niedziela, 23 lipca 2017

Rozdział 3

witajcie. normalnie nie mogę uwierzyć, że tu coś publikuję. nie wiem, to dziwne uczucie, wiecie, wrócić, zajrzeć, przypomnieć sobie. co prawda wątpię, żeby udało mi się powrócić z dawnym tempem pracy i częstotliwością dodawania notek, ale mam nadzieję, że co jakiś czas coś opublikuję i powolutku zakończymy przynajmniej te pozaczynane opowiadania. nie ukrywam, że chciałabym, żeby "Mój najlepszy przyjaciel", "Między nami nic nie było" czy właśnie "Kochanie, poznaj moich rodziców" ujrzały zakończenie.
w każdym razie, zapraszam:


Naruto był bliski zawału. Nigdy nie poznawał niczyich rodziców, nawet nie miał swoich własnych. A teraz miał poznać rodziców swojego szefa, co było… no straszne było! Niby przez całą drogę psychicznie się do tego przygotowywał, ale cała procedura w ogóle nie pomogła. Wiedział, że cokolwiek nie zrobi, zapewne i tak się zbłaźni. Nie był dobry w takich rzeczach! No niby nie miał porównania, ale jakoś mu się zdawało, że wszystko widowiskowo spieprzy.
- Nie ociągaj się – powiedział Sasuke, otwierając drzwi samochodu. - Wysiadaj.
Naruto jęknął, ale dzielnie wysiadł z auta, niepewnie spoglądając na rodzinę Sasuke. Uchiha zaraz stanął przy nim.
- Sasuke! Naruto! – zawołała matka Uchihy, a Naruto skrzywił się w duchu. Mama jego szefa zachowywała się tak, jakby go dobrze znała. Znaczyło to tylko jedno – Sasuke o nim opowiadał i przeważnie zmyślał. Naruto musiał uważać na swoje słowa, bo przecież Uchiha nie raczył opowiedzieć mu, co takiego swojej rodzinie naopowiadał.
- Mamo – rzekł Sasuke bardzo oficjalnie. Kobieta dopadła ich i bardzo czule uścisnęła swojego syna.
Mikoto była ładna, jak zauważył Naruto. Szczupła, niska, ciemnowłosa i ciemnooka. Sasuke był do niej bardzo podobny, szczególnie z twarzy i oczu. Tylko oczy tej kobiety biły ciepłem, a oczy Sasuke mogłyby, no cóż, skuć lodem Antarktydę. Znaczy, jeszcze bardziej.
- Mamo, poznaj Naruto – rzekł szef, mało delikatnie odpychając matkę od siebie. Wskazał na Uzumakiego. – Naruto, to moja matka, Mikoto.
Twarz kobiety rozpromieniła się jak wschód słońca.
- Naruto! – zawołała, od razu przechodząc na „ty”, a jej oczy rozbłysły. Złapała go za obie dłonie. – Tak się cieszę, że w końcu zgodziłeś się nas odwiedzić!
- Eee… ja też się cieszę – odparł niepewnie, a kobieta uśmiechnęła się jeszcze szerzej i zaraz go przytuliła. Niezdarnie poklepał ją po plecach, bo nie bardzo wiedział, jak ma reagować na taką czułość. To było dziwne, kiedy ktoś tak uderzająco podobny do Sasuke jest taki wylewny. Nie mieściło się to Naruto w głowie.
Zbliżyli się do nich pozostali dwaj członkowie rodziny, z którymi Sasuke przywitał się uściskami dłoni.
- Naruto, mój ojciec Fugaku oraz mój brat, Itachi.
Naruto uścisnął dłoń najpierw pierwszego, potem drugiego mężczyzny. Fugaku był wysokim człowiekiem o surowym spojrzeniu, bardzo podobnym do spojrzenia Sasuke, nawet jeżeli Sasuke niewiele odziedziczył z wyglądu ojca. Za to jego starszy syn wyglądał raczej na osobę sympatyczną i pogodną jak matka. Miał długie, spięte na karku włosy i miły uśmiech.
- Miło się poznać – rzekł, ściskając dłoń Naruto. – Sasuke tak długo cię ukrywał, że myśleliśmy, że nie istniejesz.
Uzumaki zaśmiał się nerwowo.
- Itachi, zostaw go w spokoju – warknął Sasuke, kierując się do bagażnika. – Mamy za sobą długą podróż. Naruto jest zmęczony.
- Nie jestem! – zaprotestował Uzumaki. – Nie odpowiadaj za mnie!
Sasuke rzucił mu poirytowane spojrzenie.
- Jak chcesz – stwierdził, wyciągając z bagażnika ich walizki. Naruto nie zabrał ze sobą dużo, jedną zaledwie torbę na ramię. Nie miał pojęcia, co właściwie spakować, więc wziął po jednym stroju na każdą okazję i trochę bielizny.
- Naruto, zapraszam cię do środka – odezwał się Fugaku, wskazując drzwi. – Itachi, pomóż bratu wnieść walizki.
Pani Mikoto od razu złapała Naruto pod ramię, patrząc na niego jakby był zrobiony z czekolady. Jej spojrzenie krępowało Uzumakiego, nie miał pojęcia, co ma mówić. Rodzice Sasuke byli przesadnie mili.
- Kiedy Sasuke powiedział, że namówił Cię na przyjazd, nie chciałam mu uwierzyć – powiedziała wesoło Mikoto, gdy Fugaku otworzył przed nią i Naruto drzwi. Weszli do obszernego holu. Duże schody naprzeciw wejścia prowadziły na górę, wokół było dużo… marmuru i drzewek w dużych, brązowych donicach. Uzumaki rozejrzał się dookoła. Chata była… wypasiona, jak te z latynoskich seriali o bogaczach, którzy zakochują się w swoich pokojówkach. Rola pokojówki jakoś nie bardzo Naruto odpowiadała. W duchu skarcił się za idiotyczne porównania.
- To nie tak, że ja nie chciałem przyjeżdżać… - wymamrotał, na co Mikoto zaśmiała się wdzięcznie.
- Ależ ja cię rozumiem! Poznanie rodziców partnera to oczywiście duży krok w związku! Trzeba być pewnym, że się CHCE tę drugą osobę! Nie mogę cię winić, Naruto. Z całą pewnością nie ciebie.
Naruto nie bardzo rozumiał, o co chodziło, ale wyczytał między wierszami, że skoro nie należy winić jego, to z całą pewnością wszystkiemu winny jest ten drugi. Mikoto i Fugaku poprowadzili go do dużej, jasnej jadalni. Sasuke i Itachi gdzieś zniknęli, zapewne zanosząc walizki na górę. Naruto czuł się opuszczony i osaczony, bał się, że palnie jakieś głupstwo i zawali cały misterny plan szefa. Wtedy to dopiero Sasuke dałby mu popalić!
- No, to jak ci się żyje z naszym synem? – zapytała zaciekawiona Mikoto, sadzając go na jednym z krzeseł przy stole. Usiadła przy nim, a Fugaku stanął za jej plecami. Uzumaki czuł się jak na przesłuchaniu.
- Em… dobrze. Chyba.
- Sasuke to trudny człowiek – westchnęła Mikoto, kiwając głową. Naruto zmarszczył nos. – Cieszymy się jednak, że zechciałeś nas odwiedzić. Bardzo się cieszymy, Naruto, i dziękujemy ci.
- Eee…
- Już mnie obgadujecie?
Pojawił się Sasuke, na co Naruto dyskretnie odetchnął z ulgą. Naprawdę nie miał pojęcia, jak sobie radzić z rodzicami tego drania. Byli trochę nachalni i trochę wścibscy i zachowywali się jak lekko zjarani.
- Nie obgadujemy – powiedziała Mikoto, uśmiechając się do syna. - Tylko rozmawiamy.
- Akurat! – prychnął Sasuke, siadając obok Naruto. – Dajcie mu już spokój, obstąpiliście go jak muchy. Poza tym jesteśmy gośćmi, czy nie wypada podać nam jeść?
- Słodki jak zawsze – rzekł Itachi, który wszedł za bratem. Jego twarz ozdabiał szeroki wyszczerz.
- Bo pajacujecie.
- No i Sasuke ma rację, zjedzmy coś! – zawołała Mikoto i odeszła na chwilę w stronę jakichś drzwi, po czym wróciła, a za nią do pomieszczenia wróciły dwie gosposie, niosące jedzenie.
Naruto poczuł się dziwnie, gdy wszyscy zasiedli przy stole. Miał wrażenie, że jest intruzem. Nie był przecież z Sasuke w prawdziwym związku, więc chyba nie miał prawa tu być. To udawanie było złe i bezczelne, nie miał jednak wyjścia. Musiał to robić. No i z tego powodu trochę mu było żal rodziny Sasuke. Przecież kiedyś w końcu Uchiha i tak będzie musiał ich rozczarować.
- Co tak mało mówisz, Naruto? – zagadnął go Itachi, nakładając sobie na talerz spory kawałek pieczeni.
- Um…
- Częstuj się śmiało! – dodał Fugaku, zanim Naruto w ogóle zaczął mówić.
- Mam nadzieję, że będzie ci smakowało – powiedziała uprzejmie Mikoto.
- A może dacie mu w spokoju zjeść i zejdziecie z niego choć na chwilę, co? – warknął Sasuke złowrogo, a Naruto skulił się odruchowo. Zazwyczaj takim właśnie tonem Sasuke warczał na wszystkich w biurze.
- A może dla odmiany ty przestaniesz się wydzierać na wszystkich dookoła? – skarcił brata Itachi. - Naruto, naprawdę ci współczuję.
- Nie ma powodu – mruknął Uzumaki, patrząc, jak Sasuke gniewnie nakłada mu jedzenie na talerz. Pewnie doszedł do wniosku, że Naruto sam sobie nic nie weźmie, będąc cały czas w centrum uwagi wszystkich dookoła. – Em, dzięki – mruknął do Uchihy, a ten skinął głową. Mikoto i Itachi wymienili spojrzenia.
Dalej obiad przebiegał w całkiem przyjemnej atmosferze. Mikoto i Itachi zadawali mu niezobowiązujące, przelotne pytania. Fugaku głównie milczał, czasem tylko zagadując Sasuke odnośnie pracy. Najmłodszy Uchiha był uszczypliwy jak zawsze, a może nawet jeszcze bardziej. A już szczególnie się irytował, gdy ktoś zagadywał Naruto na temat ich związku, jakby się bał, że Naruto zaraz zerwie się od stołu i wrzaśnie, że to wszystko to farsa.
- Uspokój się – szepnął do niego Naruto w pewnym momencie. – Twoja rodzina jest bardzo miła. Przecież mogą ze mną rozmawiać.
Sasuke rzucił mu ponure spojrzenie.
- Mam milczeć i ci nie pomagać?
- I tak nie pomagasz! – syknął zdenerwowany Naruto.
- Co tak gruchacie, gołąbeczki? – zaciekawił się natychmiast Itachi, przysuwając się w ich stronę. Sasuke zerknął na niego.
- Naruto stwierdził, że jesteś dziwny – odparł z pełną powagą.
- Wcale nie! – oburzył się Naruto. Cała rodzina Uchiha zaśmiała się głośno.
- Sasuke, bądź miły – skarciła syna Mikoto, wciąż uśmiechając się lekko. Jej oczy błyszczały jak dwa diamenty.
- Ja jestem miły – odparł Sasuke wyniośle. – Na swój sposób – dodał jeszcze.
- Ooo tak, szczególnie na swój sposób – dodał Naruto. – Najbardziej na swój sposób jak to tylko możliwe.
- Jaki ty jesteś zabawny – odgryzł się Sasuke, krzywiąc wargi. – Jedz.
- Sasuke! – zawołała zaraz Mikoto. – Jak ty się do Naruto odzywasz?!
- Naruto jest przyzwyczajony do mojego głosu – odparł jej syn. – Właściwie, to czemu nasza obecność w tym domu ma trwać tydzień?
- Sasuke, odwiedzasz nas raz do roku na święta! – niemal warknęła oburzona Mikoto. – Kiedy już przyjedziesz chcę chociaż nacieszyć się tobą i twoim chłopakiem!
- Pozwól, że moim chłopakiem zajmę się sam – odparł Sasuke zgryźliwie. Naruto kopnął go pod stołem, w duchu ciesząc się z kamiennego wyrazu twarzy swojego szefa. Nawet brew mu nie drgnęła, choć musiał poczuć ból.
Posiłek był wyjątkowo smaczny, choć napięcie między członkami rodziny wszystko zdążyło zepsuć. Gdy Naruto skończył jeść, lekko odsunął od siebie talerz.
- Dziękuję – powiedział. – Było bardzo dobre.
- Na zdrowie, mój drogi! – Siedząca obok niego Mikoto poklepała go po kolanie. – Ale ty jesteś przystojny!
- Eee… dziękuję – odparł speszony. Zerknął na Sasuke, który wywrócił oczami.
- Nie wiem, jak wy, ale ja również dziękuję i idę wziąć prysznic. Idziesz, Naruto? Pokażę ci, gdzie śpimy.
- Jasne!
Niemal zerwał się od stołu. Grzecznie podziękował rodzinie Sasuke po czym pobiegł za odchodzącym już Uchihą.
Sasuke poprowadził go na górę tymi wielkimi, wypasionymi schodami, potem jednym z korytarzy przeszli do całkiem dużego pokoju.
Naruto skrzywił się. Kolorystyka była koszmarna jak w całym mieszkaniu Sasuke w Konosze. Pokój był zimny i raczej nieprzystępny, Naruto od razu domyślił się, że to po prostu pokój jego szefa jeszcze z czasów, gdy ten mieszkał w domu rodzinnym. W nowoczesnym, minimalistycznym wnętrzu stało jedynie duże łózko, stolik i kanapa oraz jakiś skąpy regał.
- Brzydko – wyraził swoje zdanie Naruto.
- Mnie się podoba – odparł Sasuke obojętnie. – Idziesz pod prysznic?
- Możesz iść pierwszy – odparł Naruto, podchodząc do swojej walizki, stojącej przy łóżku.
- Czy idziesz pod prysznic ZE MNĄ? – powtórzył pytanie Uchiha, akcentując ostatnie dwa słowa. Naruto obrócił się i spojrzał na niego wytrzeszczonymi oczami.
- Słucham?
- Słyszałeś.
Przez chwilę patrzyli na siebie w milczeniu. Naruto nie miał pojęcia, co ma zrobić i co odpowiedzieć.
- A-ale… ale jak to?
- Zwyczajnie. Widziałem cię nago. Chcę zobaczyć jeszcze raz.
- Zboczeniec! – obruszył się Uzumaki, patrząc na szefa spod byka. Sasuke prychnął.
- To idziesz czy nie?
- Idę!
Sam nie wiedział, co popchnęło go do tej decyzji. Zobaczył, jak Sasuke ściąga z siebie ubrania, ujrzał umięśnione plecy i zgrabne, twarde pośladki i sam zaczął się rozbierać. Nie potrafił sobie tego odmówić, fizycznie, Sasuke był najseksowniejszym
Prysznic z Sasuke był dziwny. Naprawdę dziwny. Naruto czuł, jak to wszystko ich zbliża, a jednocześnie jeszcze bardziej oddala. A przecież i tak byli daleko od siebie. Jedynie ze sobą sypiali, albo raczej… Przespali się ze sobą dwa razy. Za każdym razem raczej przez przypadek. To nie była pozytywna myśl. Poza tym nie obeszło się bez macanek i gorących pocałunków pod strumieniem wody.
Wyszli spod prysznica, wytarli się i obaj owinęli ręcznikami. W pokoju jednak czekała na nich niespodzianka.
- No cześć! – zawołał szeroko uśmiechnięty, siedzący na łóżku Sasuke Itachi.
- Czego?! – warknął młodszy Uchiha, z niezadowoleniem spoglądając na brata.
- Jaki jesteś niemiły! To tak witasz brata? – oburzył się Itachi. Naruto stanął sobie obok, nie wiedząc, co ze sobą zrobić. Czuł, jak policzki go palą ze wstydu, choć tak naprawdę nie zrobił nic złego. Przecież udawali parę, prawda?
- Może dałbyś się nam ubrać, co? – rzucił Sasuke, splatając ręce na piersi. Itachi wywrócił oczami i wstał.
- Tylko nie bawcie się długo, dzieciaki, mama chce was na dole na kawie! – zawołał, po czym wyszedł, szczerząc głupio równe zęby. Naruto zerknął na Sasuke, a ten wzruszył ramionami.
- Mój brat nie należy do najnormalniejszych – rzekł i zaczął się ubierać. – Poza tym mam wrażenie, że matka go wysłała, by nas szpiegował.
Naruto nie miał zielonego pojęcia, co na to odpowiedzieć, więc poszedł w jego ślady i także się ubrał.

Kawa była okropna. Nie chodziło jednak o sam napój, ale o spotkanie. Było okropne. Wypytywano go o takie rzeczy, że czuł się jak na przesłuchaniu. A najwięcej pytano o Sasuke, a on nie umiał odpowiadać, gdy szef wywiercał mu spojrzeniem dziurę w brzuchu, groźnie marszcząc brwi. Wydawało mu się, że rodzice Uchihy go sprawdzają, że wiedzą, domyślają się, że to wszystko jest oszustwem i Naruto tak naprawdę nie jest chłopakiem ich syna.
Do tego wszystkiego najmłodszy Uchiha w ogóle mu nie pomagał, wręcz przeciwnie. To jego palące spojrzenie i prychnięcia raz po raz tylko bardziej denerwowały i krępowały Naruto. Na szczęście jego rodzice ostro go opieprzali za każdym razem, gdy obdarzał Naruto jakąś kąśliwą uwagę, więc szef przestał się odzywać. To jedyne poprawiało Naruto humor – patrzenie, jak ktoś uciera nosa dumnemu szefuńciowi. Pani Mikoto potrafiła wbić szpilę tak, że Sasuke od razu milkł, zaś pan Fugaku rzucał ostre, groźne spojrzenia. Złościli się, gdy Sasuke był dla Naruto w jakikolwiek sposób niemiły, wyraźnie dając mu do zrozumienia, że źle się według nich zachowuje.
Mimo wszystko rodzice Sasuke byli bardzo przyjemni, i tak jak wspominał Sasuke, jego mama była gotowa rozpieszczać Naruto na wszystkie możliwe sposoby. Cały czas go wychwalała i sypała komplementami, jakby chciała go poderwać. Albo raczej na siłę pokazać, jaka jej rodzina jest fajna i jakże bardzo go lubią i jakże chętnie widzą go w tym domu.
Fugaku, na swój poważny i opanowany sposób, również się starał, głównie popierając żonę, gdy ta entuzjastycznie reagowała na opowieści Naruto. Itachi śmiał się i żartował, nie szczędząc kąśliwości w kierunku młodszego brata. Ich utarczki słowne były dziecinne i irytowały ich matkę, jednak Naruto sądził, że to zabawne. Dziwne było poznać Sasuke z takiej strony, jako czyjegoś młodszego brata, będącego obiektem dowcipów tego starszego. Ci dwaj wydawali się być zżyci, nawet jeśli Naruto wiedział, że Sasuke rzadko odwiedzał rodzinę.
Naruto nie był przyzwyczajony do bycia w centrum czyjejś uwagi. Czasem rzucał się w oczy, lubił być głośny i rozśmieszać otoczenie, ale to było coś innego. Ci ludzie widzieli w nim członka rodziny, tak czuł. I było mu trochę głupio, że teraz go polubią i zaakceptują, a w przyszłości ich rozczaruje, kiedy już Sasuke im powie, że „zerwali”. Mama Sasuke tak bardzo chciała, by jej syn był szczęśliwy, że prawie miała paranoję.
Dwie godzinki później byli wolni i mogli wrócić na górę. Z tego, co wiedział, Itachi poszedł się szykować i wkrótce potem zmył się do swojej narzeczonej, a rodzice Sasuke zajęli się swoimi sprawami.
Naruto w pokoju Sasuke czuł się nieco nie na miejscu. Przede wszystkim przerażała go świadomość, że będzie musiał spać z nim w jednym łóżku. Z tego mogła jeszcze wyjść jakaś afera, zapewniała go o tym wścibskość Itachiego, który zdawał się być taką osobą, która przez cały tydzień nie da im spokoju i będzie wtykać nos w nie swoje sprawy. Podobna była Mikoto, tylko Fugaku zachowywał się przyzwoicie. Póki co.
Sasuke niewielką zwracał na Naruto uwagę, tylko zaczął przygotowywać się do snu. W końcu Uzumaki westchnął i poszedł w jego ślady, by po kilku minutach położyć się obok szefa w jego wielkim łóżku.
- Twoja rodzina jest bardzo miła – powiedział cicho, a leżący obok Sasuke przekręcił się w jego stronę.
- Są irytujący – odpowiedział z prychnięciem, a Naruto wywrócił oczami.
- Są MILI – rzekł z naciskiem, spoglądając chmurnie na szefa. Sasuke nie umiał być… być ludzki. Wszystko mu przeszkadzało, wszystko go irytowało, wszystko go drażniło. Naruto też czuł się niekomfortowo podczas tego wieczora, ale przynajmniej doceniał starania rodziny Sasuke. Na swój dziwny, pokręcony sposób to było nawet… miłe. – Starają się i w ogóle. A ty się jeżysz cały czas.
Sasuke zaśmiał się.
- Wiedzę, że rozpieszczanie przez moją matkę ci odpowiada.
- Oj, spadaj, dupku. Twoja mama jest całkiem spoko, tylko trochę wścibska jest. W sumie, to nie wiem, czy wiesz, ale twój brat jest z wyglądu podobny do taty, ale charakter ma po mamie. Za to ty jesteś z wyglądu podobny do mamy, ale charakterek to ty masz po tatusiu.
- Nie, nie wiem – powiedział Sasuke, przewracając oczami. – Żyję z moją rodziną zaledwie dwadzieścia siedem lat, nic nie wiem.
- Ha, ha, ha – parsknął Naruto. – Prawie trzydziecha na karku, a poczucia humoru to ty żadnego w sobie nie wyrobiłeś.
- Od klaunowania mam asystenta – odpowiedział Uchiha. Naruto palnął go pięścią w ramię, nie mocno, ale też wcale nie lekko.
- Nie jestem klaunem – powiedział oburzony, a Sasuke znów się zaśmiał.
- Jasssne – syknął. Naruto prychnął podobnie jak szef, po czym przekręcił się na plecy i spojrzał w sufit.
- To kiedy jest to przyjęcie? – burknął. W końcu po to tu przyjechali, nie? Na oficjalne zaręczyny Itachiego, na przyjęcie z tej okazji.
- W czwartek – odpowiedział Sasuke.
- A jaka jest ta jego narzeczona? – pytał dalej, chcąc jakoś podtrzymać rozmowę. Uchiha wzruszył ramionami.
- To moja stara znajoma ze szkoły. Właściwie prawie przyjaciółka. I jest… lekko mówiąc, irytującą osobą. Podobnie jak mój brat. Zawsze się ku sobie mieli.
- Aha. A poznam jakichś twoich znajomych? Ty w ogóle masz jakichś znajomych? – zapytał, za co zarobił poduszką w głowę.
- Zabawne, doprawdy – zakpił Sasuke. – Będą na przyjęciu, moi znajomi to w większości znajomi narzeczonej Itachiego.
- Aha. Ci stąd. A ci w Konosze?
- A co cię to obchodzi?!
- No pytam tylko! A jakby twoja mama o kogoś zapytała, a ja bym nie wiedział, to co?!
Uchiha pokręcił głową.
- Moja matka o nic takiego nie zapyta, nic nie wie o moim życiu w Konosze.
- A to co wie to kłamstwa, tak? – zapytał Naruto odważnie. – Jesteś okropnym synem.
- A ty jesteś święty, Naruto – odparł na to Uchiha, marszcząc groźnie czoło. Jego słowa ociekały kpiną. – Nieskazitelny i nigdy nikogo nie okłamałeś!
- Nie o to chodzi, to twoja rodzina, głupku.
- Ech, nie mam ochoty na tę bezsensowną dyskusję. Odgrywaj swoją rolę dalej, a w przyszłym tygodni się ode mnie uwolnisz i będziesz miał święty spokój. Dobranoc.
Sasuke odkręcił się do niego plecami, więc i Naruto zrobił to samo.

- Dobranoc – burknął i zamknął oczy. Zasnął niemal natychmiast.

56 komentarzy:

  1. Nawet nie wiesz, jaką radość sprawiłaś mi swoim powrotem :-)
    Rozdział co prawda nie powalił, bo niezbyt wiele się w nim wydarzyło, ale sytuacja powoli się rozwija i to na plus.
    Życzę dużo weny i czasu na dalsze pisanie!
    C.

    OdpowiedzUsuń
  2. O Bosze, jestem tak przeogromnie szczęśliwa, że do nas wróciłaś! Już nie mogę doczekać się kolejnych rozdziałów. Uwielbiam tego bloga, to chyba najlepszy, na jaki do tej pory trafiłam, o takiej tematyce <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział jest świetny! Ba, opowiadanie jest świetne, normalnie komedia i to lepsza niż w serialach. Tak się ciesze, że powróciłaś do pisania. Dużo weny i czekam na następny rozdział. :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Heh, wchodziłam regularnie przez prawie 3 lata i sprawdzałam sprawdzałam, straciłam już nadzieję ale do większości opowiadań ciągle wracałam bo są rewelacyjne i teraz aż mi wdech zaparło kiedy zobaczyłam nową notkę, dzikękuję dzikękuję i bez presji ale nie mogę się doczekać kolejnych rozdziałów i bardzo o nie proszę :D <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Dwa lata od ostatniej aktualizacji... Od pół roku "udawało" mi się zaglądać na Twojego blogz tylko raz s miesiącu... Wydawało mi się, że widzę tu nspis jak nad piekłem Dantego... "Porzućcie wszelką nadzieję wy, którzy yu wchodzicie"... A jednak stał się cud! Wielkie dzięki za Twój powrót... Dzięki za kolejną część opowiadania. Mam nadzieję, że na kolejną akyualizację nie będziemy czekali kolejnych dwóch lat z hakuem... Pozdrawiam i jeszcze raz dzięki...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sorki za literówki... Piszę z fona a nie cierpię dotykowej klawiatury

      Usuń
  6. Gdzie są moje wpisy? Wskoczyły do spamu?

    OdpowiedzUsuń
  7. Dwa lata od ostatniej aktualizacji... Od pół roku "udawało" mi się zaglądać na Twojego bloga tylko raz w miesiącu... Wydawało mi się, że widzę tu napis jak nad piekłem Dantego... "Porzućcie wszelką nadzieję wy, którzy tu wchodzicie"... A jednak stał się cud! Wielkie dzięki za Twój powrót... Dzięki za kolejną część opowiadania. Mam nadzieję, że na kolejną aktualizację nie będziemy czekali kolejnych dwóch lat z hakiem... Pozdrawiam i jeszcze raz dzięki...

    OdpowiedzUsuń
  8. Nawet nie wiesz jak się cieszę! Tyle czasu i w końcu wróciłaś.
    Piszesz już od wielu lat i wydaje mi się, że nie ciągnie cię do tego tak jak na początku. Albo po prostu nie masz weny... W każdym razie mam nadzieję, że rozdziały się pojawiaą. Uwielbiam Twoje opowiadania i trudno było mi myśleć o tym, że może juz nic nie napiszesz.
    Rozdział jak zawsze świetny! Mam nadzieję, że na kolejne nie będziemy musieli czekać kolejnych dwóch lat ;)
    Do napisania!

    OdpowiedzUsuń
  9. Nareszcie <3 wchodziłam tu co jakiś czas, żeby sprawdzić czy nie ma czegoś nowego i nareszcie jest <3 życzę dużo weny i liczę na więcej rozdziałów, bo historia bardzo mnie wciągnęła!

    OdpowiedzUsuń
  10. Omg jak cudownie że znów wróciłas, mam nadzieje, że wena już Cię nie opuści i nadal będziesz mogła czerpać przyjemność z pisania. Rozdział boski zresztą jak wszystko tutaj :D Wszystkiego dobrego ayanami niech moc będzie z Tobą xd

    OdpowiedzUsuń
  11. Salazarze ty wciąż istniejesz <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Nawet nie wiesz jak się cieszę, że wróciłaś! Powodzenie, czekam na kolejne publikacje ��

    OdpowiedzUsuń
  13. Wróciłaś!! Nie wierzę! Niech mnie ktoś uszczypnie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. przeczytać musiałam całe opko od początku, bo już zapomniałam jak to szło. Mega pozytyw poczucie humoru na wysokim poziomie, do teraz szczerze się jak głupi do sera. Mam wielką nadzieje, że będziesz się częściej pojawiać niż raz na dwa lata :P Jesteś dla mnie zbawieniem bo jedna z autorek właśnie zarządziła przerwę i rozpaczałam okrutnie, ale jak widzę dobrze się mną zajmiesz!
      Weź odpowiedzialność za mnie :*
      do usłyszenia pod następnym oby już niebawem
      Weny!
      Haru-chan :*

      Usuń
  14. Ja też czytałam wszystko od początku, ale to fajnie. Więcej do czytania miałam na jednym zamachu. To naprawdę niesamowite, ze wróciłaś, ale bardzo sie z tego cieszę. Będę trzymać kciuki, żeby faktycznie udało Ci się zakończyć te opowiadania, na których Ci zależy.
    A ten rozdział bardzo zabawny i ogółem fajny, jestem serio ciekawa jak się potoczą ich losy. :D
    Mam nadzieję, że u Ciebie wszystko dobrze i weny życzę <3

    OdpowiedzUsuń
  15. Uwielbiam wracać do Twoich opowiadań, mają ten specyficzny klimat. Jestem też ciekawa jak potoczą się losy Naru i Sasu w tym opowiadaniu, mam dziwne przeczucie, że oni coś odwalą na tym przyjęciu zaręczynowym Itachiego X'D
    Jeśli chodzi o sam rozdział, osobiście mi się bardzo podobał, ten Itachi czekający na łóżku XD *jeśli chodzi o sam wątek prysznica, już myślałam ze dojdzie do czegoś więcej X’D to zboczenie zawodowe ;_; *
    Reasumując, dziękuję za rozdział i za to że do nas wróciłaś :*
    No i życzę weny do dalszego pisania! <3

    OdpowiedzUsuń
  16. Bkooze wróciłaś !!! Aż płakać mi się chcę. Wracałam do tego bloga raz i drugi z nadzieją i proszę jaka niespodzianka na mnie dziś czekała <3 Boze duzo weny jak najwięcej ci życzę i mam nadzieję ze pokączysz rozdziały tak jak chcesz, szczególnie czekam na następne rozdziały ''Między nami nic nie było '' zakochałam sie w tym opo.
    Boże duuuuuzzoooo weny !!!! <3

    OdpowiedzUsuń
  17. AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA O MOJ BOZE WROCILAS \( ^^ )/ ♥ ♥

    Jakiś czas temu płakałam właśnie komuś, że zostawiłaś opowiadania i poszłaś i nie dokończyłaś i zostawiłaś w ciekawosci okrutnie T-T

    Jejku ile to czasu, nie odchodź znowu tak T-T

    Jeszcze nie czytałam opowiadania, ale nie odchodź więcej T-T !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeczytane, znowu piszesz jak dawniej ^^ Czekam na więcej ♥ ! Oby tylko więcej nie było za rok, bo popełnię sudoku '-'

      Usuń
  18. Tyyyyyyle czekania... Tyyyyyyyyyyle radości! Tyyyyyyyyyyyyyyyyyle nadziei na to, że będziesz pisać dalej i dokończysz to i inne opowiadania!
    Tak więc wracam do czekania na kolejne Twoje wpisy!
    Życzę zdrowia, weny i powodzenia w pisaniu!

    OdpowiedzUsuń
  19. Tyle czasu tyle czekania i sie oplacilo ;*;* Wróciłaś ;*;*;* Jestem Mega zadowolona ;*;*;* A notka zajebista ;* Boże tak sie ciesze ;*;*

    OdpowiedzUsuń
  20. Wchodzę tu co jakiś czas, by przeczytać te historie na nowo. Prawie pogodzona z tym, że nie ujrzę zakończeń niektórych opowiadan, wyobrażałam sobie, jak mogłyby się zakończyć. I nagle wchodzę ponownie na bloga i własnym oczom nie wierzę.
    UWIELBIAM CIĘ, KOBIETO <3
    Zrobiłaś mi dzień, tydzień, miesiąc, życie! Nawet nie wyobrażasz sobie, jak szczęśliwa jestem!

    OdpowiedzUsuń
  21. Omg, jednak żyjesz... Tylko teraz nie porzucaj nas znowu. Bo ja już właściwie straciłam nadzieję, że wrócisz.
    Co do rozdziału to byłam pewna, że Sasuke właśnie przez szpiegostwo Itachiego zaproponował wspólny prysznic. Ale może i nie... A to ostatnie zdanie ich rozmowy, to że za tydzień Naruto się od niego uwolni, ktoś powinien usłyszeć.
    Weny, więcej weny i pomysłów.
    Z. U.

    OdpowiedzUsuń
  22. Bardzo Ci dziękuję, za ten rozdział, za to, że znalazłaś w sobie siłę by do nas wrócić...
    To chyba najlepsze co mnie spotkało ostatnio w życiu... XD

    OdpowiedzUsuń
  23. o mój Boże, nawet nie wiesz jaką radość mi sprawiłaś wracając na tego bloga, i to jeszcze z notką na którą najbardziej wyczekiwałam.
    <3

    OdpowiedzUsuń
  24. Popłakałam się jak tylko ujrzałam, że znów coś dodałaś. A teraz cała w emocjach idę czytać.

    OdpowiedzUsuń
  25. Twój powrót... powrót mojego guru to najlepsza chwila w tym roku. Przestałam tu wchodzić, gdy minął rok od publikacji ostatniego rozdziału, bo popłakałam się ze złości i frustracji. Dzisiaj znajoma wysłała mi wiadomość, że powróciłaś i prawie się popłakałam ze szczęścia, pewnie tak by się stało, gdyby nie fakt, że nie mogłam w to uwierzyć. Przeczytałam rozdział, uwierzyłam w Twój powrót i dziękuję mocno.
    Dalej piszesz fenomenalnie, dalej jest w Twoim sposobie pisania coś co pokochałam i cały czas kocham. Trzymam kciuki za wenę, czas i chęci.

    OdpowiedzUsuń
  26. Prawie zawału dostałam, gdy zobaczyłam nowy rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  27. O JEŻU CZY TO NOWY ROZDZIAŁ dobra idę czytać *wdech* *wydech* *liczymy do 10*

    OdpowiedzUsuń
  28. Myślałam że będzie dziwniej, tzn jakieś zachowanie Fugaku wyjaśni dlaczego Sasuke jest aż takim dupkiem, a tu proszę, on po prostu jest wredotą. No cóż, to będzie ciężki tydzień dla Naruto i Sasuke, ale przecież to czytelnicy lubią najbardziej :D I plus za scenę pod prysznicem, ciekawe, że ich romans nie przymiera :D
    Cieszę się z powrotu :) Dobrze, że mam nawyk sprawdzania od czasu do czasu tego bloga :D

    OdpowiedzUsuń
  29. Wow, tak jak inni nieźle się zdziwiłam, gdy zobaczyłam, że coś dodałaś po tak długiej przerwie ;).
    Za pierwszym razem, jak to czytałam, to myślałam tylko "eee, słabe to", naprawdę tak myślałam. Ale poczytałam potem kilka innych Twoich opowiadań i cóż, w każdym z nich jest coś takiego charakterystycznego, że mimo tego, że robisz z chłopakami co chcesz, tak że aż czasem głowa boli, to jednak i tak co jakiś czas wracam do Twoich fików :). Tak że ten, pisz, Ayanami, i kończ te opowiadania (MNP kończ, MNP! :D).
    Weny!

    OdpowiedzUsuń
  30. Witaj o zaginiona. Jak widać moja interwencja w "ktokolwiek widział ktokolwiek wie" zadziałała.

    You make my day <3

    Sprawdzam czasem blogi, które czytałam gdy wkręciłam się w tą całą przygodę z byciem yaoistką i zawsze łezka w oku się kręci jak się wspomina, że było się z autorem od jego początków (potem czuję się staro xD)

    Nie straciłaś pazura. Rozdział trzyma poziom co jest wspaniałe. Nie spiesz się. Masz cały czas świata. Czekałam ponad dwa lata w niepewności, jak będę pewna, że kolejne rozdziały się pojawią, to poczekam nawet dłużej. W internecie nic nie ginie.

    Proszę, powiedz mi tylko, że narzeczoną Itachiego nie są Sakura ani Ino. Poproszę jakąś ockę z cudownym sarkastycznym charakterem.
    Kocham to jak "przypadkowo" się bzyk... lądują spleceni w tej samej pościeli.
    Współczuję początków Naruto, bo kreujesz go na mocno emocjonalnego typa, wierzącego w siłę związków. Happy continuation już w 4 rozdziale poproszę.
    Ale miłość <3

    OdpowiedzUsuń
  31. Jeeeejkuuu!!!
    Co jakiś czas, wchodzę tutaj aby po raz setny przeczytać jakieś dobre opowiadanie, które mnie wkręci i uruchomi troszkę moją wyobraźnie.
    A teraz, jak zobaczyłam ze wpis był w tym roku.. i to jeszcze miesiąc temu... Moje serduszko zabiło mocniej a w głowie pojawiła się myśl "Jezusie przenajświętszy! Niech tylko nie straci weny i tworzy dalej, bo jak nie to będzie koniec dobry opowiadań sasunaru" :<


    Czekam na resztę twórczości <3

    OdpowiedzUsuń
  32. Boże, jak dobrze że wróciłaś! Już myślałam że porzuciłaś nas na zawsze.
    Czekam na kolejne opowiadania ;)

    OdpowiedzUsuń
  33. Ciesze się ze wróciłaś i już wyczekuje kolejnego rozdziału. fajnie ze będziesz kończyła inne opowiadania ale mam nadzieje ze wszystkie a nie tylko wybrane i nie zapomnij o obiecanej kontynuacji "jak to się mogło stać". krotko mówiąc chce więcej twoich opowiadań. życzę duzo weny

    OdpowiedzUsuń
  34. Tyle czekałam i wróciłaś, jedno tylko słowo dla ciebie: DZIĘKUJĘ!!! :*

    OdpowiedzUsuń
  35. Jezu, aż nie wierzę własnym oczom! Tyle się naczekałam na coś nowego od ciebie! Ale było wrto! To było świetne! Chociaż mam nadzieję, że teraz nie zostawisz nas na tak długo :)

    OdpowiedzUsuń
  36. O MÓJ BOŻE. TAAKK *^*.NAWET NIE WIESZ JAK JESTEM SZCZĘŚLIWA. PISZESZ NAJLEPSZE SASUNARU POD SŁOŃCEM. I AKURAT TAK WCHODZĘ COŚ SOBIE POCZYTAĆ I WIDZĘ "ROZDZIAŁ 3", A JAK DOBRZE PAMIĘTAM WCZEŚNIEJ BYŁO "SPOWIEDŹ O TOBIE"

    OdpowiedzUsuń
  37. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  38. Mój najlepszy przyjaciel będzie skończony? I Między nami nic nie było? Toż to lepsze niż święta i urodziny razem wzięte <3 Robisz nam wszystkim wielki prezent ayanami! <3 Dziękuję :3

    OdpowiedzUsuń
  39. A niech mnie ktoś uszczypnie, jest kolejny rozdział. Jestem wniebowzięcia.
    ��

    OdpowiedzUsuń
  40. Słodki Jezu, nawet w najśmielszych snach nie oczekiwałam że dodasz kolejną notkę... dziękuję że wróciłaś :')

    OdpowiedzUsuń
  41. Jezu wróciłaś... Nawet nie wiesz jak się cieszę życzę dużo dużo weny i czekam ba kolejna notkę ��

    OdpowiedzUsuń
  42. Witaj! >w<
    Jejku jak dobrze widzieć coś od Ciebie. :D Uwielbiam Twoje opowiadania, często do nich wracam. Wykonałaś tutaj naprawdę kawał świetnej pracy! Nic tylko powiedzieć: dziękuję i gratuluję. Mam nadzieję, że na tym jednym poście nie poprzestaniesz. Życzę Ci dużo weny. :3

    OdpowiedzUsuń
  43. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  44. boooooże ta radosc z tego ze jest rozdzial. To bezcenne aaa <3333 oby jednak wena wrcocila z taka moca ze zaskoczy nawet Ciebie :D

    OdpowiedzUsuń
  45. Hej,
    wspaniały rozdział, Sasuke powinien Naruto co mówił rodzicom, żeby przypadkiem ten nie powiedział zupełnie innej wersji, rodzinka bardzo miła, a może Sasuke jest tak naprawdę zakochany w Naruto i tak po prostu takim sposobem chciał go mieć przy sobie...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  46. Kocham to opowiadanie i czekam na kolejne rozdzialy!
    Duzo weny zycze! /karo

    OdpowiedzUsuń
  47. Fantastyczne opowiadanie. Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału. Mam nadzieję, że nie przerwałaś pisania i będę mogła przeczytać kolejny świetny rozdział. Eterna

    OdpowiedzUsuń
  48. (/ '∆' )/ *lecący hen daleko stół*
    Gdzie kontunuaaaacja

    OdpowiedzUsuń
  49. Ech... a ja dalej systematycznie sprawdzam czy jest kontynuacja ;-;

    OdpowiedzUsuń