witajcie. normalnie nie mogę uwierzyć, że tu coś publikuję. nie wiem, to dziwne uczucie, wiecie, wrócić, zajrzeć, przypomnieć sobie. co prawda wątpię, żeby udało mi się powrócić z dawnym tempem pracy i częstotliwością dodawania notek, ale mam nadzieję, że co jakiś czas coś opublikuję i powolutku zakończymy przynajmniej te pozaczynane opowiadania. nie ukrywam, że chciałabym, żeby "Mój najlepszy przyjaciel", "Między nami nic nie było" czy właśnie "Kochanie, poznaj moich rodziców" ujrzały zakończenie.
w każdym razie, zapraszam:
Naruto był bliski zawału. Nigdy nie
poznawał niczyich rodziców, nawet nie miał swoich własnych. A teraz miał poznać
rodziców swojego szefa, co było… no straszne było! Niby przez całą drogę
psychicznie się do tego przygotowywał, ale cała procedura w ogóle nie pomogła.
Wiedział, że cokolwiek nie zrobi, zapewne i tak się zbłaźni. Nie był dobry w
takich rzeczach! No niby nie miał porównania, ale jakoś mu się zdawało, że
wszystko widowiskowo spieprzy.
- Nie ociągaj się – powiedział
Sasuke, otwierając drzwi samochodu. - Wysiadaj.
Naruto jęknął, ale dzielnie wysiadł z
auta, niepewnie spoglądając na rodzinę Sasuke. Uchiha zaraz stanął przy nim.
- Sasuke! Naruto! – zawołała matka
Uchihy, a Naruto skrzywił się w duchu. Mama jego szefa zachowywała się tak,
jakby go dobrze znała. Znaczyło to tylko jedno – Sasuke o nim opowiadał i
przeważnie zmyślał. Naruto musiał uważać na swoje słowa, bo przecież Uchiha nie
raczył opowiedzieć mu, co takiego swojej rodzinie naopowiadał.
- Mamo – rzekł Sasuke bardzo
oficjalnie. Kobieta dopadła ich i bardzo czule uścisnęła swojego syna.
Mikoto była ładna, jak zauważył
Naruto. Szczupła, niska, ciemnowłosa i ciemnooka. Sasuke był do niej bardzo
podobny, szczególnie z twarzy i oczu. Tylko oczy tej kobiety biły ciepłem, a
oczy Sasuke mogłyby, no cóż, skuć lodem Antarktydę. Znaczy, jeszcze bardziej.
- Mamo, poznaj Naruto – rzekł szef,
mało delikatnie odpychając matkę od siebie. Wskazał na Uzumakiego. – Naruto, to
moja matka, Mikoto.
Twarz kobiety rozpromieniła się jak
wschód słońca.
- Naruto! – zawołała, od razu
przechodząc na „ty”, a jej oczy rozbłysły. Złapała go za obie dłonie. – Tak się
cieszę, że w końcu zgodziłeś się nas odwiedzić!
- Eee… ja też się cieszę – odparł
niepewnie, a kobieta uśmiechnęła się jeszcze szerzej i zaraz go przytuliła. Niezdarnie
poklepał ją po plecach, bo nie bardzo wiedział, jak ma reagować na taką
czułość. To było dziwne, kiedy ktoś tak uderzająco podobny do Sasuke jest taki
wylewny. Nie mieściło się to Naruto w głowie.
Zbliżyli się do nich pozostali dwaj
członkowie rodziny, z którymi Sasuke przywitał się uściskami dłoni.
- Naruto, mój ojciec Fugaku oraz mój
brat, Itachi.
Naruto uścisnął dłoń najpierw
pierwszego, potem drugiego mężczyzny. Fugaku był wysokim człowiekiem o surowym
spojrzeniu, bardzo podobnym do spojrzenia Sasuke, nawet jeżeli Sasuke niewiele
odziedziczył z wyglądu ojca. Za to jego starszy syn wyglądał raczej na osobę
sympatyczną i pogodną jak matka. Miał długie, spięte na karku włosy i miły
uśmiech.
- Miło się poznać – rzekł, ściskając
dłoń Naruto. – Sasuke tak długo cię ukrywał, że myśleliśmy, że nie istniejesz.
Uzumaki zaśmiał się nerwowo.
- Itachi, zostaw go w spokoju –
warknął Sasuke, kierując się do bagażnika. – Mamy za sobą długą podróż. Naruto
jest zmęczony.
- Nie jestem! – zaprotestował
Uzumaki. – Nie odpowiadaj za mnie!
Sasuke rzucił mu poirytowane
spojrzenie.
- Jak chcesz – stwierdził, wyciągając
z bagażnika ich walizki. Naruto nie zabrał ze sobą dużo, jedną zaledwie torbę
na ramię. Nie miał pojęcia, co właściwie spakować, więc wziął po jednym stroju
na każdą okazję i trochę bielizny.
- Naruto, zapraszam cię do środka –
odezwał się Fugaku, wskazując drzwi. – Itachi, pomóż bratu wnieść walizki.
Pani Mikoto od razu złapała Naruto
pod ramię, patrząc na niego jakby był zrobiony z czekolady. Jej spojrzenie
krępowało Uzumakiego, nie miał pojęcia, co ma mówić. Rodzice Sasuke byli
przesadnie mili.
- Kiedy Sasuke powiedział, że namówił
Cię na przyjazd, nie chciałam mu uwierzyć – powiedziała wesoło Mikoto, gdy
Fugaku otworzył przed nią i Naruto drzwi. Weszli do obszernego holu. Duże
schody naprzeciw wejścia prowadziły na górę, wokół było dużo… marmuru i drzewek
w dużych, brązowych donicach. Uzumaki rozejrzał się dookoła. Chata była…
wypasiona, jak te z latynoskich seriali o bogaczach, którzy zakochują się w
swoich pokojówkach. Rola pokojówki jakoś nie bardzo Naruto odpowiadała. W duchu
skarcił się za idiotyczne porównania.
- To nie tak, że ja nie chciałem
przyjeżdżać… - wymamrotał, na co Mikoto zaśmiała się wdzięcznie.
- Ależ ja cię rozumiem! Poznanie
rodziców partnera to oczywiście duży krok w związku! Trzeba być pewnym, że się
CHCE tę drugą osobę! Nie mogę cię winić, Naruto. Z całą pewnością nie ciebie.
Naruto nie bardzo rozumiał, o co
chodziło, ale wyczytał między wierszami, że skoro nie należy winić jego, to z
całą pewnością wszystkiemu winny jest ten drugi. Mikoto i Fugaku poprowadzili
go do dużej, jasnej jadalni. Sasuke i Itachi gdzieś zniknęli, zapewne zanosząc
walizki na górę. Naruto czuł się opuszczony i osaczony, bał się, że palnie
jakieś głupstwo i zawali cały misterny plan szefa. Wtedy to dopiero Sasuke
dałby mu popalić!
- No, to jak ci się żyje z naszym
synem? – zapytała zaciekawiona Mikoto, sadzając go na jednym z krzeseł przy
stole. Usiadła przy nim, a Fugaku stanął za jej plecami. Uzumaki czuł się jak
na przesłuchaniu.
- Em… dobrze. Chyba.
- Sasuke to trudny człowiek –
westchnęła Mikoto, kiwając głową. Naruto zmarszczył nos. – Cieszymy się jednak,
że zechciałeś nas odwiedzić. Bardzo się cieszymy, Naruto, i dziękujemy ci.
- Eee…
- Już mnie obgadujecie?
Pojawił się Sasuke, na co Naruto dyskretnie
odetchnął z ulgą. Naprawdę nie miał pojęcia, jak sobie radzić z rodzicami tego
drania. Byli trochę nachalni i trochę wścibscy i zachowywali się jak lekko
zjarani.
- Nie obgadujemy – powiedziała
Mikoto, uśmiechając się do syna. - Tylko rozmawiamy.
- Akurat! – prychnął Sasuke, siadając
obok Naruto. – Dajcie mu już spokój, obstąpiliście go jak muchy. Poza tym
jesteśmy gośćmi, czy nie wypada podać nam jeść?
- Słodki jak zawsze – rzekł Itachi,
który wszedł za bratem. Jego twarz ozdabiał szeroki wyszczerz.
- Bo pajacujecie.
- No i Sasuke ma rację, zjedzmy coś! –
zawołała Mikoto i odeszła na chwilę w stronę jakichś drzwi, po czym wróciła, a
za nią do pomieszczenia wróciły dwie gosposie, niosące jedzenie.
Naruto poczuł się dziwnie, gdy
wszyscy zasiedli przy stole. Miał wrażenie, że jest intruzem. Nie był przecież
z Sasuke w prawdziwym związku, więc chyba nie miał prawa tu być. To udawanie
było złe i bezczelne, nie miał jednak wyjścia. Musiał to robić. No i z tego
powodu trochę mu było żal rodziny Sasuke. Przecież kiedyś w końcu Uchiha i tak
będzie musiał ich rozczarować.
- Co tak mało mówisz, Naruto? –
zagadnął go Itachi, nakładając sobie na talerz spory kawałek pieczeni.
- Um…
- Częstuj się śmiało! – dodał Fugaku,
zanim Naruto w ogóle zaczął mówić.
- Mam nadzieję, że będzie ci
smakowało – powiedziała uprzejmie Mikoto.
- A może dacie mu w spokoju zjeść i
zejdziecie z niego choć na chwilę, co? – warknął Sasuke złowrogo, a Naruto
skulił się odruchowo. Zazwyczaj takim właśnie tonem Sasuke warczał na
wszystkich w biurze.
- A może dla odmiany ty przestaniesz
się wydzierać na wszystkich dookoła? – skarcił brata Itachi. - Naruto, naprawdę
ci współczuję.
- Nie ma powodu – mruknął Uzumaki,
patrząc, jak Sasuke gniewnie nakłada mu jedzenie na talerz. Pewnie doszedł do
wniosku, że Naruto sam sobie nic nie weźmie, będąc cały czas w centrum uwagi
wszystkich dookoła. – Em, dzięki – mruknął do Uchihy, a ten skinął głową.
Mikoto i Itachi wymienili spojrzenia.
Dalej obiad przebiegał w całkiem
przyjemnej atmosferze. Mikoto i Itachi zadawali mu niezobowiązujące, przelotne
pytania. Fugaku głównie milczał, czasem tylko zagadując Sasuke odnośnie pracy.
Najmłodszy Uchiha był uszczypliwy jak zawsze, a może nawet jeszcze bardziej. A
już szczególnie się irytował, gdy ktoś zagadywał Naruto na temat ich związku,
jakby się bał, że Naruto zaraz zerwie się od stołu i wrzaśnie, że to wszystko
to farsa.
- Uspokój się – szepnął do niego
Naruto w pewnym momencie. – Twoja rodzina jest bardzo miła. Przecież mogą ze
mną rozmawiać.
Sasuke rzucił mu ponure spojrzenie.
- Mam milczeć i ci nie pomagać?
- I tak nie pomagasz! – syknął
zdenerwowany Naruto.
- Co tak gruchacie, gołąbeczki? –
zaciekawił się natychmiast Itachi, przysuwając się w ich stronę. Sasuke zerknął
na niego.
- Naruto stwierdził, że jesteś dziwny
– odparł z pełną powagą.
- Wcale nie! – oburzył się Naruto.
Cała rodzina Uchiha zaśmiała się głośno.
- Sasuke, bądź miły – skarciła syna
Mikoto, wciąż uśmiechając się lekko. Jej oczy błyszczały jak dwa diamenty.
- Ja jestem miły – odparł Sasuke
wyniośle. – Na swój sposób – dodał jeszcze.
- Ooo tak, szczególnie na swój sposób
– dodał Naruto. – Najbardziej na swój sposób jak to tylko możliwe.
- Jaki ty jesteś zabawny – odgryzł
się Sasuke, krzywiąc wargi. – Jedz.
- Sasuke! – zawołała zaraz Mikoto. –
Jak ty się do Naruto odzywasz?!
- Naruto jest przyzwyczajony do
mojego głosu – odparł jej syn. – Właściwie, to czemu nasza obecność w tym domu
ma trwać tydzień?
- Sasuke, odwiedzasz nas raz do roku
na święta! – niemal warknęła oburzona Mikoto. – Kiedy już przyjedziesz chcę
chociaż nacieszyć się tobą i twoim chłopakiem!
- Pozwól, że moim chłopakiem zajmę
się sam – odparł Sasuke zgryźliwie. Naruto kopnął go pod stołem, w duchu
ciesząc się z kamiennego wyrazu twarzy swojego szefa. Nawet brew mu nie
drgnęła, choć musiał poczuć ból.
Posiłek był wyjątkowo smaczny, choć
napięcie między członkami rodziny wszystko zdążyło zepsuć. Gdy Naruto skończył
jeść, lekko odsunął od siebie talerz.
- Dziękuję – powiedział. – Było
bardzo dobre.
- Na zdrowie, mój drogi! – Siedząca
obok niego Mikoto poklepała go po kolanie. – Ale ty jesteś przystojny!
- Eee… dziękuję – odparł speszony.
Zerknął na Sasuke, który wywrócił oczami.
- Nie wiem, jak wy, ale ja również
dziękuję i idę wziąć prysznic. Idziesz, Naruto? Pokażę ci, gdzie śpimy.
- Jasne!
Niemal zerwał się od stołu. Grzecznie
podziękował rodzinie Sasuke po czym pobiegł za odchodzącym już Uchihą.
Sasuke poprowadził go na górę tymi
wielkimi, wypasionymi schodami, potem jednym z korytarzy przeszli do całkiem
dużego pokoju.
Naruto skrzywił się. Kolorystyka była
koszmarna jak w całym mieszkaniu Sasuke w Konosze. Pokój był zimny i raczej
nieprzystępny, Naruto od razu domyślił się, że to po prostu pokój jego szefa
jeszcze z czasów, gdy ten mieszkał w domu rodzinnym. W nowoczesnym,
minimalistycznym wnętrzu stało jedynie duże łózko, stolik i kanapa oraz jakiś
skąpy regał.
- Brzydko – wyraził swoje zdanie
Naruto.
- Mnie się podoba – odparł Sasuke
obojętnie. – Idziesz pod prysznic?
- Możesz iść pierwszy – odparł
Naruto, podchodząc do swojej walizki, stojącej przy łóżku.
- Czy idziesz pod prysznic ZE MNĄ? –
powtórzył pytanie Uchiha, akcentując ostatnie dwa słowa. Naruto obrócił się i
spojrzał na niego wytrzeszczonymi oczami.
- Słucham?
- Słyszałeś.
Przez chwilę patrzyli na siebie w
milczeniu. Naruto nie miał pojęcia, co ma zrobić i co odpowiedzieć.
- A-ale… ale jak to?
- Zwyczajnie. Widziałem cię nago.
Chcę zobaczyć jeszcze raz.
- Zboczeniec! – obruszył się Uzumaki,
patrząc na szefa spod byka. Sasuke prychnął.
- To idziesz czy nie?
- Idę!
Sam nie wiedział, co popchnęło go do
tej decyzji. Zobaczył, jak Sasuke ściąga z siebie ubrania, ujrzał umięśnione
plecy i zgrabne, twarde pośladki i sam zaczął się rozbierać. Nie potrafił sobie
tego odmówić, fizycznie, Sasuke był najseksowniejszym
Prysznic z Sasuke był dziwny.
Naprawdę dziwny. Naruto czuł, jak to wszystko ich zbliża, a jednocześnie
jeszcze bardziej oddala. A przecież i tak byli daleko od siebie. Jedynie ze
sobą sypiali, albo raczej… Przespali się ze sobą dwa razy. Za każdym razem
raczej przez przypadek. To nie była pozytywna myśl. Poza tym nie obeszło się bez
macanek i gorących pocałunków pod strumieniem wody.
Wyszli spod prysznica, wytarli się i
obaj owinęli ręcznikami. W pokoju jednak czekała na nich niespodzianka.
- No cześć! – zawołał szeroko
uśmiechnięty, siedzący na łóżku Sasuke Itachi.
- Czego?! – warknął młodszy Uchiha, z
niezadowoleniem spoglądając na brata.
- Jaki jesteś niemiły! To tak witasz
brata? – oburzył się Itachi. Naruto stanął sobie obok, nie wiedząc, co ze sobą
zrobić. Czuł, jak policzki go palą ze wstydu, choć tak naprawdę nie zrobił nic
złego. Przecież udawali parę, prawda?
- Może dałbyś się nam ubrać, co? –
rzucił Sasuke, splatając ręce na piersi. Itachi wywrócił oczami i wstał.
- Tylko nie bawcie się długo,
dzieciaki, mama chce was na dole na kawie! – zawołał, po czym wyszedł,
szczerząc głupio równe zęby. Naruto zerknął na Sasuke, a ten wzruszył
ramionami.
- Mój brat nie należy do
najnormalniejszych – rzekł i zaczął się ubierać. – Poza tym mam wrażenie, że
matka go wysłała, by nas szpiegował.
Naruto nie miał zielonego pojęcia, co
na to odpowiedzieć, więc poszedł w jego ślady i także się ubrał.
Kawa była okropna. Nie chodziło
jednak o sam napój, ale o spotkanie. Było okropne. Wypytywano go o takie
rzeczy, że czuł się jak na przesłuchaniu. A najwięcej pytano o Sasuke, a on nie
umiał odpowiadać, gdy szef wywiercał mu spojrzeniem dziurę w brzuchu, groźnie
marszcząc brwi. Wydawało mu się, że rodzice Uchihy go sprawdzają, że wiedzą,
domyślają się, że to wszystko jest oszustwem i Naruto tak naprawdę nie jest
chłopakiem ich syna.
Do tego wszystkiego najmłodszy Uchiha
w ogóle mu nie pomagał, wręcz przeciwnie. To jego palące spojrzenie i
prychnięcia raz po raz tylko bardziej denerwowały i krępowały Naruto. Na
szczęście jego rodzice ostro go opieprzali za każdym razem, gdy obdarzał Naruto
jakąś kąśliwą uwagę, więc szef przestał się odzywać. To jedyne poprawiało
Naruto humor – patrzenie, jak ktoś uciera nosa dumnemu szefuńciowi. Pani Mikoto
potrafiła wbić szpilę tak, że Sasuke od razu milkł, zaś pan Fugaku rzucał
ostre, groźne spojrzenia. Złościli się, gdy Sasuke był dla Naruto w jakikolwiek
sposób niemiły, wyraźnie dając mu do zrozumienia, że źle się według nich
zachowuje.
Mimo wszystko rodzice Sasuke byli
bardzo przyjemni, i tak jak wspominał Sasuke, jego mama była gotowa rozpieszczać
Naruto na wszystkie możliwe sposoby. Cały czas go wychwalała i sypała
komplementami, jakby chciała go poderwać. Albo raczej na siłę pokazać, jaka jej
rodzina jest fajna i jakże bardzo go lubią i jakże chętnie widzą go w tym domu.
Fugaku, na swój poważny i opanowany sposób,
również się starał, głównie popierając żonę, gdy ta entuzjastycznie reagowała
na opowieści Naruto. Itachi śmiał się i żartował, nie szczędząc kąśliwości w
kierunku młodszego brata. Ich utarczki słowne były dziecinne i irytowały ich
matkę, jednak Naruto sądził, że to zabawne. Dziwne było poznać Sasuke z takiej
strony, jako czyjegoś młodszego brata, będącego obiektem dowcipów tego
starszego. Ci dwaj wydawali się być zżyci, nawet jeśli Naruto wiedział, że
Sasuke rzadko odwiedzał rodzinę.
Naruto nie był przyzwyczajony do
bycia w centrum czyjejś uwagi. Czasem rzucał się w oczy, lubił być głośny i
rozśmieszać otoczenie, ale to było coś innego. Ci ludzie widzieli w nim członka
rodziny, tak czuł. I było mu trochę głupio, że teraz go polubią i zaakceptują, a
w przyszłości ich rozczaruje, kiedy już Sasuke im powie, że „zerwali”. Mama
Sasuke tak bardzo chciała, by jej syn był szczęśliwy, że prawie miała paranoję.
Dwie godzinki później byli wolni i
mogli wrócić na górę. Z tego, co wiedział, Itachi poszedł się szykować i
wkrótce potem zmył się do swojej narzeczonej, a rodzice Sasuke zajęli się
swoimi sprawami.
Naruto w pokoju Sasuke czuł się nieco
nie na miejscu. Przede wszystkim przerażała go świadomość, że będzie musiał
spać z nim w jednym łóżku. Z tego mogła jeszcze wyjść jakaś afera, zapewniała
go o tym wścibskość Itachiego, który zdawał się być taką osobą, która przez
cały tydzień nie da im spokoju i będzie wtykać nos w nie swoje sprawy. Podobna
była Mikoto, tylko Fugaku zachowywał się przyzwoicie. Póki co.
Sasuke niewielką zwracał na Naruto
uwagę, tylko zaczął przygotowywać się do snu. W końcu Uzumaki westchnął i
poszedł w jego ślady, by po kilku minutach położyć się obok szefa w jego
wielkim łóżku.
- Twoja rodzina jest bardzo miła –
powiedział cicho, a leżący obok Sasuke przekręcił się w jego stronę.
- Są irytujący – odpowiedział z
prychnięciem, a Naruto wywrócił oczami.
- Są MILI – rzekł z naciskiem,
spoglądając chmurnie na szefa. Sasuke nie umiał być… być ludzki. Wszystko mu
przeszkadzało, wszystko go irytowało, wszystko go drażniło. Naruto też czuł się
niekomfortowo podczas tego wieczora, ale przynajmniej doceniał starania rodziny
Sasuke. Na swój dziwny, pokręcony sposób to było nawet… miłe. – Starają się i w
ogóle. A ty się jeżysz cały czas.
Sasuke zaśmiał się.
- Wiedzę, że rozpieszczanie przez
moją matkę ci odpowiada.
- Oj, spadaj, dupku. Twoja mama jest
całkiem spoko, tylko trochę wścibska jest. W sumie, to nie wiem, czy wiesz, ale
twój brat jest z wyglądu podobny do taty, ale charakter ma po mamie. Za to ty
jesteś z wyglądu podobny do mamy, ale charakterek to ty masz po tatusiu.
- Nie, nie wiem – powiedział Sasuke,
przewracając oczami. – Żyję z moją rodziną zaledwie dwadzieścia siedem lat, nic
nie wiem.
- Ha, ha, ha – parsknął Naruto. – Prawie
trzydziecha na karku, a poczucia humoru to ty żadnego w sobie nie wyrobiłeś.
- Od klaunowania mam asystenta –
odpowiedział Uchiha. Naruto palnął go pięścią w ramię, nie mocno, ale też wcale
nie lekko.
- Nie jestem klaunem – powiedział
oburzony, a Sasuke znów się zaśmiał.
- Jasssne – syknął. Naruto prychnął
podobnie jak szef, po czym przekręcił się na plecy i spojrzał w sufit.
- To kiedy jest to przyjęcie? –
burknął. W końcu po to tu przyjechali, nie? Na oficjalne zaręczyny Itachiego,
na przyjęcie z tej okazji.
- W czwartek – odpowiedział Sasuke.
- A jaka jest ta jego narzeczona? –
pytał dalej, chcąc jakoś podtrzymać rozmowę. Uchiha wzruszył ramionami.
- To moja stara znajoma ze szkoły.
Właściwie prawie przyjaciółka. I jest… lekko mówiąc, irytującą osobą. Podobnie
jak mój brat. Zawsze się ku sobie mieli.
- Aha. A poznam jakichś twoich
znajomych? Ty w ogóle masz jakichś znajomych? – zapytał, za co zarobił poduszką
w głowę.
- Zabawne, doprawdy – zakpił Sasuke. –
Będą na przyjęciu, moi znajomi to w większości znajomi narzeczonej Itachiego.
- Aha. Ci stąd. A ci w Konosze?
- A co cię to obchodzi?!
- No pytam tylko! A jakby twoja mama
o kogoś zapytała, a ja bym nie wiedział, to co?!
Uchiha pokręcił głową.
- Moja matka o nic takiego nie
zapyta, nic nie wie o moim życiu w Konosze.
- A to co wie to kłamstwa, tak? –
zapytał Naruto odważnie. – Jesteś okropnym synem.
- A ty jesteś święty, Naruto – odparł
na to Uchiha, marszcząc groźnie czoło. Jego słowa ociekały kpiną. –
Nieskazitelny i nigdy nikogo nie okłamałeś!
- Nie o to chodzi, to twoja rodzina,
głupku.
- Ech, nie mam ochoty na tę
bezsensowną dyskusję. Odgrywaj swoją rolę dalej, a w przyszłym tygodni się ode
mnie uwolnisz i będziesz miał święty spokój. Dobranoc.
Sasuke odkręcił się do niego plecami,
więc i Naruto zrobił to samo.
- Dobranoc – burknął i zamknął oczy.
Zasnął niemal natychmiast.
:)
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz, jaką radość sprawiłaś mi swoim powrotem :-)
OdpowiedzUsuńRozdział co prawda nie powalił, bo niezbyt wiele się w nim wydarzyło, ale sytuacja powoli się rozwija i to na plus.
Życzę dużo weny i czasu na dalsze pisanie!
C.
O Bosze, jestem tak przeogromnie szczęśliwa, że do nas wróciłaś! Już nie mogę doczekać się kolejnych rozdziałów. Uwielbiam tego bloga, to chyba najlepszy, na jaki do tej pory trafiłam, o takiej tematyce <3
OdpowiedzUsuńRozdział jest świetny! Ba, opowiadanie jest świetne, normalnie komedia i to lepsza niż w serialach. Tak się ciesze, że powróciłaś do pisania. Dużo weny i czekam na następny rozdział. :D
OdpowiedzUsuńHeh, wchodziłam regularnie przez prawie 3 lata i sprawdzałam sprawdzałam, straciłam już nadzieję ale do większości opowiadań ciągle wracałam bo są rewelacyjne i teraz aż mi wdech zaparło kiedy zobaczyłam nową notkę, dzikękuję dzikękuję i bez presji ale nie mogę się doczekać kolejnych rozdziałów i bardzo o nie proszę :D <3
OdpowiedzUsuńDwa lata od ostatniej aktualizacji... Od pół roku "udawało" mi się zaglądać na Twojego blogz tylko raz s miesiącu... Wydawało mi się, że widzę tu nspis jak nad piekłem Dantego... "Porzućcie wszelką nadzieję wy, którzy yu wchodzicie"... A jednak stał się cud! Wielkie dzięki za Twój powrót... Dzięki za kolejną część opowiadania. Mam nadzieję, że na kolejną akyualizację nie będziemy czekali kolejnych dwóch lat z hakuem... Pozdrawiam i jeszcze raz dzięki...
OdpowiedzUsuńSorki za literówki... Piszę z fona a nie cierpię dotykowej klawiatury
UsuńGdzie są moje wpisy? Wskoczyły do spamu?
OdpowiedzUsuńta, już je wyciągnęłam xD
UsuńDwa lata od ostatniej aktualizacji... Od pół roku "udawało" mi się zaglądać na Twojego bloga tylko raz w miesiącu... Wydawało mi się, że widzę tu napis jak nad piekłem Dantego... "Porzućcie wszelką nadzieję wy, którzy tu wchodzicie"... A jednak stał się cud! Wielkie dzięki za Twój powrót... Dzięki za kolejną część opowiadania. Mam nadzieję, że na kolejną aktualizację nie będziemy czekali kolejnych dwóch lat z hakiem... Pozdrawiam i jeszcze raz dzięki...
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz jak się cieszę! Tyle czasu i w końcu wróciłaś.
OdpowiedzUsuńPiszesz już od wielu lat i wydaje mi się, że nie ciągnie cię do tego tak jak na początku. Albo po prostu nie masz weny... W każdym razie mam nadzieję, że rozdziały się pojawiaą. Uwielbiam Twoje opowiadania i trudno było mi myśleć o tym, że może juz nic nie napiszesz.
Rozdział jak zawsze świetny! Mam nadzieję, że na kolejne nie będziemy musieli czekać kolejnych dwóch lat ;)
Do napisania!
Nareszcie <3 wchodziłam tu co jakiś czas, żeby sprawdzić czy nie ma czegoś nowego i nareszcie jest <3 życzę dużo weny i liczę na więcej rozdziałów, bo historia bardzo mnie wciągnęła!
OdpowiedzUsuńOmg jak cudownie że znów wróciłas, mam nadzieje, że wena już Cię nie opuści i nadal będziesz mogła czerpać przyjemność z pisania. Rozdział boski zresztą jak wszystko tutaj :D Wszystkiego dobrego ayanami niech moc będzie z Tobą xd
OdpowiedzUsuńSalazarze ty wciąż istniejesz <3
OdpowiedzUsuńA też jestem w szoku xD
UsuńNawet nie wiesz jak się cieszę, że wróciłaś! Powodzenie, czekam na kolejne publikacje ��
OdpowiedzUsuńWróciłaś!! Nie wierzę! Niech mnie ktoś uszczypnie!
OdpowiedzUsuńSzczyp xD
Usuńprzeczytać musiałam całe opko od początku, bo już zapomniałam jak to szło. Mega pozytyw poczucie humoru na wysokim poziomie, do teraz szczerze się jak głupi do sera. Mam wielką nadzieje, że będziesz się częściej pojawiać niż raz na dwa lata :P Jesteś dla mnie zbawieniem bo jedna z autorek właśnie zarządziła przerwę i rozpaczałam okrutnie, ale jak widzę dobrze się mną zajmiesz!
UsuńWeź odpowiedzialność za mnie :*
do usłyszenia pod następnym oby już niebawem
Weny!
Haru-chan :*
Ja też czytałam wszystko od początku, ale to fajnie. Więcej do czytania miałam na jednym zamachu. To naprawdę niesamowite, ze wróciłaś, ale bardzo sie z tego cieszę. Będę trzymać kciuki, żeby faktycznie udało Ci się zakończyć te opowiadania, na których Ci zależy.
OdpowiedzUsuńA ten rozdział bardzo zabawny i ogółem fajny, jestem serio ciekawa jak się potoczą ich losy. :D
Mam nadzieję, że u Ciebie wszystko dobrze i weny życzę <3
Uwielbiam wracać do Twoich opowiadań, mają ten specyficzny klimat. Jestem też ciekawa jak potoczą się losy Naru i Sasu w tym opowiadaniu, mam dziwne przeczucie, że oni coś odwalą na tym przyjęciu zaręczynowym Itachiego X'D
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o sam rozdział, osobiście mi się bardzo podobał, ten Itachi czekający na łóżku XD *jeśli chodzi o sam wątek prysznica, już myślałam ze dojdzie do czegoś więcej X’D to zboczenie zawodowe ;_; *
Reasumując, dziękuję za rozdział i za to że do nas wróciłaś :*
No i życzę weny do dalszego pisania! <3
Bkooze wróciłaś !!! Aż płakać mi się chcę. Wracałam do tego bloga raz i drugi z nadzieją i proszę jaka niespodzianka na mnie dziś czekała <3 Boze duzo weny jak najwięcej ci życzę i mam nadzieję ze pokączysz rozdziały tak jak chcesz, szczególnie czekam na następne rozdziały ''Między nami nic nie było '' zakochałam sie w tym opo.
OdpowiedzUsuńBoże duuuuuzzoooo weny !!!! <3
AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA O MOJ BOZE WROCILAS \( ^^ )/ ♥ ♥
OdpowiedzUsuńJakiś czas temu płakałam właśnie komuś, że zostawiłaś opowiadania i poszłaś i nie dokończyłaś i zostawiłaś w ciekawosci okrutnie T-T
Jejku ile to czasu, nie odchodź znowu tak T-T
Jeszcze nie czytałam opowiadania, ale nie odchodź więcej T-T !
Przeczytane, znowu piszesz jak dawniej ^^ Czekam na więcej ♥ ! Oby tylko więcej nie było za rok, bo popełnię sudoku '-'
UsuńTyyyyyyle czekania... Tyyyyyyyyyyle radości! Tyyyyyyyyyyyyyyyyyle nadziei na to, że będziesz pisać dalej i dokończysz to i inne opowiadania!
OdpowiedzUsuńTak więc wracam do czekania na kolejne Twoje wpisy!
Życzę zdrowia, weny i powodzenia w pisaniu!
Tyle czasu tyle czekania i sie oplacilo ;*;* Wróciłaś ;*;*;* Jestem Mega zadowolona ;*;*;* A notka zajebista ;* Boże tak sie ciesze ;*;*
OdpowiedzUsuńWchodzę tu co jakiś czas, by przeczytać te historie na nowo. Prawie pogodzona z tym, że nie ujrzę zakończeń niektórych opowiadan, wyobrażałam sobie, jak mogłyby się zakończyć. I nagle wchodzę ponownie na bloga i własnym oczom nie wierzę.
OdpowiedzUsuńUWIELBIAM CIĘ, KOBIETO <3
Zrobiłaś mi dzień, tydzień, miesiąc, życie! Nawet nie wyobrażasz sobie, jak szczęśliwa jestem!
Omg, jednak żyjesz... Tylko teraz nie porzucaj nas znowu. Bo ja już właściwie straciłam nadzieję, że wrócisz.
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału to byłam pewna, że Sasuke właśnie przez szpiegostwo Itachiego zaproponował wspólny prysznic. Ale może i nie... A to ostatnie zdanie ich rozmowy, to że za tydzień Naruto się od niego uwolni, ktoś powinien usłyszeć.
Weny, więcej weny i pomysłów.
Z. U.
Bardzo Ci dziękuję, za ten rozdział, za to, że znalazłaś w sobie siłę by do nas wrócić...
OdpowiedzUsuńTo chyba najlepsze co mnie spotkało ostatnio w życiu... XD
o mój Boże, nawet nie wiesz jaką radość mi sprawiłaś wracając na tego bloga, i to jeszcze z notką na którą najbardziej wyczekiwałam.
OdpowiedzUsuń<3
Popłakałam się jak tylko ujrzałam, że znów coś dodałaś. A teraz cała w emocjach idę czytać.
OdpowiedzUsuńTwój powrót... powrót mojego guru to najlepsza chwila w tym roku. Przestałam tu wchodzić, gdy minął rok od publikacji ostatniego rozdziału, bo popłakałam się ze złości i frustracji. Dzisiaj znajoma wysłała mi wiadomość, że powróciłaś i prawie się popłakałam ze szczęścia, pewnie tak by się stało, gdyby nie fakt, że nie mogłam w to uwierzyć. Przeczytałam rozdział, uwierzyłam w Twój powrót i dziękuję mocno.
OdpowiedzUsuńDalej piszesz fenomenalnie, dalej jest w Twoim sposobie pisania coś co pokochałam i cały czas kocham. Trzymam kciuki za wenę, czas i chęci.
Prawie zawału dostałam, gdy zobaczyłam nowy rozdział.
OdpowiedzUsuńO JEŻU CZY TO NOWY ROZDZIAŁ dobra idę czytać *wdech* *wydech* *liczymy do 10*
OdpowiedzUsuńMyślałam że będzie dziwniej, tzn jakieś zachowanie Fugaku wyjaśni dlaczego Sasuke jest aż takim dupkiem, a tu proszę, on po prostu jest wredotą. No cóż, to będzie ciężki tydzień dla Naruto i Sasuke, ale przecież to czytelnicy lubią najbardziej :D I plus za scenę pod prysznicem, ciekawe, że ich romans nie przymiera :D
OdpowiedzUsuńCieszę się z powrotu :) Dobrze, że mam nawyk sprawdzania od czasu do czasu tego bloga :D
Wow, tak jak inni nieźle się zdziwiłam, gdy zobaczyłam, że coś dodałaś po tak długiej przerwie ;).
OdpowiedzUsuńZa pierwszym razem, jak to czytałam, to myślałam tylko "eee, słabe to", naprawdę tak myślałam. Ale poczytałam potem kilka innych Twoich opowiadań i cóż, w każdym z nich jest coś takiego charakterystycznego, że mimo tego, że robisz z chłopakami co chcesz, tak że aż czasem głowa boli, to jednak i tak co jakiś czas wracam do Twoich fików :). Tak że ten, pisz, Ayanami, i kończ te opowiadania (MNP kończ, MNP! :D).
Weny!
Witaj o zaginiona. Jak widać moja interwencja w "ktokolwiek widział ktokolwiek wie" zadziałała.
OdpowiedzUsuńYou make my day <3
Sprawdzam czasem blogi, które czytałam gdy wkręciłam się w tą całą przygodę z byciem yaoistką i zawsze łezka w oku się kręci jak się wspomina, że było się z autorem od jego początków (potem czuję się staro xD)
Nie straciłaś pazura. Rozdział trzyma poziom co jest wspaniałe. Nie spiesz się. Masz cały czas świata. Czekałam ponad dwa lata w niepewności, jak będę pewna, że kolejne rozdziały się pojawią, to poczekam nawet dłużej. W internecie nic nie ginie.
Proszę, powiedz mi tylko, że narzeczoną Itachiego nie są Sakura ani Ino. Poproszę jakąś ockę z cudownym sarkastycznym charakterem.
Kocham to jak "przypadkowo" się bzyk... lądują spleceni w tej samej pościeli.
Współczuję początków Naruto, bo kreujesz go na mocno emocjonalnego typa, wierzącego w siłę związków. Happy continuation już w 4 rozdziale poproszę.
Ale miłość <3
Jeeeejkuuu!!!
OdpowiedzUsuńCo jakiś czas, wchodzę tutaj aby po raz setny przeczytać jakieś dobre opowiadanie, które mnie wkręci i uruchomi troszkę moją wyobraźnie.
A teraz, jak zobaczyłam ze wpis był w tym roku.. i to jeszcze miesiąc temu... Moje serduszko zabiło mocniej a w głowie pojawiła się myśl "Jezusie przenajświętszy! Niech tylko nie straci weny i tworzy dalej, bo jak nie to będzie koniec dobry opowiadań sasunaru" :<
Czekam na resztę twórczości <3
Boże, jak dobrze że wróciłaś! Już myślałam że porzuciłaś nas na zawsze.
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejne opowiadania ;)
Ciesze się ze wróciłaś i już wyczekuje kolejnego rozdziału. fajnie ze będziesz kończyła inne opowiadania ale mam nadzieje ze wszystkie a nie tylko wybrane i nie zapomnij o obiecanej kontynuacji "jak to się mogło stać". krotko mówiąc chce więcej twoich opowiadań. życzę duzo weny
OdpowiedzUsuńTyle czekałam i wróciłaś, jedno tylko słowo dla ciebie: DZIĘKUJĘ!!! :*
OdpowiedzUsuńJezu, aż nie wierzę własnym oczom! Tyle się naczekałam na coś nowego od ciebie! Ale było wrto! To było świetne! Chociaż mam nadzieję, że teraz nie zostawisz nas na tak długo :)
OdpowiedzUsuńO MÓJ BOŻE. TAAKK *^*.NAWET NIE WIESZ JAK JESTEM SZCZĘŚLIWA. PISZESZ NAJLEPSZE SASUNARU POD SŁOŃCEM. I AKURAT TAK WCHODZĘ COŚ SOBIE POCZYTAĆ I WIDZĘ "ROZDZIAŁ 3", A JAK DOBRZE PAMIĘTAM WCZEŚNIEJ BYŁO "SPOWIEDŹ O TOBIE"
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńMój najlepszy przyjaciel będzie skończony? I Między nami nic nie było? Toż to lepsze niż święta i urodziny razem wzięte <3 Robisz nam wszystkim wielki prezent ayanami! <3 Dziękuję :3
OdpowiedzUsuńA niech mnie ktoś uszczypnie, jest kolejny rozdział. Jestem wniebowzięcia.
OdpowiedzUsuń��
Słodki Jezu, nawet w najśmielszych snach nie oczekiwałam że dodasz kolejną notkę... dziękuję że wróciłaś :')
OdpowiedzUsuńJezu wróciłaś... Nawet nie wiesz jak się cieszę życzę dużo dużo weny i czekam ba kolejna notkę ��
OdpowiedzUsuńWitaj! >w<
OdpowiedzUsuńJejku jak dobrze widzieć coś od Ciebie. :D Uwielbiam Twoje opowiadania, często do nich wracam. Wykonałaś tutaj naprawdę kawał świetnej pracy! Nic tylko powiedzieć: dziękuję i gratuluję. Mam nadzieję, że na tym jednym poście nie poprzestaniesz. Życzę Ci dużo weny. :3
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńboooooże ta radosc z tego ze jest rozdzial. To bezcenne aaa <3333 oby jednak wena wrcocila z taka moca ze zaskoczy nawet Ciebie :D
OdpowiedzUsuńHej,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, Sasuke powinien Naruto co mówił rodzicom, żeby przypadkiem ten nie powiedział zupełnie innej wersji, rodzinka bardzo miła, a może Sasuke jest tak naprawdę zakochany w Naruto i tak po prostu takim sposobem chciał go mieć przy sobie...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Kocham to opowiadanie i czekam na kolejne rozdzialy!
OdpowiedzUsuńDuzo weny zycze! /karo
Fantastyczne opowiadanie. Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału. Mam nadzieję, że nie przerwałaś pisania i będę mogła przeczytać kolejny świetny rozdział. Eterna
OdpowiedzUsuń(/ '∆' )/ *lecący hen daleko stół*
OdpowiedzUsuńGdzie kontunuaaaacja
Ech... a ja dalej systematycznie sprawdzam czy jest kontynuacja ;-;
OdpowiedzUsuń