Kolacja
upłynęła nam w milczeniu i kiedy wróciłem do pokoju, miałem ochotę
położyć się spać i zapomnieć o całym świecie. Niepotrzebnie w ogóle
otwierałem usta przy tym smarkaczu! Rozmowa wprost musiała zejść na
temat Naruto, musiała! Te wspomnienia musiały mnie dręczyć bez przerwy,
bez chwili wytchnienia! A przecież postanowiłem, że ruszę dalej, że nie
będę przez cały czas żył przeszłością. Naruto nie chciałby, bym tak się
zachowywał, wiedziałem o ty. Tyle że ja nie umiałem inaczej. Miałem dość
złych rzeczy, jakie mi się przytrafiały, jednak fatum nie opuszczało
mojego klanu, a więc i mnie. Straciłem całą rodzinę, a teraz los zabrał i
nawet Naruto.
-Kurwa! – zakląłem, chodząc po pokoju w tę i z powrotem. Nie mogłem znaleźć sobie miejsca. Nie mogłem uciec od swojej głowy.
Nagle
moje nerwowe dreptanie przerwało pukanie do drzwi. Zatrzymałem się,
spojrzałem na nie nieufnie, po czym podszedłem i otworzyłem je z
rozmachem. Na korytarzu stał Eiji, ubrany w biały, hotelowy szlafrok.
-Czego
chcesz? – zapytałem agresywnie, mrużąc oczy. Eiji potarł się po karku, a
ja prawie jęknąłem. Dlaczego on musiał taki być?!
-Mogę?
– zapytał, wskazując wnętrze mojego pokoju. Prychnąłem z rezygnacją,
przesunąłem się i wpuściłem go do środka. Gdy wszedł, zamknąłem za nim
drzwi.
-Jeśli
przyszedłeś przeprosić, to daruj sobie, nie chcę… – zacząłem,
odwracając się ku niemu, jednak zamarłem zdumiony,gdy tylko na niego
spojrzałem. Chłopak stał przede mną zupełnie nagi, jego szlafrok leżał
na podłodze wokół jego nóg. Rozchyliłem wargi, przyglądając się jego
nagiemu ciału. On nie był ładny, był wręcz piękny. Przełknąłem ślinę.
-Jak
miał na imię? – zapytał, przechylając lekko głowę. Pozwalał mi
napatrzeć się do woli, a ja nie miałem zamiaru z tego rezygnować. Naruto
był piękny, ale w inny sposób, nie był tak delikatny jak chłopak przede
mną.
-Naruto
– odpowiedziałem. Chłopak posmutniał i zrobił krok w moją stronę, a ja
przełknąłem ślinę. Czułem się tak, jakbym miał lekko sparaliżowany mózg i
spowolnione reakcje. Jego nagie, gładkie uda hipnotyzowały mnie.
-Musiałeś go bardzo kochać – powiedział, a ja przytaknąłem.
-Był
mi najbliższy na świecie – potwierdziłem. Chłopak podszedł do mnie i
wspiął się na palce. Moje dłonie drgnęły, pragnąłem go objąć, jednak nie
zrobiłem tego.
-A
od tamtej pory kogoś miałeś? – zapytał pełnym obietnic szeptem. Na to
pytanie już nie udzieliłem odpowiedzi, tylko przyciągnąłem go do siebie i
złączyłem nasze usta.
Chłopak
całował wspaniale, co ani trochę mnie nie zdziwiło. Sądząc po jego
wcześniejszej wypowiedzi i po tym, że się tak przede mną po prostu
rozebrał, seks był dla niego tylko zabawą i prawdopodobnie miał wielu, a
może nawet zarówno wielu, jaki wiele.
Cały
czas go trzymając, nakierowałem nas na łóżko i po prostu pchnąłem go na
materac. Uśmiechnął się szeroko, gdy pochyliłem się nad nim, by zacząć
całować jego szyję. Miał rację, odkąd Naruto przepadł, nikogo nie
miałem, nie potrafiłem się przełamać.
-Od razu mi się spodobałeś – wyznał chłopak, odchylając głowę do tyłu. – Jesteś w moim typie.
Nie
odpowiedziałem, zajęty podgryzaniem skóry na jego szyi. Przesunąłem
rękami po jego ciele, aż dotarłem do jego twardych sutków. Chłopak
westchnął zadowolony z pieszczot, wplatając mi palce we włosy. Badałem
obiema dłońmi fakturę jego skóry, zdumiony jej delikatnością. Mimo że
był tak podobny do Naruto, to jednak diametralnie się od niego różnił.
Naruto był bardziej szorstki, miał poobijane dłonie, jego ciało znaczyły
blizny, był większy, żywszy, chyba nawet cieplejszy.
A
jednak, pomimo tak ogromnej różnicy, nie przerywałem, coraz bardziej
podniecony. Chłopak rozwiązał mój szlafrok i ściągnął go z moich ramion,
błądząc po nich dłońmi i obrysowując palcami twarde mięśnie. Prócz
Naruto, nie uprawiałem seksu z żadnym mężczyzną, zawsze z kobietami.
Nawet nie czułem w sobie takich ciągot, więc zdumiewałem samego siebie,
gdy błądziłem wargami po torsie Eijiego, gdy podgryzałem i ssałem jego
sutki, gdy dłonią przesuwałem po jego męskości, pod palcami czując, jak
twardnieje z każdą chwilą.
Chłopak
jęczał, raz po raz przyciągając mnie do pocałunków. Jego dłoń również
zawędrowała między moje nogi i całując się, pieściliśmy siebie nawzajem.
-Smakujesz…
sake… - wychrypiał chłopak, gdy w pewnym momencie się od siebie
oderwaliśmy. Nie byłem napity, byłem zaledwie po trzech czarkach, które
przechyliłem do kolacji. – Lubię… ten smak…
Ponownie
złączył nasze usta, pozwalając mi, bym badał go głęboko. Moja druga
dłoń zawędrowała między jego pośladki, docierając do jego wejścia.
Ostrożnie zanurzyłem w nim palec, a chłopak wygiął się, gryząc mnie w
dolną wargę.Poczułem smak krwi, ale nie przeszkadzało mi to. Zacząłem
poruszać owym palcem, dłonią wciąż pieszcząc jego penisa. Sam również
byłem pieszczony. Poruszaliśmy się zgodnie, a gorąco między nami
parzyło.
Gdy wsunąłem w niego dwa palce, Eiji puścił moją męskość i wyprężając się, zacisnął palce na pościeli.
-Och!
– wyrwało mu się, a ja spojrzałem na jego twarz. Był zarumieniony,
powieki miał zaciśnięte, pot zrosił jego czoło. Wykonałem ten sam ruch,
co wcześniej, a chłopak wygiął się jeszcze bardziej, unosząc jedną rękę w
górę i zaciskając ją na wezgłowiu. – Tam! Ach!
Uśmiechnąłem
się do siebie i zacząłem poruszać dłonią, a chłopak wił się pode mną,
jęcząc i sapiąc. Rozciągałem go ostrożnie, po dłuższej chwili dodając
trzeci palec. Wkrótce niebieskooki zaczął sam się na nie nabijać,
poruszając biodrami w rytmie zgodnym z moimi ruchami.
-W-weź mnie… - wysapał. – W-weź mnie już! Błagam!
Nie
musiał więcej prosić, byłem zbyt podniecony, by dłużej się z nim bawić.
Uniosłem nieco jego biodra i wszedłem w niego jednym, pewnym siebie
pchnięciem. Jęknął przeciągle, wyginając ciało we wspaniały łuk.
Przewędrowałem dłonią po jego skórze, od pępka o szyję. Potem zjechałem
niżej, objąłem go i pchnąłem ponownie. Był ciasny, wilgotny i gorący.
Mój oddech przyspieszył, głowa zapulsowała podnieceniem i pożądaniem.
Eiji oplótł mi szyję ramionami, przytulając się do mnie ściśle.
Przestałem się kontrolować, tylko podtrzymując go, zacząłem poruszać się
w jego wnętrzu, słysząc dźwięki, jakie z siebie wydawał.
Po raz pierwszy od pół roku pomyślałem, że chyba mogę sobie ułożyć normalne życie.
Doszliśmy
niemal równocześnie, chłopak zaledwie chwilę przede mną. Gdy go
puściłem, opadł na poduszki, dysząc, a ja przekręciłem się na bok i
położyłem obok niego. Czułem, że się porusza, a gdy na niego spojrzałem
spostrzegłem, że wygrzebał z kieszeni swojego szlafroka zmaltretowaną
paczkę papierosów i zapalniczkę.
-Widzę, że jesteś przygotowany – powiedziałem. Zaśmiał się.
-Lubię
smak papierosa po seksie – przyznał, wyciągając paczkę w moją stroną.
Pokręciłem głową, a on wzruszył ramionami, wyciągnął sobie jednego i
zapalił. Głęboko zaciągnął się dymem. –Taaaak – wymruczał – to jest to…
-Lubisz seks, lubisz sake i lubisz papierosy… Ile ty masz właściwie lat?
-Spokojnie,
nie jestem dzieckiem – powiedział, a ja spojrzałem z niedowierzaniem. –
Serio, w ubiegłym tygodniu miałem szesnaste urodziny! – zawołał.
Prychnąłem, a on zaśmiał się i przekręcił na bok, patrząc na mnie.
Podparł się na łokciu, popalając.
-Ty za to, Sasuke, lubisz seks w zupełnej ciszy. Nie powiedziałeś nawet słowa!
-No i?
-Strasznie
zimny jesteś – rzekł, mrużąc oczy, a ja wzniosłem spojrzenie ku niebu. –
Było ci dobrze? Podobałem ci się? Chciałbyś jeszcze raz?
-Idź
spać, dziecko – powiedziałem tylko, po czym przekręciłem się tyłem do
niego. Zaśmiał się jeszcze raz, dokończył papierosa i wtulił we mnie.
Niedługo potem spał jak suseł, a ja wciąż myślałem.Poczułem się tak,
jakbym w końcu przełamał jakąś barierę. Po raz pierwszy od pół roku
czułem się wolny, a jednocześnie miałem straszne wyrzuty sumienia.
Czułem się tak, jakbym zdradził Naruto i nie podobało mi się to uczucie.
Z trudem zasnąłem.
Następnego
dnia wstaliśmy późno. Mieliśmy wyruszyć o siódmej, a z łóżka
ponieśliśmy się kilka minut przed dziewiątą. Byłoby to zapewne jeszcze
później, bo Eiji chciał wymusić na mnie „poranny numerek”, jak to
określił, na szczęście byłem odporny na jego perswazje. W sumie, po
całkowitym zebraniu się , zjedzeniu śniadania i wszelkich porannych
zabiegach, byliśmy gotowi do drogi dopiero o dziesiątej.
-Zabiję cię – syknąłem do Eijiego, gdy wychodząc z zajazdu rozpostarłem przed sobą mapę. – Jesteśmy tak opóźnieni…
-Nie przesadzasz czasem, Sasuke? – zapytał, wzruszając ramionami. – W końcu mnie eskortujesz, to j powinienem ustalać zasady.
-No,
na pewno. I mówiłem ci już: nie jestem twoim kolegą! – zawołałem,
analizując mapę. Z jego tempem za nic nie dotrzemy do kolejnego zajazdu,
chyba że w środku nocy!
Chłopka spojrzał na mnie z niedowierzaniem.
-No
chyba sobie jaja robisz? – zapytał, wyjmując papierosa z ust. Znów
palił. – Bzykaliśmy się, a ty masz zamiar tak mnie traktować?! –
zapytał, stając tuż przede mną. Wycelował we mnie papierosem. – Za kogo
ty się masz!?
Westchnąłem,
patrząc w jego niebieskie, przepełnione złością oczy. Miałem
świadomość, że źle go traktuję. Z drugiej strony Eiji był zaledwie
dzieciakiem, który żerował na tym, że po śmierci Naruto z nikim nie
byłem. W innym wypadku nie pozwoliłbym się tak łatwo uwieść, miałem
wprawę w odmawianiu, nie on jeden się przede mną rozebrał, licząc, że to
mnie skusi. Jednak jemu pierwszemu się to naprawdę udało.
Odchrząknąłem.
-Jesteś tylko dzieciakiem – powiedziałem. – To się nie powinno zdarzyć, to niewłaściwe – powiedziałem. Chłopak prychnął.
-Sumienie
cię gryzie? Bo mnie jakoś nie – odparł i zaciągnął się dymem. – Nikt
się nie dowie, a w ciążę nie zajdę. Ta wycieczka może być całkiem fajna,
jak przestaniesz być takim palantem! Podobasz mi się.
Rozbroił mnie swoją szczerością. Patrzyłem na niego z góry kilka sekund, a potem skapitulowałem. Pokręciłem głową.
-Będę milszy – szepnąłem, wyminąłem go i wpychając mapę do kieszeni, ruszyłem przodem.
Cały
poranek szliśmy w milczeniu. Eiji co jakiś czas popalał i kilka razy
fuknął sobie pod nosem, chyba pod moim adresem. W południe zatrzymaliśmy
się na jedzenie, a potem znów wyruszyliśmy.
Gdy przyszedł wieczór byliśmy daleko od miejsca, które wyznaczyłem na postój.
-I
widzisz! – zawołałem, zatrzymując się nagle pośrodku traktu. Eiji
stanął i spojrzał na mnie z pytaniem w oczach. – Gdyby wszystko poszło
zgonie z moim planem, teraz wchodzilibyśmy do recepcji przytulnego
hotelu, a tak, musimy rozbić obóz gdzieś w tej głuszy!
Chłopak prychnął.
-Co za różnica? – odrzekł.– To gdzie rozbijamy ten obóz?
Poprowadziłem
go w lewo, zbaczając z traktu. Chwilę szliśmy przez niewielki zagajnik,
aż naszym oczom ukazała się mała polanka, którą przecinał strumyk.
Miejsce było nawet urocze, dzikie, ale trawa nie rosła tu szczególnie
wysoko.
-Wygląda na to, że tu – powiedziałem, zrzucając swój plecak. – Odpocznij. Znajdę coś na opał.
Poszedłem
w las, gdzie znalazłem chrust na opał. Potem wróciłem do obozu,
ułożyłem mały stos i podłożyłem pod niego ogień. Eiji siedział na swoim
plecaku i patrzył na mnie uważnie. Wyjąłem ze swojego plecaka mały
garnek, który kazałem mu napełnić wodą, a gdy on wziął go i odszedł w
stronę strumyka, zrobiłem z gałązek konstrukcję, która umożliwiła mi
zawieszenie garnka nad ogniem. Gdy chłopak wrócił, z plecaka wyjąłem
wszystkie potrzebne składniki do ugotowania gulaszu. Chłopak usiadł obok
mnie i patrzył, jak przyrządzam nam jedzenie.
Po
posiłku wziąłem się za rozbicie namiotu, klnąc w duchu, że przez tę
głupią sytuację jesteśmy zmuszeni spać razem, w jednym, małym, ciasnym
pomieszczeniu. Jego ciało kusiło mnie, a niebieskie oczy rozbrajały.
Wiele samokontroli kosztowała mnie ta wspólna podróż, zwłaszcza, że
umyślnie mnie kusił. Każdy jego gest, spojrzenie, ruch… wszystko
przypominało mi Naruto. Najgorsze było to, iż nie robił tego umyślnie,
bo przecież nie znał odruchów Uzumakiego. Po części też zdawałem sobie
sprawę, że to tylko moja wyobraźnia, że specjalnie szukam u niego
podobieństw. W końcu dzieciak ten był też zupełnie różny od Naruto.
-Gotowe! – zawołałem po rozbiciu namiotu, podnosząc się z kolan. Chłopak wstał, zbliżył się do namiotu i zajrzał do środka.
-Przytulnie – powiedział, uśmiechając się. Wywróciłem oczami.
-Właź i nie marudź, idziemy spać, jutro wcześnie wstajemy, bo nie mam zamiaru co noc spać na ziemi! – zdenerwowałem się.
Chłopak
wywrócił oczami i wpełzł do namiotu, a ja zanim, po czym zasunąłem
suwak, a następnie wpełzłem pod swój kocyk. Dłonie Eijiego natychmiast
objęły mnie od tyłu.
-Co-ty-wyprawiasz? – wycedziłem wściekle, łapiąc go za nadgarstki. – Chyba wyraźnie powiedziałem, że nie!
-Zimno mi – wyszeptał mi do ucha. – Chcę się tylko przytulić!
Przekręciłem się w jego stronę.
-Eiji, przestań się zgrywać, tylko…
Nie
dął mi skończyć, tylko mnie pocałował, obejmując moją szyję. Złapałem
go za łokcie, ale chłopak uczepił się mnie ze wszystkich swoich sił.
Pozwoliłem mu się całować, nie chcąc z nim walczyć. Poza tym to było przyjemne.
-Nie możemy – powiedziałem, gdy się w końcu odsunął.
-Przestań
być taki! – zawołał, po czym palnął mnie pięścią w tors. – Ja jestem
gejem, ty jesteś gejem! Ja jestem ładny i napalony, no co cię
powstrzymuje?!
-Myśl o Naruto – szepnąłem, a on spojrzał mi w oczy, a potem mnie przytulił.
-Tak mi przykro, że go straciłeś – wyszeptał. – Musiał być wyjątkowy, skoro poruszył twoje serce.
-Był wyjątkowy – odszepnąłem i ponownie pozwoliłem, by mnie całował, obejmując go w pasie.
-I musiał być piękny…
-Był
– potwierdziłem, zmieniając pozycję tak, bym był nad nim. Nasze usta
raz po raz łączyły się ze sobą w elektryzującym, namiętnym tańcu.
-Mimo wszystko… - wyszeptał chłopak, gdy przeniosłem się z pieszczotami na jego szyję – powinieneś… o nim… zapomnieć…
Podniosłem głowę i zerknąłem w jego oczy w kolorze nieba.
-Już
mi to mówiono w tym tygodniu – powiedziałem dość chłodno i chciałem się
cofnąć, ale złapał mnie za szyję, nie pozwalając mi się odsunąć.
-Nie mówię, że zapomnieć raz na zawsze, ale dać sobie spokój i żyć. Nie można cały czas kochać kogoś, kto odszedł!
-Uwierz mi, że można – szepnąłem, a on westchnął.
-Ale przecież to boli! – zawołał. Jego spojrzenie pełne było współczucia. Pochyliłem się i wtuliłem głowę w jego ramię.
-Nawet
jeśli boli, nawet jeśli nie mogę żyć, nawet jeśli on nie wróci… nie
potrafię tak po prostu zapomnieć, przekreślić go i ruszyć dalej. Nie
mogę. Po prostu nie mogę.
-Jaki
on był? – spytał Eiji szeptem. Więc zacząłem opowiadać, wszystko po
kolei, o tym jak byliśmy dziećmi, jak się poznaliśmy, jak trafiliśmy do
drużyny. Powiedziałem o tym jak odszedłem, a potem jak wróciłem. Kiedy i
dlaczego się w nim zakochałem, oraz to, że mieliśmy dla siebie tak mało
czasu, taką krótką chwilę… a potem zginął.
Eiji
słuchał mnie, nie zadając pytań. Jego palce raz po raz zanurzały mu się
we włosach, przeczesując je. Leżałem na jego klatce piersiowej,
słysząc, jak bije mu serce. Nawet gdy zamilkłem, pozwalając sobie na
chwilę załamania, chłopak nie przestał mnie głaskać.
Sam
nie wiem, jak to się stało, że tej nocy również się kochaliśmy. Chyba
naprawdę tego potrzebowałem, a te chwile z Eijim dawały zapomnienie jak
nic innego. Myślałem tylko o ciele chłopaka i o tym, jak dobrze mi z
nim, jak ładny, żywy i ciepły jest i jak bardzo chce sprawić, by
krzyczał w moich ramionach z czystej rozkoszy.
Droga
z nim mijała wolno, ale przepełniona była chwilami naszej bliskości.
Jako za człowiekiem, to nie przepadałem za nim. Był pyskaty, bezczelny,
głośny i nieustępliwy. Jednak wszystko to, co mi się nie podobało,
przestawało mieć znaczenie podczas naszych wspólnych nocy.
Do
Kraju Żelaza dotarliśmy z dużym opóźnieniem, jednak nikt nie miał do
mnie pretensji. W domu Eijiego zostałem ugoszczony niczym książę,
dostałem ogromny pokój z wielkim łożem, na którym mogłem odespać drogę.
Kolacja, jaką zjadłem z ojcem chłopaka i nim samym, była wykwintna i
kipiała przepycham. A nocą, gdy położyłem się spać, Eiji zakradł się do
mojego pokoju. Prawie żałowałem, że spędzam tam tylko jedną noc i
następnego dnia muszę wracać do Konohy.
Nieładnie Sasuke... -.-
OdpowiedzUsuńwiem, że to opowiadanie było dawno pisane a teraz dopiero pisze .. ale w sumie nie podoba mi się taki Sasuke, chcę żeby Naruciak wrócił.
OdpowiedzUsuńCzy tylko ja uważam to za zdradę? Co z tego że Naru nie żyje w końcu mówił jak go przecież kocha -,-
OdpowiedzUsuńJa też uważam to za zdradę.. i wkurwia mnie to, co się dzieje!
UsuńOwszem, da się zrozumieć, że Sasuke powinien ułożyć swoje życie od początku, ale tylko Naru do niego pasuje!
Ayanami, nie pękało Ci serce, przy tym rozdziale? ;d
Mnie tez to podchodzi pod zdrade ... Jak moglas Ayanami-chan to zrobic ...
UsuńNikt, absolunie nikt nie pasuje do sasuke bardziej niz Naruto....!
Nie boli cie serce Ayanami ? .......
Tu się zgadzam. Biedny Naru
UsuńWkurwia mnie to wszystko... Sasuke! Baka yaro! Nie mogę uwierzyć że taki pyskaty małolat zastąpił mu choć trochę Naruto... To okropne!
OdpowiedzUsuńCałą sytuacje uważam za zdrade... Za co Sasuke się w ogule do niego odzywał?! BO SEKS?! Cholerny dupek... Przykro mi ale takiego Sasuke to ja nienawidzę z całego serca! Naru, wracaj!
Cholera, mogłaś nie opisywać tego stosunku! Zupełnie nie czułam przy nim żadnych przyjemnych dreszczy i uczuć... To było coś podobnego do oburzenia, nienawiści i złości.. hańba dla rodu Uchiha!
Pozdrawiam cała rozpaczona.
Całkowicie się zgadzam z powyższymi komentami. To okropne!!! Ten stosunek, masakra! Mam takie same odczucia jak osoba powyżej! Poryczałam sie przez to wszystko!!! :'-( Aaaaaaa...!
OdpowiedzUsuńCzy jestem jedyną osobą, która nie widzi nic złego w tym małym romansie? Przecież Sasuke nie mógł wiecznie żyć w żałobie po śmierci Naruto. To był wyłącznie fizyczny związek, dzięki któremu Sasuke zaczął patrzeć z nowej perspektywy, spostrzegł, że jego życie toczy się dalej... Nie uważam tego za zdradę, jedynie za próbę rozpoczęcia nowego rozdziału życia.
OdpowiedzUsuńNo i podobało mi się, jak Sasuke zaczyna opowiadać o Naruto i Eiji go wysłuchuje i stara się być "jak balsam na jego rany", jednocześnie nie doszukując się jakiejś wielkiej bliskości w tej relacji.
Cóż, mam nadzieję, że ten chłopak zrobi jeszcze jakiś come-back.
Spoko, nie jesteś jedyna. Co z tego, że piszę to kilka lat po twoim komentarzu ale musiałam odpisać^^
UsuńFacet to nie baba i niestety poruchać, co nie zmienia faktu, że i tak jest mi z tego powodu troche smutno i mam ochote powiedziec: hej! to nie fair
OdpowiedzUsuńJestem zla na tego Ejiego ? Ze poderwal sasuke .. A na sasuke to jestem wkurwiona za to ze dal sie zlapac ....!!! Jak mogl ? Przeciez nie odnaleziono ciala naruto .. Czyli moze jeszcze jest nadzieja ze sie oddnajdzie....rozumiem pol roku to szmad czasu... Ale moze naruto zyje i stracil pamiec ... Lub jest nie przytomny i siedzi w jakims szpitalu w innej wiosce ...
OdpowiedzUsuńZdradzil go z chlopakiem podobnym do naruto .. ( z wygladu i troche z charakteru )
Ayanami jak moglas do tego dopuscic .. Szloch :'(
Pozdro~shizuo heiwajima
Hej,
OdpowiedzUsuńoch Sasuke nie ładnie... ale z drugiej strony cóż czas zacząć iść na przód, podobało mi się że Enji wysłuchał go jak mówił o Naruto, był takim "balsamem" dla duszy Sasuke, jednak widział pragnienia Naruto, ale je ignorował a teraz tak cudownie, Uchiha bez planu to nie Uchiha, cieszę się że jednak miedzy nimi wszystko dobrze...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia