Sasuke,
zanim zabrał się za przygotowywanie posiłku dla siebie i Naruto chwilę
stał, oparty o zlew, jedną ręką zasłaniając usta. Jego własne reakcje
przerażały go tak bardzo, że sam siebie w lustrze nie poznawał. Do tej
pory nigdy jeszcze, nie ważne, kto czekał na niego w mieszkaniu, nie
wracał z uczelni z taką ochotą. Nigdy nie przejmował się tym, co gotować
i nie martwił się nigdy czyimś
zdrowiem. Ba, żeby chociaż zdrowiem! Martwił się nawet nastrojem Naruto,
jego samopoczuciem, tym, czy nie nudzi mu się za bardzo gdy czeka na
niego sam w mieszkaniu, co robi, jak smakują jego usta, jakby to było,
gdyby…
Potrząsnął
głową, przerażony własnymi myślami i zabrał się za szykowanie jedzenia.
Nie był gejem, a jednak gdy w zakamarkach jego pamięci pojawiało się
przelotne wspomnienie nagiego ciała Naruto przebiegał go dreszcz,
kumulujący się w miejscu poniżej brzucha, tak, że z trudem nad sobą
panował. Jeszcze nigdy nie spotkał istoty, która tak bardzo by go
pociągała. Obecnie cały czas chodził rozkojarzony, z przysłowiową „głową
w chmurach”. Zastanawiał się, co robi Naruto, gdy go nie ma, czy zażywa
leki, czy aby zjadł śniadanie, czy nie gorączkuje. Tak minął mu cały
dzień, że nawet nie wiedział, co działo się na zajęciach. W firmie wziął
urlop, zastępował go Kakashi.
Przygotował
posiłek i zaniósł go siedzącemu na kanapie w salonie Naruto. Ten
wpałaszował dzisiejszy obiad z większym apetytem i w dodatku pochwalił
jego kuchnię. Już na pierwszy rzut oka widać było, że stan jego zdrowia
znacznie się poprawił. Sasuke niezmiernie to cieszyło, choć nigdy by się
do tego nie przyznał. Nie mógł uwierzyć, że ten blondwłosy młotek
wywołuje w nim takie uczucia i myśli. Chłopak nie był przecież nikim
niezwykłym – normalny smarkacz, kilka lat od niego młodszy, któremu
życie układało się dość marnie i który ledwo radził sobie z utrzymaniem.
Sasuke nie pytał go o przeszłość, ale wiedział, że musiała być
nieciekawa, skoro blondyn tak bardzo oburzał się na wspomnienie rodziny
czy jakichkolwiek bliskich.
Mijały
dni, podczas których Naruto niemalże z chwili na chwilę wyglądał coraz
lepiej. Na jego policzki powrócił rumieniec, a sam blondyn był coraz
żywszy i częściej się śmiał. Wraz z odejściem choroby zwiększał się jego
apetyt, a Sasuke nie mógł wyjść ze zdumienia, jakim cudem chłopak
mieści w sobie takie ilości jedzenia? Uchiha jadał raczej niewiele, nie
był też przyzwyczajony do szykowania posiłków dla siebie i drugiej
osoby. Ze swoimi byłymi jadał raczej na mieście, w różnych drogich,
wykwintnych restauracjach. Tylko jedna z nich, Hinata, umiała gotowa ći
czasem zapraszała go do siebie.
W
dodatku często zdarzało się, że Naruto, ledwo coś zjadł, zaraz znów był
głodny i marudził. Sasuke pobłażał mu, bo blondyn był chory, ale
momentami go to denerwowało.
Jednak
mimo wszystko, podobało mu się, że Naruto u niego mieszka. Jego
mieszkanie zawsze stało puste, teraz, gdy do niego wracał, czekał tam na
niego roześmiany blondyn, łażący po domu w samych spodniach od piżamy, z
paczką chusteczek pod pachą i szklanką wody w dłoni. Blondyn dużo się
śmiał i witał go z prawdziwą radością, tak przynajmniej się Sasuke
wydawało. Czasem tylko miał wrażenie, że Naruto przygląda mu się jakoś
tak podejrzliwie, ale zaraz szybko mijało.
Kiedy
w piątek Uzumakiemu skończył się antybiotyk i ten już zupełnie
ozdrowiał, Sasuke pomyślał, że można by było to w jakiś sposób uczcić,
wiec na sobotę zaplanował małą… imprezkę dla nich dwóch. Miał też w tym
inny, ukryty cel. Przez cały czas, podczas którego Naruto u niego
mieszkał, Sasuke coraz bardziej pogrążał się w dziwnym uczuciu do
chłopaka. Jego troska bardzo powoli, ale jednak, przeradzała się w
pragnienie dotykania go, całowania… a może nawet pragnienie czegoś
więcej. Łapał się na tym, że przygląda się słodkiemu blondynowi i marzy,
by między nimi doszło do czegoś ponad niewinne pocałunki w czoło, które
weszły mu w nawyk i przed którymi blondyn się nie bronił. Naruto
nieświadomie kusił go wieloma swoimi gestami – kiedy oblizywał wargi po
skończonym posiłku, kiedy łaził po pokoju bez koszulki, kiedy robił
słodką minkę, gdy go o coś prosił – wszystkie te gesty działały na
Sasuke niczym afrodyzjak. Czuł palącą potrzebę zbliżenia się do
chłopaka, pokazania mu, co czuje i czego pragnie, choć sam jeszcze tego
do końca nie rozumiał.
Kiedy
wybrał się w sobotę na większe zakupy, Naruto jeszcze spał, ponieważ
ubiegłego dnia oglądali wspólnie film, a potem długo rozmawiali o pracy.
Naruto opowiadał mu o swoich perypetiach w barze, zaś Sasuke o
rodzinnej firmie. Było dużo śmiechu i Uchiha wspiął się na wyżyny
samokontroli, nie rzuciwszy się na blondyna… ale taką miał wtedy ochotę.
Dlatego
skrupulatnie zaplanował tę sobotę – wspólny obiad, potem jakaś komedia,
by rozluźnić atmosferę, wesołe rozmowy, a następnie kolacja – we dwóch,
z winem i przy świecach. A kiedy już Naruto będzie podpity, zadowolony i
wyluzowany, Sasuke tak poprowadzi sytuację, by skończyło się w
sypialni. Pragnął tego, choć nie był gejem. Nie potrafił jednak myśleć o
niczym innym, mając Naruto w domu.
Gdy
powrócił z zakupami, Uzumaki już wstał i krzątał się po mieszkaniu bez
celu. Sasuke wniósł zakupy do kuchni, a ten spojrzał na niego zdziwiony.
-Co będziesz robił? – spytał, przyglądając się, jak Sasuke wypakowuje zakupy.
-Gotował
– odparł czarnowłosy. – Zjemy dziś coś naprawdę dobrego, w końcu nie
muszę iść na uczelnię, więc mogę trochę poeksperymentować…
-Eeee – Naruto chyba chciał coś powiedzieć, ale zawahał się.
-No co? – spytał Sasuke.
-A na czym będą polegały te eksperymenty?
Sasuke prychnął.
-Nie
podoba ci się moja kuchnia? – zapytał ze złością, której tak naprawdę
nie czuł. Wiedział, że blondynowi smakuje jego jedzenie.
-Nie
– odparł Naruto, wyjmując z jednej z reklamówek zakupione przez Sasuke
czerwone wino. Spojrzał na etykietkę. – Zastanawiam się tylko, po co te
„eksperymenty”?
Sasuke wyciągnął rękę i odebrał mu wino, by schować je do lodówki.
-Możesz już pić, bo skończył ci się antybiotyk, więc uczcimy twoje przyjście do zdrowia.
-Nie przepadam za alkoholem… - mruknął Uzumaki, nagle lekko niezadowolony.
-To
tylko wino, młotku – powiedział Sasuke, uśmiechając się do niego i
lekko postukał go palcem w czoło. – Na lepsze trawienie. Nie zaszkodzi
ci.
-Dzwoniłem do pracy – Naruto zmienił temat. – W poniedziałek idę z powrotem.
Sasuke skinął głową, bo tego się spodziewał. Przywdział fartuszek.
-To co będziesz gotował? – zapytał Naruto, przyglądając się, jak ten wyjmuje na kredens potrzebne produkty.
-Na obiad zjemy sushi, a na kolację pizzę – wyjaśnił Sasuke. – Wypożyczyłem też film do pooglądania, komedię.
Naruto prychnął.
-Niepotrzebnie – powiedział niezadowolony.– Idę do salonu, nie będę ci przeszkadzał.
Sasuke
został sam, zachodząc w głowę, co jest przyczyną złego humoru Naruto?
Jeszcze wczoraj z blondynem było wszystko w porządku i Sasuke był
przekonany, że szykując mu specjalny obiad i zakrapianą kolację ucieszy
go, jednak tak się nie stało. Naruto nie wiadomo dlaczego naburmuszył
się, uznawszy jego wysiłki za zbędne. Sasuke jednak nie miał zamiaru dać
za wygraną – chciał uczcić jakoś dojście Naruto do zdrowia, jak i też
sprowokować jakąś romantyczną sytuację. Choć nie był pewien jak
zareaguje blondyn na jego zaloty, liczył, że jego urok osobisty i w tym
wypadku go nie zawiedzie, w końcu potrafił być czarujący. Nigdy nie miał
większych problemów ze zdobyciem tego, czego pragnął. W dodatku blondyn
nigdy nie zburzył jego pewności siebie – pozwalał mu na pocałunki w
czoło i czułą opiekę, więc może sam również pragnął czegoś więcej. Może
tak jak on, skrycie marzył o wspólnej nocy i po kryjomu wzdychał do
Sasuke, kto wie? W końcu Uchiha poświęcił mu tyle czasu i uwagi, jak
nigdy nikomu na całym świecie, angażując się w opiekę nad chorym Naruto
całym sobą. Jeśli przez to udało mu się już zdobyć serce blondyna – tym
lepiej, ta noc okaże się prze zto tylko jeszcze wspanialsza, niż ją
sobie tak szczegółowo wyobrażał przez ostatnie dni. Później mogliby
zacząć się spotykać, a gdyby Naruto się zgodził, mogliby nawet
zamieszkać ze sobą, w końcu już wiedzieli, jak to jest.
Przygotowywał
obiad snując coraz śmielsze plany dotyczące przyszłości. Wyobrażał
sobie wspólne weekendy z Naruto, wspólne wakacje za miastem, wspólne
noce w swoim i w jego mieszkanku i bardzo mu się te wyobrażenia
podobały. Nigdy nie zastanawiał się, z kim mógłby dzielić życie.
Wszystkie te poprzednie dziewczyny były zawsze tylko na chwilę, spotykał
się z nimi, bo do czegoś ich potrzebował. Głupio był pokazać się na
firmowym bankiecie bez kobiety u boku, no i oczywiście był też
mężczyzną, który miał swoje potrzeby. Jakoś nigdy nie zastanawiał się
nad głębszymi uczuciami do kogokolwiek, nie potrzebował miłości, by
uprawiać seks, jednak teraz… teraz było inaczej. Chciał kochać się z
Naruto ponieważ coś do niego czuł. To uczucie było silniejsze w sercu
niż w rozporku.
Kiedy
skończył przygotowywać obiad, wybiła pierwsza popołudniu. Zadowolony z
faktu, że wyrobił się wręcz idealnie, poszedł do salonu, aby poprosić
Naruto do stołu.
Zastał
Uzumakiego, siedzącego na kanapie przy wyłączonym telewizorze.
Zaniepokoiło go to, był pewien, że Naruto znalazł sobie jakieś zajęcie,
dlatego do niego nie przychodził. Zbliżył się więc do chłopaka i zajrzał
mu w oczy.
-Coś się stało? Nadal źle się czujesz? – zapytał, kładąc mu rękę na czole, jednak te okazało się zimne.
-Nie, nic – odparł Naruto, wymuszając uśmiech na twarzy. – Wszystko dobrze. To co, ten… obiad, gotowy już? Jestem głodny.
-Jasne… właśnie przyszedłem cię zawołać. Zapraszam…
Naruto
wstał z kanapy i ruszył do jadalni, zerkając na niego co chwila. Tam
usiadł przy stole i spojrzał na przygotowane przez niego danie.
-Wow – mruknął, przełykając ślinę. –Wygląda bardzo… profesjonalnie.
-To moje popisowe danie – odrzekł Sasuke, siadając naprzeciw niego. Wziął w palce swoje pałeczki. – Smacznego.
-Smacznego – odparł Naruto.
Jedli
w milczeniu, co dla Sasuke było dość dziwne, bo Naruto zawsze dużo
mówił, śmiał się i krzyczał, nawet wtedy, gdy był chory. W dodatku chyba
przygotowane przez Sasuke sushi nie bardzo mu odpowiadało, ponieważ
jadł bez przekonania, mając cały czas spuszczoną głowę i nawet na niego
nie patrząc. A przecież sam mówił chwilę temu, że jest głodny!
-Nie
musisz tego jeść, jeśli ci nie smakuje – odezwał się w końcu Sasuke,
litując się nad chłopakiem. Nie chciał, by Naruto zmuszał się do
czegokolwiek tylko po to, by zrobić mu przyjemność. – Mogę zaraz
przygotować coś innego.
Naruto spojrzał na niego jednym okiem.
-Nie… to jest dobre – mruknął.
-Więc
co jest nie tak? – dopytywał się zniecierpliwiony Sasuke. Chciał poznać
przyczynę złego humoru blondyna, by móc coś na to poradzić. Był gotów
zrobić dla niego wszystko.
-Mam jakiś taki… kiepski humor od rana –odparł Naruto, szturchając pałeczkami swoje sushi.
-Chodzi o pracę? – zapytał Uchiha, przyglądając mu się uważnie. Naruto wzruszył ramionami.
-Sam nie wiem, o co chodzi. Po prostu… chyba się… prześpię trochę przed kolacją. Przepraszam…
-Nie
no, jasne – powiedział Sasuke, patrząc w zdumieniu, jak Naruto wstaje
od stołu, po czym wychodzi. Uchiha nigdy jeszcze go takim nie widział.
Skoro
Naruto nie miał apetytu, Sasuke postanowił odpuścić sobie przyrządzanie
kolacji. Zamiast tego postanowił, że po prostu coś obejrzą przy butelce
wina, a reszta rozwinie się jak się rozwinie i niczego nie będzie
żałował, nawet jeśli nic się nie wydarzy.
Kiedy
Naruto się obudził, było już koło osiemnastej. Sasuke zapytał go, czy
coś zje, a ten odmruknął, że wystarczy mu kanapka. Uchiha nie chciał na
siłę wprawiać go w dobry humor, więc zrobił mu kanapkę i zaproponował
grzecznie oglądanie filmu, a Naruto zgodził się, wzruszywszy przy tym
ramionami.
Kiedy
siedzieli w salonie kilkanaście minut zabrało im wybieranie filmu, gdyż
Naruto nie miał ochoty na komedię, którą wypożyczył Sasuke. W końcu
znaleźli w jego kolekcji jakiś thriller i Sasuke włączył go, a potem
przyniósł z kuchni chłodne wino i dwa kieliszki. Zgasił światło.
Film
rozpoczął się, wiec Sasuke otworzył wino i nalał czerwony płyn do dwóch
kieliszków. Podał jeden z nich Naruto, po czym ujął swój i stuknął się z
nim.
-Za twoje zdrowie – wyszeptał i z satysfakcją odnotował, że jego szept wywołał u Naruto drżenie.
-T-tak – odszepnął Uzumaki, po czym podniósł kieliszek do ust i ku zdumieniu Sasuke, opróżnił go jednym łykiem.
Oglądali.
Podczas gdy Sasuke sączył powoli swój pierwszy kieliszek, Naruto
opróżnił takie trzy, w ogóle nie zwracając uwagi na film. Sasuke coraz
bardziej się o niego niepokoił, przyglądając mu się z troską. Zachowanie
chłopaka nie było normalne, a on nie wiedział, co jest tego przyczyną.
Najpierw Naruto wspomina, że nielubi alkoholu, a potem pije więcej od
niego. Zawsze jest głodny, a teraz nie je. Nieustannie dużo mówi, lecz
dziś milczy jak zaklęty.
Widząc,
jak chłopak zabiera się za czwarty kieliszek, postanowił wypytać go o
jego dziwne zachowanie i w tym celu przysunął się do niego.
-Naruto… - zaczął, a chłopak wlepił w niego zamglone oczy.
-Tak?
– szepnął takim tonem, że po kręgosłupie Uchihy przebiegł dreszcz i ten
zapomniał, co chciał powiedzieć. Bezwiednie przysunął się do niego
jeszcze bliżej, delikatnie obejmując go w pasie.
-Naruto…
ja… - przełknął ślinę, nie mając pojęcia, co powiedzieć. Blondyn
wpatrywał się w niego tymi swoimi cudownymi oczkami, lekko zarumieniony
od wina, tak piękny… Sasuke czuł jego ciepło i zapach, oddech blondyna
muskał jego twarz i mącił mu w głowie. – Ja…
-Nie
baw się już, Sasuke… - szepnął blondyni dwa razy powtarzać nie musiał.
Sasuke wpił się w jego usta o wiele gwałtowniej, niż zamierzał, po czym
popchnął go na kanapę i przygniótł własnym ciałem. Blondyn jęknął mu w
ucho, gdy Sasuke zaczął całować jego szyję. – Sasuke…
-Chodźmy – wyszeptał Sasuke. – Chodźmy do łóżka…
Blondyn
przytaknął, lekko skołowany, więc Uchiha podniósł się i łapiąc go za
rękę, pociągnął w stronę sypialni. Blondyn nic nie mówił, gdy dotarli na
miejsce, nawet wtedy, gdy Sasuke popchnął go na materac, ściągając z
siebie koszulę.
-Ja nigdy… - jęknął Uzumaki, a Sasuke zaśmiał się.
-Nie
bój się – wyszeptał, a potem pocałował go namiętnie i głęboko,
ostrożnie wsuwając mu dłonie pod podkoszulek. Uzumaki zadrżał.
Słuchając,
jak Naruto dyszy, Sasuke podwinął jego podkoszulek, po czym zaczął
całować jego tors, skupiając się przede wszystkim na sutkach gorącego
blondyna. Z ust chłopaka wyrywały się przytłumione jęki, z których
Uchiha był niezwykle dumny. Zataczał kółka językiem i lekko przygryzał
wrażliwy narząd, chcąc dostarczyć blondynowi maksimum przyjemności.
Nigdy nie uprawiał seksu z mężczyzną, więc wszystko robił intuicyjnie,
uważnie śledząc reakcje Naruto. Gdyby tylko zrobił coś, co chłopakowi by
się nie spodobało, zaraz by przerwał działania. Jednak, ku jego
zadowoleniu, Naruto w ogóle nie protestował.
Niedługo
później ściągnął z blondyna podkoszulek, po czym rozpiął jego spodnie.
Patrzył przy tym wprost w niebieskie oczy blondyna i widział, że ten
obserwował go bardzo uważnie, nawet jeśli był czerwony na policzkach,
pod jego bokserkami wyraźnie rysowało się wybrzuszenie, a z jego ust
wyrywały się jęki i westchnienia. Nie spodobało mu się to spojrzenie
blondyna, ale był zbyt podniecony, by zacząć je analizować. Ściągnął z
niego spodnie i odrzucając je na bok, pochylił się i polizał go przez
materiał bokserek. Uzumaki jęknął cicho i zaraz zakrył sobie usta
dłonią.
Sasuke
zaśmiał się cicho, odsunął dłoń chłopaka i pocałował go, masując
wybrzuszenie w bokserkach blondyna. Ten wił się pod nim niespokojnie,
pojękując w jego usta. Były to niepewne, zaniepokojone jęki, pełne
obawy. Sasuke rozumiał blondyna, w końcu był to jego pierwszy raz. No i
przez to Uzumaki był jeszcze bardziej uroczy niż na co dzień, z tymi
rumieńcami, prawie nagi pod nim…
-Sas…
ach! – jęknął chłopak, gdy Uchiha przeniósł się ze swym językiem na
jego szyję, jednocześnie wkradając się dłonią pod jego bokserki. – Pro…
proszę…
Sasuke
tylko się uśmiechnął, po czym objął palcami jego męskość i zaczął
poruszać dłonią, z początku powoli, rozkoszując się pojękiwaniem Naruto,
a później coraz szybciej. Skoro ten tak ładnie prosił, to nie chciał go
dręczyć oczekiwaniem na przyjemność – chciał mu ją dać. Naruto wygiął
się lekko, eksponując swoje nagie, piękne, praktycznie idealne ciało.
Sasuke nigdy w życiu nie widział czegoś tak zachwycającego. Zroszona
potem skóra chłopaka miała barwę brzoskwini, szeroko otwarte oczy
błękitem biły niebo na głowę, a smak jego warg dalece przekraczał
słodycz malin…
-Powinienem
zostać poetą… - zaśmiał się do siebie Sasuke, pochylając się, by złożyć
kilka pocałunków na odsłoniętej, napiętej szyi kochanka.
-Ugh! Ach! Ja…! A-a-ach!
Zerknął
na Naruto, który właśnie zaniechał zaciskania zębów na palcach na rzecz
ściskania palcami pościeli, co poskutkowało dźwiękami, które Sasuke
usłyszał.
-Ty…? – spytał Sasuke, mając nadzieję doczekać się kontynuacji zaczętej myśli.
-A-ach! To… uch! To jest…!
-Tak?
Jakie jest? – podjudzał, poruszając dłonią coraz szybciej. Naruto
jednak zacisnął zęby, pokręcił głową i w tym momencie wygiął się jeszcze
bardziej, dochodząc zupełnie bezgłośnie. Zdziwiony Sasuke wyjął dłoń
spod jego bokserek i zerknął na umazane spermą palce, a tymczasem Naruto
opadł na materac i zaczął głośno, spazmatycznie oddychać. Uchiha
myślał, że trochę dłużej to potrwa, ale w końcu uznał, że sam zaczął za
ostro jak na pierwszy raz delikatnego Naruto. Pochylił się nad nim z
jeszcze większym uśmiechem i pocałował go namiętnie.
-Czy… czy już… koniec? – zapytał Uzumaki, nadal dysząc w niekontrolowany sposób. Sasuke zaśmiał się i pochylił.
-To dopiero początek – odparł i słysząc pełen namiętności jęk Uzumakiego, pochylił się nad nim i ucałował jego gorące usta.
-Sasuke…
- wymknęło się z ust blondyna, który zaczął się wiercić, by przesunąć
się pod nim. Sasuke złapał go za łydkę i podciągnął ją tak, by Uzumaki
oplótł go nogą.
-Tak będzie ci wygodniej – szepnął, całując go po szyi.
-A-ale…
a-ale… - zająknął się Naruto. –Błagam… - szepnął namiętnym głosem,
wyginając się lekko. Sasuke położył dłoń na jego kroczu i potarł mocno.
-Nie
musisz błagać, dostaniesz co tylko chcesz – powiedział, ponownie
zamykając mu usta namiętnym, głębokim pocałunkiem.Po chwili podniósł
się, ściągnął swoją koszulę przez głowę.
-N…!
– blondyn chyba chciał coś powiedzieć, ale Sasuke nie pozwolił mu się
odezwać, zbyt spragniony smaku jego warg. Całując blondyna po raz
kolejny, sięgnął do swoich spodni i rozpiął rozporek, a potem zsunął je
trochę i wyszarpnął nogę z jednej nogawki. – Sa… suke…!
-Jakiś
ty niecierpliwy – wymruczał Uchiha, samemu również będąc podnieconym do
granic możliwości. Otarł się swoim kroczem o udo Naruto, czując, jak
dreszcz przenika jego ciało.
-Nie jestem – sapnął Uzumaki. – Sasuke, poczek… aj…
Naruto położył mu dłonie na ramionach i odsunął go trochę.
-Sasuke, ja…
-Będę
delikatny – odparł Uchiha, łapiąc go za nadgarstki. Odsunął jego ręce i
przycisnął jego dłonie do poduszek. – Pamiętam, że to twój pierwszy… -
przesunął nosem po jego szyi – raz…
Poczuł, jak Uzumaki zadrżał, dostając gęsiej skórki.
-Sasuke – jęknął.
Uchiha
zaczął znaczyć jego tors mokrymi pocałunkami, zjeżdżając coraz niżej i
niżej, aż w końcu dotarł do linii bokserek. Uśmiechając się wilczo
zsunął je, a potem jednym szybkim ruchem ściągnął je z blondyna.
-Sasuke!
– prawie krzyknął Uzumaki, gdy czarnowłosy wziął do ust jego ponownie
nabrzmiałego członka. – Nie, przestań! Och! O-och!
Naruto
usiadł, rozchylając nogi bardzo szeroko, dzięki czemu Sasuke miał pełny
dostęp do jego krocza. Zadowolony z takiej reakcji, zassał się mocno na
sprzęcie kochanka, poruszając językiem.
-Sa… N…! Nie…! Och… Boże!
Uchiha wziął go głębiej do ust, starając się nie zakrztusić, a później zaczął porusza ćgłową i przód i w tył.
-Tak!
Nie… nie… nie, och, tak! Tak! – zaczął jęczeć Naruto, zaciskając mu
palce jednej ręki na włosach. Paznokciami drugiej przeorał jego plecy, a
potem nagle krzyknął, dochodząc w jego usta.
Sasuke
zakrztusił się, ale przełknął słoną ciecz i wycofał głowę. Spojrzał na
Naruto, który dyszał, patrząc na niego wilgotnymi od łez oczyma. Uchiha
uśmiechnął się i ucałował jego usta.
-Ju… już?
Uchiha ryknął śmiechem i wpił się w niego jeszcze mocniej. Naruto był taki niewinny, taki cudowny i taki… niewyżyty.
-Oczywiście,
że nie – powiedział, śliniąc jeden swój palec. Przejechał dłonią między
pośladkami Naruto i dotarł palcem d ojego wejścia. Uzumaki jęknął, gdy
delikatnie wsunął go do środka. Naruto opadł na plecy, zaciskając palce
na pościeli. Z jego oczu, po czerwonych policzkach, potoczyły się łzy.
-B… boli! – wyrzucił z siebie gwałtownie.
-Tylko
na początku – szepnął Sasuke, składając pocałunki wokół jego pępka.
Wsunął palec głębiej, a Uzumaki zakwilił cichutko. Sasuke natychmiast
przeniósł się na jego wargi. – Z tego, co wiem… - zaczął szeptać między
pocałunkami – to konieczne… by później nie zrobić… ci krzywdy…
-B… boli…
-Obejmij
mnie – doradził mu Uchiha. Naruto natychmiast oplótł rękami jego szyję,
wbijając mu paznokcie w skórę. Głowę wtulił mu gdzieś pod brodę.
Sasuke
chwilę poruszał jednym palcem, a potem dołożył drugi. Uzumaki jęknął
jeszcze głośniej, ściskając go jeszcze mocniej. Jedną nogą oplótł go w
pasie.
-Wszystko jest dobrze – wyszeptał mu Sasuke do ucha. – Nie bój się…
Uzumaki
przytaknął, pojękując w rytm ruchów jego palców. Niedługo później
Sasuke zagłębił w nim trzy palce i zaczął symulować ruchy członka. Z
gardła Uzumakiego wyrywały się coraz głośniejsze dźwięki, aż w końcu
Sasuke uznał, że obaj są wystarczająco mocno podnieceni. Wyjął swoje
palce z chłopaka, a potem zsunął swoje bokserki. Naruto poderwał głowę i
spojrzał na niego. Oczy miał pełne łez, zamglone, a policzki czerwone.
-P… Pro… Proszszsz…
-Szszsz… - szepnął Sasuke i całując go, nakierował swojego członka na jego wejście.
-Sa…
Sas… AAAAACH! – z gardła Uzumakiego wyrwał sie krzyk, gdy Sasuke wszedł
w niego jednym, szybkim ruchem. Uchiha natychmiast obcałował jego
twarz, scałowując z niej łzy. Naruto wygiął się, odsuwając swoją twarz
od jego ust.
Uchiha
przycisnął go do łóżka, poprawił trochę jego nogi, by Naruto oplótł go
nimi nieco wyżej i poruszył się lekko w jego wnętrzu. Uzumaki zajęczał.
-Z… z… znów… boli!
-Nie
bój się, zaraz przestanie – odparł gorączkowo Sasuke, skrajnie
podniecony. Pchnął jeszcze raz, czując paznokcie, zanurzające się w jego
ciele. Syknął z bólu, a potem zaraz jęknął z przyjemności, poruszając
biodrami coraz szybciej. Słuchając jęków kochanka wchodził w niego
głęboko, a potem wysuwał prawie do samego końca i wznów w niego wbijał.
Uzumaki był ciasny, bardzo ciasny i niesamowicie gorący. Nie trwało więc
długo, a doszedł z głośnym jękiem wewnątrz chłopaka.
Uzumaki
opadł na poduszki, a Sasuke ułożył się na nim, oddychając coraz
wolniej. Słyszał jak serce Naruto wali szaleńczo, a chłopak dyszy
głośno. Trwali tak kilka minut, póki obaj się nie uspokoili.
-Je… jesteś zadowolony? – spytał Naruto, gdy jego oddech stał się normalny.
-Tak…
- mruknął Sasuke, przejeżdżając palcem po jego sutku. Spojrzał na twarz
blondyna, który zamknął oczy i wtulił twarz w poduszkę, zawstydzony.
NIEEEEEE!!!!! Naruś myśli że to zapłata za to że Sasek się nim opiekował !!!!!!! ;__;
OdpowiedzUsuńHejka,
OdpowiedzUsuńfantastycznie, o matko... Sasuke aż sam się dziwi swoim reakcjom, ży myśli o Naruto co ten teraz robi, czy dobrze się czuje... o nie Naruto myśli że to zapłata, cobz tego wyjdzie, Sasuke wszystko źle zinterpretował...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia