niedziela, 26 grudnia 2021

Rozdział 7

             Sasuke stał w łazience i po raz enty przeglądał się w lusterku, żeby sprawdzić, czy wszystko jest w porządku, czy jest gładko ogolony i czy ma idealnie ułożone włosy. Wiedział, że to bez sensu, bo przecież Naruto znał go od małego dzieciaka i jakkolwiek by Sasuke nie wyglądał, to nie zrobi to na Naruto najmniejszego wrażenia, tym bardziej, że wyglądało na to, że Uzumaki aktualnie spotykał się z tym całym rudym Gaarą, z którym przyszedł na Mikołajki.

A mimo to Sasuke stroił się jak na pierwszą randkę. Wypryskał się cały najlepszymi perfumami i trzy razy zmieniał koszulę, bo nie miał pojęcia, którą założyć. Był przekonany, że Naruto pojawi się w dresowej, pomarańczowej bluzie, jednak sam chciał wyglądać nienagannie. Chciał zrobić dobre wrażenie, sam nie wiedział, dlaczego.

Gdy zszedł na dół, do kuchni, napić się wody po pobycie z dusznej, zaparowanej po kąpieli łazience, rodzice jedzący kolację spojrzeli na niego jakoś dziwnie.

- Wychodzisz? – zapytała mama, patrząc, jak nalewa sobie wody mineralnej do szklanki.

- Tak – odpowiedział.

- Długo cię nie będzie? – pytała dalej kobieta.

- Nie wiem, mamo. Jak wrócę, to będę, mam klucze, nie martw się – odpowiedział rodzicielce i w końcu napił się wody. Ojciec siedział cicho i tylko mu się przyglądał. Nie wystawił dziś Sasuke mandatu, udzielił mu jedynie pouczenia, ale przestrzegł, że to ostatni raz, kiedy wjechanie w płot Kakashiego uchodzi mu płazem. Naruto, który przy tym był, śmiał się i dogadywał, że „jak to dobrze mieć fory u miejscowej policji”. Wyciągnięcie samochodu z ogrodu Kakashiego nie zajęło im dużo czasu, w końcu wystarczyło go po prostu wydostać z zaspy.

- Spotykasz się z Naruto? – zapytała wprost Mikoto. Sasuke spojrzał na nią, zdumiony, że kobieta wie.

- Mamo! – wykrzyknął, rzucając tacie urażone spojrzenie. Ojciec słyszał, jak się z Naruto dogadywali co do godziny spotkania i musiał to matce powtórzyć. Jego mama zawsze lubiła Naruto, natomiast tata musiał się do blondyna przekonać. Wyglądało jednak na to, że ostatecznie jakoś się dogadali, prawdopodobnie, ze względu na pracę, musieli często współpracować, choćby przy wypadkach, tak jak dziś.

- No co? To nie mogę wiedzieć, czy mój syn ma randkę, czy nie?

- To nie randka – odpowiedział z westchnieniem Sasuke. – Spotykamy się, żeby porozmawiać. Obaj doszliśmy do wniosku, że to dziecinne, nie odzywać się do siebie przez tyle lat.

- Słusznie! – zawołała mama, uradowana. – Baw się dobrze, skarbie!

Jedynie skinął głową, widząc, że kobieta nie do końca mu uwierzyła w zapewnienia, że to zwykłe spotkanie znajomych. Czym prędzej opróżnił szklankę wody i wyszedł z kuchni, aby już nie zadawała mu pytań. Nie miał ochoty się tłumaczyć, nie po to wyprowadził się w domu, aby dalej znosić ciekawskie pytania. Kochał mamę, uważał ją za wspaniałą kobietę, za dobrą matkę, za naprawdę miłą osobę. Nie zmieniało to jednak faktu, że mama była dość wścibska i uwielbiała ploteczki. Sasuke odzwyczaił się po prostu od tłumaczenia, co robi i dlaczego to robi, gdzie wychodzi i z kim się spotyka.

W korytarzu ubrał się, zabrał ze sobą podłużną, ozdobną torebeczkę, w której przygotował coś dla Uzumakiego i wyszedł w mroźną noc.

Do pubu dotarł w jakieś dwadzieścia minut. Zmarzł po drodze jak jasna cholera, ale nie żałował, bo w końcu szedł do Naruto. Wiedział, że to nie będzie randka, że to zwykłe spotkanie, ale i tak myśl, że spotka się właśnie z Naruto wprawiała go w nastrój, którego dosłownie nic by nie mogło zepsuć.

Pub u Akimichich pełen był ludzi, ale na szczęście nie było już takich dzikich tłumów, jak tydzień temu w Mikołajki. Sasuke ściągnął z siebie płaszcz, powiesił go na wieszaku przy drzwiach i rozejrzał się po sali w poszukiwaniu blond włosów.

Dostrzegł Naruto niemal natychmiast. Uzumaki siedział przy małym stoliku niedaleko komunika. Na jego widok podniósł się nieco i uniósł rękę, a Sasuke ze zdumieniem spostrzegł, że blondyn zamiast pomarańczowej bluzy ma na sobie błękitną koszulę. Było to coś nowego i niezwykłego, bo przecież odkąd znał Naruto, ten uznawał dres za jedyną słuszną garderobę i zawsze, kiedy musiał ubrać się w cokolwiek innego, a już zwłaszcza w coś bardziej wyjściowego, strasznie narzekał.

Przełykając ślinę, zbliżył się do stolika. Naruto było do twarzy w błękicie.

- Cześć – powiedział, siadając. Naruto uśmiechnął się do niego przyjaźnie, może nieco sztywno, ale Sasuke cudów od razu nie wymagał.

- Cześć – odpowiedział. Na chwilę zapanowała niezręczna cisza, potem jednak Sasuke odetchnął i wyciągnął w stronę Naruto niewielki podarunek. – Proszę – rzekł.

Uzumaki ze zdziwieniem odebrał od niego podarek i zajrzał do środka. Na widok prezentu zaśmiał się głośno.

- Coś stojącego, przewiązanego kokardką! – zawołał wesoło, od razu wiedząc, o co Sasuke chodziło. Wyciągnął do wierzchu butelkę ulubionego wina do grzańca ojca Sasuke, do którego Uchiha doczepił czerwoną kokardę. – Nie do końca to miałem na myśli, ale może być – rzekł Uzumaki, puszczając mu figlarnie oczko. Gdyby Sasuke wciąż był nastolatkiem, pewnie by się zarumienił, ale tamte czasy dawno minęły.

- Nie określiłeś się jasno – powiedział zaczepnie, na co Naruto skinął głową z szerokim uśmiechem na twarzy.

- Racja, moja wina – zaśmiał się Uzumaki.

W tym momencie podeszła do niech kelnerka, więc zamówili po piwie, Sasuke jak zawsze z imbirem. Nie przepadał za samym piwem, dlatego przeważnie zamawiał je z sokiem ale tego malinowego to w ogóle nie znosił. Najbardziej, to lubił po prostu whisky z lodem, ale nie chciał się upić na spotkaniu z Naruto, wolał zachować trzeźwy umysł, by wszystko dobrze zapamiętać. Piwo było więc najlepszym rozwiązaniem.

- Co cie sprowadza do miasteczka tak wcześnie? – zagadnął Naruto, kiedy kelnerka sobie poszła. Sasuke przewrócił oczami.

- Wszyscy mnie o to pytają odkąd przyjechałem – odrzekł niezadowolony. – Jestem, tak? Czy to ważne, dlaczego?

Blondyn wzruszył ramionami.

- Nigdy po tym, jak wyjechałeś, nie przyjechałeś tu na dłużej niż kilka dni – odpowiedział. – Dlatego teraz wszystkich tak to ciekawi. Zjawiasz się i jesteś, nie wyjeżdżasz. Do świąt jeszcze prawie dwa tygodnie…

- Miałem ochotę przyjechać – wyjaśnił Sasuke. Wiedział, że od tego typu pytań nie ucieknie. – Od dawna nosiłem się z tym zamiarem, żeby w końcu wpaść do rodziny na dłużej. Nadarzyła się okazja… i jestem.

Nie chciał okłamywać Naruto, nie chciał opowiadać mu wymyślonej historyjki, którą uraczył wszystkich, ale też nie chciał zdradzać prawdziwego powodu, dla którego jest w miasteczku. W tej chwili ten powód nie był ważny, ważne było, że Naruto jest tu z nim i że rozmawiają w miarę normalnie. Wokół było miło, były bożonarodzeniowe dekoracje, ogień trzaskał w kominku, wokół ludzie przy stolikach rozmawiali i śmiali się. Nie był to odpowiedni czas, by poruszać trudne tematy, nawet nie był dobry, by o takich rzeczach w ogóle pamiętać.

- Dobrze, że jesteś. Twoja matka już niejednokrotnie skarżyła się mojej, że za rzadko przyjeżdżasz do Konohy – powiedział Naruto. Ich matki przyjaźniły się, były razem w kole gospodyń, obie przygotowywały rzeczy na Bożonarodzeniowy Jarmark.

- Takie są matki – odpowiedział wymijająco. – Mam… zawsze mam mało czasu, dlatego rzadko przyjeżdżam… Ale nie odpowiedziałeś na moje wcześniejsze pytania! – zauważył, nawiązując do ich rozmowy, gdy zabierali się za wyciąganie auta. – Strażak, ratownik… coś jeszcze?

Uzumaki zaśmiał się szczerze.

- Nie, tylko to… Wiesz, zawsze chciałem pomagać ludziom, ale nie jestem tak mądry jak Sakura, aby zostać lekarzem, czy jak twój brat, by bronić ich w sądzie. Zawsze jednak byłem dobrym sportowcem, więc sprawdzam się w zawodzie, który wymaga sprawności i szybkiego działania. Na etacie jestem w straży pożarnej, ale pomagam jako ratownik, kiedy chłopakom brakuje ludzi. W takiej sytuacji każda chętna para rak się przydaje…

Sasuke skinął głową. Potrafił to sobie wyobrazić, Naruto w akcji, przy pożarze, czy podczas ratowania turystów w górach. Uzumaki był dobrym człowiekiem, bardzo empatycznym, zawsze pragnął pomagać innym i chyba znalazł dla siebie odpowiedni zawód.

- To racja… - urwał, bo do ich stolika wróciła kelnerka, niosąc na tacy dwa kufle piwa. Odebrali od niej swoje napoje i podziękowali. Gdy kobieta odeszła, Naruto znów się lekko uśmiechnął.

- A ty, czym zajmujesz się w mieście? – zapytał, więc Sasuke zaczął opowiadać, nie wspomniał jednak, że jego praca jest już byłą pracą. Opowiedział pokrótce, jak zaczynał, jak awansował pierwszy raz, potem drugi. Jak to jest pracować w dużej korporacji, mieć zespół ludzi i być ich szefem. Naruto sączył piwo, słuchając go uważnie. Nadrabiali zaległości, poznawali się na nowo, teraz jako dorośli ludzie, a nie jako dzieciaki, którymi byli. Sasuke musiał przyznać, że ta wersja Naruto imponowała mu. Uzumaki, z nieco narwanego, nadpobudliwego chłopaka, wyrósł na przystojnego, odpowiedzialnego mężczyznę.

Gdy Sasuke skończył swoją opowieść, obaj wypili już swoje piwa i zamówili następne.

- Czyli podoba ci się życie w stolicy – zauważył Uzumaki, na co Sasuke przytaknął.

- Tak, jest… inaczej niż w miasteczku. Tutaj… zresztą, wiesz jak jest, co ci będę mówił. Każdy każdego zna, każdy wszystko wie lub we wszystko wtyka nos…

- Takie są małe mieściny…

- A tobie to nigdy nie przeszkadzało. Mi owszem, to tym głównie się różniliśmy.

- Lubię to miejsce – odpowiedział Uzumaki. – Lubię mieć blisko siebie rodzinę i przyjaciół. Podoba mi się fakt, że wszyscy mnie znają i cieszę się, że mogę im pomagać.

- Wiem – odpowiedział czule Sasuke. Naruto uśmiechnął się delikatnie.

- Masz kogoś? Tam, w mieście? – zapytał nagle, zmieniając temat. Sasuke zawahał się, ale w końcu potrząsnął głową.

- Nie, obecnie… obecnie nie. A ty? Spotykasz się z tym… Gaarą? – zapytał, choć nie do końca wiedział, czy chce znać odpowiedź na to pytanie. Naruto całe Mikołajki spędził z tamtym rudym mężczyzną, więc sprawa chyba była jasna, ale i tak ciekawość Sasuke zwyciężyła. Musiał wiedzieć, inaczej dostałby hopla. Shikamaru niby powiedział mu, że Naruto i Gaara nie są razem, ale przecież, jeśli się spotykali, niewiele wystarczyło, by zrobić krok dalej w znajomości.

Naruto zagryzł dolną wargę, ale skinął głową.

- Tak… tak jakby. Od niedawna… - powiedział. – To brat narzeczonej Shikamaru, poznaliśmy się kilka tygodni temu.

- Cieszę się w takim razie – odpowiedział nieszczerze Sasuke, wznosząc lekko swój kufel. Naruto wyglądał, jakby coś jeszcze chciał powiedzieć, ale ostatecznie się nie odezwał. Zeszli z rozmową na inny temat, luźniejszy, dotyczący znajomych. Naruto zaczął opowiadać o narzeczonej Shikamaru i później poszło już gładko, Uzumaki opowiedział mu o wszystkich starych znajomych ze szkoły, o tym, jak to się stało, że Kiba i Hinata są razem, o ślubie Ino i Saia, wspomniał nawet o Kakashim i Iruce i o tym, że był świadkiem na ślubie tej dwójki.

Gadali kilka godzin, aż Sasuke ochrypł, bo jak zaczęli, to nie mogli się nagadać. Sasuke podczas tej rozmowy zastanawiał się, dlaczego do tej pory tak się bał odezwać do Naruto, dlaczego paranoicznie unikał go aż do tej pory, dlaczego myślał, że nie znajdą już wspólnego języka, że ich ponowne spotkanie mogłoby być nieprzyjemne? Sam już od dawna nie miał do Naruto pretensji i wyglądało na to, że Naruto też jej nie ma.

Przed północą obaj zgodnie stwierdzili, że pora wracać do domów. Pożegnali się uściskiem dłoni i każdy z nich odszedł w swoją stronę. Sasuke czuł się z jednej strony usatysfakcjonowany, że w końcu mógł z Naruto porozmawiać, z drugiej strony miał dziwne uczucie niespełnienia; brakowało mu czegoś w tej rozmowie, brakowało mu tej dawnej bliskości, którą ze sobą dzielili. Dzisiejszy wypad na piwo był taki, jak z każdym innym znajomym, jak wypad z Sakurą czy z Shikamaru. W ten sposób Sasuke mógłby rozmawiać z każdym, a Naruto nie był przecież każdym. Naruto był… wyjątkowy…

Zaklął cicho, kiedy uzmysłowił sobie, jakie myśli o Naruto wciąż krążą po jego głowie. Nie chciał tego, nie po to tu przyjechał. Był przekonany, że jeśli przyjedzie do Konohy na dłużej, to dalej będzie Uzumakiego unikał, tak jak do tej pory. Chciał spędzić czas z rodziną, a nie zadręczać się obecnością byłego chłopaka. Z Uzumakim rozstali się w gniewie i długo nie mogli sobie nawzajem wybaczyć. Mieli skrajnie różne charaktery, które w ostateczności przyniosły duży konflikt. Zakończyli go w najgorszy z możliwych sposobów, pogniewali się na siebie na tak zwane amen, w dodatku obaj byli uparci i obaj zatwardziale obstawiali przy swoim przez tak wiele lat. Żaden z nich nie chciał pierwszy wyciągać ręki na zgodę. Sasuke szczerze się zdziwił, kiedy Naruto zrobił to w Mokołajki, co tylko potwierdziło, jakim człowiekiem się stał, jak bardzo się zmienił, jak mocno wyrósł. Jako nastolatek Uzumaki nigdy by go nie przeprosił, prędzej by się pokłócili, a nawet pobili, jak to się nieraz zdarzało, ale na pewno nie pogodzili. Sasuke do tej pory zachodził w głowę, jakim sposobem ze sobą wytrzymywali, gdy byli parą w czasie całego liceum.

Gdy dotarł do domu, było już po północy. Szedł wolniej, bo był po alkoholu, jednak droga minęła mu szybko, bo miał głowę pełną myśli i wspomnień, a wszystkie one były związane oczywiście z Naruto.

            Potem, gdy dotarł do domu, cicho rozebrał się w korytarzu z płaszcza i butów, a później na palcach udał na górę, od razu do swojego pokoju, by nie obudzić rodziców. Postanowił, że prysznic weźmie rano, wiec szybko położył się do łóżka.

Gdy zasypiał, pod powiekami widział twarz Naruto…

9 komentarzy:

  1. Ah bardzo fajne opko szkoda że bez nazwy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tytuł podany jest w spisie treści i we wstępie, zatytułowanym "Życzenia" 😀 tytuł to "Świąteczny Sasuke". Jeżeli wejdziesz w spis treści, który wyświetla się na samym początku, wszystko zobaczysz 😀

      Usuń
  2. Aaa, tak miałam nadzieję, że wrzucisz dziś jeszcze jeden rozdział! Wreszcie więcej Naruto, haha

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie miałam niestety czasu, bo goście mnie wieczorem odwiedzili 😀

      Usuń
  3. Bardzo ciekawe opowiadanie, fajnie umila święta �� Czy pojawi się dzisiaj jakiś rozdział?

    OdpowiedzUsuń
  4. Wrrrr, całkiem miłe chłopaki. Tylko o co oni się pokłócili? Będzie coś więcej o tym?
    Rozdział fajny, ale na poprzednim śmiałam się w głos, także proszę o więcej takich zabawnych :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będzie trochę i śmiesznych i wzruszających i wszystko będzie wyjaśnione 😀

      Usuń
  5. Hejeczka,
    wspaniale, Sasuke się stroił na to spotkanie z Naruto, a liczyłam że matka Sasuke będzie czekała na powrót syna aby go o wszystko wypytać...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń