środa, 19 grudnia 2012

14. Normalne życie

            Kolacja upłynęła nam w milczeniu i kiedy wróciłem do pokoju, miałem ochotę położyć się spać i zapomnieć o całym świecie. Niepotrzebnie w ogóle otwierałem usta przy tym smarkaczu! Rozmowa wprost musiała zejść na temat Naruto, musiała! Te wspomnienia musiały mnie dręczyć bez przerwy, bez chwili wytchnienia! A przecież postanowiłem, że ruszę dalej, że nie będę przez cały czas żył przeszłością. Naruto nie chciałby, bym tak się zachowywał, wiedziałem o ty. Tyle że ja nie umiałem inaczej. Miałem dość złych rzeczy, jakie mi się przytrafiały, jednak fatum nie opuszczało mojego klanu, a więc i mnie. Straciłem całą rodzinę, a teraz los zabrał i nawet Naruto.
-Kurwa! – zakląłem, chodząc po pokoju w tę i z powrotem. Nie mogłem znaleźć sobie miejsca. Nie mogłem uciec od swojej głowy.
            Nagle moje nerwowe dreptanie przerwało pukanie do drzwi. Zatrzymałem się, spojrzałem na nie nieufnie, po czym podszedłem i otworzyłem je z rozmachem. Na korytarzu stał Eiji, ubrany w biały, hotelowy szlafrok.
-Czego chcesz? – zapytałem agresywnie, mrużąc oczy. Eiji potarł się po karku, a ja prawie jęknąłem. Dlaczego on musiał taki być?!
-Mogę? – zapytał, wskazując wnętrze mojego pokoju. Prychnąłem z rezygnacją, przesunąłem się i wpuściłem go do środka. Gdy wszedł, zamknąłem za nim drzwi.
-Jeśli przyszedłeś przeprosić, to daruj sobie, nie chcę… – zacząłem, odwracając się ku niemu, jednak zamarłem zdumiony,gdy tylko na niego spojrzałem. Chłopak stał przede mną zupełnie nagi, jego szlafrok leżał na podłodze wokół jego nóg. Rozchyliłem wargi, przyglądając się jego nagiemu ciału. On nie był ładny, był wręcz piękny. Przełknąłem ślinę.
-Jak miał na imię? – zapytał, przechylając lekko głowę. Pozwalał mi napatrzeć się do woli, a ja nie miałem zamiaru z tego rezygnować. Naruto był piękny, ale w inny sposób, nie był tak delikatny jak chłopak przede mną.
-Naruto – odpowiedziałem. Chłopak posmutniał i zrobił krok w moją stronę, a ja przełknąłem ślinę. Czułem się tak, jakbym miał lekko sparaliżowany mózg i spowolnione reakcje. Jego nagie, gładkie uda hipnotyzowały mnie.
-Musiałeś go bardzo kochać – powiedział, a ja przytaknąłem.
-Był mi najbliższy na świecie – potwierdziłem. Chłopak podszedł do mnie i wspiął się na palce. Moje dłonie drgnęły, pragnąłem go objąć, jednak nie zrobiłem tego.
-A od tamtej pory kogoś miałeś? – zapytał pełnym obietnic szeptem. Na to pytanie już nie udzieliłem odpowiedzi, tylko przyciągnąłem go do siebie i złączyłem nasze usta.
            Chłopak całował wspaniale, co ani trochę mnie nie zdziwiło. Sądząc po jego wcześniejszej wypowiedzi i po tym, że się tak przede mną po prostu rozebrał, seks był dla niego tylko zabawą i prawdopodobnie miał wielu, a może nawet zarówno wielu, jaki wiele.
            Cały czas go trzymając, nakierowałem nas na łóżko i po prostu pchnąłem go na materac. Uśmiechnął się szeroko, gdy pochyliłem się nad nim, by zacząć całować jego szyję. Miał rację, odkąd Naruto przepadł, nikogo nie miałem, nie potrafiłem się przełamać.
-Od razu mi się spodobałeś – wyznał chłopak, odchylając głowę do tyłu. – Jesteś w moim typie.
            Nie odpowiedziałem, zajęty podgryzaniem skóry na jego szyi. Przesunąłem rękami po jego ciele, aż dotarłem do jego twardych sutków. Chłopak westchnął zadowolony z pieszczot, wplatając mi palce we włosy. Badałem obiema dłońmi fakturę jego skóry, zdumiony jej delikatnością. Mimo że był tak podobny do Naruto, to jednak diametralnie się od niego różnił. Naruto był bardziej szorstki, miał poobijane dłonie, jego ciało znaczyły blizny, był większy, żywszy, chyba nawet cieplejszy.
            A jednak, pomimo tak ogromnej różnicy, nie przerywałem, coraz bardziej podniecony. Chłopak rozwiązał mój szlafrok i ściągnął go z moich ramion, błądząc po nich dłońmi i obrysowując palcami twarde mięśnie. Prócz Naruto, nie uprawiałem seksu z żadnym mężczyzną, zawsze z kobietami. Nawet nie czułem w sobie takich ciągot, więc zdumiewałem samego siebie, gdy błądziłem wargami po torsie Eijiego, gdy podgryzałem i ssałem jego sutki, gdy dłonią przesuwałem po jego męskości, pod palcami czując, jak twardnieje z każdą chwilą.
            Chłopak jęczał, raz po raz przyciągając mnie do pocałunków. Jego dłoń również zawędrowała między moje nogi i całując się, pieściliśmy siebie nawzajem.
-Smakujesz… sake… - wychrypiał chłopak, gdy w pewnym momencie się od siebie oderwaliśmy. Nie byłem napity, byłem zaledwie po trzech czarkach, które przechyliłem do kolacji. – Lubię… ten smak…
            Ponownie złączył nasze usta, pozwalając mi, bym badał go głęboko. Moja druga dłoń zawędrowała między jego pośladki, docierając do jego wejścia. Ostrożnie zanurzyłem w nim palec, a chłopak wygiął się, gryząc mnie w dolną wargę.Poczułem smak krwi, ale nie przeszkadzało mi to. Zacząłem poruszać owym palcem, dłonią wciąż pieszcząc jego penisa. Sam również byłem pieszczony. Poruszaliśmy się zgodnie, a gorąco między nami parzyło.
            Gdy wsunąłem w niego dwa palce, Eiji puścił moją męskość i wyprężając się, zacisnął palce na pościeli.
-Och! – wyrwało mu się, a ja spojrzałem na jego twarz. Był zarumieniony, powieki miał zaciśnięte, pot zrosił jego czoło. Wykonałem ten sam ruch, co wcześniej, a chłopak wygiął się jeszcze bardziej, unosząc jedną rękę w górę i zaciskając ją na wezgłowiu. – Tam! Ach!
            Uśmiechnąłem się do siebie i zacząłem poruszać dłonią, a chłopak wił się pode mną, jęcząc i sapiąc. Rozciągałem go ostrożnie, po dłuższej chwili dodając trzeci palec. Wkrótce niebieskooki zaczął sam się na nie nabijać, poruszając biodrami w rytmie zgodnym z moimi ruchami.
-W-weź mnie… - wysapał. – W-weź mnie już! Błagam!
            Nie musiał więcej prosić, byłem zbyt podniecony, by dłużej się z nim bawić. Uniosłem nieco jego biodra i wszedłem w niego jednym, pewnym siebie pchnięciem. Jęknął przeciągle, wyginając ciało we wspaniały łuk. Przewędrowałem dłonią po jego skórze, od pępka o szyję. Potem zjechałem niżej, objąłem go i pchnąłem ponownie. Był ciasny, wilgotny i gorący. Mój oddech przyspieszył, głowa zapulsowała podnieceniem i pożądaniem. Eiji oplótł mi szyję ramionami, przytulając się do mnie ściśle. Przestałem się kontrolować, tylko podtrzymując go, zacząłem poruszać się w jego wnętrzu, słysząc dźwięki, jakie z siebie wydawał.
            Po raz pierwszy od pół roku pomyślałem, że chyba mogę sobie ułożyć normalne życie.
            Doszliśmy niemal równocześnie, chłopak zaledwie chwilę przede mną. Gdy go puściłem, opadł na poduszki, dysząc, a ja przekręciłem się na bok i położyłem obok niego. Czułem, że się porusza, a gdy na niego spojrzałem spostrzegłem, że wygrzebał z kieszeni swojego szlafroka zmaltretowaną paczkę papierosów i zapalniczkę.
-Widzę, że jesteś przygotowany – powiedziałem. Zaśmiał się.
-Lubię smak papierosa po seksie – przyznał, wyciągając paczkę w moją stroną. Pokręciłem głową, a on wzruszył ramionami, wyciągnął sobie jednego i zapalił. Głęboko zaciągnął się dymem. –Taaaak – wymruczał – to jest to…
-Lubisz seks, lubisz sake i lubisz papierosy… Ile ty masz właściwie lat?
-Spokojnie, nie jestem dzieckiem – powiedział, a ja spojrzałem z niedowierzaniem. – Serio, w ubiegłym tygodniu miałem szesnaste urodziny! – zawołał. Prychnąłem, a on zaśmiał się i przekręcił na bok, patrząc na mnie. Podparł się na łokciu, popalając.
-Ty za to, Sasuke, lubisz seks w zupełnej ciszy. Nie powiedziałeś nawet słowa!
-No i?
-Strasznie zimny jesteś – rzekł, mrużąc oczy, a ja wzniosłem spojrzenie ku niebu. – Było ci dobrze? Podobałem ci się? Chciałbyś jeszcze raz?
-Idź spać, dziecko – powiedziałem tylko, po czym przekręciłem się tyłem do niego. Zaśmiał się jeszcze raz, dokończył papierosa i wtulił we mnie. Niedługo potem spał jak suseł, a ja wciąż myślałem.Poczułem się tak, jakbym w końcu przełamał jakąś barierę. Po raz pierwszy od pół roku czułem się wolny, a jednocześnie miałem straszne wyrzuty sumienia. Czułem się tak, jakbym zdradził Naruto i nie podobało mi się to uczucie. Z trudem zasnąłem.
            Następnego dnia wstaliśmy późno. Mieliśmy wyruszyć o siódmej, a z łóżka ponieśliśmy się kilka minut przed dziewiątą. Byłoby to zapewne jeszcze później, bo Eiji chciał wymusić na mnie „poranny numerek”, jak to określił, na szczęście byłem odporny na jego perswazje. W sumie, po całkowitym zebraniu się , zjedzeniu śniadania i wszelkich porannych zabiegach, byliśmy gotowi do drogi dopiero o dziesiątej.
-Zabiję cię – syknąłem do Eijiego, gdy wychodząc z zajazdu rozpostarłem przed sobą mapę. – Jesteśmy tak opóźnieni…
-Nie przesadzasz czasem, Sasuke? – zapytał, wzruszając ramionami. – W końcu mnie eskortujesz, to j powinienem ustalać zasady.
-No, na pewno. I mówiłem ci już: nie jestem twoim kolegą! – zawołałem, analizując mapę. Z jego tempem za nic nie dotrzemy do kolejnego zajazdu, chyba że w środku nocy!
            Chłopka spojrzał na mnie z niedowierzaniem.
-No chyba sobie jaja robisz? – zapytał, wyjmując papierosa z ust. Znów palił. – Bzykaliśmy się, a ty masz zamiar tak mnie traktować?! – zapytał, stając tuż przede mną. Wycelował we mnie papierosem. – Za kogo ty się masz!?
              Westchnąłem, patrząc w jego niebieskie, przepełnione złością oczy. Miałem świadomość, że źle go traktuję. Z drugiej strony Eiji był zaledwie dzieciakiem, który żerował na tym, że po śmierci Naruto z nikim nie byłem. W innym wypadku nie pozwoliłbym się tak łatwo uwieść, miałem wprawę w odmawianiu, nie on jeden się przede mną rozebrał, licząc, że to mnie skusi. Jednak jemu pierwszemu się to naprawdę udało.
              Odchrząknąłem.
-Jesteś tylko dzieciakiem – powiedziałem. – To się nie powinno zdarzyć, to niewłaściwe – powiedziałem. Chłopak prychnął.
-Sumienie cię gryzie? Bo mnie jakoś nie – odparł i zaciągnął się dymem. – Nikt się nie dowie, a w ciążę nie zajdę. Ta wycieczka może być całkiem fajna, jak przestaniesz być takim palantem! Podobasz mi się.
              Rozbroił mnie swoją szczerością. Patrzyłem na niego z góry kilka sekund, a potem skapitulowałem. Pokręciłem głową.
-Będę milszy – szepnąłem, wyminąłem go i wpychając mapę do kieszeni, ruszyłem przodem.
              Cały poranek szliśmy w milczeniu. Eiji co jakiś czas popalał i kilka razy fuknął sobie pod nosem, chyba pod moim adresem. W południe zatrzymaliśmy się na jedzenie, a potem znów wyruszyliśmy.
              Gdy przyszedł wieczór byliśmy daleko od miejsca, które wyznaczyłem na postój.
-I widzisz! – zawołałem, zatrzymując się nagle pośrodku traktu. Eiji stanął i spojrzał na mnie z pytaniem w oczach. – Gdyby wszystko poszło zgonie z moim planem, teraz wchodzilibyśmy do recepcji przytulnego hotelu, a tak, musimy rozbić obóz gdzieś w tej głuszy!
              Chłopak prychnął.
-Co za różnica? – odrzekł.– To gdzie rozbijamy ten obóz?
              Poprowadziłem go w lewo, zbaczając z traktu. Chwilę szliśmy przez niewielki zagajnik, aż naszym oczom ukazała się mała polanka, którą przecinał strumyk. Miejsce było nawet urocze, dzikie, ale trawa nie rosła tu szczególnie wysoko.
-Wygląda na to, że tu – powiedziałem, zrzucając swój plecak. – Odpocznij. Znajdę coś na opał.
              Poszedłem w las, gdzie znalazłem chrust na opał. Potem wróciłem do obozu, ułożyłem mały stos i podłożyłem pod niego ogień. Eiji siedział na swoim plecaku i patrzył na mnie uważnie. Wyjąłem ze swojego plecaka mały garnek, który kazałem mu napełnić wodą, a gdy on wziął go i odszedł w stronę strumyka, zrobiłem z gałązek konstrukcję, która umożliwiła mi zawieszenie garnka nad ogniem. Gdy chłopak wrócił, z plecaka wyjąłem wszystkie potrzebne składniki do ugotowania gulaszu. Chłopak usiadł obok mnie i patrzył, jak przyrządzam nam jedzenie.
              Po posiłku wziąłem się za rozbicie namiotu, klnąc w duchu, że przez tę głupią sytuację jesteśmy zmuszeni spać razem, w jednym, małym, ciasnym pomieszczeniu. Jego ciało kusiło mnie, a niebieskie oczy rozbrajały. Wiele samokontroli kosztowała mnie ta wspólna podróż, zwłaszcza, że umyślnie mnie kusił. Każdy jego gest, spojrzenie, ruch… wszystko przypominało mi Naruto. Najgorsze było to, iż nie robił tego umyślnie, bo przecież nie znał odruchów Uzumakiego. Po części też zdawałem sobie sprawę, że to tylko moja wyobraźnia, że specjalnie szukam u niego podobieństw. W końcu dzieciak ten był też zupełnie różny od Naruto.
-Gotowe! – zawołałem po rozbiciu namiotu, podnosząc się z kolan. Chłopak wstał, zbliżył się do namiotu i zajrzał do środka.
-Przytulnie – powiedział, uśmiechając się. Wywróciłem oczami.
-Właź i nie marudź, idziemy spać, jutro wcześnie wstajemy, bo nie mam zamiaru co noc spać na ziemi! – zdenerwowałem się.
              Chłopak wywrócił oczami i wpełzł do namiotu, a ja zanim, po czym zasunąłem suwak, a następnie wpełzłem pod swój kocyk. Dłonie Eijiego natychmiast objęły mnie od tyłu.
-Co-ty-wyprawiasz? – wycedziłem wściekle, łapiąc go za nadgarstki. – Chyba wyraźnie powiedziałem, że nie!
-Zimno mi – wyszeptał mi do ucha. – Chcę się tylko przytulić!
              Przekręciłem się w jego stronę.
-Eiji, przestań się zgrywać, tylko…
              Nie dął mi skończyć, tylko mnie pocałował, obejmując moją szyję. Złapałem go za łokcie, ale chłopak uczepił się mnie ze wszystkich swoich sił.
              Pozwoliłem mu się całować, nie chcąc z nim walczyć. Poza tym to było przyjemne.
-Nie możemy – powiedziałem, gdy się w końcu odsunął.
-Przestań być taki! – zawołał, po czym palnął mnie pięścią w tors. – Ja jestem gejem, ty jesteś gejem! Ja jestem ładny i napalony, no co cię powstrzymuje?!
-Myśl o Naruto – szepnąłem, a on spojrzał mi w oczy, a potem mnie przytulił.
-Tak mi przykro, że go straciłeś – wyszeptał. – Musiał być wyjątkowy, skoro poruszył twoje serce.
-Był wyjątkowy – odszepnąłem i ponownie pozwoliłem, by mnie całował, obejmując go w pasie.
-I musiał być piękny…
-Był – potwierdziłem, zmieniając pozycję tak, bym był nad nim. Nasze usta raz po raz łączyły się ze sobą w elektryzującym, namiętnym tańcu.
-Mimo wszystko… - wyszeptał chłopak, gdy przeniosłem się z pieszczotami na jego szyję – powinieneś… o nim… zapomnieć…
              Podniosłem głowę i zerknąłem w jego oczy w kolorze nieba.
-Już mi to mówiono w tym tygodniu – powiedziałem dość chłodno i chciałem się cofnąć, ale złapał mnie za szyję, nie pozwalając mi się odsunąć.
-Nie mówię, że zapomnieć raz na zawsze, ale dać sobie spokój i żyć. Nie można cały czas kochać kogoś, kto odszedł!
-Uwierz mi, że można – szepnąłem, a on westchnął.
-Ale przecież to boli! – zawołał. Jego spojrzenie pełne było współczucia. Pochyliłem się i wtuliłem głowę w jego ramię.
-Nawet jeśli boli, nawet jeśli nie mogę żyć, nawet jeśli on nie wróci… nie potrafię tak po prostu zapomnieć, przekreślić go i ruszyć dalej. Nie mogę. Po prostu nie mogę.
-Jaki on był? – spytał Eiji szeptem. Więc zacząłem opowiadać, wszystko po kolei, o tym jak byliśmy dziećmi, jak się poznaliśmy, jak trafiliśmy do drużyny. Powiedziałem o tym jak odszedłem, a potem jak wróciłem. Kiedy i dlaczego się w nim zakochałem, oraz to, że mieliśmy dla siebie tak mało czasu, taką krótką chwilę… a potem zginął.
              Eiji słuchał mnie, nie zadając pytań. Jego palce raz po raz zanurzały mu się we włosach, przeczesując je. Leżałem na jego klatce piersiowej, słysząc, jak bije mu serce. Nawet gdy zamilkłem, pozwalając sobie na chwilę załamania, chłopak nie przestał mnie głaskać.
              Sam nie wiem, jak to się stało, że tej nocy również się kochaliśmy. Chyba naprawdę tego potrzebowałem, a te chwile z Eijim dawały zapomnienie jak nic innego. Myślałem tylko o ciele chłopaka i o tym, jak dobrze mi z nim, jak ładny, żywy i ciepły jest i jak bardzo chce sprawić, by krzyczał w moich ramionach z czystej rozkoszy.
              Droga z nim mijała wolno, ale przepełniona była chwilami naszej bliskości. Jako za człowiekiem, to nie przepadałem za nim. Był pyskaty, bezczelny, głośny i nieustępliwy. Jednak wszystko to, co mi się nie podobało, przestawało mieć znaczenie podczas naszych wspólnych nocy.
              Do Kraju Żelaza dotarliśmy z dużym opóźnieniem, jednak nikt nie miał do mnie pretensji. W domu Eijiego zostałem ugoszczony niczym książę, dostałem ogromny pokój z wielkim łożem, na którym mogłem odespać drogę. Kolacja, jaką zjadłem z ojcem chłopaka i nim samym, była wykwintna i kipiała przepycham. A nocą, gdy położyłem się spać, Eiji zakradł się do mojego pokoju. Prawie żałowałem, że spędzam tam tylko jedną noc i następnego dnia muszę wracać do Konohy.

13 komentarzy:

  1. Nieładnie Sasuke... -.-

    OdpowiedzUsuń
  2. wiem, że to opowiadanie było dawno pisane a teraz dopiero pisze .. ale w sumie nie podoba mi się taki Sasuke, chcę żeby Naruciak wrócił.

    OdpowiedzUsuń
  3. Czy tylko ja uważam to za zdradę? Co z tego że Naru nie żyje w końcu mówił jak go przecież kocha -,-

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też uważam to za zdradę.. i wkurwia mnie to, co się dzieje!

      Owszem, da się zrozumieć, że Sasuke powinien ułożyć swoje życie od początku, ale tylko Naru do niego pasuje!

      Ayanami, nie pękało Ci serce, przy tym rozdziale? ;d

      Usuń
    2. Mnie tez to podchodzi pod zdrade ... Jak moglas Ayanami-chan to zrobic ...
      Nikt, absolunie nikt nie pasuje do sasuke bardziej niz Naruto....!
      Nie boli cie serce Ayanami ? .......

      Usuń
  4. Wkurwia mnie to wszystko... Sasuke! Baka yaro! Nie mogę uwierzyć że taki pyskaty małolat zastąpił mu choć trochę Naruto... To okropne!


    Całą sytuacje uważam za zdrade... Za co Sasuke się w ogule do niego odzywał?! BO SEKS?! Cholerny dupek... Przykro mi ale takiego Sasuke to ja nienawidzę z całego serca! Naru, wracaj!


    Cholera, mogłaś nie opisywać tego stosunku! Zupełnie nie czułam przy nim żadnych przyjemnych dreszczy i uczuć... To było coś podobnego do oburzenia, nienawiści i złości.. hańba dla rodu Uchiha!

    Pozdrawiam cała rozpaczona.

    OdpowiedzUsuń
  5. Całkowicie się zgadzam z powyższymi komentami. To okropne!!! Ten stosunek, masakra! Mam takie same odczucia jak osoba powyżej! Poryczałam sie przez to wszystko!!! :'-( Aaaaaaa...!

    OdpowiedzUsuń
  6. Czy jestem jedyną osobą, która nie widzi nic złego w tym małym romansie? Przecież Sasuke nie mógł wiecznie żyć w żałobie po śmierci Naruto. To był wyłącznie fizyczny związek, dzięki któremu Sasuke zaczął patrzeć z nowej perspektywy, spostrzegł, że jego życie toczy się dalej... Nie uważam tego za zdradę, jedynie za próbę rozpoczęcia nowego rozdziału życia.
    No i podobało mi się, jak Sasuke zaczyna opowiadać o Naruto i Eiji go wysłuchuje i stara się być "jak balsam na jego rany", jednocześnie nie doszukując się jakiejś wielkiej bliskości w tej relacji.
    Cóż, mam nadzieję, że ten chłopak zrobi jeszcze jakiś come-back.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spoko, nie jesteś jedyna. Co z tego, że piszę to kilka lat po twoim komentarzu ale musiałam odpisać^^

      Usuń
  7. Facet to nie baba i niestety poruchać, co nie zmienia faktu, że i tak jest mi z tego powodu troche smutno i mam ochote powiedziec: hej! to nie fair

    OdpowiedzUsuń
  8. Jestem zla na tego Ejiego ? Ze poderwal sasuke .. A na sasuke to jestem wkurwiona za to ze dal sie zlapac ....!!! Jak mogl ? Przeciez nie odnaleziono ciala naruto .. Czyli moze jeszcze jest nadzieja ze sie oddnajdzie....rozumiem pol roku to szmad czasu... Ale moze naruto zyje i stracil pamiec ... Lub jest nie przytomny i siedzi w jakims szpitalu w innej wiosce ...
    Zdradzil go z chlopakiem podobnym do naruto .. ( z wygladu i troche z charakteru )
    Ayanami jak moglas do tego dopuscic .. Szloch :'(
    Pozdro~shizuo heiwajima

    OdpowiedzUsuń
  9. Hej,
    och Sasuke nie ładnie... ale z drugiej strony cóż czas zacząć iść na przód, podobało mi się że Enji wysłuchał go jak mówił o Naruto, był takim "balsamem" dla duszy Sasuke, jednak widział pragnienia Naruto, ale je ignorował a teraz tak cudownie, Uchiha bez planu to nie Uchiha, cieszę się że jednak miedzy nimi wszystko dobrze...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń