-Miałeś rację – szepnął Naruto, trzymając dłoń Sasuke. – Po tylu dniach w łóżku spacer to to, czego mi było trzeba.
Sasuke ścisnął mocniej jego rękę, biorąc głęboki wdech.
-Tak, zupełnie inne powietrze, niż u nas w Konosze – powiedział Uchiha.
Właśnie
wyszli z pizzerii i udali się na mały spacer po miasteczku, którego
nazwy Naruto nie przyuważył na znaku, gdy tu wjeżdżali. Pogoda była
słoneczna, jak na czerwiec przystało, dodatkowo wiał lekki, przyjemny
wiaterek. Miasteczko było ciche, i gdyby nie babcia na ganku jednego z
domów, wydawałoby się wyludnione. Dzięki temu nie wstydzili się iść za
rękę. Wcześniej nie było to kłopotem, bo Naruto wyglądał jak dziewczyna,
lecz teraz nie mogli sobie pozwolić, by publicznie obnosić się ze swoim
związkiem. Naruto czuł się przez to trochę głupio, ale Sasuke chyba to
nie przeszkadzało. Tego dnia Uchiha ani razu nie wyglądał na człowieka,
który uciekałby myślami gdziekolwiek. Sasuke poświęcał mu sto procent
swojej uwagi.
Dla
Uzumakiego było wielką ulgą, występować w swojej własnej postaci, we
własnych ciuchach, swoich czarnych dżinsach i pomarańczowym podkoszulku.
Oddał już Ino jej rzeczy, podrzucił jej je jeszcze przed szkołą i
przeprosił za brak peruki i silikonowych piersi. Ino skwitowała to
prychnięciem, powiedziała mu, że dobrze, iż dostał od Kiby, według niej
mu się należało i że jest frajerem. Spodziewał się tego i nawet się nie
przejął. Dzięki całej tej farsie zyskał Sasuke, wiec to wszystko nie
wydawało mu się już tak strasznie upokarzające. Teraz cała ta
przebieranka śmieszyła go.
Gorzej
było, kiedy spotkał Kibę. Inuzuka obrzucił go kilkoma niewybrednymi
epitetami, ale w szkole nie zrobił mu nic więcej, a po lekcjach Naruto
natychmiast ulotnił się na spotkanie z Sasuke.
-Tak – przytaknął. – W ogóle zamykanie mnie w pokoju na tak długo z moim ADHD… - pokręcił głową, a Sasuke zaśmiał się.
W tym samym momencie usłyszeli wesołe, dziecięce śmiechy i spojrzeli w bok drogi, którą szli, puszczając swoje dłonie.
Niedaleko
drogi, na polu miedzy jakimiś budynkami, znajdowało się ogrodzone
siatką boisko, po którym ganiało się dziesięciu małych chłopaków, w
różnym wieku. Najstarszy wyglądał na jakieś trzynaście lat.
Naruto
natychmiast skręcił i podszedł do siatki, patrząc, jak dzieciaki
biegają miedzy bramkami zrobionymi z jakichś drewnianych słupków. Naruto
wsadził palce między oczka siatki i przytknął do niej nos.
-Tak
dawno nie grałem… - szepnął, patrząc, jak jeden z chłopaczków strzela
bramkę. Dzieciaki zaczęły wiwatować i rzucać się na siebie niczym
piłkarze na Mistrzostwach Świata. Sasuke stanął obok niego.
-A chcesz się ze mną zmierzyć na boisku? – zapytał.
-Jasne! – odkrzyknął uradowany Naruto, a Sasuke wyszczerzył zęby.
-Hej,
dzieciaki! – krzyknął, ruszając w stronę bramki, która można było wejść
na teren boiska, a Naruto za nim. – Możemy się przyłączyć?!
Smarkacze przestali grać i spojrzeli na nich. Sasuke pchnął bramkę i weszli do środka.
-Naprawdę
chcecie z nami zagrać?! – zapytał jakiś dzieciak, jeden z tych
mniejszych, podbiegając do nich. Miał jasne włosy, ubrany był w czarne
spodenki i zieloną koszulkę, brakowało mu jednego zęba. – Serio?!
-Jasne – odparł Sasuke.
-Jeeeeeee!!! – zawołał jeden z dzieciaków. – Ja biorę czarnego! Ej, ty, czarny! Będziesz w mojej drużynie! – krzyknął śmiało.
-Nie! – odparł inny, podbiegając. – Ten czarny będzie w mojej drużynie! I tak wygrywacie!
-Zamknij się, Fred! – odkrzyknął kapitan wygrywającej drużyny. – Pierwszy zaklepałem czarnego, nie chcę tego żółtego kurdupla!
Sasuke spojrzał na Naruto, który tylko wzruszył ramionami. Sasuke uniósł ręce.
-Hola,
hola! – zawołał. – Ja mam na imię Sasuke, a to jest Naruto –
przedstawił ich. – Rzućcie monetą i przestańcie się sprzeczać!
Dzieciaki spojrzały na niego chmurnie, a Uchiha westchnął i wyciągnął z kieszeni monetę.
-Jak padnie orzeł – jestem z Fredem, reszka, z tym drugim – powiedział.
Sasuke rzucił monetą, po czym złapał ją i przyłożył do ręki. Odsłonił.
-Reszka – rzekł, pokazując monetę, a Fred zaklął dość szpetnie.
-To niesprawiedliwe! – zawołał.
-Może
najpierw zobaczyłbyś, jak gram, a potem mnie oceniał – zauważył
uprzejmie Naruto, rozciągając się, a chłopak skrzywił się, prychnął, po
czym odszedł. Naruto spojrzał z uśmiechem na Sasuke. Nie tylko swojemu
chłopakowi będzie w tym meczu udowadniał swoją wartość. – To gramy?
Dzieciaki pokazały im, jak wygląda skład obu drużyn, po czym rozeszli się po boisku. Rozpoczęli grę.
Naruto
bawił się jak dawno nie miał okazji. Nie miał zamiaru przegrać, więc
starał się podwójnie, zwłaszcza że Sasuke nigdy niew idział, jak Naruto
gra, a Sasuke był świetnym graczem. Jednak, gdy doszło do starcia między
nimi, Uzumaki, który jeden na jednego zawsze dawał sobie radę, odebrał
mu piłkę i strzelił bramkę.
Jego drużyna zawyła z uciechy i ci najbliżej niego rzucili się, aby go uściskać.
-Hej, hej! Wystarczy tych przytulańsk! – zaśmiał się.
Jego
drużyna wygrała mecz z przewagą trzech bramek. Uchiha grał świetnie,
ale Naruto był nieco lepszy, w końcu to była ta jedyna rzecz, którą
umiał perfekcyjnie. Cieszył się, że mógł pokazać Sasuke, jak dobrze gra.
Gdy
mecz się skończył, cała drużyna rzuciła się na niego z wrzaskiem i
powaliła go na ziemię. Śmiał się, gdy go ściskali, a potem podniósł się
dzięki pomocy Sasuke, który podał mu rękę. On i Uchiha uścisnęli się.
-Czemu
mi nie powiedziałeś, że jesteś TAKI dobry?! – zawołał, patrząc na niego
ze szczerym uśmiechem. – Ty jesteś… niesamowity! Czemu Anbu cię nie
chcieli?!
-Bo to frajerzy – odparł zarumieniony Naruto, a Sasuke jeszcze raz go uścisnął.
-Ty kurde… ty powinieneś grać w jakimś konkretnym klubie!
-Am… eee… dzięki – szepnął Naruto, w zakłopotaniu drapiąc się po tyle głowy.
Podziękowali
chłopakom i odeszli stamtąd. Gdy tylko znaleźli się w miarę daleko od
boiska, Sasuke znów splótł swoją dłoń z jego dłonią.
-Cały czas mnie zaskakujesz – szepnął Sasuke, a potem pochylił się i nim Naruto zdążył się cofnąć, skradł mu buziaka.
-Sasuke! – syknął Naruto, rozglądając się dookoła. – A jak nas ktoś zobaczy?!
-Nie
przejmuj się – powiedział Sasuke. – Czy… czy może zostaniemy tu do
jutra? – zapytał, patrząc mu w oczy. Naruto spojrzał na niego z
niedowierzaniem, a potem, w lekkim szoku, skinął powoli głową. Sasuke
pochylił się i znów go pocałował, tym razem o wiele dłużej i namiętniej.
Poszli
do motelu nad pizzerią. Gdy się meldowali, Naruto cały drżał, a gdy
wspinali się po schodach, wręcz dygotał. I ledwo zamknęli za sobą drzwi,
Sasuke zaraz porwał go w objęcia.
-Marzyłem
o tej chwili – wyszeptał mu Uchiha do ucha. Naruto spojrzał na łóżko,
zajmujące centralną część małego pokoju. Obrócił się ku Sasuke i objął
jego szyję.
-Może najpierw weźmiemy prysznic? – spytał szeptem, a Sasuke przesunął dłońmi po jego plecach.
-Może
weźmy go razem? – odpowiedział pytaniem. Uzumaki ponownie przytaknął,
lekko otępiały, a Sasuke pochylił się nad nim i znów połączył ich usta.
Naruto
trzymał go kurczowo nawet wtedy, gdy szli do łazienki, a Sasuke
obejmował go chyba z jeszcze większą siłą. Prawie potknęli się o dywanik
w łazience i nie wyrżnęli o wannę. Wciąż się całując, zaczęli ściągać z
siebie ubrania. Naruto trzęsły się ręce, gdy rozpinał guziki koszuli
Sasuke, natomiast Uchiha zachowywał się tak, jakby był w swoim żywiole.
Bez wahania pozbawił go koszulki i przyparł do oszklonych drzwi kabiny
prysznicowej, całując go po szyi. Uzumaki rozpiął ostatni guzik, zsunął
koszulę z jego ramion, a ta opadła na ziemię. Przesunął dłonią po
wyrzeźbionym brzuchu Sasuke, czując, jak chłopaka przechodzi dreszcz.
-Jesteś taki seksowny – wyszeptał, wspinając się dłońmi trochę wyżej. Zawadził o sutki Sasuke. – Tak bardzo mi się podobasz…
Uchiha
zmiażdżył jego wargi, rozpinając mu spodnie.Chwilę później i te opadły
na podłogę. Naruto, któremu dłonie wciąż lekko dygotały, rozpiął guzik
dżinsów kochanka, a potem rozsunął mu rozporek. Zawahał się, czując, jak
na twarz wpełza mu rumieniec. To było trochę dziwne, tak rozbierać
drugiego faceta…
-Naruto? – mruknął pytająco Uchiha, sunąc nosem po jego szyi. – Coś nie tak?
-Nie – odszepnął Uzumaki. – Wszystko… dobrze.
Odnalazł
elektryzujące wargi ciemnowłosego, objął go jedną ręką za szyję, a
drugą zsunął mu spodnie z bioder. Obaj byli już w bieliźnie, pod którą i
jednemu i drugiemu robiło się z chwili na chwilę coraz ciaśniej.
-Już nie będziesz… protestował? – spytał Sasuke, muskając palcami gumkę od jego bokserek. – Koniec ze wstrzemięźliwością?
-Tak! Och tak! – odparł Naruto, gdy dłoń Sasuke zjechała nieco niżej i potarła go tam dość mocno. – Koniec!
Uchiha
tylko się uśmiechnął, po czym wsunął mu rękę pod bokserki. Blondyn
jęknął, czując, jak dłoń Sasuke pieści go intensywnie. Drugą ręką Uchiha
namacał klamkę od drzwi prysznicowych i rozsunął je. Znaleźli się w
kabinie, Naruto oparty o chłodne płytki, Sasuke tuż przy nim. Uchiha
zsunął sobie bieliznę i nogą wyrzucił ją z kabiny, po czym pozbył się
bielizny Naruto i ją również potraktował kopniakiem. Zasunął drzwi.
Całowali
się jak szaleni. Naruto nieśmiało zaczął pieścić męskość kochanka,
starając się robić to tak dobrze, jak robił mu Sasuke. Niewiele do niego
docierało prócz tego, co robił mu czarnowłosy. Jego wargi i jego
poruszająca się dłoń były teraz dla Naruto całym istniejącym światem.
Kabina prysznicowa zawieszona była w nicości, w czerni i wirze nijakich
dźwięków, choć w głowie Naruto pulsowały uderzenia jego serca, tak
głośne, jakby ktoś obok niego walił w bęben.
Sasuke,
nie odrywając się od jego ust, wymacał kurek i odkręcił wodę. Obaj
wzdrygnęli się, na chwilę przestając się całować, gdy uderzyła ich zimna
fala. Zaczęli się śmiać i po chwili ustawili wodę na letnią. Znów
połączyli się w pocałunku.
Letnia
woda spływała po ciele Naruto, słyszał charakterystyczny szum, jednak
to w ogóle do niego nie docierało. Bo przy nim był Sasuke, w końcu,
nareszcie. I Sasuke go dotykał, pieścił, jego wargi wędrowały mu po
ciele, dłoń Sasuke obejmowała jego męskość, a on rozpływał się w natłoku
bodźców i wrażeń.
Dotykali
się nawzajem zachłannie, szepcząc do siebie namiętne słowa. Sasuke
specjalnie przedłużał każdą pieszczotę, doprowadzając Naruto do granic
wytrzymałości. Wkrótce potem Naruto zaczął go błagać, by przestał się z
nim bawić. Sasuke ujął go wtedy za pośladki, palcami krążąc wokół jego
wejścia, a Naruto, lekko spięty, objął go jedną nogą, oddychając
nierówno.
-Wciąż jesteś pewien? – spytał Uchiha, a Naruto przytaknął.
-Tak… proszę… - szepnął,przyciągając go do pocałunku. Pragnął go tak bardzo, że nie był w stanie nad sobą panować.
Sasuke
zaśmiał się cicho i całując go wsunął w niego jeden palec. Naruto
cofnął głowę i zaczerpnął powietrza. Czuł pewien dyskomfort, jednak
świadomość, że robi to z Sasuke odsuwała na dalszy plan wszelkie
niedogodności. Sasuke zaczął poruszać palcem, dostarczając mu
przyjemności pomieszanej z delikatnym bólem.
Poruszali
się we wspólnym, zgodnym rytmie, ich mokre, gorące ciała ocierały się o
siebie, na ścianach prysznica osiadła para, skraplając się i spływając w
dół. Sasuke dołączył drugi palec.
-Ach! – jęknął Naruto, wyginając się lekko.
-Wszystko… dobrze? – spytał Uchiha, a Naruto znów tylko przytaknął.
-Ja po prostu… ach! Ja wcześniej nie…
-Wiem – odparł Sasuke, uśmiechając się lekko. – Jesteś tylko mój…
Naruto
nie skomentował kolejnej ckliwej gadki, tylko przylgnął do niego
ściślej, całując go za uchem. Sasuke odchylił nieco głowę i westchnął,
gdy Naruto puścił jedną ręką jego szyję i przesunął ją w dół po jego
torsie, docierając do krocza. Ponownie zaczął go pieścić. Ich wargi
walczyły ze sobą o dominację, czego wcześniej nigdy między nimi nie był.
Naruto czuł wszystko tak wyraźnie, tak głęboko…
Przy
trzecim palcu Naruto znów przestał dogadzać kochankowi i objął go
mocno, cicho pojękując. To akurat bolało i Naruto czuł, że jeszcze
chwila, a napięcie sprawi, że eksploduje…
-Sa…
Sasu… ke – wysapał, poruszając biodrami w rym ruchów jego dłoni. Świat
zamazywał mu się przed oczami, cały czas miał uchylone usta i woda mu do
nich spływała. Uchiha wyciągnął swoje palce z jego wnętrza.
-Będzie bolało – wyszeptał mu do ucha. – Może… się odwrócisz…?
-Nie… nie chcę tak – jęknął Naruto, przylegając do niego ściśle, a Sasuke zaśmiał się i mocno ucałował jego czoło.
-A więc dobrze – szepnął.
Sasuke
złapał go za pośladki i podniósł, a zdumiony Naruto sapnął i spojrzał
mu w oczy. Sasuke uśmiechnął się cwaniacko i pchnął go na chłodną
ścianę, a Naruto, w odpowiedzi na to dość brutalne potraktowanie jego
osoby, zaczął go całować, gryząc w wargi. Uchiha nie pozostał mu dłużny,
tylko namierzył jego wejście i wsunął się do środka jednym pchnięciem,
jeszcze nie cały, ale to wystarczyło, by Uzumaki wygiął się i jęknął,
czując ból. Sasuke nie dął mu jednak pojękiwać, tylko zaraz zaatakował
jego wargi i całując go, zaczął się ostrożnie poruszać. Znów zlali się w
tym samym rytmie, stali się jednością, jednocześnie tocząc ze sobą
namiętną bitwę.
Przy
każdym pchnięciu Sasuke Naruto przechodził dreszcz rozkoszy, a gdy
czarnowłosy się wysuwał, po kręgosłupie przebiegały mu ciarki. Gdy obaj
przyzwyczaili się do tej pozycji i znaleźli taki splot swoich ciał, by
Naruto nie zsuwał się w dół, dłoń Sasuke zawędrowała na jego męskość i
objęła ją, trąc intensywnie. Naruto z całej siły zacisnął powieki,
wbijając paznokcie w kark Sasuke. Tego wszystkiego było za wiele… nie
zniesie tego… to…
-Ach!
– wyrwało mu się głośno, gdy doszedł. Zaczął dyszeć, a Sasuke przyparł
go mocniej do prysznicowej, mokrej ściany i przyspieszył ruchy swoich
bioder, aż w końcu i on doszedł w jego wnętrzu, z imieniem Naruto na
ustach.
Blondyn
opuścił nogi i stanął na płytkach, drżąc na całym ciele. Sasuke trzymał
go za biodra; obaj oddychali znacznie szybciej, niż normalnie. Naruto,
gdy tylko uspokoił swój oddech, uniósł oczy i spojrzał na Sasuke, a ten
odwzajemnił to spojrzenie. Uśmiechnął się i przyciągnął go do kolejnego
pocałunku.
Spłukali
z siebie ślady namiętności, wytarli motelowym ręcznikiem i nadzy
wrócili do pokoju. Ich ciała ponownie się ze sobą splotły na dużym,
hotelowym łóżku. Obaj siebie pragnęli i nie mieli dość.
Tej
nocy dla Naruto istniał tylko Sasuke, a cały świat nie miał znaczenia.
Nie było ważne, że Uchiha poznał go jako kogoś zupełnie innego, ważne
było, że teraz akceptował go takim, jakim był. Naruto pamiętał wyraźnie
każdy szczegół tej nocy, każdy ckliwy, banalny, wyszeptany przez
roznamiętnionego Sasuke tekst, każde swoje westchnienie rozkoszy, każdy
pocałunek, a nawet każde spojrzenie w oczy. Będąc z Sasuke miał
wrażenie, że ma już wszystko…
Późną
nocą, a może bardziej nad ranem, leżeli na łóżku i trzymali się za
ręce, rozmawiając o sprawach zupełnie nieważnych. Wtedy właśnie Sasuke
uniósł się lekko na łokciach i spojrzał mu w twarz, uśmiechając się
zagadkowo.
-Mam pewien pomysł – wyszeptał nieco ochrypłym głosem.
Jak ludzie mogli tego nie skomentować ?! Zajebiste , kocham twoją twórczość ;3
OdpowiedzUsuńmoże dlatego, że autorka prosiła, aby komentarze pozostawić pod prologiem? ._.
OdpowiedzUsuńepilogiem*
UsuńHejeczka,
OdpowiedzUsuńjak cudownie, Sasuke zachwycony grą Naruto... ciekawe to na jaki pomysł wpadł a może żeby Naruto zagral w ich drużynie...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia