wtorek, 28 września 2021

1. Ach ten kurczaczek!

 Witajcie!

Tekst ten pisałam w czasie mojego "kryzysu", kiedy nie pisałam nic na bloga, więc bądźcie wyrozumiali. W tamtym czasie cały czas coś skrobałam, po różnych magicznych zeszycikach itp. Znalazłam go i zaczęłam przepisywać. Nie ma zakończenia, ale mam je w głowie, jeżeli przepiszę do końca to, co jest w zeszycie, dopiszę ostatni rozdział. Nie wiem, jak szybko zdołam wszystko przepisać, ale nie mam ostatnio weny na pisanie, to przepisuję.

 To będzie krótki tekst, kilka rozdziałów, może z 5, chyba że znów coś mi się przeciągnie, co jest bardzo prawdopodobne :-)

Zapraszam:

*

            Naruto Uzumaki stał przy kasie w Fast Foodzie Burger-san i ze sztucznym uśmiechem, przyklejonym do twarzy, obsługiwał kolejnego klienta. Odebrawszy zamówienie na podwójny zestaw z dużą colą pędem uszykował klientowi jego porcję i podał mu ją, nadal fałszywie uśmiechnięty.

            Naruto już drugi rok pracował w Burger-sanie, mieszczącym się na trzecim piętrze galerii handlowej i miał już tego miejsca dość. Zapach hamburgerów i frytek osiadł na nim jak perfumy, jego szef był tyranem, a współpracownicy najchętniej wygryźliby go ze stanowiska. Gdyby nie fakt, że tę pracę wygodnie mógł pogodzić ze studiami, już dawno rzuciłby ją w cholerę.

            - Uzumaki! – zawołał nagle jeden z chłopaków, który właśnie przyszedł z zaplecza. – Szef cię wzywa!

            Naruto jęknął. Zawsze, gdy Orochimaru wzywał go na dywanik, nie kończyło się to zbyt dobrze.

            - Gaara! – rzucił do kolegi, którego jeszcze w miarę lubił. – Weź mnie zastąp!

            Gaara zajął jego miejsce, a Naruto wygładził swoją żółtą jak jajecznica koszulkę z naszytym na niej uśmiechniętym burgerem oraz czerwony, obciachowy fartuszek, po czym skierował się na zaplecze.

            Kierownika Orochimaru zastał siedzącego przy niedużym stoliku, przy którym zwykle jedli. Szef przeglądał na szybko jakieś papiery, długie, czarne jak smoła włosy spięte miał z tyłu. Ubrany był w czarne spodnie i biała koszulę. Żółty, beznadziejny krawat pasował mu do zielonkawych oczu.

            - Tak, panie Orochimaru? Wzywał mnie pan? – odezwał się Naruto. Był pewien, że za chwilę dostanie za coś opierdol, nie wiedział tylko za co. Nic przecież nie zrobił, niczemu nie zawinił, wykonywał swoją pracę szybko i sumiennie. W każdym razie na tej zmianie.

            - Ach, Uzumaki! – Orochimaru spojrzał na niego z paskudnym uśmiechem na obrzydliwej gębie. Jak dla Naruto, to szef pasował jedynie do prosektorium. – Tak, wzywałem. Powinieneś być z siebie dumny, Uzumaki! Awansowałeś!

            Naruto wytrzeszczył oczy. Po raz pierwszy w życiu usłyszał od Orochimaru coś, co nie było opierdolem za źle wykonaną robotę.

            - Na… naprawdę? – wyjąkał. Orochimaru parsknął śmiechem, słysząc w jego głosie zdziwienie.

            - Oczywiście! – zawołał. – Proszę spojrzeć, o tam! To pana nowy mundur!

            Naruto spojrzał na miejsce, które wskazał mu Orochimaru. Jego szczęka dosłownie uderzyła o podłogę, gdy ujrzał wiszący na wieszaku, żółty jak ich okropne koszulki, ludzkich rozmiarów strój… kurczaka!

            - Nie! – zaprotestował przerażony Naruto. – Nie, szefie, nie…!

Orochimaru zacmokał. Nie lubił, gdy ktokolwiek mu się sprzeciwiał, a zwłaszcza Naruto, który dziwnym trafem zawsze miał z nim na pieńku, nawet jak nic nie robił. Orochimaru po prostu się na niego uwziął!

            - Oj, Uzumaki, Uzumaki… oczywiście dostaniesz podwyżkę – rzekł.

            - Tak? – zainteresował się zaraz Naruto.

            - Oczywiście, że tak. Żeby pokryć koszty pralni…

            Naruto znów jęknął. Po cholerę mu podwyżka, skoro będzie ją musiał wydać na pranie tego głupiego kostiumu?!

            - To co to za awans, szefie? – zapytał jękliwie.

            - Na maskotkę zespołu, oczywiście – odparł Orochimaru z szerokim uśmiechem. – Ojejku, Naruto mój kochany, byłeś świetnym Mikołajem na Boże Narodzenie!

            - Wcale nie! – zaprotestował Naruto. Wcale nie był dobrym Mikołajem. Nienawidził dzieci! Przed świętami Bożego Narodzenia, ubrany w strój Mikołaja, miał rozdawać dzieciom małe czekoladki, a ich rodzicom ulotki. Jedna niezadowolona ze słodyczy smarkula wylała na niego kubek coli, a inny dzieciak kopnął go w łydkę, przez co przez tydzień miał wielkiego siniaka. – Dzieci mnie nienawidzą!

            - Przesadzasz, Naruto, spisałeś się wtedy świetnie! A teraz naszym promocyjnym kurczaczkiem będziesz jeszcze lepszym! Wchodzi nam przecież nowa kanapka, właśnie z kurczakiem!

            - Szefie, proszę!

            - Rozmiar jest ten sam, co stroju Mikołaja, Uzumaki. Chcesz czy nie chcesz, będziesz kurczaczkiem.

            - Ale szefie…!

            - Albo będziesz kurczaczkiem, albo od jutra możesz sobie szukać innej pracy – rzekł twardo Orochimaru.

            Naruto zbladł, a potem westchnął zrezygnowany i zagryzając dolna wargę, skinął głową. Aktualnie nie było go stać, by wylecieć z pracy, rachunki przecież same się nie zapłacą.

            - Dobra, będę tym kurczakiem – wymamrotał, czując, że policzki ze wstydu płoną mu czerwienią. Orochimaru uśmiechnął się obrzydliwie.

            - Świetnie, Uzumaki! Weź ze sobą strój i go wypierz, tylko w pralni, nie w domu! Zaczynasz od poniedziałku!

            - Ta jest – powiedział blondyn zrezygnowanym głosem.

            - To zanieś strój do szatni, żeby tu nie przeszkadzał.

            - Ta jest, szefie…

            Zabrał strój i wyszedł, w duchu klnąc na Orochimaru i jego zwariowane pomysły. Połowa personelu Burger-sana parsknęła śmiechem na jego widok, a zwłaszcza na widok komicznego stroju, jaki miał w rękach. Zignorował głupich kumpli i ruszył do szatni. Wystarczyło, że nabijali się z niego przed Bożym Narodzeniem, kiedy musiał przywiązać do siebie wielki, wypchany watą worek, który miał imitować duży brzuch Świętego Mikołaja. Potem musiał wbić się w czerwony, gryzący strój i dodatkowo jeszcze nosić sztuczną brodę i perukę.

            Wszedł w wąski korytarz niedaleko Burger-sana, minął łazienki, skręcił za róg i znalazł się na zapleczu dla wszystkich najbliższych sklepów, znajdujących się na tym piętrze galerii. Były tu łazienki dla personelu, kanciapa dla ochrony i szatnie, w których się przebierali.

            - Woow, Uzumaki, znowu awans?! – zawołał ktoś nagle.

            Zdumiony Naruto obrócił się. Za nim stał wysoki, czarnowłosy mężczyzna w jego wieku, pracujący w pobliskim sklepie z drogimi garniturami, nemezis Naruto, niebezpiecznie przystojny Uchiha Sasuke.

            Naruto nienawidził Sasuke, a tak się złożyło, że Burger-san dzielił szatnię ze sklepem, w którym tenże pracował, więc chcąc nie chcąc widywali się niemalże codziennie. Uchiha był wysokim, ciemnowłosym i ciemnookim przystojniakiem, kochały się w nim wszystkie dziewczyny z galerii. Jego praca wymagała, by ubierał się w garnitury lub co najmniej koszule i krawaty, więc zawsze prezentował się świetnie, jakby go wyjęli z jakiegoś magazynu o modzie. Otaczał go zawsze zapach drogich perfum i aura niemalże arystokraty. Dodatkowo był posiadaczem tych cholernych, przenikliwych czarnych oczu, które w tej chwili patrzyły na Naruto z kpiną.

            - Nie twój interes! – warknął.

            - Oczywiście, że mój. Muszę wiedzieć, kiedy zabrać aparat – odrzekł czarnowłosy. – To strój kurczaka, nie mylę się, prawda?

            - Powiedziałem, że to nie twój interes! – zdenerwował się Naruto, obracając się do niego tyłem. Ruszył w stronę szatni.

            Uchiha zaraz go dogonił.

            - A więc kurczak! Byłeś uroczym Mikołajem, Uzumaki, ale kurczakiem pewnie będziesz jeszcze lepszym!

            - Stul pysk, palancie! – warknął Naruto.

Nienawidził Uchihy, bo ten cały czas mu dogryzał. W dodatku Naruto zawsze trafiał na Uchihę w najmniej odpowiednich momentach, nawet na uczelni, bo przez kaprys losu, studiowali na tym samym wydziale. Jakieś pół roku temu w stołówce potknął się i wylał na siebie miskę zupy. Kto siedział przy najbliższym stoliku i się z niego śmiał? Oczywiście Uchiha! Albo kiedy ci idioci z pracy wysmarowali mu brodę Mikołaja klejem, a on próbował w łazience ją odkleić od twarzy… Kto wtedy wszedł? Uchiha! Albo kto napatoczył się na niego, gdy w korytarzu przed szatnią Orochimaru łajał go jak psa za coś, co nawet nie było jego winą? A jakże, wielmożny pan Uchiha! Po tych wszystkich wydarzeniach Sasuke zawsze z niego kpił!

            - Jesteś wściekły? – spytał Sasuke.

            - Wal się!

            Sasuke zacmokał, śmiejąc się.

            - Chcesz na mnie odreagować fakt, że szef znów cię zmusił do przebrania się w głupi strój? – zapytał. Naruto prychnął, sięgając po klucze do szatni. Otworzył ją, ze złością pchnął drzwi i wkroczył do środka, a Uchiha za nim.

            Szatnia była niewielka, wszędzie stały wąskie, granatowe szafki, pomiędzy którymi ustawiono małe ławeczki bez oparcia. Naruto stanął przy swojej szafce, a Sasuke obok niego, bo, a jakże, zajmowali sąsiednie. Uzumaki powiesił strój, zaczepiając wieszak o czyjąś szafkę po drugiej stronie pomieszczenia, a głowę kurczaka położył na ławeczce obok.

            - Chcesz bento? – zapytał nagle Sasuke. Naruto był właśnie zajęty szukaniem w swojej szafce odpowiednio dużej reklamówki, w którą mógłby zapakować ten głupi strój.

            - Co?! – warknął, zerkając na czarnowłosego, trzymającego w dłoniach jakieś małe pudełeczko.

            - Bento. Mogę się podzielić – powtórzył Sasuke. Naruto prychnął.

            - Mam gdzieś twoje bento, odwal się ode mnie! – zawołał. Sasuke spojrzał na niego urażony, jednak jego oczy były kpiące. Zawsze mu dokuczał, Naruto już powoli tracił do niego cierpliwość. Marzył, żeby Sasuke zniknął i już więcej się z niego nie śmiał.

            - To dobre bento, sam je robiłem – powiedział Uchiha.

            - A co dodałeś, że chcesz mnie częstować? Arszenik?

            Sasuke prychnął przez nos.

            - Ja bardzo dobrze gotuję – rzekł.

            - Ja nie muszę, bo mam kogoś, kto gotuje dla mnie! – warknął Naruto.

            - O, wciąż mieszkasz z mamą?

            Naruto tylko się wykrzywił i w końcu wygrzebał z szafki jakąś reklamówkę z supermarketu. Zaczął upychać w nią swój kostium, nie patrząc na Sasuke, który usiadł sobie na ławeczce obok głowy kurczaka.

            - To jaka ona jest? – spytał, grzebiąc pałeczkami w swoim jedzeniu.

            - Kto? – zapytał rozzłoszczony Naruto.

            - No… twoja dziewczyna? Jaka jest? Ładna?

            - Piękna – odparł natychmiast Naruto. Strój nie zmieścił się do reklamówki, najprawdopodobniej dlatego, że był zgnieciony. Wściekły Naruto wyszarpnął go i zaczął niezdarnie składać. Sasuke jadł swoje bento, przyglądając mu się z umiarkowanym zainteresowaniem.

            - Jak wygląda?

            - A co cię to obchodzi?! – Wściekły Naruto wyprostował się i spojrzał na niego. – Może ty coś powiesz o swojej dziewczynie?!

            - Nie mam dziewczyny – odparł Sasuke.

            - Jak mi przykro! – zakpił Naruto, wracając do składania swojego stroju.

            - A mnie nie – rzekł Uchiha. – Osobom, które na mnie lecą, byłoby przykro, gdybym był wierny tylko jednej z nich.

            Naruto zerknął na rozmówcę.

            - Zdrady są obrzydliwe – warknął. – To coś najgorszego na świecie!

            - Nikogo nie zdradzam, bo z nikim nie jestem – zaśmiał się Sasuke, a potem spoważniał i przyjrzał mu się. – Zdradzono cię kiedyś?

            - To nie twoja sprawa! – wykrzyknął Uzumaki wściekle. Powoli miał dosyć tego przesłuchania, był zły i zmęczony, marzył o powrocie do domu i gorącej kąpieli. Pragnął zmyć z siebie zapach frytek i kotletów. Zmyć wspomnienie szefa Orochimaru i jego nieustających pretensji o wszystko. I przede wszystkim, chciał zapomnieć, że będzie musiał paradować w tym przebrzydłym stroju!

            - A więc tak. – Sam sobie odpowiedział czarnowłosy, ale Naruto go zignorował. Nie miał zamiaru opowiadać Sasuke o swoich prywatnych sprawach. Ten dupek go nie rozumiał. Naruto nie chciał mieć z nim nic wspólnego. Co prawda, gdy pierwszy raz go spotkał, myślał, że Uchiha może być nawet fajnym kumplem, lecz sromotnie się pomylił. Sasuke był dupkiem jakich mało! – A co, gdybyś się zakochał?

            - Co masz na myśli?

            - No, jesteś z tą swoją dziewczyną, lecz nagle poznajesz kogoś, w kim się zakochujesz. Nie chcesz tamtej łamać serca, ale kochasz inną, więc zaczynasz grę na dwa fronty. Albo po prostu inna ci się tak podoba, że cholernie chcesz ją przelecieć, ale nie chcesz zrywać z tą, z która jesteś…? Albo…

            - Masz popaprane poglądy! – przerwał mu ostro Naruto. – Ja jestem normalny! Chodzę z ludźmi, których kocham i ich nie zdradzam! A jak kogoś mam, to nawet nie patrzę na kogoś innego, bo i po co? Jestem szczęśliwy! Odwal się ode mnie i zajmij swoim popapranym życiem!

            - Moje życie nie jest popaprane – odrzekł Sasuke, lekko się śmiejąc. – Po prostu lubię się zabawić.

            - To ja najwyraźniej nie lubię. – Naruto w końcu złożył oporny kostium i dzięki temu jakoś udało mu się wepchnąć go do reklamówki, a potem do szafki. Wziął jeszcze głowę kurczaka, ale widząc, że się nie zmieści, położył ją na górze, nad drzwiczkami. Odetchnął, aby się uspokoić.

            - Kawy? – zapytał Sasuke.

            - Nie, nie chcę! – odkrzyknął Naruto. – Nie chcę twojej kawy, nie chcę twojego bento, nie chcę z tobą gadać!

            Sasuke patrzył na niego kpiąco.

            - To kiedy zaczniesz chodzić w tym kostiumie? – spytał. Naruto nie odpowiedział, tylko wyszedł z szatni, trzaskając drzwiami.

            *

            Po pracy był niesamowicie zmęczony, tak bardzo, że nawet nie miał siły odpowiadać na cięte uwagi Uchihy, gdy ten dogryzał mu w szatni po skończonej zmianie. Miał dość tego dnia i Sasuke, który z nieznanych mu przyczyn uwziął się na niego. Wszyscy dookoła się na nich gapili, komentując i śmiejąc się po cichu.

            Wyszedł z szatni z reklamówką z kostiumem, plecakiem na plecach i głową kurczaka pod pachą. Ledwo przeszedł pół korytarza w stronę ruchomych schodów na dół, gdy dogonił go Sasuke.

            - Uzumaki, tak ci spieszno do twojej dziewczyny? – zapytał, wyrywając mu głowę kurczaka z rąk. Naruto spojrzał na niego, wściekły.

            - Oddawaj!

            - Fuj! – zawołał Uchiha, wtykając swoją głowę w otwór, przez który się ją zakładało. – Ale ta głowa śmierdzi! Fuj!

            Sasuke ściągnął ją, obrócił przodem do siebie i zajrzał kurczakowi w oczy.

            - Obrzydliwe.

            - Oddawaj tę głowę! – zawołał Naruto.

            - Będziesz z tym jechał autobusem? Wszyscy będą się na ciebie gapić – zauważył Sasuke, a Naruto jękną w duchu. O tym zupełnie nie pomyślał, miał dziś tak zły dzień, że gorszego nawet nie potrafił sobie wyobrazić.

            - Nie twój interes, odczep się!

            - Mogę cię podwieźć, ja zawsze przyjeżdżam samochodem.

            - Nie, dziękuję! – odparł Naruto wyniośle. Nie miał ochoty spędzać czasu z Uchihą i słuchać, jak ten się z niego nabija. Uchiha był zawsze idealny, nigdy nie pakował się w głupie sytuacje, a wszyscy się za nim oglądali, tak był przystojny, świetny, modnie ubrany… Naruto był jego zupełnym przeciwieństwem, potrafił się wywalić na prostej drodze, ubrudzić każdym jedzeniem i wpakować nawet w najgłupszą sytuację, nawet się nie starając. Sasuke, widząc go w tych wszystkich sytuacjach, zawsze mu dokuczał i drażnił go. Naruto na początku znosił cierpliwie jego dziwaczne docinki, ale teraz miał ich już serdecznie dość. Nie umiał się z tym facetem dogadać, nie wiedział, o co mu chodzi. Naruto nigdy nic mu nie zrobił, by zasłużyć sobie na bycie obiektem jego nieustannego zainteresowania.

            - Przecież cię nie zjem – powiedział Sasuke. – Tylko podwiozę, żebyś nie musiał tłuc się autobusem z tym czymś.

            - Nie chcę z tobą jechać – powtórzył Naruto. – Oddawaj głowę!

            Sasuke oddał mu głowę kurczaka, a on wetknął ją sobie pod pachę i odmaszerował.

            Na przystanku ludzie dziwnie się na niego gapili, podobnie w autobusie, ale miał ich gdzieś. Dziwnym trafem cały czas myślał o natrętnym Sasuke. Nie miał pojęcia, czemu ten tak się na niego uwziął, o co mu chodziło? Kiedy Naruto go poznał, był nawet zauroczony jego wyglądem, ale jak się okazało, wredny charakter przewyższał nad ładną buźką. Nawet jeśli Sasuke był nieprzeciętnie przystojny, to był też wrednym dupkiem, który irytował Uzumakiego za każdym razem, kiedy się widzieli. Często Naruto nie mógł wyrzucić go z głowy.

            Gdy dotarł do mieszkania, ledwo stał na nogach, taki był zmęczony. Wyciągnął klucze, otworzył drzwi i jakoś wtoczył się do środka.

            Uderzyło go ciepło i zapach jakiegoś pieczonego mięska. Z drzwi od kuchni wynurzyła się głowa chłopaka Naruto.

            - A co ty masz ze sobą? – zdziwił się jego facet, wychodząc na korytarz. – Czy to jest głowa kurczaka?

            - Neji – jęknął Naruto.

            Potykając się jak zombie, dotarł do Nejiego i objął go, wtulając głowę w jego ciepły tors. Neji pachniał jak dom i bezpieczeństwo. Jak spokój i rozwiązanie na wszystko.

            - Co się stało? – spytał.

            - Miałem taki zły dzień, nienawidzę mojego szefa i mojej pracy i nienawidzę Uchihy Sasuke!

            Neji zaśmiał się, przegarniając mu włosy na głowie. Ten dotyk koił zszargane nerwy Naruto, odganiając od niego zmęczenie.

            - Jesteś już po pracy, pora na odpoczynek – powiedział jego facet, pochylając się. Naruto objął go mocno za szyję i pozwolił się pocałować, by słodkie usta Nejiego odegnały od niego złe myśli.

            Potem przeszli do kuchni, gdzie Naruto usiadł na krześle przy stole. Spojrzał na swojego chłopaka, szeroko uśmiechnięty. Neji Hyuuga, bo tak nazywał się jego facet, był wysokim, przystojnym, rok od niego starszym mężczyzną o długich, ciemnych włosach i bardzo jasnych oczach. Teraz ubrany był w codzienne, granatowe dresowe spodnie i fioletową koszulkę oraz biały fartuch. Swoje piękne włosy zaplótł w warkocz.

            - Zrobiłem pieczeń – rzekł. – Już ci kroję.

            - Super, lubię mięso! – zawołał uśmiechnięty Naruto.

            - Wiem – odrzekł Neji.

            Chwilkę później zasiedli do obiadu. Neji przygotował także tłuczone ziemniaki i sałatkę.

            Zjedli, a potem razem poszli pod prysznic. Dotyk Nejiego cudownie koił zszargane nerwy Naruto i wypędzał złe myśli. Wszystko, co go dziś wkurzyło, nagle przestało być ważne. Liczyło się tu i teraz, czułość pod strumieniem ciepłej wody i dłonie Nejiego, które masując jego barki, przyprawiały o drżenie ciała.

            - To był naprawdę okropny dzień – wyszeptał Naruto, gdy byli już w łóżku.

            - Wytłumaczysz mi, o co chodzi z tym kurczakiem? – spytał Neji, głaszcząc go po włosach. Naruto objął go w pasie i przytulił się.

            - Szef awansował mnie na maskotkę zespołu – mruknął z przekąsem – a Sasuke Uchiha uznał to za strasznie zabawne. Spotkałem go w szatni.

            - Znowu ten Uchiha?

            - Nie lubię go – powiedział Naruto. – Cały czas się mnie czepia. Dziś wypytywał mnie o ciebie.

            - O mnie? – zdziwił się Neji.

            - Znaczy… on myśli, że mam dziewczynę. – Neji zaśmiał się, przegarniając swoje piękne włosy. – Pytał, czy jesteś ładny?

            - Co mu powiedziałeś? – zapytał Hyuuga.

            - Że jesteś piękny – odparł Naruto. Neji uniósł się lekko, a potem nachylił nad nim i ucałował jego usta.

            Naruto oplótł szyję swojego chłopaka i przyciągnął go bliżej siebie. Neji przewędrował ręką po jego ciele, sięgając pod jego bokserki, po czym ściągnął je z niego. Naruto ułożył się wygodnie, przymykając oczy i zanurzając się w doznaniach. I tylko gdzieś na krańcach swojej świadomości majaczył mu kpiący uśmiech Uchihy Sasuke, który Naruto od dłuższego czasu starał się ignorować.


10 komentarzy:

  1. Hmmmm
    To wstęp do ciekawej historii. Chociaż naprawdę współczuję Naruto tego stroju. Jak pomyśle o śmierdzącej głowie kurczaka, którą Uzumaki będzie musiał nosić, to myślę że jesteś bezduszna. Niby Orochi ale wiemy, kto mu te słowa w usta wsadził ;p
    Co do Sasuke. Coś dużo pytań zadaje. Myślę, że on ich gdzieś razem widział i stąd te pytania. Dostrzegł jak Naruto zachowuje się dwuznacznie z kolegą i teraz planuje odbić blondynka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ech, a kto tam wie, co temu Sasuke po głowie chodzi 😅
      Ja też współczuję Naruto i proszę winy na mnie nie zwalać 😀 to Orochimaru mu kazał, nie ja 😅

      Usuń
  2. Uuuu Naruto x Neji, ciekawie ciekawie :D coś czuję, że nasz Naruś ponownie rozważy słowa Saska odnośnie bycia w związku i interesowania się kimś innym :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. NaruNeji... Coś innego, jeszcze chyba u mnie nie było xD pamiętam, że jak raz zeswatałam Naruto z Iruką to wszyscy byli oburzeni 😄

      Usuń
  3. Ooooooo!~ Naruto z Nejim! 👀👀👀 Mhrrrr~~ 😏😏😏
    Tylko trochę mi go już szkoda, bo wiem, że to SasuNaru 😐🥺 A lubię Nejiego 🥺🥺🥺
    Ale może rozstają się w pokoju i Nejim też znajdzie kogoś innego? 😊😊😊 Mam nadzieję... 🥺🥺🥺

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też lubię Nejiego. Nie ma co się o niego martwić, wszystko będzie dobrze 😄

      Usuń
  4. Naruto i Neji? Kompletnie tego nie widzę, więc cieszę się, że to jest SasuNaru. Chodź szkoda Nejiego, bo wszyscy wiemy dobrze z kim na końcu wyląduje Naruto.
    Opowiadanie zapowiada się obiecująco. Zainteresowało mnie, szczególnie historia Naruto. Jest bardzo uczulony na zdradę, dlatego zastanawiam się kto złamał mu serduszko.
    Sasuke ma dar wpadania na Naruto w niefortunnych sytuacjach. Przeznaczenie? :D Tak się zastanawiam, czy czasem Sasuke nie jest już zainteresowanym Uzumakim, stąd te wszystkie pytania i uszczypliwości. Już planuje podbój serca Naruto. A i dla Naruto Sasuke nie jest całkowicie obojętny, skoro pochłania jego myśli, nawet także w intymnych sytuacjach. W sumie myślą też można zdradzić. Ale Naruto na razie jest nieświadomy swoich uczuć. Zobaczymy jak to dalej się rozwinie.
    A! I jeszcze jedno. Orochimaru jest bez serca. Tak się znęcać nad biednym Naruto.
    Duuużo weny

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A mi Naruto i Neji czasem chodzili po głowie. Nie, żebym jakoś szczegolnie lubiła ich razem, ale prędzej Naruto z Nejim niż np z Kibą czy Shikamaru.

      Usuń
    2. Tak, jeśli mamy wybierać najmniejsze zło, to Neji najbardziej nadaje się do roli chłopaka Naruto.

      Usuń
  5. Hejka,
    och bardzo to współczuję Naruto tego stroju kurczaka... ale Sasuś coś za dużo tych pytań zadaje i no za często lubi go drażnić... coś się tutaj święci...
    kochana mam niestety drobne opóźnienie w komentarzach ale z czytaniem to jestem na bieżąco... i ostatni rozdział "mój najlepszy przyjaciel" och to było fantastyczne, zakochałam się w takim Sasuke jak on się tym denerwował, ciągle myślał o Naruto...
    i życzę zdrowych, pogodnych Świąt
    weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie i cieplutko Basia

    OdpowiedzUsuń