niedziela, 22 października 2017

Czternaście

            jestem xD poniższy rozdział do najdłuższych nie należy, ale uznałam, że rozciąganie go na siłę nie ma sensu. wena wraca powoli, ale nie jest też aż tak źle, codziennie coś piszę, choćby zdanie lub dwa. nie mam czasu na prowadzenie bloga w takim tempie jak kiedyś, ale co jakiś czas rozdział będzie się pojawiał i powoli, bo powoli, ale blog może nie umrze xD

zapraszam do czytania:

   

Po urodzinach wszystko wróciło do normy. Naruto chodził do szkoły, jeździł na rehabilitacje, dokuczał siostrze i grał w kosza. Niby wszystko było po staremu, ale w jego życiu pojawiło się także coś nowego – Czarnuszek zagościł w nim na stałe. Widywali się kilka razy na tydzień, jedząc razem na mieście, grając u Sasuke w pokoju w różne gry, doprowadzając Naruko do białej gorączki przesiadywaniem u nich w domu czy dokuczaniem jej. Spotykali się niemal codziennie, a kiedy się nie widzieli, wymieniali między sobą mnóstwo wiadomości. Pisali czy mówili sobie praktycznie o wszystkim, a kiedy długo się nie widzieli, Naruto czuł autentyczną tęsknotę.

Tak wiec w miarę pogodny październik minął im bardzo szybko i zaczął się zimny i deszczowy listopad. Naruto nie lubił takiej pogody, ogólnie, jesień i zima były przez niego najmniej lubianymi porami roku. Poruszanie się na wózku w deszczu czy śniegu było znacznie utrudnione, dlatego więcej czasu z Sasuke spędzali w jego domu lub u Naruto. Tak było też i tego dnia.

            Uchiha przyjechał po Naruto zaraz po obiedzie. Była sobota, mieli jechać do Czarnuszka; Sasuke koniecznie chciał dostać łomot w kolejnej grze, poza tym, jak na rasowego kociaka przystało, nienawidził deszczu jeszcze bardziej niż Uzumaki. Mieli też zamówić pizzę, no bo przecież Naruto bez żarcia długo by nie wytrzymał.

            - Jeny… Naruto… ja pierdolę, kręgosłup mi pęknie… - sapnął Czarnuszek, wnosząc go po schodach do swojego pokoju. Naruto szczerzył szeroko zęby, obejmują szyję chłopaka, by było mu lżej. Jeśli miał być ze sobą szczery, to lubił te momenty, kiedy jechali do Sasuke i ten musiał go wnieść na górę. Ogólnie, to Naruto nienawidził, kiedy ktoś go nosił. Czuł się wtedy źle, ale… z Czarnuszkiem wszystko było inaczej. Naruto był przy nim inny.

            - Jeszcze niedawno mówiłeś, że wcale nie jestem taki ciężki – przypomniał mu Naruto, kiedy Sasuke kopnięciem uchylił drzwi swojego pokoju. Chwilę później został bezceremonialnie rzucony na miękkie łóżko Sasuke. Zaraz podparł się na łokciach i z uśmiechem spojrzał na chłopaka. Ten otarł czoło.

            - Pomyliłem się – odparł, dysząc. – Jesteś cholernie ciężki jak się tak ciebie nosi kilka razy na tydzień.

            - Ale pomyśl, jaki będziesz muskularny – powiedział Naruto ze śmiechem, kiedy Sasuke prychnął, wychodząc po jego wózek. Naruto zaśmiał się w głos, a potem otarł twarz i rozejrzał się po pokoju przyjaciela. Jego obecność w tym pomieszczeniu została jasno zaznaczona – na oparciu fotela wisiała jego pomarańczowa bluza, której ostatnio zapomniał. Na stoliku pod telewizorem walały się jego gry, pożyczone Sasuke, i jakieś słodycze, których wcześniej Sasuke w swoim pokoju nie trzymał. Pożyczona od Naruto książka leżała na biurku; wystawała z niej zakładka w dinozaury.

            Sasuke wrócił po chwili, niosąc jego wózek. Rozłożył go, a Naruto przesiadł się na swój pojazd i spojrzał na Czarnuszka.

            - To co robimy? – zapytał z uśmiechem, a Sasuke wzruszył ramionami. Wskazał telewizor.

            - Wybierz grę – powiedział.

            - Czas na łomot, co?

            Sasuke jedynie prychnął, niczym rozjuszony kociak, więc Naruto, cicho się śmiejąc, wybrał jakąś wyścigówkę, wiedząc, że Sasuke jest słabszy w tego typu grach. Uchiha rozsiadł się na łóżku, kładąc obok siebie chipsy i colę, Naruto stanął wózkiem obok niego, chwycili za pady i rozpoczęli grę. Po kilku rundach, obrzucaniu się stekiem wyzwisk, zjedzonej paczce chipsów i licznych przepychankach, przerzucili się na film. Za oknem zaczęło padać jeszcze mocniej i zrobiło się znacznie ciemniej, dlatego wybrali horror. Czasem, kiedy nie chciało im się już grać, robili sobie filmowe maratony. Na szczęście mieli podobny gust.

            - Całkiem niezły – mruknął Naruto gdzieś w połowie filmu. Obaj siedzieli na łóżku, oparci o wezgłowie, wcinając popcorn z leżącej między nimi miski. Czarnuszek skinął głową.

            - Ta, może…

            Przerwało mu jednak pukanie do drzwi. Obaj spojrzeli w kierunku wejścia, przez które, po usłyszeniu cichego „proszę”, wypowiedzianego przez Sasuke, do pomieszczenia wszedł wysoki, ciemnowłosy mężczyzna, ubrany w spodnie od garnituru i białą koszulę. Wyglądał na człowieka dość chłodnego w obejściu i bardzo szykownego. Sasuke był do niego trochę podobny.

            Naruto od razu się domyślił, że to ojciec Czarnuszka. Mężczyzna uważnym spojrzeniem obrzucił ich dwóch, rozwalonych na łóżku, a potem stojący obok wózek. Jego brwi zmarszczyły się nieznacznie.

            - Sasuke, myślałem, że się uczysz – powiedział surowo. Czarnuszek zerwał się na nogi.

            - Chwilowo mamy przerwę – odparł. – Tato, to jest mój kolega, Naruto. Naruto, to mój ojciec, Fugaku.

            - Dzień dobry. – Naruto wyciągnął rękę w stronę ojca Sasuke, ale ten nie podszedł, by ją uścisnąć, jedynie skinął głową. Uzumaki opuścił rękę.

            - Sasuke, pozwól na chwilę – rzekł ojciec Czarnuszka, po czym obrócił się i opuścił pokój. Czarnuszek zerknął na Naruto, zagryzając dolną wargę, więc Uzumaki skinął mu głową dla otuchy. Wyglądało na to, że Sasuke z jakiegoś powodu bał się rozmowy z ojcem.

W końcu jednak Sasuke zebrał się w garść i wyszedł z pokoju, cicho zamykając za sobą drzwi. Naruto nadstawił uszu, ale nic nie usłyszał, więc tylko westchnął, opierając się wygodnie. Nie wyglądało to dobrze, raczej jakby Czarnuszek bał się swojego ojca. Zresztą, ten cały Fugaku nie sprawiał wrażenia miłego człowieka, przypominał trochę Sasuke z początku ich znajomości, tylko był takim… jeszcze większym burakiem.

Czarnuszka nie było kilka minut, a gdy wrócił, minę miał nietęgą. Od razu złapał za wózek Naruto i zaczął go składać.

            - Co się dzieje? – zapytał Uzumaki, pauzując film.

            - Zmywamy się – odparł Sasuke. Naruto uniósł brwi.

            - Twój ojciec nie chce mnie w swoim domu? – zapytał lekko zmieszany. Sasuke zerknął na niego jednym okiem.

            - Nie o to chodzi. Po prostu… Och, strzelił mi kazanie o egzaminach, studiach, nauce i byciu nieudacznikiem i… nie chcę tego powtarzać, proszę cię. Chcę zejść mu z oczu.

            - Rozumiem, że to niby ja jestem tym nieudacznikiem? – domyślił się Naruto. Czarnuszek nie odpowiedział, tylko wyniósł jego wózek z pokoju. To jasno dało Naruto do zrozumienia, co myśli o nim ojciec przyjaciela.

            Tym razem zebrali się bez zbędnego ociągania i żartów. Dopiero, gdy obaj znaleźli się w samochodzie, Sasuke zdawał się odetchnąć. Natychmiast ruszył.

            - Nie przejmuj się – powiedział do niego Naruto, kiedy wyjechali na ulicę i Sasuke skręcił w stronę centrum. Wciąż padało, ale na szczęście trochę mniej.

            - Nie przejmuję – rzekł Czarnuszek, jednak Naruto zauważył, że ten niecierpliwie bębni palcami o kierownicę, kiedy zapaliło się czerwone światło. – Po prostu jak tak, to się niczym w ogóle nie interesuje, nawet go nie obchodzę. Zajrzy do mnie może raz na kilka miesięcy, powie coś, jakieś pierdoły. I akurat dziś coś mu się nie spodobało i myśli, że zaraz go posłucham i się przejmę! W ogóle nie wiem, po co do nas przyszedł?!

            - Jest twoim ojcem, martwi się – powiedział Naruto łagodnie. Sasuke prychnął.

            - Nigdy wcześniej jakoś się nie martwił! Poza tym jakim prawem się o tobie wypowiada, skoro nawet cię nie zna!

Naruto westchnął. Tak przypuszczał, że to o niego się rozeszło. Zdumiewała go tylko gwałtowna reakcja Czarnuszka. Naruto widział, jak Sasuke się zmienia. Od urodzin byli praktycznie nierozłączni, po szkole cały czas gdzieś się razem bujali. Wychodzili na pizzę, ramen, czy po prostu grali w gry, wylegując się na kanapie. Czasem nawet razem się uczyli, kiedy któryś miał mieć jakiś sprawdzian czy coś. Sasuke też się do niego przywiązał, może trochę inaczej niż Naruto, ale chyba nikomu by się nie podobało, jak ktoś obraża jego kumpla lub coś w tym stylu. Przykre było tylko, że to akurat ojciec Sasuke powiedział mu takie rzeczy. To musiało Czarnuszka podwójnie wkurzyć. Naruto tak samo go teraz bronił w oczach Naruko, która wciąż miała do chłopaka jakieś wąty, nie akceptując go.

            - Czyli jednak o mnie poszło, co? Słuchaj, Czarnuszku, naprawdę się nie przejmuj, ja się już przyzwyczaiłem.

Sasuke rzucił mu takie spojrzenie, że Naruto postanowił się zamknąć.

Ku jego zdumieniu, Sasuke nie zawiózł go do domu, a pojechał do jednego z większych centrów handlowych. Sasuke jakiś czas szukał miejsca do zaparkowania, ponieważ jak to przy sobocie, wielu ludzi wybrało się na zakupy. Gdy opuścili samochód, deszcz już tylko lekko rosił, jednak szare chmury wciąż zasnuwały niebo.

            - Czemu tu przyjechaliśmy? – spytał Naruto, oglądając się na Sasuke, który pchał jego wózek w stronę wejścia. Sasuke miał niezadowoloną, skrzywioną minę.

            - Nie wiem. Chyba mam ochotę na loda.

            - Na loda to chyba w sypialni – palnął Naruto, chcąc nieco rozśmieszyć Czarnuszka. Uchiha zerknął na niego, a potem prychnął. Ku zdumieniu i uciesze Naruto, jego policzki lekko poróżowiały.

            - Jesteś głupi, wiesz – powiedział, a Naruto zachichotał.

            - Przyganiał kocioł garnkowi – odpowiedział,  nadal się śmiejąc.

Ulokowali się w małej kawiarni na parterze, gdzie serwowano dobre lody i koktajle ze świeżych owoców. Naruto nie miał zbytniej ochoty na lody więc zamówił ciasto czekoladowe i kawę. Sasuke zaś uraczył się największym pucharem lodów, jaki był.

            - Nie ma jak, tylko pokonywać zły humor toną słodyczy! – zawołał radośnie Naruto, wbijając widelczyk w miękkie ciasto. – Będziesz mnie turlał do domu!

Sasuke wywrócił oczami, patrząc, jak Naruto delektuje się deserem.

            - Ty i tak się toczysz na wózku, więc co za różnica – mruknął Sasuke. Zamiast jeść, masakrował swoje lody łyżeczką, wpatrując się w nie gniewnie, jakby go obraziły.

Naruto westchnął. Nie podobało mu się, że Sasuke stracił humor, wolał, gdy jego wąskie wargi wyginają się w lekkim uśmiechu. Zazwyczaj, kiedy się widzieli, dobrze się bawili. Taki smutek jakoś do Sasuke nie pasował. Wredność, kpiący uśmieszek, owszem, ale nie smutek.

            - Sasuke, nie możesz tak brać wszystkiego do siebie, nawet jak ci się nie podoba. – odezwał się. – Dla wielu ludzi jestem tylko kaleką, nie wiem, niedorozwojem i tak dalej… Nie ma sensu się przejmować. Ty sam wcześniej, na samym początku… no wiesz…

Sasuke rzucił mu urażone spojrzenie. Od zimnych lodów jego usta zrobiły się ciemniejsze, przez co ich czerwień odznaczała się od bladej twarzy i czarnych włosów. Naruto lubił ten widok.

            - Ale ja się zmieniłem – wymamrotał Czarnuszek.

            - Wiem. Po prostu chcę ci uświadomić, że zawsze będą tacy, którym coś się nie będzie podobało. Zawsze byli, odkąd trafiłem na wózek i zawsze będą.

Policzki Sasuke pokryły się lekkim rumieńcem.

            - Nie rozumiem, jak możesz mówić o tym tak spokojnie…

            - Co właściwie powiedział ci twój tata? – zapytał konkretnie Naruto. Sasuke skrzywił się lekko.

            - Że powinienem się uczyć i myśleć o swojej przyszłości. Że na świecie są osoby, które są skazane na porażkę, a zadawanie się z nimi psuje reputację i ciągnie w dół. Że on rozumie, że ci współczuję, że żal mi ciebie i że mam dobre serce, ale taka znajomość niesie tylko korzyści dla ciebie, a ja się ośmieszam, bawiąc się w opiekunkę dla ułomnych – zakończył szeptem, a jego policzki jeszcze bardziej poczerwieniały. Wyraźnie było widać, że wstydzi się tego, co usłyszał od własnego ojca.

Naruto westchnął sobie jeszcze raz. Dziwnie było usłyszeć takie słowa. Nie bardzo rozumiał, po co właściwie Fugaku nagadał Czarnuszkowi takich bzdur. Chyba że…

            - Nie mówiłeś rodzicom, że się ze mną kumplujesz, co?

Czarnuszek potrząsnął głową.

            - Nigdy nie opowiadam im o swoich znajomych. Ani o tym, co robię. Wątpię też, żeby to ich interesowało. Dziś się po prostu przypieprzył, bo coś go naszło, może miał zły dzień.

            - Rozumiem – powiedział cicho Naruto. – To i tak nie były najgorsze słowa, jakimi mógł mnie uraczyć. Nie powinieneś się tak przejmować, Czarnuszku.

            - Wkurza mnie, że zauważa mnie tylko wtedy, kiedy coś mu się nie podoba, kiedy coś jest źle. Kiedy wszystko jest według niego „w porządku”, to nigdy mnie nie pochwali, tylko zawsze mnie ignoruje. Do kitu z takim ojcem!

            - Jeśli to cię pocieszy, to ty sam bardzo się zmieniłeś. I nie jesteś do niego podobny – rzekł Naruto. Sasuke obdarzył go bladym uśmiechem.

Do końca wizyty w kawiarni nie poruszali już trudnych tematów. Zjedli, pogadali trochę o głupotach, Naruto trochę pożartował, żeby mimo wszystko rozweselić smutnego Sasuke.

Wracali w milczeniu, ale nie było to nieprzyjemne milczenie, raczej obaj chcieli przemyśleć to, co sobie powiedzieli. Naruto miał nawet dobry humor, pomimo niezbyt przyjemnej rozmowy z początku wizyty w kawiarni. Zastanawiał się za to nad jego relacjami z Uchihą. Czarnuszek był… wyjątkowy. Dobry był na wszystko, na słońce i na deszcz, na wesoło i na smutno, i wybrać się z nim było można wszędzie, czy na mecz, czy do kina. Naruto go lubił. Z każdym dniem lubił go coraz bardziej, nawet za bardzo.

Naruto zaczynał powoli bać się swoich uczuć.

Gdy dotarli do domu Uzumakiego, deszcz dalej siąpił. Sasuke pomógł mu dotrzeć do drzwi, ale tam zawahał się.

            - Może wejdziesz, co? – zapytał Naruto. – Wcale nie jest tak późno, możemy jeszcze coś tam porobić…

            - Nie – odparł Czarnuszek, uśmiechając się lekko. – Spotkamy się jutro, wrócę do domu, nie będę wkurzał ojca ponad miarę. Jak mnie raz czy dwa zobaczy z podręcznikiem, to się odczepi. Będziemy mieć święty spokój na kolejne kilka tygodni.

Naruto mu przytaknął. Uścisnęli sobie dłonie.

            - Na razie.

            - Cześć.

            Sasuke wycofał się i odszedł w stronę samochodu, garbiąc się lekko z powodu deszczu, a Naruto otworzył drzwi i wjechał do domu.

            - Naruto, to wy? – Usłyszał z kuchni głos mamy. Uśmiechnął się pod nosem. Od dłuższego czasu jego rodzina akceptowała to, że on i Sasuke wszędzie ze sobą chodzą. Nie przeszkadzało im, że nieustannie przyprowadza Czarnuszka do domu. Tylko Naruko strzelała jakieś fochy, ale akurat w jej przypadku to było normalne. Nie przejmował się siostrą.

            - To tylko ja, Sasuke pojechał do domu – rzekł Naruto, wjeżdżając do kuchni. Mama stała nad kuchenką i mieszała coś w jakimś garnku.

            - A co się stało, że Sasuke nie przyszedł? – spytała Kushina. Uzumaki uśmiechnął się pod nosem.

            - Po prostu już nie mógł, wieczór jest – odparł. Sięgnął sobie po dzbanek soku, stojący na stole i nalał sobie do szklanki. Napił się.

            - Lubię Sasuke – powiedziała nagle jego mama, a on o mało się nie zakrztusił. – Jest grzeczny i sympatyczny.

            - Mamo, proszę cię – jęknął Naruto. Od jakiegoś czasu mama na siłę swatała go z Czarnuszkiem, nie przyjmując do wiadomości, że Uchiha jest hetero. Według niej Czarnuszek po prostu jeszcze nie odkrył, że go chce. Naruto miał już dość tych zapędów swojej matki. – Już ci mówiłem, że on leci na Naruko.

            - Jakoś nie widziałam nigdy, żeby spędził z Naruko chociażby chwilę, a tobie poświęca cały swój wolny czas.

            - Kumplujemy się – burknął Naruto.

            - Tak ładnie razem wyglądacie…

            - Mamo! – jęknął Naruto. W tym samym momencie do kuchni wszedł ojciec. Był ubrany w codzienne spodenki i koszulkę, mokre włosy wycierał małym ręcznikiem. Wyglądał jak tuż po prysznicu.

            - No hej – powiedział do Naruto, kiwając mu głową. – A gdzie Sasuke?

            - Rany! On ma własny dom, wiecie?! – zawołał Naruto. Ojciec i matka zachichotali.

            - Ostatnio każdy weekend spędzacie u nas – wyjaśnił ojciec. – Myślałem, że przyjedziecie na kolację. Zagralibyśmy w monopol.

            - W ogóle już się mną nie cieszycie, tylko Sasuke i Sasuke – jęknął Naruto, udając, że płacze. Otarł spod oka wyimaginowaną łzę. – Nikt mnie już nie kocha! – załkał, a jego rodzice zaczęli się śmiać. Naruto nie wyobrażał sobie, by mieć takiego ojca czy matkę, jak miał Czarnuszek. Jego rodzice byli wspaniali i całkowicie go akceptowali, szanując jego wybory. Byli dla niego najlepszym wsparciem i niezastąpionymi przyjaciółmi, zawsze mógł na nich liczyć, nawet gdy się kłócili, nawet gdy był okropny dla nich po wypadku, kiedy nie mógł pogodzić się z faktem, że trafił na wózek.

            - Możemy po kolacji zagrać w monopol – powiedział Naruto, patrząc na ojca. – Znów zbankrutujesz, a ja będę milionerem.

            - Och, zaraz zbankrutuję. Kushino, będę mógł liczyć na fory od ciebie, prawda? – ojciec zaczął się przymilać do matki, a ta prychnęła.

            - Spółka z tobą przynosi tylko straty. Zawołaj Naruko, kolacja gotowa, a potem mamusia zostanie milionerką – powiedziała mama, na co Naruto ryknął śmiechem. Ojciec pomamrotał sobie coś pod nosem, ale poszedł po córkę, a Naruto wyszczerzył zęby najszerzej, jak mógł.

            W jego domu zapowiadał się fajny wieczór, miał nadzieję, że u Czarnuszka też nie będzie źle.

26 komentarzy:

  1. Hej, ciekawy rozwój akcji. Bardzo lubię to opowiadanie. Jest zupełnie inne niż pozostałe i łamie pewien stereotyp. Napisanie o tym wszystkim z pewnością jest pewnym wyzwaniem, dziękuję za Twoje starania! Naprawdę świetnie Ci wychodzi. :D Z niecierpliwością czekam na kolejne rozdziały. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej, jak miło wiedzieć rozdział, czułam od rana, że coś się tu pojawi ;) Uwielbiam jak wszystko opisujesz, czyta się tak szybko i przyjemnie. Poza tym jestem ciekawa, jaki wieczór będzie miał Sasuke z ojcem. Poza tym uwielbiam Czarnuszka, jako takiego wrażliwszego chłopca. Życzę weny!

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie wierzę w to co widzę!!!!
    Uwielbiam cię :) Pisz proszę, gdy najdzie cię ochota i czas :)
    Będę czekać na więcej ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. W końcówce jest odcienie a nie od ciebie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. TAAAAK! Dziękuję za rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  6. Wielkie dzięki za kolejny rozdział. Życzę weny i z niecierpliwością czekam...

    OdpowiedzUsuń
  7. Odświerzam sobie kolejne Twoje opowiadania... Tęsknię za każdym, ale teraz to ciekawość mnie zjada co do kontynuacji opowiadania "Między nami nic nie było"...

    OdpowiedzUsuń
  8. W końcu nowy rozdział 😃 uwielbiam Twoje opowiadania ...niektóre czytam po kilka razy. To jest moim zdaniem,jedno z lepszych. Dużo weny i czekam dalej 😀

    OdpowiedzUsuń
  9. hahaha znowu się rozkręcasz. jesteś wspaniała.

    ps. niecierpliwie czekam na więcej.

    OdpowiedzUsuń
  10. Jestem w stanie popłakać się ze szczęścia czytając ten rozdział.
    Piszesz tak samo świetnie, jak kiedyś, a każdy Twój rozdział czytam z tak ogromnymi emocjami.
    Jestem tak szczęśliwa, że wróciłaś.
    Trzymaj się ciepło.
    Czekam na więcej.
    K.

    OdpowiedzUsuń
  11. Jak to dobrze przypomnieć sobie Twoje opowiadania... Np. taki one-shot "Ty i ja"... Zamarzył mi się sequel do niego, w którym wszystko wraca na swoje miejsce według przepowiedni "czarownicy"... Dla mnie Naruto pozostanie już na zawsze pozytywnym bohaterem... Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  12. Boże, ayanami nienawidzę cię za to, że za każdym jednym razem muszę czytać całe twoje opowiadanie od początku i przy okazji wszystkie inne opowiadania od początku też, są wspaniałe '-'

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja siebie też za to teraz nienawidzę, bo ilekroć wracam do pisania któregoś z opowiadań, to muszę je jeszcze raz przeczytać, ech ^^

      Usuń
  13. Hej jak wspaniałe że wróciłaś BŁAGAM nie zawiesza już więcej bloga kocham twoje opka a to w szczególności gdy zobaczyłam nowy rozdział to się cofnełam i zamiast spać czytałam wszystko od poczatku kibicuje twojej wenie by cie nie opuszczała i czekam na newsy ;*

    OdpowiedzUsuń
  14. Cieszę się, że to opowiadanie ruszyło do przodu, bo czekałam na to bardzo długo. Szczególnie, że jest ono moim ulubionych z tych wszystkich. Nie mogę się doczekać jak dalej rozwinie się akcja. Wenyy 😺😺

    OdpowiedzUsuń
  15. jak wspaniale że kontynuujesz <3

    OdpowiedzUsuń
  16. Jesteś <3 Już myślałam, że porwało Cię Ufo :/ . Śmigam w takim razie zarwać nockę i przeczytać rozdział <3 Pozdrawiam i życzę duuuużo weny. Później zostawię dłuższy komentarz dotyczący rozdziału i fabuły :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Wspaniale, czekam na rozwoj wydarzen :D /karo

    OdpowiedzUsuń
  18. W końcu! Czekałam tyle czasu!!! Kocham Cie! Mimo, że nic wielkiego się w tym rozdziale nie wydarzyło to zachowałaś humor i ciągłość. Podobało mi się. Będę cierpliwa i życzę dużo weny. :)

    Zapraszam tez do mnie na bloga :)

    http://lovestoryanimeyaoi.blogspot.com/2018/01/miosc-jedno-ma-imie-cz-2.html

    OdpowiedzUsuń
  19. Nawet nie wiesz jak szczęśliwa jestem, widząc, że wrociłaśw!! Uwielbiam Twoje opowoadania Kochana!

    OdpowiedzUsuń
  20. Tak się ciesze z Twojego powrotu! :D

    OdpowiedzUsuń
  21. Kto czyta w 2018? XD Mam nadzieję że u Ciebie wszystko dobrze <3 Mam nadzieję, że wena wraca :D

    OdpowiedzUsuń
  22. O rany, że ja wcześniej nie znalazłam twojego bloga... Teraz siedzę i nadrabiam zaległości czytając wszystko pod rząd (może nie komentuję każdego rozdziału, ale wiedz, iż czytam :))
    To opowiadanie jest świetne! Naprawdę mi się podoba jak kreujesz tutaj postaci: Naruto, który nie załamał się nawet po wylądowaniu na wózku, Sasuke, który zmienia się po poznaniu Naruto, lekko zakręcony Itachi, nawet ten wredny Fugaku. Nie mówiąc już o tym, że fabuła jest genialna i przez samo to, że Naruto jest na wózku staje się bardziej oryginalna.
    Nie mogę się doczekać kontynuacji, bo mam nadzieję, że kiedyś się doczekam końca tego opka, nawet jeśli miałabym czekać długo :D
    Życzę ci mnóstwo weny (i wiadomo, czasu na pisanie)
    ~ Ann :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Hej,
    och fantastycznie, Naruto powoli zaczyna coś czuć do Sasuke, a nasz czarnuszek... spędzają wiele czasu razem, już tak bardzo zadomowił się u Naruto, że rodzice byli bardzo zdziwieni, że go nie ma z Naruto, ech a Fukagu co się tak czepia...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  24. gdzie dalej T-T jesteś najlepsza, gdzie dalej T-T

    OdpowiedzUsuń
  25. Hejeczka,
    wspaniały rozdział, widać w tym rozdziale zmianę w Sasuke bo i na początku sam oceniał źle Naruto, widać że rodzice akceptują Sasuke i nie wyobrażają sobie jego braku wieczorem...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń