Cześć!
Tak, ja sama też w to nie wierzę, ale napisałam kolejną część MNP. W tym tygodniu pomyślałam sobie, że wrzucę na wattpada jakieś swoje teksty z tego bloga, bo kilka osób o to pytało, zaczęłam wrzucać też właśnie to opowiadanie i kolejny rozdział sam się wymyślił. I do tego już prawie skończyłam jeszcze następny.
Sama jestem w szoku. Coś we mnie kliknęło i się odblokowało. Nie chcę robić z tego jakiegoś dużego bum, nie wiem, ile to potrwa, ale póki co siedzę i piszę. I och, jak mi się to podoba, jakbym po długiej nieobecności wróciła do domu!
Zapraszam do czytania:
Sasuke odetchnął głęboko, jęknął,
sięgnął po butelkę wody mineralnej i wypił duszkiem niemal połowę. Westchnął.
Od wieków nie miał takiego kaca.
Dawno nigdzie nie wychodził z Suigetsu, był zajęty, aż w końcu wczoraj
przyjaciel stracił cierpliwość i wyciągnął go na sobotnią imprezę. Sasuke
wiedział, że ich imprezy zawsze źle się kończyły, ale i tak zgadzał się na nie
za każdym razem. I potem żałował, tak jak dziś.
Było południe, a on zdychał. W
ustach miał Saharę, łeb go napieprzał i ogólnie czuł się źle.
Gdyby Naruto był wczoraj w
mieście, Sasuke nigdzie by nie wyszedł, bo prawdopodobnie spędziłby wieczór
właśnie z nim. Ale jak na złość rodzina Uzumakich gdzieś tam wyjechała, do
jakiejś rodziny czy coś, więc nie miał wymówki, by nie iść z Hozukim.
Impreza była udana, chociaż na
początku Sasuke czuł się dziwnie. Odzwyczaił się od ludzi, którzy mu
nadskakiwali. Naruko była wobec niego wredna, Naruto to już w ogóle cisnął po
nim jak tylko mógł, a Sasuke ledwo był w stanie mu odpowiedzieć. Natomiast na wczorajszej
imprezie dziewczyny dookoła wychodziły z siebie, by zwrócił na nie uwagę, a on…
czuł się z tym dziwnie. To było takie głupie, kiedy one zabiegały o jego atencję.
Naruto to by mu zaraz nagadał, że się puszy, żeby przestał wciągać brzuch bo i
tak jest za chudy, a w ogóle to ma spowolnione myślenie, więc nie ma się czym
zachwycać. A Sasuke by się z tego śmiał.
Później jednak wypił kilka
mocnych drinków, przygotowanych przez Suigetsu i przestał się tym przejmować.
Potańczył z kilkoma dziewczynami, z jedną się nawet całował w kącie, ale nic
więcej z tego nie wyszło, bo za mocno się upił, poza tym w dziewczynie
przeszkadzało mu… wszystko. Nie tego chciał. Nie jej. Nawet nie pamiętał, jak
miała na imię, kiedy wykręcając się czymś głupim, zostawił ją w tamtym kącie i
poszedł szukać Suigetsu, by przyjaciel zamówił mu taksówkę, bo on sam bełkotał.
Czuł z tego powodu wyrzuty
sumienia, co nigdy wcześniej mu się nie przytrafiło, zazwyczaj był zadowolony,
kiedy się przelizał z jakąś ładną panną. Gdyby mógł cofnąć czas, to pozbyłby
się tamtej dziewczyny wcześniej, zanim z powodu alkoholu przestał kontrolować
sytuację i po prostu pozwolił, żeby się działo. Cieszył się, że na tej imprezie
nie było Naruto… znaczy, Naruko. Sam już nie widział.
Nagle usłyszał dźwięk przychodzącej
wiadomości. Z jękiem sięgnął po telefon, odblokował go i wszedł w wiadomość.
Żyjesz?
Uśmiechnął się, widząc to jedno
słowo. Naruto się o niego martwił?
Właśnie umieram – odpisał.
Odłożył telefon na poduszkę
obok głowy i chwilę później o mało nie umarł na zawał, kiedy głośny dzwonek
rozbrzmiał tuż obok jego ucha. Przeklął, wziął aparat do reki i odebrał.
- Czego? – zapytał i
natychmiast usłyszał po drugiej stronie głośny śmiech.
- Ależ się sponiewierałeś! –
usłyszał rozbawiony głos Naruto. Jęknął. Oczywiście Uzumaki wiedział, gdzie
Sasuke spędził noc, bo Sasuke sam pisał do niego sms-y, a kilka z nich napisał
nawet po pijaku, czego chyba trochę żałował, bo Naruto dzięki temu dostał mięso
armatnie do swoich żartów.
- Ciszej, człowieku, nie znęcaj
się nade mną.
- Och, nie kuś mnie, nie kuś! –
wypalił Naruto, dalej chichocząc. – Czyli imprezka była udana?
- Noo…
- Nasza też! Babcia Tsunade
upiła moją mamę nalewką z wiśni a Jiraiya dał mi książkę, czaisz, to jakiś
pornos dla starych dziadków!
- To świetnie, Naruto…
Uzumaki ponownie parsknął
śmiechem do słuchawki.
- Oj, oj, chyba ci główka dziś
jeszcze bardziej nie pracuje niż zazwyczaj… Wpadniesz wieczorem?
- Nie wiem… - wychrypiał. –
Jeśli będę w stanie prowadzić, to tak. Póki co chyba będę rzygał…
- To nie przeszkadzam – zaśmiał
się Uzumaki. – Napisz sms-a, dobra? Jak ożyjesz już.
- Jasne, cześć. – Rozłączył się
i odłożył telefon na biurko. Przekręcił się na bok, trochę walczył z
mdłościami, aż w końcu zasnął.
Obudził się dwie godziny
później. Czuł się już nieco lepiej, drzemka pomogła. Usiadł na łóżku, dopił
resztę wody mineralnej, a potem udał się pod prysznic.
Dopiero to postawiło go na nogi
i znów w miarę zaczął funkcjonować, zszedł więc na dół, do kuchni, żeby zrobić
sobie jakąś kawę i kanapkę. Wcześniej nie mógł niczego przełknąć.
Takim nie do końca dysponowanym
zastał go Itachi. Rodzice, jak co niedziela, zapewne spędzali czas z jakimiś
swoimi ważnymi kontrahentami, na obiedzie, a może nawet na jakimś przyjęciu. W każdym
razie jak zawsze ich nie było.
- Wyglądasz na zmasakrowanego –
zauważył brat, przyglądając mu się uważnie. – Coście z Naruto wyprawiali?
- Akurat z Suigetsu – stęknął
Sasuke. – Ale już mi lepiej, dochodzę do siebie.
Itachi parsknął śmiechem i też
zrobił sobie kawę. Usiadł naprzeciw Sasuke, popijając ciepły napój. Podobnie
jak Naruto, dodał do niego nieprzyzwoitą ilość cukru, czego Sasuke w ogóle nie
rozumiał. Kawa miała być mocna i czarna, po to istniała.
- A jak tam sprawy z siostrą
Naruto? – zapytał brat. Sasuke wzruszył ramionami, tego dnia było mu wszystko
jedno. Już jakiś czas temu pogodził się z tym, że Naruko go nie znosi i prawdę
mówiąc miał to gdzieś. Nie chciało mu się już wygrywać tego zakładu.
- Nie wiem, chyba jednak nic z
tego nie będzie – powiedział. – Nie pasujemy do siebie, ona też przestała mi
się podobać, jest… dziwna. Naruto jest fajniejszy… znaczy, jako przyjaciel –
poprawił się. Itachi uśmiechnął się do niego pobłażliwie, unosząc jedną brew.
- Dawno go u nas nie było…
- Ojcu się nie podoba, że tu
przyjeżdża… - mruknął Sasuke, patrząc w swój do połowy opróżniony kubek kawy. –
Zobaczył go raz i wyraził jasno swoje… niezadowolenie.
- Nie musisz tego słuchać –
powiedział Itachi, co spowodowało, że Sasuke spojrzał mu w oczy. – Nie musisz
się mu podporządkowywać. To twoje życie, twoje wybory i nikomu nic do tego.
Nawet ojcu.
- Eeee… - Sasuke nie miał
pojęcia, co odpowiedzieć bratu. Itachi zaskoczył go taką poważną wypowiedzią,
bo zazwyczaj błaznował. Zamrugał, ze zdumieniem wpatrując się w brata.
- To absurd, żebyś nie mógł
przyprowadzać tu Naruto, bo się ojcu coś nie spodobało – kontynuował Itachi. –
Nie zgadzaj się na takie traktowanie, postaw ojcu jasną granicę. Nigdy nie
widziałem cię takim… takim szczęśliwym, pogodnym… I nigdy też nie rozmawialiśmy
z sobą tyle, co teraz. Nigdy się tak dobrze nie bawiłem w twoim towarzystwie.
Naruto coś… coś w tobie zmienił. Na lepsze, Sasuke.
Młodszy Uchiha nie mógł wyjść
ze zdumienia. Przez chwilę wpatrywał się w brata, nie bardzo kumając, o co
chodzi, bo na kacu faktycznie, tak jak mówił Naruto, jego pomyślunek był spowolniony.
- Eee. Huh, dzięki… -
wymamrotał w końcu.
- Jak dla mnie, to możesz tu
przywozić Naruto kiedy chcesz, bardzo go polubiłem – powiedział Itachi. Wstał,
poklepał Sasuke po ramieniu i opuścił kuchnię. Młodszy brat tylko sapnął.
Nienawidził Suigetsu i jego
imprez! Nie ogarniał po nich wydarzeń wokół siebie.
Po kawie i śniadaniu napisał do
Naruto, że pojawi się u niego za jakieś dwie godziny. Czuł się już lepiej, kawa
pomogła, śniadanie pewnie też. Jego żołądek przestał szaleć, głowa już nie
bolała, czuł się na siłach, aby prowadzić samochód, wiedział też, że już
wytrzeźwiał.
Dzień był nawet pogodny jak na
listopad, mimo że dość zimny. Sasuke zastanawiał się po drodze, czy zmienić w
poniedziałek swój wygodny, jesienny płaszcz na zimową kurtkę, czy jeszcze nie?
Nie miał pojęcia i nie miał dziś sił na zastanawianie się.
Gdy dojechał na miejsce, to
Naruto otworzył mu drzwi, zupełnie, jakby na niego koczował. Na jego widok
Uzumaki wybuchnął głośnym śmiechem i chichotał jak nienormalny całą drogę na
górę.
- Zupełnie nie wiem, co cię tak
bawi – powiedział Sasuke, kiedy w końcu dotarli do pokoju Naruto i zamknęli za
sobą drzwi.
- Jeszcze nigdy nie widziałem
cię w takim stanie – wyjaśnił Naruto, spoglądając na niego. – Dlaczego spiąłeś
włosy?
Sasuke podniósł rękę, dotykając
małego kucyka z tyłu jego głowy. Nie miał siły robić czegokolwiek z włosami,
więc po prostu ściągnął je gumką, bo wcześniej odstawały na wszystkie strony.
- Bo sterczały – wyjaśnił, co
wywołało u Naruto kolejny atak śmiechu. Sasuke przegarnął nieco grzywkę, a potem
opadł na łóżko przyjaciela, wzdychając.
- Dalej cię suszy? – zapytał
Uzumaki, podając mu butelkę coli. Sasuke potrząsnął głową, leżąc plackiem na
brzuchu.
- Nie – mruknął, odbierając
colę, ale nie napił się, tylko postawił butelkę na podłodze obok łóżka. – Ale
rano to był jakiś koszmar.
- Jakbym swoją matkę słyszał.
Cały dzień dziś chodzi i zdycha, teraz chyba się położyła. Tata się z niej
śmieje, bo on prowadził i nic nie pił. Moja przyszywana babcia, Tsunade,
potrafi upić każdego.
- Aha… - mruknął Sasuke, co u
Naruto wywołało kolejne chichoty. W tym momencie ktoś zapukał do drzwi pokoju.
- Wlazł! – zawołał Uzumaki.
Drzwi otworzyły się i do pokoju zajrzała Naruko.
- O, tak myślałam, że ktoś
przyszedł – powiedziała, na co Sasuke uniósł rękę w geście powitania. Nie miał
siły się odezwać. – Co mu jest? – Naruko zwróciła się do brat.
- Umiera – wyjaśnił Naruto. –
Masz pomysł, gdzie go zakopiemy?
- Zakopiemy? Wyrzucimy do
śmietnika – odparła dziewczyna, na co oboje zachichotali. Sasuke jęknął.
- Weźcie chociaż z moim martwym
ciałem obejdźcie się łagodnie – powiedział. Naruto wyciągnął rękę i przegarnął
mu grzywkę, która znów opadła mu na oczy.
- A co cię to obchodzi,
przecież i tak będziesz martwy?
- Będę cię nawiedzał.
- Super, uwielbiam horrory!
Sasuke prychnął. Dłoń Naruto,
która z jakiegoś powodu nadal dotykała jego czoła, była taka przyjemna. Mógłby
tak leżeć i zdychać u Uzumakiego i już nigdy nie wychodzić. To łóżko było
wygodne, atmosfera w tym domu była bardzo miła, lubił tu przychodzić, czuł się
czasem lepiej niż we własnym domu, zwłaszcza po tym, co ostatnio powiedział mu
ojciec.
Naruko chrząknęła, co
spowodowało, że jej brat natychmiast cofnął rękę. Sasuke łypnął na dziewczynę
jednym okiem, niezadowolony. Źle się czuł i chyba zasługiwał na trochę troski,
prawda? Od niej nie mógł się przecież czegoś miłego spodziewać, ale Naruto, jak
na przyjaciela przystało, mimo złośliwych słów, rozumiał jego chwilowy ciężki
stan.
- Co będziecie robić? –
zapytała Naruko.
- Nie wiem, pooglądamy coś?
Sasuke dziś się i tak do niczego nie nadaje.
- Pheh! – prychnął Uchiha.
- Mogę z wami?
Obaj zdumieni spojrzeli na
dziewczynę. Sasuke niewiele rozumiał, ale rodzeństwo mierzyło się przez chwilę
spojrzeniami, nic nie mówiąc. Uchiha przyjrzał się dziewczynie, ale że z jej
twarzy niewiele był w stanie wyczytać, zerknął na Naruto. Przyjaciel był…
niezadowolony.
- Nie musisz mnie pilnować –
powiedział do siostry, na co Sasuke zmarszczył brwi. Nie łapał, o czym oni
rozmawiali…
- Sasuke, mogę zostać? – Naruko
oderwała oczy od brata i spojrzała wprost na niego. Sasuke wytrzeszczył oczy,
zdziwiony tym, że w ogóle do niego mówi, w dodatku ludzkim głosem, a potem
zdezorientowany wymienił z Naruto spojrzenie.
- Eeee… - mruknął
inteligentnie. – Ja-jasne – powiedział w końcu. Naruko zmarszczyła brwi, Naruto
wywrócił oczami, a Sasuke, nie mając pojęcia, co właściwie się tu odwala i po
co Naruko akurat jego pyta o zdanie, dźwignął się do siadu i w końcu sięgnął po
podarowaną wcześniej colę. Napił się.
Naruto włączył jakiś film,
Sasuke i Naruko usiedli na łóżku chłopaka, Uzumaki stanął wózkiem obok nich i
zaczęli oglądać wybrany przez właściciela pokoju film. Naruto postawił na kino
akcji, na jakąś strzelarkę, której Sasuke nigdy wcześniej nie oglądał.
Było dziwnie. Sasuke właściwie
nie śledził fabuły filmu, tylko przyglądał się przyjacielowi. Widział, że Naruto
udaje wyluzowanego, a tak naprawdę z jakiegoś powodu jest rozzłoszczony. Naruko
siedziała ze splecionymi na piersiach dłońmi i wpatrywała się w monitor.
Rodzeństwo musiało się wcześniej o coś pokłócić, ale nie ogarniał o co. Gdyby
Naruko wyszła, mógłby zapytać o to przyjaciela, a tak to tylko siedział i mu
się przyglądał.
- Jadę do kibla – burknął w
końcu Naruto. – Nie musicie pauzować.
Przyjaciel odjechał w stronę
łazienki, a gdy drzwi się za nim zatrzasnęły, Naruko wzięła swój telefon do
ręki, coś w nim znalazła, a potem pokazała go Sasuke, podtykając mu aparat
niemal pod sam nos. Przez chwilę nie wiedział, o co chodzi, potem jednak skupił
się na wyświetlaczu i zobaczył zdjęcie. Siebie samego i tej dziewczyny z
wczorajszej imprezy, zdjęcie tego, jak się całowali.
Sapnął.
- Skąd to masz? – zapytał.
Naruko prychnęła.
- Kin, pierwsze co zrobiła, to
się pochwaliła wszystkim koleżankom, a mamy wspólne znajome! – powiedziała
wściekle Naruko. – Właśnie tyle jest warta ta cała twoja „miłość”!
Obrzucił ją zmęczonym spojrzeniem.
- Nie przypominam sobie, bym ci
kiedykolwiek cokolwiek obiecywał – powiedział. – Wykasuj to.
- Jesteś…!
- Nie obchodzi mnie, co masz na
mój temat do powiedzenia – przerwał jej. – Nie będę już ci zawracał głowy,
zrozumiałem, że cokolwiek nie zrobię, ty i tak nie zwrócisz na mnie uwagi.
Jestem wolnym człowiekiem, mogę robić, co mi się podoba.
- Ale ty jesteś głupi! Idiota!
Naruko zerwała się z łóżka,
obrzuciła go wściekłym spojrzeniem, a potem wyszła, trzaskając drzwiami. Sasuke
pomasował skronie. Czy ten dzień mógł być jeszcze dziwniejszy? Co jeszcze go
spotka?
W tym momencie z łazienki
wyjechał Naruto.
- A gdzie Naruko? – zapytał,
podjeżdżając do łóżka, na którym siedział Sasuke.
- Nie wiem, chyba się na mnie
wściekła. Pokłóciliście się dziś czy co?
Uzumaki wzruszył ramionami,
robiąc niezadowoloną minę.
- Nie wiem, rano było wszystko
okej, a potem nagle zaczęła być wściekła.
Sasuke skinął głową.
Podejrzewał, że Naruko zaczęła się inaczej zachowywać, kiedy dostała jego
zdjęcie z tą całą Kin. Tylko nie rozumiał, dlaczego? Przecież Naruko go cały
czas odtrącała, cały czas, od początku, nim gardziła. Nie obiecywał jej nic,
nie byli w żadnym związku, wiedziała, że przecież nie był grzecznym chłopcem,
że miał wiele dziewczyn, że imprezował. Nigdy tego nie ukrywał, lubił się
zabawić, to była dla niego odskocznia. Naruko sama mu kiedyś wygarnęła, że
sypiał z wieloma dziewczynami, wtedy, na parkingu przed supermarketem niedaleko
szkoły, tego dnia, kiedy poznał Naruto.
Co ją nagle napadło, że się tak
przejęła głupim zdjęciem? I to akurat nic nie znaczącym, Sasuke ledwo pamiętał
tamtą dziewczynę, samo całowanie też było kiepskie.
- I dobrze, że poszła, z nią
jest nudno – powiedział do Naruto. Uzumaki zaśmiał się.
- A co z podrywaniem jej?
- Odpuszczam. Oficjalnie. Mam
to w dupie.
Naruto przez chwilę mu się
przyglądał z szeroko uchylonymi ustami. Sasuke już mu o tym wspominał, o swoim
wahaniu, po urodzinach bliźniaków. Teraz w końcu podjął decyzję i nie miał
zamiaru jej odwoływać. Miał głęboko gdzieś zakład z chłopakami, miał głęboko
gdzieś to, co dyktowali mu inni, czy to ojciec, czy to znajomi, którzy
oczekiwali, że będzie idealnym Sasuke, zawsze w centrum uwagi, pośrodku
wielkiej imprezy, z kupą kasy, szastając nią na prawo i lewo. Zdał sobie nagle
sprawę z tego, że zupełnie go nie obchodzi, co oni wszyscy o nim myśleli.
Właściwie, teraz, w tej chwili,
liczyła się dla niego opinia tylko jednej osoby.
Naruto patrzył na niego ze
zdumieniem.
- Czyli… nie będziesz już
przyjeżdżał? – zapytał Uzumaki, na co Sasuke parsknął, wychylił się i zdzielił
go po głowie, lekko, ale Uzumaki i tak sapnął.
- Głupi! Nie uwolnisz się ode
mnie tak łatwo!
Chłopak obdarzył go najbardziej
promiennym ze swoich uśmiechów, na co i Sasuke się lekko uśmiechnął.
Dokończyli oglądanie filmu, ale
więcej w tym czasie rozmawiali niż patrzyli na monitor. Kiedy Naruko wyszła,
Sasuke w końcu mógł opowiedzieć jej bratu o wczorajszej imprezie, ale pominął
informację o tej całej Kin. Naruto też mu opowiedział, co wczoraj robił, trochę
o swoim ojcu chrzestnym, Jiraiyi oraz jego kobiecie, Tsunade. I ledwo skończył
tę opowieść, rozległo się kolejne pukanie i głowę do pokoju wsadziła pani
Kushina.
Wyglądała tak, jak Sasuke się
czuł. Włosy też spięła, w jakiś skołtuniony koczek na czubku głowy, miała
podkrążone oczy i była blada.
- Cześć chłopcy, zjecie
kolację? – zapytała.
- Mamo, ty żyjesz? – zapytał ją
zdziwiony Naruto. Pani Kushina sapnęła.
- Weź synek, nie przypominaj
mi! Więcej nie piję!
- Akurat! – zakpił z niej syn.
– Do następnej wizyty u babci Tsunade!
Jego matka potrząsnęła głową.
- Tata zrobił kolację, jak
jesteście głodni, to zejdźcie, zjemy wszyscy razem – powiedziała i wycofała się
z pokoju. Sasuke zerknął na Naruto.
- Idziemy?
- No, ja jestem już głodny, a
ty?
- Coś może przełknę, prawie nic
dziś nie jadłem – powiedział, więc zebrali się, wyszli z pokoju i udali na dół.
W kuchni była już reszta
rodziny Uzumakich. Sasuke przywitał się z ojcem Naruto, bo jeszcze go dziś nie
widział i usiadł przy stole, kładąc swój telefon przy talerzu, a Naruto stanął
wózkiem obok niego.
- Częstujcie się, Sasuke,
proszę, jedz – powiedziała serdecznie matka Naruto, nalewając mu do szklanki
herbaty z dzbanka.
- Dziękuję – powiedział, a
kobieta uśmiechnęła się do niego.
Wszyscy zaczęli jeść
przygotowane przez pana Minato kanapki. Naruto jak zwykle jadł najwięcej, co
wywoływało niezadowolenie u jego matki i serdeczny uśmiech u ojca. Naruko
rzucała Sasuke wściekłe spojrzenia, ale już się nią wcale nie przejmował. Ona
go po prostu nie lubiła i musiał się z tym pogodzić.
- Jak tam w szkole, Sasuke? –
zagadnęła go nagle pani Kushina. Sasuke, który właśnie gryzł kanapkę, przełknął
to, co miał w ustach, aby móc jej odpowiedzieć.
- Eee… dobrze, dziękuję –
powiedział uprzejmie. Naruto zachichotał, za co zarobił dziwne spojrzenie ze
strony matki.
- Jesteś taki uprzejmy, Sasuke,
dobry z ciebie chłopak.
Naruto już otwarcie się śmiał,
usiłując zapchać usta własną pięścią. Sasuke czuł się trochę zmieszany, ale
wiedział, że niektórzy rodzice tacy są. Matka Suigetsu też zawsze czuła się w
obowiązku chociaż chwilę z nim porozmawiać i pani Kushina najwyraźniej też tak
miała.
- Nie męcz chłopaka, skarbie –
mruknął do niej ojciec Naruto, uśmiechając się do wszystkich.
- Oj tam, oj tam, zaraz męczę!
Sasuke tyle czasu spędza z moim synem…
- Mamo! – zawołał Naruto,
przerywając jej. Kushina wywróciła oczami. Sasuke uśmiechnął się. Rozumiał, że
przyjaciel chciał go bronić przed pytaniami własnej matki, ale Sasuke potrafił
sobie z czymś takim radzić. Nie czuł się ani zawstydzony ani nic, a pani
Kushina była bardzo miła i miała dobre intencje. Sasuke lubił rodziców
bliźniaków.
- Mi nie przeszkadza –
powiedział, kładąc rękę na ramieniu Naruto. Pani Kushinie zaświeciły się oczy.
– Nie wkurzaj się.
- Ale…
- No widzisz, Sasuke nie
przeszkadza jego gadatliwa teściow…
- WYSTARCZY! – ryknął nagle
Naruto i jebnął dłonią w stół, aż zadzwoniły wszystkie szklanki. Każda osoba,
obecna przy stole, spojrzała na niego ze szczerym zdumieniem. Naruto chwilę
patrzył wściekle na własną matkę, a potem obrócił się wózkiem i wyjechał z
kuchni.
Zdezorientowany Sasuke powiódł
zdumionym wzrokiem po trójce pozostałych Uzumakich i zorientował się, że
dziwnym trafem to na niego wszyscy patrzą. Naruko ze złością, pan Minato z
troską, zaś pani Kushina z determinacją.
- Idź za nim – powiedziała do
niego kobieta.
- Ale mamo…! – zaczęła Naruko,
ale matka przerwała jej gestem.
- No leć za nim! – ponagliła
go. Sasuke, nieco niepewny, wstał i poszedł za Naruto na górę. Naprawdę ten
dzień był jakiś dziwny.
Gdy zapukał do drzwi pokoju
przyjaciela, ten nie odezwał się, więc Sasuke, wzdychając nad swoim niewdzięcznym
zadaniem, nacisnął klamkę i wszedł do środka.
- Mamo, daj mi…! – zaczął
Naruto, ale urwał, gdy zobaczył, że to Sasuke wszedł, a nie pani Kushina. – A,
to ty – mruknął. Sasuke zamknął drzwi i splótł ręce na torsie.
- Co się dzieje? – zapytał, nie
spuszczając oczu z niebieskich tęczówek Naruto. Chłopak chwilę patrzył na
niego, wzrok miał jakiś dziwny, jakby nie miał pojęcia, co ma mu powiedzieć. W
końcu westchnął.
- Wygadałem się matce – rzekł.
Odwrócił spojrzenie od oczu Sasuke, spojrzał gdzieś w bok, na podłogę. –
Niechcący. O tym, że jesteś zakochany w Naruko i ona teraz myśli, że będzie
twoją teściową.
Sasuke parsknął.
- Jak każda matka, nie ma o co
robić awantury – powiedział.
- Nie chciałem, żeby się
wygadała przy Naruko – mruknął Uzumaki. Sasuke odetchnął głęboko. Ten dzień był
jakąś porażką.
- Słuchaj, jak byłeś w kiblu,
to powiedziałem twojej siostrze to samo, co powiedziałem tobie. Twojej mamie
przejdzie za jakiś czas – powiedział, rozbawiony. – Nie masz o co się wściekać,
cała akcja jest już nieaktualna.
- Wiem – burknął Naruto, dalej
patrząc gdzieś w bok.
- No to się ogarnij. Ja spadam,
juro trzeba wstać do szkoły, a ja się czuję, jakby mnie przejechał walec.
Naruto skinął głową.
- Odprowadzę cię.
Opuścili pokój. Sasuke zszedł
na parter po schodach, Naruto zjechał windą. Spotkali się na dole. Sasuke
naciągnął na nogi swoje buty, nałożył płaszcz i spojrzał na Uzumakiego.
- Zobaczymy się jutro, okej?
Naruto pokiwał głową. Był jakiś
taki dziwny, ale Sasuke nie chciał się wtrącać. Każdy czasem kłócił się z
rodzicami, nie było rodzin idealnych. Poklepał Naruto po ramieniu, skinął mu
głową i wyszedł na zewnątrz, zamykając za sobą drzwi. Zrobił jednak zaledwie
dwa kroki, kiedy zorientował się, że nie zabrał z kuchni swojego telefonu.
Zawrócił i ponownie wszedł do domu
Uzumakich. I wtedy usłyszał, jak Naruto wykrzykuje w kuchni jego imię…
*
Dajcie znać, czy widać różnicę między tym rozdziałem a poprzednimi? Chodzi mi o mój styl pisania, czy to czuć, jak się czyta, że wróciłam do tego opowiadania po tak długim czasie?
Wróciłaś!!! Jak bardzo się ucieszyłam. Myślałam, że już nigdy nie doczekam się ciągu dalszego tej historii.
OdpowiedzUsuńOsobiście nie widzę różnicy w stylu pisania.
Mam nadzieję, że te dwa rozdziały dzisiaj dodane nie będą ostatnimi albo ostatnimi przez najbliższe kilka lat. Cztery lata czekałam na kontynuacje tego opowiadania i nadal je pamiętam. Często tutaj zaglądałam, bo wciąż wierzyłam, że wrócisz. Jak widać nie pomyliłam się.
Dziękuję, że wróciłaś do nas i nadal chcesz pisać o dalszych losach Naruto i Czarnuszka :D
Duuużo weny
Hej! Dzięki za wiarę i za wsparcie, ja też mam nadzieję, że nie zrobię sobie już tak długiej przerwy. Lubię pisać, ale... Nie mogłam. Do tej pory po prostu nie mogłam. Ten rozdział zaczynałam miliony razy, siadałam, pisałam kilka linijek, kasowałam, za kilka dni znów siadałam... I wszystko, co wtedy pisałam, było beznadziejne. Musiałam odpocząć. Poczekać aż się odblokuję.
UsuńO mój boże ayansmj ja już spie ale potrzebuje czytać twoje opowiadanie. Jest perfekcyjnie, mój boże po tylu latach jest dalej idealnie
OdpowiedzUsuńJeszcze nie przeczytałam, na czytanie nie mam obecnie czasu, ale gdy zobaczyłam powiadomienie to od razu weszłam skomentować. Jak ja się cieszę, że wróciłaś! Jejku, to naprawdę wyczekiwany powrót. Już myślałam, że odejdziesz i nie wrócisz nigdy, a tu taka niespodzianka!!! Życzę bardzo dużo weny i czasu, widać, że wróciłaś ze sporą energią! Co wywołało tę zmianę? Jestem ciekawa, co cię zmotywowało O.O
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i no, cóż. Wrócę tu jeszcze przeczytać ten rozdział, więc na pewno jeszcze będę komentować.
Sharona
No właśnie nic się nie stało. Nic. Cały czas sobie skrobałam jakieś bzdury, nie związane z Naruto, ale nie publikowałam. Musiałam odpocząć od Naruto, przestać się wściekać, że muszę przerobić Nową Generację na głównym blogu, zmienić z góry ustalony plan, który od lat miałam w głowie. Ale pewnego wieczora po prostu stwierdziłam, że w sumie nie, nie muszę nic zmieniać, bo Kishimoto to mi przysługę zrobił Kaguyą. I kiedy się pogodziłam z losem, że no dobra, niech już tak będzie, jakoś samo poszło. Wróciłam do pisania na ayanami-opowiadanka, wróciłam do Naruto, więc i wróciłam do tego bloga.
UsuńCzytając kolejny raz w sześciu:
OdpowiedzUsuń"- To absurd, żebyś nie mógł przyprowadzać tu Naruto, bo się ojcu coś nie spodobało – kontynuował Itachi. – Nie zgadzaj się na takie traktowanie, postaw ojcu jasną granicę. Nigdy nie widziałem cię takim… takim szczęśliwym, pogodnym… I nigdy też nie rozmawialiśmy z sobą tyle, co teraz. Nigdy się tak dobrze nie bawiłem w twoim towarzystwie. Naruto coś… coś w tobie zmienił. Na lepsze, Sasuke."
Tutaj przy Itachim wyszło to za szybko i mi zgrzytło. Tak bez kontekstu się to pojawia, że Itachi postanowił podzielić się swoimi przemyśleniami o tym, jak Sasuke wydaje szczęśliwy i jak dużo rozmawiają i jak się zmienił. Tutaj Itachi jest wkurzony, wygarnia Sasuke żeby się stawiał... I obrót o 180° nastroju wypowiedzi. Sasuke faktycznie nie ogarnia i jego sposób myślenioogarniania jest usprawiedliwiony, ale Itachi za bardzo tak... No to wygląda jakby uciął się tu jakiś kawałek opowiadania, żeby wypowiedź o stawianiu się ojcu przeszła w "zachwyt nad przemianą brata". Gdyby to rozbić na coś w stylu:
- Sasuke, stawiaj się ojcu. Nie ma tak, że mu się coś nie podoba!!!
- Ok, wiem. Jestem tak niemożliwie super wkurzony, że sam musiałem się hamować, żeby mu nie wygarnąć. Nie wiem w sumie czemu tego nie zrobiłem. Jak on mógł tak powiedzieć o Naruto!!!
- Jak o tym mówisz to ci nieźle żyłka pulsuje mimo bycia całkowicie sponiewierany po wczoraj. Musi ci na nim zajrzeć.
- Zależy. To mój przyjaciel.
- Cieszę się, nigdy nie widziałem cię tak szczęśliwego, Naruto zmienił coś w tobie na lepsze(...)
- Eee. Huh, dzięki.
Coś w tym stylu łagodniejsze przejście byłoby OP, żeby ten nastrój Itachiego tak nie skakał tak o.
"- Nie obchodzi mnie, co masz na mój temat do powiedzenia – przerwał jej. – Nie będę już ci zawracał głowy, zrozumiałem, że cokolwiek nie zrobię, ty i tak nie zwrócisz na mnie uwagi. Jestem wolnym człowiekiem, mogę robić, co mi się podoba.
Usuń- Ale ty jesteś głupi! Idiota!"
O i tutaj coś za szybko nieskładnie. Naruko tak bez bez kontekstu czy przytyku go obraża. W sensie zazwyczaj jest cięta i w ogóle jakoś fajnie nawiązując do tego, co się działo/dzieje i obraża Czarnuszka w zabawno-inteligentny sposób, a tutaj straciła całą eee wartość merytoryczną przytyków na rzecz po prostu obrażania go. To tak nie w jej stylu: jak było o Gaarze i tym, że popularne jest robienie sobie tatuaży na czole to nawrzeszczała na niego, że prędzej sobie kutasa na czole wytatuuje niż spędzi czas w jego towarzystwie. Zniknęła tutaj całkiem ta tytanka ciętej riposty, gdzie powinna go zjechać jakoś bazując może na tej jego wolności wolnego człowieka czy cuś. I zrównując go z ziemią dopiero opuścić pokój w blasku i chwałę, zostawiać nieogarnięta Sasuke za sobą.
Przepraszam, że się czepiam i nie pozwól mi popsuć tym swojej weny - twoje opowiadania są najwspanialsze na świecie i potrzebujemy ich kontynuacji ;----; Kolejny rozdział jest już najbardziej super na świecie, bo się rozkręciłaś w pisaniu i w tym rozdziale też wszystko jest super i super się wszystko czyta poza tymi dwoma fragmentami. Pisz dalej, jesteś super i to opowiadanie jest super, chce więcej aaaaa 💜💜💜
Hej! Dobrze, że nawiązałaś do tych dwóch fragmentów, liczyłam, że ktoś coś zauważy i wyciągnie jakieś wnioski, bo oba będą miały swoje wyjaśnienie i usprawiedliwienie w następnych rozdziałach! Hehe, tak już ze mną jest, że żaden z moich bohaterów nie wypowiada swoich słów bez sensu. Itachi nie był w tym fragmencie wkurzony, a Naruko też ugryzła się wtedy w język specjalnie :-) Jeszcze swoje wypowie, oboje wypowiedzą, ale... no jeszcze nie teraz ;-)
UsuńTo czekam z niecierpliwością na wyjaśnienia 💜 Nie znikaj nigdzie więcej T-T
UsuńMasakra aż nie mogę uwierzyć że to się naprawdę dzieje... O.O Super że wróciłaś i znowu piszesz ❤
OdpowiedzUsuńJa tak szczerze, też nie mogę uwierzyć, że się odblokowałam 😀
UsuńHejeczka,
OdpowiedzUsuńbardzo mnie zaskoczyłaś wrzuceniem tutaj rozdziału a w zasadzie dwóch... trzymam kciuki aby wena, pomysły i chęci nawet nie myślały o pójściu sobie w drogę...
jak szybko poczta pantoflowa działa... ojć Kushina chcesz dobrze dla Naruto, ale zwolnij... coś przeczuwam że coś się złego zaraz wydarzy...
weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Poczta pantoflową najlepsza 😀 Kushina jest trochę (bardzo) wscibska, ale cóż... Taka już jest 😀
UsuńOMG 😍😍 weszłam na bloga żeby przypomnieć sobie niektóre opowiadania a tu taka niespodzianka. Tak się cieszę że wróciłaś 🥰 zabieram się za czytanie. Życzę Ci dużo weny
OdpowiedzUsuńHejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, jak szybko poczta pantoflowa działa... ojć Kushina chcesz dobrze dla Naruto, ale zwolnij... coś przeczuwam że coś się złego zaraz wydarzy...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Zośka