał Uzumaki, nie oglądając się na Uchihę. Wyżął ścierkę nad zlewem i ukląkł, by zetrzeć herbatę z podłogi.
-Wiesz, to jedna z moich byłych. I jedna z paczki „kapitana” Kiby. Rozmawiałem z Sakurą.
Naruto przestał ścierać podłogę i wyprostował się, po czym obrócił i zerknął na Sasuke.
-Z Sakurą? – spytał cicho. Sasuke opierał się o jego stół kuchenny i patrzył na dwie różne skarpetki Naruto. Uchiha przytaknął.
-Spotkałem
ją przez przypadek i przypomniało mi się, że kiedyś widziałem Naruko i
ją, w waszej szkole. Zapytałem Sakurę, jak to było, a ona powiedziała mi
wszystko, między innymi to,co Kiba ci obiecał, to że cię szantażował, a
potem wręcz zastraszał, a gdy chciałeś się wycofać, to cię uderzył… -
Sasuke w końcu spojrzał mu w oczy. –Powiedziała mi także, że Inuzuka
nigdy nie miał zamiaru wpuścić cię na boisko.
Naruto potarł się po karku.
-Podejrzewałem,
że tego nie zrobi, ale… miałem nadzieję – mruknął, lekko zmieszany. A
więc to wszystko było na marne… Sasuke odepchnął się od stołu, podszedł
do niego i stanął naprzeciw,a Naruto podniósł na niego oczy. – T-tak,
Sasuke?
Uchiha nie odpowiedział, tylko złapał go za przód koszulki w kolorze jajecznicy.
Stali
tak chwilę, tuż obok siebie, Naruto oparty o kredens, patrzący w górę z
niezrozumieniem i Sasuke, trzymający go dwoma palcami za przód
koszulki.
-Sasuke? – zapytał w końcu Naruto, a Uchiha potrząsnął głową.
-Nie czuję różnicy – stwierdził, nie patrząc w oczy Uzumakiego. – Kiedy przebywałem z nią, a teraz z tobą… nie ma różnicy…
-Sasuke…
ona to ja – szepnął Naruto z naciskiem i odepchnął go lekko, po czym
znów szeroko rozłożył ręce, pokazując mu się cały. – A ja TAK wyglądam!
Sasuke zmierzył go od stóp do głów i uniósł jedną brew.
-Mogę powiedzieć to, co myślę?– zapytał, a Naruto opuścił ręce. Znał tę minę.
-Jeśli to nie będzie głupi, zboczony żart – odparł.
-To już nic – Uchiha wzruszy łramionami, a Naruto parsknął śmiechem, a potem przyłożył sobie palce do skroni i potarł.
-Nie
rozumiem, czego ty ode mnie chcesz, Sasuke – powiedział zmęczonym
głosem, nadal pocierając skronie. –Nie jestem dziewczyną, w której się
zakochałeś i nie ważne, co czujesz do Naruko, ona nie wróci, bo nigdy
nie istniała! Jestem tylko ja, Naruto. Jeste mtaki sam, kocham piłkę
nożną i jedzenie, ale nie mam cycek w rozmiarze C i długich włosów…
Uchiha zasłonił mu usta dłonią.
-Uwierz
mi, że doskonale zdaję sobie sprawę z braków twojego prawdziwego ciała –
rzekł, przysuwając się tak blisko, że ich klatki piersiowe zetknęły
się. Naruto wytrzeszczył na niego oczy i odchylił nieco, opierając się
łokciami o blat kredensu. Uchiha był taki wysoki i takie szerokie miał
ramiona… - Kiedy gorycz mi przeszła, a potem kiedy porozmawiałem z
Sakurą i jeszcze dodatkowo ochłonąłem, zdałem sobie sprawę, że
zwyczajnie tęsknię. Za rozmowami, za pocałunkami, za wszystkim… - Sasuke
patrzył mu w oczy, gdy to mówił i Naruto nie był w stanie odwrócić
wzroku. – Nie umiałem tak po prostu zapomnieć, wiedząc, że podobało mi
się wszystko, każda chwila, każda rzecz… I przypomniały mi się dwie
rzeczy. Po pierwsze to, jak Naruko powiedziała mojemu bratu, że mnie
lubi – Naruto spłonął rumieńcem – a po drugie to, co powiedziałeś,
wysiadając z mojego auta. A skoro Naruko mnie lubi,a Naruto nie kłamał…
Uchiha
urwał, a potem, nadal patrząc mu w oczy opuścił dłoń, którą wciąż
zasłaniał usta Naruto i pochylił się, by go pocałować, a Uzumaki bez
wahania objął jego szyję i przyciągnął go do siebie.
Ich
usta w końcu się połączyły i Uzumakiego przeszył dreszcz. Nie mógł
uwierzyć w to, że Sasuke całuje go wiedząc, że Naruto jest facetem, że
jego ręce trzymają go tak mocno i że są ze sobą tak blisko.
Dłonie
Uchihy wemknęły się pod jego koszulkę i zaczęły delikatnie muskać
brzuch, natomiast kolano Uchihy znalazło się nagle między nogami Naruto.
Blondyn wspiął się na palce, by być bliżej niego.
-Ach! –westchnął, gdy oderwali się od siebie i Sasuke zaraz zaczął całować jego szyję. – Sasuke…
-Nie ma różnicy – szepnął Sasuke, krążąc językiem po jego skórze. Naruto westchnął, zaciskając mu palce na włosach.
-Sasuke, jestem chory – wyszeptał słabym głosem. – Zarażę cię…
-Co
z tego? – zapytał Uchiha, przesuwając rękami po jego żebrach. Naruto
tak bardzo się to podobało, że gdyby nie fakt, że nie mógł na to
pozwolić, zatraciłby się w tym uczuciu bez reszty.
-To
z tego, że ty masz mecz – szepnął, zerkając w oczy Sasuke. – Mecz, na
którym będzie skaut z FC Konoha i na którym musisz pokazać Anbu, jacy z
nich frajerzy…
Uchiha odetchnął głęboko i oparł się o kredens po obu stronach Naruto.
-Wiesz, że psujesz atmosferę?
Naruto splótł ręce na piersi i spojrzał na niego z byka.
-Jak zawalisz mecz, w którym ja nie mam szansy grać, osobiście zadbam, byś więcej nie wyszedł na boisko.
-Jeśli to będzie jakieś sado-maso, to ja chętnie…
-Miało
nie być zboczonych żartów – warknął Naruto, mimo że kąciki jego ust
zupełnie go nie słuchały i mimo woli uniosły się w górę. Uchiha wypiął
mu język.
-Ale cię śmieszą…
-Wcale mnie nie śmieszą, masz mnie za zboczeńca?! – obruszył się Naruto, a Sasuke potarł się po brodzie.
-No wiesz, uwiodłeś mnie przebierając się za dziewczynę – zauważył, a Naruto odepchnął go dość brutalnie.
-Trzy metry do tyłu, w innym wypadku podczas meczu będziesz ławkę grzał, kapitanie! Twoja herbata!
Naruto wcisnął mu w ręce kubek gorącej herbaty i wskazał krzesło, a Sasuke wywrócił oczami i usiadł na nim niechętnie.
-Nawet jako facet jesteś taki wstrzemięźliwy? – zapytał zgryźliwie, a Naruto skrzywił się.
-Musisz mi dogryzać? – zapytał.– Co cię obchodzi moja wstrzemięźliwość?
-No wiesz, dziwnym trafem bezpośrednio mnie dotyczy, więc – Uchiha urwał i spojrzał na niego wymownie,unosząc jedną brew.
-Jestem
chory – powiedział Naruto dobitnie, ponownie nastawiając wodę i
wyjmując nową torebkę herbaty. Tak naprawdę bał się trochę i nie chciał
do tego przyznać. Uchiha był doświadczony w tych sprawach, natomiast
jego obycie w takich rzeczach zaczynało się i kończyło w tym samym
miejscu. Teraz był chory i obolały, nie miał zamiaru zbłaźnić się przed
Uchihą. No i trochę wstydził się przed nim rozebrać. – I nie jestem
wstrzemięźliwy. I dlaczego masz ochotę na seks z facetem, jesteś gejem?
-Owszem, od dnia dzisiejszego – odparł Uchiha najnormalniejszym w świecie tonem. – A ty nie?
Naruto zawahał się, a potem westchnął.
-Nie nabijaj się…
-Nie
nabijam. Nawet nie wiesz, jak uroczo teraz wyglądasz – powiedział
Sasuke, a Naruto zerknął na niego. Uchiha siedział z nogą założoną na
nogę, trzymał w dłoni kubek herbaty i przyglądał mu się. Zaczerwieniony
Naruto wlepił spojrzenie w swoje dwie różne skarpetki.
-Chcesz…
chcesz mnie zaliczyć i zostawić, tak? To ma być kara za to wszystko? –
spytał szeptem, nie patrząc na czarnowłosego. Uchiha chwilę milczał.
-Skąd
ci to przyszło do głowy? – zapytał w końcu czarnowłosy. – Oczywiście,
że nie! Posłuchaj… - Sasuke odstawił kubek i znów do niego podszedł.
Ponownie ujął go za ramiona i zajrzał mu w oczy. – Nigdy, przenigdy nie
potraktowałbym cię w ten sposób. Przepraszam, że wtedy byłem taki
wściekły, to… przerosło mnie, czułem się okłamywany. Ale posłuchaj…
Lubię cię, Naruto. Myślę o tobie przez cały czas i brakowało mi ciebie
tak bardzo, że przyjechałem tu, żeby choćby z daleka cię zobaczyć. A
teraz mam cię w ramionach – Sasuke objął go i przyciągnął do siebie. –
Zacznijmy od początku. Nie mogę pozbyć się ciebie z głowy nawet gdy
wiem, że jesteś facetem… Wgryzłeś mi się tam i wyryłeś tam swoje
miejsce, a ja nie mogę się tego pozbyć. Ten tydzień był koszmarem…
-Co za ckliwa gadka – westchnął Naruto, ale uśmiechnął się i wtulił w Uchihę.
-To jak będzie z tym zaliczaniem? – spytał natychmiast Uchiha, a Naruto parsknął śmiechem.
-Głupek – powiedział, kręcąc głową.
Wypili
razem herbatę i długo rozmawiali na temat całej tej skomplikowanej
sytuacji. Naruto opowiedział mu wszystko ze swojej
perspektywy,wydarzenie po wydarzeniu, mówił o tym, co myślał i czuł i
jak z dnia na dzień coraz bardziej się angażował, a także dlaczego się
wcześniej nie przyznał. Czarnowłosy wysłuchał go i zadał kilka pytań,
nic więcej. Uzumaki cały drżał, opowiadając mu o tym. Nigdy by nie
przypuszczał, że Uchiha zaakceptuje go takim, jaki jest, że będzie
chciał dotykać go i całować, wiedząc, że jest facetem. A jednak tak się
działo, zupełnie jakby to było przeznaczenie. Jakby musieli być razem,
jakby to była potrzeba, a nie chęć czy pragnienie. Powietrza się
potrzebuje by żyć, prawda?
Sasuke
miał rację, nie było różnicy między tym, jak bawili się teraz, a tym,
jak dobrze było im ze sobą wcześniej, gdy Naruto przybrany był za
Naruko. Sasuke zachowywał się identycznie, tak samo idiotycznie żartował
i był równie dżentelmeński. Noc mijała, a oni rozmawiali, najpierw w
kuchni, przy stole, a potem na kanapie w salonie. Nawet, gdy między nimi
robiło się namiętnie, Sasuke na niego nie naciskał i Naruto był mu
wdzięczny. Wiedział, że niebawem sam sprowokuje sytuację, ale nie dziś.
Nie, kiedy jest jeszcze trochę chory i pokryty tu i ówdzie siniakami.
Nie dziś, ale w najbliższych dniach. On też bardzo, bardzo tego pragnął.
Cały czas o tym myślał.
Kiedy
Sasuke opuszczał jego dom, było bardziej rano, niż w nocy. Pożegnali
się i obiecali sobie randkę w poniedziałek po szkole, za miastem, w
„ich” pizzerii. Naruto nie mógł się już doczekać.
Przespał
całą niedzielę, z małą przerwą na obiad i opowieść rodziców o balu.
Mama musiała zdać mu relację ze wszystkiego, począwszy na dekoracjach,
poprzez jedzenie, na sukniach innych kobiet skończywszy. Naruto lubił
rozmawiać z mamą, wiec jej wysłuchał. Właściwie, to można było
powiedzieć, że kumplował się ze swoimi rodzicami. Chciał im nawet
powiedzieć, że jest z Sasuke i że chyba… że raczej… że no… że chyba jest
g-gej… em… ale tego nie powiedział. Postanowił poczekać trochę, spotkać
się jeszcze raz z Sasuke, jakoś to sobie samemu poukładać w głowie,
przyzwyczaić się do takiego stanu rzeczy. Był pewien, że rodzice go
zaakceptują, w końcu to byli jego rodzice. Jego kochana mama i tata.
Poza tym, gdyby mieli coś do g-gejów,to by go powstrzymali wcześniej,
kiedy był jeszcze Naruko.
-Byłem
kobietą! Jak do brzmi! –zaśmiał się do siebie, wspinając się po
schodach do swojej sypialni. Dotarł do pokoju i walnął się do łóżka, a
gdy rankiem w sobotę wstał, czuł się całkowicie zdrowy.
No i co ty ze mna robisz -.- juz swita nie oplaca sie isc spac ;w; YEEEY~~ Wiedzialam ze sie pogodza;p to bylo oczywiste ;) Ale dlugo wyczekiwane przez co nie bylo puste czy oklepane <---- patrz jak mi sie zrymowalo O.O@@@ ( moze jednak sie poloze? ;___; ) I tak jak napisalam na poczatku skoncze cale (dzisXD) czytajac przy wschodzie slonca ;w; <-- patrz jak romantycznie ;w; *dyskretnie ociera lezke w kaciku oka*
OdpowiedzUsuńA... A nie rankiem w poniedziałek? 😮
OdpowiedzUsuńHejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, jak no cudownie taki Sasuke, och chciał go zobaczyć chociaż z daleka, i nie widzi zadnej różnicy cudownie...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia